Skocz do zawartości
Gracze online

 

 

039. Prawdopodobnie ostatni wywiad Nannie Larocque. Menadżerka opowiada o śmierci Blake Rawlings i przyszłości marki 101, o swoich planach, podopiecznych


Verevi

Rekomendowane odpowiedzi

Vv7elTT.png

Menadżerka gwiazd Nannie Larocque w wywiadzie z Jocelyn Gugliemetti opowiada o śmierci Blake Rawlings i przyszłości marki 101, o planach i "przejściu na emeryturę" i o swoich kontrowersyjnych zaczepkach: "wtedy przemawiał przez moją osobę alkohol i skrajna głupota.[...]Miałam momenty, które dobitnie pokazywały, że zachłysnęłam się pieniędzmi i popularnością."


Screenshot_321.png

Jocelyn Gugliemetti: Dobry wieczór, Los Santos! To jest NIGHT AMERICAN DISCUSSIONS a ja nazywam się Jocelyn Gugliemetti. Moim dzisiejszym gościem jest nieschodząca z ust menadżerka gwiazd, kobieta o zdecydowanie silnym charakterze. Przywitajmy Nannie Larocque!
Nannie Larocque: Hej, Jocelyn i witam wszystkich słuchaczy oraz osoby obecne w studiu..

Jocelyn Gugliemetti: Słuchaczom i widzom przypominam, że Night American Discussions jest formatem gdzie Wy też możecie zadawać pytania za pośrednictwem naszej aplikacji! ((biznesy->Daily Globe->zadzwoń)). Lecz przejdźmy już do naszej rozmowy, Nannie. Jak się trzymasz? Ostatnio niewiele o Tobie słychać, nie udzielałaś się. Nie da się ukryć, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy w okół Ciebie i wytwórni, w której byłaś Head Manager, działo się dużo złego.
Nannie Larocque: Yeah, miałam i mam nadal długi urlop. Wszelkie nieszczęśliwe wydarzenia dotknęły mnie gdy byłam poza granicami naszego stanu. Zmusiły mnie do tego sprawy osobiste związane z moim ojcem.

Jocelyn Gugliemetti: Jedną z moich teorii było to, że cisza o Tobie wynika z ostatnich wydarzeń, jednak bardzo odrobinę się pomyliłam. Skoro jesteś tu... to z ojcem już wszystko w porządku?
Nannie Larocque: Tak, dziękuje za troskę - sytuacja jest pod kontrolą. Co do aktualnej ciszy, nie mylisz się… wynika ona z powodu ostatnich wydarzeń, po których nadal nie potrafię się w pełni podnieść.

Jocelyn Gugliemetti: Patrząc na Twoje posty na lifeinvader, domyślam się, że najbardziej uderzyła Cię śmierć Blake. Ludzie różnie go wspominają... ale jak Ty go wspominasz jako bliska współpracowniczka i przyjaciółka?
Nannie Larocque: Mój kontakt z Blake był różnoraki, wiele nas do siebie przyciągało i wiele różniło, ale tak to już bywa w przyjaźni oraz interesach. Jak go wspominam? To ona dał mi szansę, aby zaistnieć w tym wielkim świecie i to on tchnął we mnie nadzieję, gdy borykałam się z różnorakimi problemami, które nie ma co ukrywać, na przestrzeni ostatniego półrocza mocno we mnie uderzyły. Mowa tutaj o licznych aferach i moich przykrych występkach. Na pewno zapamiętam go jako człowieka, który podobnie jak Kulture dał mi szansę i nie zostawił mnie w potrzebie. Był dobrym współpracownikiem a jeszcze lepszym przyjacielem, mimo iż w ostatnim czasie mieliśmy bardzo wybiórczy kontakt w sferze osobistej.

Jocelyn Gugliemetti: Moje wyrazy współczucia i najszczersze kondolencje, Nannie... utrata przyjaciela jest ogromną stratą. W takim razie... wiadomo co dalej z marką 101? Jakie losy ją czekają?
Nannie Larocque: Z tego co mi wiadomo, 101 Records przestało istnieć wraz ze śmiercią Blake... zrzekłam się wszelakich roszczeń i praw. Jeśli chodzi o markę 101, o to należy zapytać zarząd w którego skład nigdy nie wchodziłam i nie mam zamiaru wchodzić. Dla mnie marka 101 umarła wraz z tragiczną śmiercią Blake. Z mojej perspektywy, całe 101 bez twórcy nie ma prawa bytu - dlatego odcięłam się od wszelakich powiązań ze 101.

Jocelyn Gugliemetti: Przyznam szczerze, że mam podobne odczucia. 101'ka była tak charakterystycznym tworem Blake, że ciężko wyobrazić sobie ją bez najważniejszego fundamentu. Przyznam, że nie dało się ukryć, że w ciągu ostatnich tygodni jak nie miesięcy 101'ka borykała się z problemami nietypowej natury… W ostatnim czasie obserwowaliśmy ataki, które ewidentnie uderzały w 101 - porwanie Braylona, brutalna napaść nożownika na Blake, napaść na klub Neurofunk, gdzie ucierpiała menadżerka. Ostatecznie doszło do zabójstwa Blake, potem Braylona. Czy to wszystko to tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności czy 101 miało wrogów?
Nannie Larocque: Szczerze to nie odpowiem Ci na to pytanie, gdyż nie wiem.. Blake lub całe 101 musiało komuś zaszkodzić. Nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci na to pytanie, gdyż Blake nigdy nie informował mnie o takich sytuacjach ani problemach. Jak dowiadywałam się o czymkolwiek, to dopiero z mediów oraz magazynów plotkarskich. Dla mnie to wszystko jest owiane tajemnicą i to wielką, bo aktualnie sama często rozmyślam czy jeszcze komuś grozi coś złego. Dodatkowo, nie wiem w jaki sposób działania wytwórni mogły zaszkodzić jakiejkolwiek osobie lub podmiotowi prawnemu, gdyż.. tak naprawdę nie mieliśmy wrogów? Nie mieliśmy takich o jakich bym wiedziała, z pewnością. Teraz zastanawiam się czy tak naprawdę bym chciała o tym wiedzieć patrząc na sprawę przez pryzmat wydarzeń oraz mojego aktualnego stanu. Od dochodzenia w takich sprawach są służby porządkowe, ale moim zdaniem to wszystko pozostanie owiane tajemnicą.

Jocelyn Gugliemetti: Zgodzę się z Tobą, że cała sprawa jest bardzo tajemnicza i mam wrażenie, że jeszcze minie dużo czasu zanim jakiekolwiek fakty wyjdą na światło dzienne... tak samo jak to jest w przypadku śmierci Twojego podopiecznego, Prince'a. Co myślisz? 
Nannie Larocque: Prince został postrzelony wielokrotnie pod klubem i zmarł parę dni po owym wydarzeniu w wyniku odniesionych obrażeń. Jego stan pogorszył się i organizm nie wytrzymał. Co do sprawców, do dziś nie wiem kim oni byli ale mam nadzieje, że dosięgnie ich sprawiedliwość. Jednak z tego co wiem, cała sytuacja wywodziła się z grona muzycznego, nie mam zamiaru na wizji rzucać oskarżeniami, ale jak ktoś dobrze śledzi przemysł muzyczny to wytypuje potencjalnych wrogów. 

Jocelyn Gugliemetti: Internet roi się od spekulacji na temat potencjalnych wrogów i potencjalnych osób, które chciały jego śmierci. Jeśli mówisz, że cała sytuacja wywodziła się z grona muzycznego to tym bardziej jest to przykre, że takie sprawy nie zostają w muzyce tylko zostają przenoszone poza nią. Jak to napisałaś na lifeinvader: "można rapować o przemocy, ale nie można przemocą zdobywać rap gry". Do tej sytuacji się odnosiłaś tym wpisem?
Nannie Larocque: Tak, do tej sytuacji i nie tylko do tej sytuacji. Wielu raperów wywodzących się z projektów i dzielnic, na których są gangi nadal nie rozumie, że przez przemoc często zaprzepaszczają swoją karierę, zanim tak naprawdę na dobre ona się rozwinie. Żeby było jasne - nie jestem zwolenniczką braków jakichkolwiek beefów ale trzeba... znać umiar i wiedzieć kiedy przestać, a na pewno nie wolno wykraczać poza muzykę, bo potem dochodzi do wielu nieszczęść, w których często biorą udział osoby postronne. Dlatego zawsze przy współpracy ze swoimi podopiecznymi czuwałam nad tym, aby jakiekolwiek beefy toczyły się w przemyśle muzycznym a nie poza nim.

Jocelyn Gugliemetti: W jaki sposób czuwałaś, by jakiekolwiek beefy zostawały w muzyce a nie poza nią? Czy dało się mieć nad tym faktyczną kontrolę? Jak oceniasz swoją skuteczność?
Nannie Larocque: Czuwałam w taki sposób, aby w razie jakiejkolwiek sytuacji mieć czyste sumienie. Przypominam, że jestem managerem a nie partnerką czy matką celebryty… nie potrafię być z nim w każdym momencie i zapobiegać nieprzyjemnym sytuacjom. Ciężko określić to jaką mam skuteczność, jednak wiem, że wielokrotnie zapobiegałam czemuś co mogło eskalować w dość nieprzyjemny sposób. Jednak o takich sytuacjach nie wypada mi mówić w sferze publicznej, zdecydowanie.

Jocelyn Gugliemetti: Przyznam szczerze, że podczas rozmowy z Tobą rodzi mi się w głowie kolejne tysiąc pytań! Może wyrobimy się do rana. Zapytam teraz dość ogólnie - nie jesteś może partnerką czy matką celebryty, ale wciąż musisz dbać o PR takiej osoby co może wiązać się z "wychowawczymi pogawędkami" - przynajmniej takie jest moje wyobrażenie ale odsuńmy je na bok. Jakbyś swoimi słowami opisała pracę menadżera? Na czym polega Twoja rola?
Nannie Larocque: Ja traktuje swoich podopiecznych jak przyjaciół - nie nawiązuje z nimi tylko relacji w sferze biznesowej, ale i również prywatnej. Poznaje ich rodziny, partnerki lub partnerów oraz znajomych. Chcę wiedzieć o nich jak najwięcej, aby przewidywać jak w trakcie danej sytuacji zachowają się oraz najzwyczajniej poznać, aby wiedzieć z jakim człowiekiem mam do czynienia. Nigdy nie kontraktuje kogoś, kogo kompletnie nie znam, a jak to robię to na próbę aby poznać i zrozumieć tok myślenia danej osoby oraz zorientować się czy w ogóle pomiędzy nami dochodzi do jakiegokolwiek zrozumienia i zaufania. Bo bez tego nie podejmuje się współpracy, nawet za liczne zera na kontrakcie.

Jocelyn Gugliemetti: W takim razie jaki jest Twój proces wyboru artystów, których bierzesz pod skrzydła? Na co patrzysz? Jakie kryteria są dla Ciebie ważne? Oprócz tego, że musisz ich trochę lepiej poznać prywatnie.
Nannie Larocque: Szczerze mówiąc to nigdy dogłębnie się nad tym nie zastanawiałam... często posługuje się w trakcie tego intuicją, ale i również robię research na temat danej osoby oraz jej aktualnych problemów jak i również sukcesów. To jest bardzo.. intuicyjny proces, nad którym tak naprawdę nigdy głęboko się nie zastanawiałam. Często również zdarza mi się pracować z polecenia i udzielać jednorazowych rad w geście bezinteresownej pomocy.  Szczerze mówiąc, najbardziej lubię pracować z polecenia od dobrych ludzi, których znam i którym ufam. W 101 Records, tak naprawdę starałam się pomagać każdemu, bez znaczenia z kim mieli podpisany kontrakt managerski.

Jocelyn Gugliemetti: Mówisz, że nigdy dogłębnie się nad tym nie zastanawiałaś - cieszę się, że w takim razie zmusiłam cię do jakiejś refleksji. Wspomniałaś o "udzielaniu rad w geście bezinteresownej pomocy". To coś takiego istnieje w show-biznesie?
Nannie Larocque: Yeah, wiele osób nie zapłaciło mi ani centa a odpowiadałam po części za ich karierę lub po prostu udzieliłam im istotnego wsparcia, bądź też rady, przez krótszy lub też dłuższy czas. Nie robiłam wszystkiego dla pieniędzy. Moim zdaniem wystarczająco dużo ich zarobiłam. Wielu nowych artystów, którzy przychodzili do 101 mieli moje PEŁNE wsparcie kompletnie za darmo co było opatrzone prawnie na kontrakcie. W skrócie - nie pobierałam od nich ani centa. Jak wiadomo artysta na samym początku nie zarabia zbyt wiele, a bezinteresowna pomoc w wielu sytuacjach to jest poniekąd inwestycja w jego karierę. Przykładowo tak było z Diddy, która jak wiemy odeszła od nas ponad rok temu.

Jocelyn Gugliemetti: Czyli właściwie nie taka "bezinteresowna" skoro rozpatrujemy to w kategorii inwestycji w kogoś? Czyli rozumiem, że robisz to z pasji... a jak już o tym rozmawiamy to powiedz mi, proszę - jakie masz plany na swoją przyszłość zawodową? Co po urlopie?
Nannie Larocque: Mam zamiar przeciągać ten urlop jak tylko długo będę mogła, a potem.. *wzdycha, rozmyślając*... mam zamiar odejść w cień i robić swoje. Wspierać tych, którzy są tego warci i wspomagać doświadczeniem te projekty, które są ciekawe. Można powiedzieć, że przechodzę na emeryturę. Nie mam zamiaru pracować tak intensywnie jak w przypadku 101 Records. Mam zamiar skupić się bardziej na życiu prywatnym i niesieniu pomocy innym, co w sumie ciągle robiłam - bez zbędnego szumu. 

Jocelyn Gugliemetti: Już nie usłyszymy o, tak jak wspomniałaś na początku, o "licznych aferach i moich przykrych występkach"? Właściwie co Tobą kierowało w momencie, gdy dochodziło do tych występków?
Nannie Larocque: Szczerze mówiąc to często głupota i moja arogancja oraz ego, które teraz spadło. Zrozumiałam wiele rzeczy i nie mam zamiaru popełniać takich samych błędów. Szczerze mówiąc, gdyby nie Blake oraz parę innych osób, to z pewnością teraz bym nie udzielała Tobie wywiadu, bo pewnie bym była w kompletnie innym miejscu. Wiele zawdzięczam również mojej partnerce, Chenille, która uratowała mnie - mówiąc w skrócie. Człowiek uczy się całe życie, szkoda, że kosztem swoich bliskich.

Screenshot_318.pngJocelyn Gugliemetti: Powiedziałaś, że Chenille wciąż jest twoją partnerką. Nie byłabym sobą jakbym nie zapytała o Twój post na lifeinvader sprzed 4 tygodni: "wszystkie kobiety co zarabiają tyle co ja (dużo) proszę na DM. Szukam nowej partnerki. Facetów nie chce bo nie obchodzą mnie zarobki na poziomie Santiago Sierra". Przez pryzmat tego postu byłam pewna, że Twój rozdział z Chenille został zakończony?
Nannie Larocque: Wtedy przemawiał przez moją osobę alkohol i skrajna głupota, której pokaz dałam w social mediach. To jest właśnie błąd, który zranił bliską mi osobę i na którym nauczyłam się wiele. Można powiedzieć, że to punkt zwrotny w moim życiu. Chciałabym, aby na moim przykładzie inne medialne osoby wyciągały wnioski i nie popełniały tych błędów. Miałam momenty, które dobitnie pokazywały, że zachłysnęłam się pieniędzmi i popularnością. Teraz tego już nie oczekuje od życia.

Jocelyn Gugliemetti: Chyba już wiem, który cytat zostanie nagłówkiem dzisiejszego wywiadu. Jesteśmy tylko ludźmi i naturalne dla nas jest to, że popełniamy błędy. Nie unikniemy tego. Najważniejsze, to się na nich uczyć... ale tak wracając do tego postu to jeszcze nasuwa mi się jedno pytanie. Co prawda, na początku zaatakowałaś Santiago ale ostatecznie post usunęłaś i zaczepiłaś Paula Rodriguesa. Skąd ta zaczepka akurat w nich?
Nannie Larocque: Chodziło mi o Paulo od samego początku. Miałam raz z nim małą sprzeczkę w social mediach. Po całej sytuacji wyjaśniliśmy sobie wszystko na DM a ja go przeprosiłam, bo moje zachowanie było... bardzo nieodpowiedzialne i głupie.

Jocelyn Gugliemetti: Przyznam szczerze, że widać Twoją zmianę. Z pyskatej i zaczepnej Nannie, która nie bała się mówić co myśli zamieniłaś się w nieco pokorniejszą wersję? Myślisz, że dasz radę długo gryźć się w język?
Nannie Larocque: Nie muszę się w nic gryźć, bo wydaje mi się, że doszło do wielu istotnych zmian w wielu istotnych sferach mojego życia.

Jocelyn Gugliemetti: Czuję się jakby cały lokalny show-biznes został wywrócony do góry nogami w ostatnim czasie. A więc doszłyśmy do końca wywiadu, Nannie! Chciałabyś coś dodać od siebie przed zakończeniem?
Nannie Larocque: Szczerze mówiąc, to nie mam żadnej mądrej sentencji, którą bym mogła wygłosić na koniec całego wywiadu. Pozostało mi jedynie pozdrowić wszystkich słuchaczy.

Jocelyn Gugliemetti: W takim razie ja również gorąco pozdrawiam wszystkich słuchaczy i widzów. Dziękuję Ci za wizytę w moim studio, Nannie! Dobranoc, Los Santos. Do usłyszenia!

 


 

ECMxxx9.png
Chcesz dołączyć do zespołu działu Daily News? Kliknij w reklamę i złóż aplikację!

Edytowane przez Verevi
User, vvlvt, Barru and 13 innych lubią to
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności Regulamin