Skocz do zawartości
Gracze online

 

 

Hailey

Premium Gold
  • Postów

    16
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Aktywność reputacji

  1. Hailey polubił odpowiedź w temacie przez Whiplash w [Projekt IC] TechCare   
    @Castle @inpursuit @ktosik... @Hailey
  2. Hailey polubił odpowiedź w temacie przez Th3Pitterr w [Skarga/organizacja MONGOLS PACIFIC COAᛋT] boa   
    Okej. Postaram się być jak najbardziej rzeczowy i odpowiedzieć na zarzuty ze strony @boa. Zaskakujące jest to, że prowadząc ofensywne działania w stronę Mongols MC in game, jednocześnie próbujesz rozwiązać konflikt na forum. Podjąłem rzuconą nam rękawicę i z wielką radością chciałbym kontynuować konflikt naszych organizacji. Nie rozumiem dlaczego postanowiłeś wylać jakieś żale i paranoiczne wizje w dziale skarg, zamiast kontynuować grę. Ale nie to jest tematem twojej skargi, więc krok po kroku przejdę przez nią i wyjaśnię brednie.

    Po kolei:

    "Hipokryzja i lore serwera. Lider Mongols za każdym razem, gdy wypowiada się o naszym fikcyjnym MC dodaje wiele kąśliwych określeń, by pokazać swoją pogardę dla naszej koncepcji gry. Chce zaznaczyć, że stosujemy się do lore serwera i przestrzegamy zasad, które panują na serwerze. Nie gramy LA, Hollywood ani IRL klubów z silną pozycją w realnym świecie w przeciwieństwie do naszych przyjemniaczków z pacific coast. Jeśli lore serwera byłoby /worldowe/ to byśmy się do niego stosowali tak samo jak stosujemy się do /vajbowego/. Jest to nie na miejscu żeby jakiś wkurwiony facet interpretował i klasyfikował nas jako gorszych, bo nie jesteśmy tacy "amełykańscy". Grają IRL klub i przekładają jego potęgę na gierkę co jest niesamowitym fikolkiem i nie powinno mieć to miejsca. Gdyby jeszcze ich gra swojej wyimaginowanej pozycji serwerowej opartej na klubie z IRL zamykała się w ich kółku wzajemnej adoracji to nie stanowiłoby to problemu tak w naszej opinii narzucanie narracji statusu i wielkości ich organizacji jest jawnym PG na cały półświatek przestępczy, nie tylko MC grające na serwerze. W rozumowaniu Mongols, wszystkie organizacje oficjalne powinny się kłaniać im, ponieważ w RL liczebność klubu jest o wiele większa niż projektów autorskich na serwerze. Streetcredit na tym serwerze zdobywa się poprzez grę IC, a tworzenie tworu, który występuje IRL nie daje z góry statusu potęgi."

    Za każdym razem gdy wypowiadam się o waszym fikcyjnym MC dodaję wiele kąśliwych określeń, bo tak jak błyskotliwie wyczytałeś moje intencje, gardzę waszą koncepcją gry. Tak samo jak gardzę wieloma innymi koncepcjami gry, które według mojego gustu są po prostu warte pogardy. Niestety, za opinię i brak szacunku do gry jakiś autorskich tworów nie mogę zostać ukarany. A to czy się ze mną nie zgadzasz i prezentujesz zupełnie przeciwną wizję kreacji czegokolwiek na serwerze pozostaje w swerze opinii i głoszenia jej.
    Jak możesz stosować się do lore i zasad, których ten serwer nawet nie określa ściśle w żadnych publikacjach. Tutaj mamy potwierdzenie z ust a raczej spod palców opiekunki, że jednak:


    Nie gracie IRL klubów z silną pozycją w realnym świecie, bo najzwyczajniej w świecie gryzie się to z waszą wizją na autorski klub motocyklowy z mother-chapter w Teksasie, którego jeden osamotniony oddział-macka wykwita w San Andreas w styczniu tego roku i w niespełna miesiąc pozyskuje prawo do bottom rockera SAN ANDREAS.
    To jest dopiero nie samowity fikołek fabularny, który poruszył nawet obecnych opiekunów półświatka do wprowadzenia zasad, które pozwolą zwalczyć tak niesamowicie bzdurne i przefantazjowane kreowanie klubów motocyklowych w serwerowych realiach.

    -

    -

    -

    -

    -

    -


    (wycinki rozmowy Savy z graczami wybranymi do omówienia zasad serwerowych, najbliższych tym realnym; screeny oddzielone "-" jako osobne wątki, żeby nikt nie zarzucił mi fabrykowania rozmowy)
     
    Sam napisałem, że zakładam oddział Mongols MC, nie po to żeby mieć z tego jakiekolwiek korzyści czy przywileje albo krótszą drogę do statusu Organizacji Oficjalnej, a po to żeby zgodnie z obecnym standardem grać jak najbliżej realiów Los Angeles i całego So-Cal. Gdybym czynił Power Gaming wyborem Mongols jako organizacji, już dawno miałbym supplierów. A jednak nasze dwa podania na supplierów zostały odrzucone. Odrzucony został nawet ticket z prośbą o zwiększenie limitu wytrychów na rzecz projektu zarobkowego kradzieży motocykli. Więc jakiekolwiek fantazjowanie o naszych intencjach przy zakładaniu organizacji, innych niż chęć gry jednego z oddziałów najbardziej ikonicznego i kultowego klubu z So-Cal, są wyłącznie fantazjami graczy cierpiących na syndrom Jaxa Tellera i Sons of Anarchy. 


    Jeśli już jesteśmy przy naszym wyborze, naszej kreacji fabularnej i calokształtcie naszej organizacji, to jak najbardziej uważam, że powinno się grać kluby realne, by wpasowywać się w aktualnie grane standardy. A standardy są oczywiste, większość organiacji to kliki realnych gangów z Los Angeles, fikcyjne rodziny należące do La Cosa Nostra, oddziały realnych klubów motocyklowych - przyjrzyjmy się półświatku przestępczemu Vibe:

    1. GuttaGang (Grape Street Watts Crips) - Realny set gangu Crips. Temat usiany nawiązaniami do Los Angeles, projektu Jordan Downs, realnych nazw ulic. Odgrywający powiązania z La Eme, czy kartelu narkotykowego Sinaloa Cartel

    2. San Fierro Crime Family -  Co prawda fikcyjna rodzina mafijna, jednak należąca do struktur American Mafia (LCN)

    3. White thugs from 818 (SFVP) - białoskóry gang San Fernando Valley Peckerwoods. Ponownie w temacie mowa o Los Angeles i Kalifornii. Sama nazwa odnosi się do realnego geograficznego obszaru w aglomeracji Los Angeles.

    4. Cornbread Nation - The untold story of Homegrown Syndicate - Grupa należąca do Cornbread Mafia z Kentucky i jej losy w Blaine County.

    5. Public Enemy Number 1 - Połączenie gangu ulicznego i więziennego (PEN1) - Odniesienia do Orange County i Południowej Kalifornii.

    6. Hye Mafia; Armenian Power - Nawiązania do ścisłej współpracy z La Eme

    7. Comanchero MC - Fikcyjny oddział realnego OMG z Australii, założony w San Andreas.  

    8. WAH CHING | WESTERN-SIDE 23 (WS-23) - W temacie mowa o Chinatown w Los Angeles.

    9. Rabbit Gang ( E/S Playboys 13 ) - realny set latynoskiego gangu PBS13. W temacie znów mowa o Los Angeles, wzmianki o realnych ulicach i dystryktach.
     
    10. Tiny Rascal Gang | Top RanK Gang - realny set gangu TRG. W temacie znów pojawia się Los Angeles, pojawia się Long Beach czy Oakland. 

    11. REᛋPECT FEW FEAR NONE | MONGOLS PACIFIC COAᛋT  - realny oddział realnego OMG - Mongols MC, wywodzącego się i dominującego w Południowej Kalifornii.
     
    Przy takiej ilości frakcji odwzorowujących, czy też fabularnie ściśle powiązanych z realnymi grupami przestępczymi działającymi na terenie Kalifornii, można bezwzględnie wywnioskować, że całe lore serwera zbudowane jest o odzwierciedlenie Los Angeles i tamtejszego półświatka.
    Jeśli 11 organizacji przestępczych na serwerze odwzorowuje fabularnie i stylistycznie realne odpowiedniki, to głupotą jest twierdzić, że tylko moja organizacja odstaje od całokształtu.

    Gdybyśmy chcieli iść dalej, to obecne standardy półświatka stawiają na organizacje odwzorowujące jak najbliżej realizm. Powstają Discordy - skarbnice wiedzy o gangach i grupach przestępczych z L.A. Wszystko jest dokładnie researchowane i analizowane, a później przekładane na grę. Tak się gra w dzisiejszych czasach. Era h-rp i oragniazacji-gildii, które odgrywały jednooddziałowe kluby pokroju Sons of Anarchy dawno stanowią obiekt drwin, tak samo jak obiekt drwin stanowią Ballasi i Grove Street.

    Discord Gangland PL i całe archiwa wiedzy o przestępczości w realiach LA:




     
     
    A tutaj anglojęzyczny odpowiednik tylko nastawiony głównie na OMG:


    A wy dalej uważacie, że lepiej grać autorski klubik, najlepiej tak od zera ale w tydzień już zarobić bottom rocker San Andreas i grać potęgę światową a przynajmniej w San Andreas i uznawać, że nie ma w lore niczego ponad wami. ŚMIESZNE....
     
    "W rozumowaniu Mongols, wszystkie organizacje oficjalne powinny się kłaniać im, ponieważ w RL liczebność klubu jest o wiele większa niż projektów autorskich na serwerze. Streetcredit na tym serwerze zdobywa się poprzez grę IC, a tworzenie tworu, który występuje IRL nie daje z góry statusu potęgi."

    Dlaczego pozwalasz sobie snuć jakieś wyssane z palca teorie, jakoby w naszym rozumowaniu wszystkie organizacje (w tym oficjalne) powinny nam się kłaniać? Skąd bierzesz podstawy do takich wniosków? Jeśli uważasz, że stawiamy się ponad innymi organizacjami ze względu na to, że gramy Mongols, to jesteś w totalnym błędzie. A nawet wielu błędach.
    Pierwszym błędem jest sposób w jaki pojmujesz zasady terytorialne OMG's i to jak wpływają na rozkład sił i kontakty między klubami. Zasady są ustalone od dekad. Rozkład sił nie zmienia się na tyle diametralnie, żeby nagle doszło do jakiejś zmiany. Kluby posiadające większość liczebną w danym stanie/części stanu najzywczajniej w świecie go claimują. Nie jest to równoznaczne z władzą totalitarną na danym terenie i nie wiąże się z całowaniem kogokolwiek po stopach, czy padaniem na kolana przed tym czy innym oddziałem.
    Dodatkowo oddziały klubów motocyklowych są dość niezależnymi jednostkami i skrajnie rzadko dochodzi do sytuacji, w kórej cały stan grupuje się w kilkudziesięcio osobową armię, by toczyć wojnę z kimkolwiek.
    Przez wasze paranoiczne podejście do gry, każdy nasz ruch uznawany jest za atak w waszą stronę, ale o przyczynach tej paranoi napiszę na końcu.
    Dzięki temu, że gramy odział Mongols MC, możemy opierać się o realia So-Cal i Los Angeles. A realia So-Cal i Los Angeles są takie, że Mongols MC claimuje je będąc klubem dominującym. Wam wszystkim się wydaje, że dominacja klubu Mongols jest równoznaczna z dominacją oddziału Pacific Coast. Wyprowadzam was z błędu. Gramy ODDZIAŁ czyli dla ułatwienia odpowiednik kliki gangu. Dla większego ułatwienia - Mongols = Crips. Nasz oddział jest tak silny jak silny jest jego najsłabszy członek. Co to oznacza? Mamy taką samą wartość streetcreditu jak wszystkie inne frakcje przestępcze na serwerze. Zdobywamy sojuszników i rywali w taki sam sposób jak wszystkie inne organizacje przestępcze.
    Wśród społeczności cywilnej obnosimy się ze swoimi barwami, tak samo jak swoimi barwami (fullcapy) obnoszą się członkowie gangów. Tak samo jak każdy inny gangbanger, tak członek oddziału Pacific Coast, będzie stawiał swój kolor ponad innymi. Nie mamy żadnej potęgi w półświatku i nie oczekujemy, żeby ktokolwiek dawał nam ją za darmo. Wypracowujemy sobie pozycję w sposób naturalny i właściwy dla każdej organizacji przestępczej na serwerze.

    No i oczywiście uważam, że wy wybierając sobie świadomie kreowanie organizacji powinniście doskonale rozumieć, że sami narzuciliście sobie grę od najniższego pułapu POLITYKI TERYTORIALNEJ 1% KLUBÓW MOTOCYKLOWYCH - POD ŻADNYM POZOREM NIE MYLIĆ ZE STREETCREDITEM CZY POTĘGĄ GRUPY PRZESTĘPCZEJ JAKĄ W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI KAŻDY Z NAS JEST.

    Nie rozumiem dlaczego od lat istnieje jakaś totalna ignorancja w community dotycząca ogółu gry OMG's. Duża część społeczności słysząc klub motocyklowy myśli o 10-15 osobowej grupie facetów w kamizelkach z logo. Kluby grane na serwerach, czyli kluby 1% to duże organizacje, podzielone na małe względnie autonomiczne kilkunastoosobowe odziały. I my na serwerach rp odwzorowujemy jedynie te oddziały, czyli wycinek klubu. Wydaje mi się, że nieliczni rozumieją, że odgrywanie klubu motocyklowego jest częścią fabularną w kreowaniu frakcji przestępczej o charakterze OMG. Właśnie i tu słowo kluczowe - o charakterze OMG. Polityka klubowa, w tym terytorialna powinna być częścią fabularną projektów. Nawet jeśli Mongols MC czy Hells Angels MC są dominującymi KLUBAMI, to ich ODDZIAŁY mogą być zarówno liczne i silne, jak i małe i słabe. Tak jak oczywistym faktem jest, że Apperzy mają nad sobą La Eme i opierają narrację swojej fabuły o wszelkie interakcje z emeros, politykę więzienną, cary, itp., tak samo oczywistym faktem jest, że my grając Mongols MC będziemy zgodnie z realiami głosić, że so-cal należy do Mongols. Ale czy faktycznie nasz oddział dzięki temu jest ponad wszystkich i wszystko? No oczywiście, że nie. Sami sami narzuciliśmy sobie fabularnie, że przez wieloletnie działania National Presidenta Lil Dave i jego politykę, większość oddziałów jest przestępczo ograniczone lub wygaszone. Tak, główny President Mongols MC prowadził politykę skupiającą się na czynieniu z klubu korporacji. Ograniczał przestępczość i walczył o dobry PR dla całego klubu. Dodatkowo, nasz oddział dopiero odradza się na przestrzeni przestępczej i zdobywa streetcredit.


    (Tutaj dokładny wpis w naszym temacie, świadczący o tym, że gramy osłabiony oddział. Wychodzący z przestępczego uśpienia.)

    Dochodzimy do sedna sprawy.

    "Zasady MC a cała ta prowokacja ze strony Mongols. Jeśli ktoś siedzi w tych klimatach i zagłębia się w niego poszerzając swoją wiedzę z dostępnych materiałów, to zdaje sobie doskonale sprawę jak ważną rolę odgrywa szacunek w tym środowisku. Przyjeżdżanie na teren innego klubu, który jest na prawie drugim końcu 15 milionowej aglomeracji i walenie tekstów, że to ich teren, jest niesamowitym absurdem. Takie sytuacje, że 5 klubów dzieli jeden stan są czymś naturalnym. Mają oni swoje strefy nad którymi panują i respektują między sobą ów zasadę. Jeśli ktoś tego nie respektuje kończy się to awanturami, bo jest to równomierne z tym, że chuj kładą na inny klub - nie okazują szacunku. Całkiem podobnie jak w gangach. Tymczasem Mongols MC przyjeżdża z drugiego końca miasta w dziesięć osób, odziani w kamizelki i drwią z nas, okazują brak szacunku i stawiają sprawę jasno, że to ich teren. De facto wychodzi na to, że całe miasto jest ich. Ba! Cały stan! Jest to kompletna odklejka i nie ma jakiegokolwiek odzwierciedlenia na realny świat.Zasady MC a cała ta prowokacja ze strony Mongols. Jeśli ktoś siedzi w tych klimatach i zagłębia się w niego poszerzając swoją wiedzę z dostępnych materiałów, to zdaje sobie doskonale sprawę jak ważną rolę odgrywa szacunek w tym środowisku. Przyjeżdżanie na teren innego klubu, który jest na prawie drugim końcu 15 milionowej aglomeracji i walenie tekstów, że to ich teren, jest niesamowitym absurdem. Takie sytuacje, że 5 klubów dzieli jeden stan są czymś naturalnym. Mają oni swoje strefy nad którymi panują i respektują między sobą ów zasadę. Jeśli ktoś tego nie respektuje kończy się to awanturami, bo jest to równomierne z tym, że chuj kładą na inny klub - nie okazują szacunku. Całkiem podobnie jak w gangach. Tymczasem Mongols MC przyjeżdża z drugiego końca miasta w dziesięć osób, odziani w kamizelki i drwią z nas, okazują brak szacunku i stawiają sprawę jasno, że to ich teren. De facto wychodzi na to, że całe miasto jest ich. Ba! Cały stan! Jest to kompletna odklejka i nie ma jakiegokolwiek odzwierciedlenia na realny świat."
     
    Prawie drugi kraniec 15 milionowej aglomeracji to zaledwie godzina drogi przy dobrym natężeniu ruchu. Bazując na realnych odpowiednikach naszych dystansu jaki musieliśmy pokonać, godzina drogi to nic wielkiego w amerykańskich realiach.

    Kalifornię dzieli nie pięć a kilkanaście klubów motocyklowych i jest to jak najbardziej naturalne. Oczywiście, wszyscy mają swoje strefy, jednak dotyczy to KLUBÓW DOMINUJĄCYCH, a nie szarej masy klubów 1%. Czyli, na rzecz zobrazowania ogółu użyję teraz nie Mongols a Hells Angels - jeśli klub z zerową prezencją (brakiem oddziałów) w Illinois chce jechać do Chicago za jakąś ważną sprawą, albo chce otworzyć tam swój oddział, powinien uszanować DOMINUJĄCYCH tam Outlaws MC i dać znać o swojej prezencji STATE PRESIDENTOWI a nie Presidentowi jakiegoś oddziału jednego z kilkunastu, nie dlatego że muszą paść do stóp pana, a dlatego żeby nie doszło do nieporozumienia, gdy nagle w Chicago widziani będą goście z barwami klubu, który w Illinois nie występuje.
    Dzielenie Los Santos na strefy polityki klubowej jest głupie i uciążliwe. Sam kiedyś byłem zwolennikiem takiej wizji gry, jednak szybko doszło do mnie, że na tak małej skali jaką jest serwer i świat gry, działania takie nie mają większego sensu. Dodatkowo dynamika pojawiających się i zamykających ogranizacji grających mc, nie pozwala na grę aż takich przedsięwzięć logistycznych.
    Oddziały różnych klubów działające w obszarze jednego stanu czy hrabstwa przecinają się i funkcjonują obok siebie bez konieczności bicia pokłonów czy jakiś logistycznych fikołków.

    Zgodnie z tą myślą, nie wymagam żeby ktokolwiek mi się meldował z racji, że gram jeden z oddziałów Mongols MC. Nie wymagam nawet, żeby ktokolwiek bił mi pokłony czy uznawał wyższość moją, mojego oddziału czy mojego klubu. Każdy oddział jakiegokolwiek klubu ma prawo disrespectować drugi oddział innego klubu, tak samo jak ma prawo oddać szacunek, albo zgodnie z realiami respektować wyższość terytorialną.

    Zgodnie z tą zasadą nie narzucam też nikomu respektowania nas w jakikolwiek sposób. Często pojawiamy się w różnych klubach i barach, żeby uczestniczyć w życiu serwerowym i wyświetlać swoją aktywność. Nigdy nie doprowadzaliśmy do prowokacji z pracownikami czy z ludźmi grającymi w knajpie czy klubie. Jeśli dochodziło do jakiś starć i agresji, to zawsze na zewnątrz. Trzymamy się protokołu i staramy się zawsze zdejmować cuty, gdy wiemy że będzie bitka. Nie wszczynamy burd i rozbojów w biznesach, dbając o dobry PR.
    Nie spotkałem się z zażaleniami odnośnie naszej obecności w jakimkolwiek biznesie.
    Poza tym, tak jak napisał Shaller:


    Tego staramy się trzymać. Korzystamy z usług klubów ze striptizem, płacimy napiwki przy barach. BA! Nawet interesujemy się losem miejsc, w których lubimy spędzać czas. Tutaj mam na myśli naszą rozmowę i przejęcie się faktem, że jakiś wariat wybił szybę w knajpie użytkowniczki Malibu (wybacz nie pamiętam nazwy). Lubimy interakcję ze społecznością serwerową i nawet będąc bandytami w skórach staramy się nie powodować zbędnych problemów. 

    Teraz pora na wyjaśnienie naszej prezencji w barze powiązanym z SRMC:
    Tutaj mamy najklarowniejszy obraz paranoi jaką Karach rozwinął w sobie przez ostatnie kilka lat gry i jaką niestety wpaja w głowy ludzi grających z nim.
    Opiszę po krótce genezę naszych odwiedzin w Highway Yard Inn. Tego wieczora obszyliśmy trzech nowych członków naszego oddziału i w ramach celebracji udaliśmy się do miasta. Jak właściwie mamy w zwyczaju.
    Dzień wcześniej, po wizycie w klubie ze striptizem, chcieliśmy w drodze powrotnej odwiedzić jakikolwiek bar, by zaliczyć ostatniego shota. Padło na bar Highway Yard Inn, bo no nie ma co ukrywać był chyba jedynym działającym i nie będącym restauracją z przegrzebkami i muszlami świętego jakuba, a miejscem prowadzonym przez bikerów, więc w naszym klimacie. Odbiliśmy się od klamki, gdyż Highway Yard Inn już się zamykał. Możecie mi wierzyć czy nie, ale nie żyję od rana do nocy uprzykrzaniem życia Karasiowi i jego ekipie.
    Miałem gdzieś, czy będzie tam jego oddział, czy nikogo nie będzie. Do tej pory przynajmniej z mojej strony byłem zupełnie neutralny względem jego oddziału. Oczywiście, In Character uznaję jego klub za mniejszy od mojego potężnego Mongols MC. (NIE MYLIĆ Z ODDZIAŁEM). Jego klub faktycznie jest mniejszy i mniej znaczący, co sam liczbowo i terytorialnie określił w swoim temacie. Mój temat zaś określa, że Mongols jest Worldwide i jednym z największych w USA. (Dokładnie z informacji podanych w tematach wynika: SRMC - 180-230 członków ; Mongols MC - 800 -850). Dlatego, chociażby przez informacje zawarte przez nas w naszych tematach mam prawo uznawać się za klub większy i poważniejszy.
    Wracając do sedna, w poniedziałek razem z nowymi członkami oddziału pojechaliśmy do Highway Yard Inn, gdyż znów było to jedno z nielicznych otwartych miejsc klimatem nam odpowiadającym. Oczywiście, liczyłem że będą tam gracze z organizacji Karasia, bo jak każdy gracz rp i lider organizacji chciałem pokazać jak jesteśmy liczni i aktywni. Czy chciałem go pressować? Hmm, tak każda okazja do pressowania jest dobra. Takie mam podejście i założenia na ten projekt. Gram bezpiecznie ale pozwalam sobie zachowanie ofensywne i dominujące. Nie ze względu na jakiś power gaming szumiący w paranojach Karasia, a ze względu na to, że taki mam koncept na wyrabianie sobie streetcreditu. Zadję sobie sprawę, że raz może ta polityka zadziałać, a raz może doprowadzić do spięcia.
    Dotarliśmy do knajpy i graliśmy tam zupełnie normalnie. Zamówiliśmy dużo alkoholu i przekąski w postaci kanapek. Prowadziliśmy imprezowy small-talk, głównie o filmie Szybcy i Wściekli - przynajmniej ja zaangażowałem się w tę rozmowę z kilkoma moimi klubowymi braćmi.
    Obsługująca nas kelnerka (rozumiem że to Malibu) została przeze mnie nazwana w pieszczotliwy sposób, czym okazałem jej szacunek jako gospodarza knajpy:



    Trwa biesiada. Niestety, jednemu z naszych nie weszło "/spróbuj" na kanapki i bardzo mu niesmakowały. Ale to chyba nie powód, by brać naszą grę za dissowanie SRMC. 

    W takcie biesiady, za moimi plecami staje jakiś typ. A moją postać strasznie denerwuje, gdy ktoś stoi za jej plecami jak creep:


    Tutaj dochodzi do pierwszego spotkania mojej postaci z postacią Neala Clevengera, który przedstawia się jako członek SRMC:

     
    Rozpoczyna się rozmowa. Neal zaczepił Maxa i rozpoczął ofensywnie zadając pytanie czy znudziło nam się wybrzeże, jakby insynuując że nasza obecność w tym barze nie jest mu na rękę.
    Kiedy zapytał czy jesteśmy tu przejazdem, powiedziałem zgodnie z prawdą, że nie jesteśmy nigdzie przejazdem, a że jesteśmy (członkowie Mongols MC) u siebie (w so-cal, w którym Mongols MC wg polityki terytorialnej jest klubem dominującym).
    Ten zaś mówi, że znaleźliśmy się na terenie SRMC i wypadałoby informować o naszym planie wpadnięcia na biesiadę. Więc zgodnie z wyznawaną przez siebie politykę, Max oznajmił że nie musi nikogo informować o swoich ruchach w mieście i nie czuje się zobligowany do jakichkolwiek zapowiedzi. 
    Otrzymaliśmy wiązankę insynuującą, że przyjechaliśmy w celach innych niż zabawa w barze.

    W tej sytuacji to Neal Clevenger oczekiwał, że my będziemy płaszczyć się przed nim i nie brał pod uwagę faktu, że Max zdisrespectował jego nabuchane ego i puszenie się w zwykłej cywilnej knajpie, którą ewidentnie traktuje jak własny club house:


    Zabraliśmy się z klubu obrażeni zachowaniem Neal'a, który próbował rozdawać karty i przed opuszczeniem parkingu, jeden z naszych wpadł na pomysł zagrania na nosie SRMC, wrzucając im wlepkę "Mongols State". (Tutaj zagranie podobne do tagowania wśród klik gangowych)








    Uznajesz to za MG? Nie wiem czy obaj rozumiemy tak samo pojęcie metagamingu 

    Wysłałem PW, w którym zaproponowałem treść wlepki, na której przyklejenie już ktoś wpadł, a ktoś inny znalazł. Więc moja podpowiedź, dotyczyła treści wlepki, bo wiem jakie są używane w realu. Nie jest to działanie prowadzące do metagamingu. Moja wiadomość nie wpływa na korzyść narracji, nie dostarczam żadnych danych, których Kevin Fuentes mógł nie wiedzieć. Co innego jakbym napisał mu "Teraz odegraj, że wyciągasz wlepkę i ją przyklej". Ja tylko podałem mu jej treść, żeby była zgodna z realnymi wlepkami i fajnie wpasowywała się w przeprowadzoną dyskusję z Nealem.
     
     
    I teraz mój drogi @boa proszę cię o lepsze odrabianie pracy domowej, jeśli chcesz rozmawiać o moich karach.

    "Chciałbym przypomnieć, że lider projektu oraz jeden z członków projektu Mongols nie tak dawno mieli bana za MG, bo pisali sobie na /w co mają grać. Na powyższym ssie widać, że niektórzy nie uczą się na błędach."


    Nie dostałem żadnego bana w swojej karierze roleplayowej. A sytuacja, którą przytaczasz dotyczy zdezaktywowanej kary. Nadał mi ją Boxidro, na polecenie ówczesnego pomocnika opiekuna  - Wrzaska, kolejnego paranoika i żeby było śmieszniej to paranoik spod skrzydła Karacha. Nie będę przytaczał genezy tej kary, ale po tym jak wywalczyłem bany dla graczy z El Nuevas MC za granie totalnego gówna, zostały mi przetrzepane logi i wyciągnięto moment, w którym po ataku na nasze kasyno, leżałem z kilkoma innymi osobami na bw. Kiedy policjant zapytał na /do "Czy w kasynie jest zamontowane CCTV?", jeden z leżących na bw zapytał mnie (właściciela) czy są zainstalowane, żeby odpwiedzieć na /do zgodnie z prawdą. Więc moje przekazanie ooc wiadomości o tym, że kamery są zamontowane, zostało podciągnięte pod MG przez szukającego na mnie czegokolwiek Wrzaska.

     
     
     
    Podsumowując nasze gorące spotkanie w Highway Yard Inn - wysoce paranoiczne i idotyczne jest branie naszej gry za jedeną wielką teorię spiskową pressowania i dojeżdzania OOC organizacji Karasia. Serio, mamy lepsze zajęcia niż dojeżdżanie waszej organizacji. Oczywiście, po tym jak odpowiedzieliście na moje drwiny z waszej pozycji i waszego terenu, zaczynamy ostrą jazdę. Ale tu nie ma żadnego podłoża OOC. Akcja - reakcja.  Ja świadomie wyśmiałem ciebie i twój oddział, ty świadomie wysłałeś batalion szturmowy na cywilny biznes jednego z naszych członków i uśmierciłeś w nim człowieka powiązanego z naszym oddziałem. Dlatego wchodzimy na ścieżkę konfliktu klubowego.

    Nie wiem skąd ten wysryw na forum i jakieś próby udowodnienia mi, że stosuję Mongols MC jako kartę przetargową w czymkolwiek. Zagrałem ofensywnie i zdissowałem Neala i wasz oddział świadomie, a użyłem do tego zgodnego z realiami argumentu i często w ramach braggingu rzucanego przez członkow Mongols hasła: "That's Mongols State", z którym masz prawo się nie godzić.

    Tak czy siak, stworzył nam się beef. A wy teraz wypłakujecie tutaj jakieś żale. Nikt nie będzie cmokał się genitaliach. Tym bardziej, że rzucany tutaj argument "Na szacunek trzeba sobie zasłuzyć" i "O statusie organizacji świadczy jej staż na serwerze", są totalnymi inwalidami. Po pierwsze, Comanchero również odwiedziło naszą knajpę i nie wyszedłem do nich obsmarkany i opluty ze wściekłości, bo przyjechali do cywilnej knajpy, a nie do mojego domu klubowego. Dzięki czemu nasze relacje są wciąż neutralne. Pokazaliśmy sobie wspólny szacunek. Oni tym, że nie dissowali nas od wejścia, a my tym, że nie puszyliśmy sie i nie stawialiśmy im jakiś terenowych ultimatum. To samo z Vandals MC - przyjechaliśmy do ich cywilnej knajpy na steki i ani jedna ani druga strona nie pluła na siebie jadem.

    Tylko postać Neala a raczej gracz stojacy za tą postacią, dostał palpitacji serca na samą paranoiczną myśl, że ekipa Pitera przyjechała na jego teren, pewnie żeby uprzykrzać grę, gwałcić psy i zabijać niewiasty czy tam odwrotnie.

    Dlatego radzę usiąść na spokojnie i zastanowić się, gdzie leży problem. Bo wydaje mi się, że leży on głęboko w psychice Karasia i niestety przelewa się na ludzi, z którymi funkcjonuje.
    Ale o tym na końcu.
     
     
    Sprawa waszego nalotu na naszą cywilną knajpę. Nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony na filmach to wygląda fajnie, z drugiej strony te wpadanie z draco w skarpetach na glowie i dresach jest ciężkostrawne. Ale rozumiem, często tak rozwiązuje się konflikty w realiach roleplay i no nic się z tym nie da zrobić. Za moje nieposzanowanie dla Neala i wlepkę na drzwiach, postanowiliście wjechać na pełnej kurwie. No nie mnie oceniać słuszność, nie mnie oceniać finezję i wykonanie. Nie było mnie przy tej akcji. Gdy się o niej dowiedziałem, rozbawiła mnie. Widzę, że kilku graczy z mojej organizacji ma co do niej obiekcje i chyba już wygłosili swoje zdanie w tej skardze.
    Widzę też, że zaszła jakaś kolejna paranoiczna sytuacja, w której domniemacie że umyślnie powbijali sobie PK, znów żeby wam uprzykrzyć życie.... Chryste, to już jest bardzo niezdrowe.
    Dementuję:


     

     
    Co do PK to zostało już chyba wyjaśnione. Nie mieliście intencji wbić PK, ale niestety roleplay bywa nieprzewidywalny i chłopak uderzony kijem zmarł. Stało się, trudno. Musicie się z tym pogodzić i nie szukać na siłę jakiś zagrań.

    Moja opinia odnośnie wlotu: Ten wlot był totalnie przesadzony. Posądzacie mnie o Power Gaming opierający się na moim odgrywaniu wg realiów So-Cal i chęci zdobycia przewagi, a sami ustalacie WLOT Z BASEBALLAMI, ŻEBY TYM PODŁYM MONGOŁOM WYBIĆ Z GŁOWY COKOLWIEK, ALE NA WSZELKI WYPADEK WEJDZIEMY Z TRZEMA KARABINAMI, ŻEBY MIEĆ PEWNOŚĆ, ŻE WYGRAMY TO STARCIE. 
    Jest to niezwykle śmieszne i śmierdzące power gamingiem i must winem. Jeśli zależy wam na klimatycznym wpierdolu sprzętem, to zróbcie klimatyczny wpierdol sprzętem. A jeśli zależy wam na wjechaniu z karabinkami ze szmatami na mordach i bluzach w kapturem full incofnito t ozrócie to w ten sposób. Połączenie tego jest totalnym flopem.
    A juz na pewno mniejszym flopem niż odegrany przeze mnie brak szacunku do niemalże równej stażem i jak mniemam streetcreditem (chyba że ze względu na Karasia jesteście boostowani, tak jak byliśmy boostowani na Redriders MC) organizacji.






    Teraz coś co nic nie wnosi a jest jakąś przypominajką sprzed kilku miesięcy i prywatną rozmową.
     
     Nie przeszkadzał mi wasz fikcyjny klub, bo po rocznej przerwie i powrocie na serwer, potrzebowałem wolnego slota na biznes, który chcieliśmy otworzyć i poprowadzić razem z Nathalyne i Ukasz. Nie mogliśmy się doczekać na wolnego slota na klub (taki muzyczny, nie mc), więc w akcie desperacji napisalismy do Karasia czy nie chce, żebyśmy zrobili go wykorzystując spot jego organizacji.

    Dzięki Bogu odmówił, a chwilę później zwolniło się miejsce na klub. Otworzyliśmy go i stworzyliśmy ciekawy projekt.  Bazując na sukcesie alternatywnego klubu Odium, który do dziś gracze dobrze wspominają. Stworzyliśmy klub Shaft.
    Przeprowadziliśmy kilka dużych koncertów w tym Hoodstar i Soulsów. Finalnie zwieńczyliśmy go 3 dniowym Festiwalem Muzycznym Alterdrome (stawiam, że jednym z bardziej kompleksowych przynajmniej w zeszłym roku).
    Więc tak, nie przeszkadzał nam wasz kolejny fikcyjny klub, bo zależało nam na zrealizowaniu planu. Który finalnie i tak zrealizowalismy, bez wiązania się z wami.
     
     
     
     
     
     
     
     
     
    Zabawa w gamemastera, pokazywanie swojego niezadowolenia na czacie ooc, toksyczność na discordzie. Abstrahując już od całej akcji czy w waszym przekonaniu była ona dobra czy nie to chcę zwrócić uwagę na zachowanie członków projektu Mongols. Gdy zaczęła się akcja i dostali łomot odrazu zareagowali na /b głupimi odzywkami. Następnie zaczęli na /do bawić się w gamemastera i odwoływać akcje, że nic się nie stało. Gdyby tego było mało to zaczęli jeszcze bombardować nas na discordzie. Pozostawiam waszej ocenie czy takie zachowanie dobrze reprezentuje sektor którym zarządzacie. Wystarczająco dużo dowodów na toksyczność graczy tej organizacji zostało na waszych oczach pokazane w ticketach dotyczących naszej rozgrywki, a dodatkowo wszystko można sprawdzić w logach. Podczas wykonywania akcji dynamicznej goście zasłaniają się wyimaginowanymi afkami oraz wcielaniem się w rolę gamemastera narzucając sobie narracje, że nic się nie wydarzyło. Co prawda pojawił się status AFK nad jednym z graczy ale w momencie, gdy zaczęła się już akcja. Bardzo brzydko chłopcy z waszej strony żeby stosować takie manipulacje, ale rozumiem, że tonący brzytwy się chwyta.
    Tutaj nie mogę za wiele powiedzieć, bo nie uczestniczyłem w tym zajściu i raczej moi gracze sami się bronią albo będą bronić. Mogę jedynie wywnioskować, że moi faktycznie zareagowali na /b, ale czy aż tak głupio? Na pewno nie tak agresywnie i niegrzecznie jak twoi gracze:

    Gracze mongols:


    Gracze SRMC:


    Zostawiam do oceny publiki.
     
     
     
     
    No i finalnie kilka słów o wściekłości i niepotrzebnym pieprzeniu głupot OOC. Trochę o zachowaniu Karasia i tym co sobą prezentuje.
    Dlaczego tak często mówię o paranoi, którą Jacek w sobie wyhodował, a którą roznosi po ludziach przebywających w jego otoczeniu? Otóż, graliśmy razem w Redriders MC (haha tak raz w życiu mnie podkusiło zagrać z Karasiem autorskie MC). Nawet nam jakoś szło. Oczywiście, byliśmy boostowani jak każda organizacja administratorska. Darmowe 1000 obiektów w budynkach, lewe akcje i przekręty. Norma.



     
    No ale to nic wielkiego.
    Karaś ma syndrom Jaxa Tellera i już tłumaczę o co chodzi. To jest prawdziwy power gaming i próby rushowania na sam szczyt drabinki półświatkowej. W Redriders było identycznie. Wtedy w półświatku było kilka klubów i Karaś oczywiście pragnął, by być najważniejszym pośród nich. Próbowaliśmy grać interakcje z klubami, które no niestety nie były najwyższych lotów, ale próbowaliśmy, a Karaś dostawał białej gorączki, gdy musiał z zachowywać się przy nich przynajmniej neutralnie. Nawet Vagos MC, którego respektowanie próbowałem wymuszać argumentując tym, że realnie są ważnym graczem w L.A, nie miało większego znaczenia, bo oczywiście Karaś był na stopie wojennej OOC z prowadzącym ich graczami i miał ich za totalne i toksyczne dno. Dlatego przenosił swoją nienawiść OOC do gry, tworząc postać buffona i ignoranta, który żyje przeświadczeniem, że jego klub jest najważniejszy na świecie od dnia pierwszego.
    Dlaczego twierdzę, że Karach stosował wtedy power gaming? Jego paranoiczne działanie sięgneło zenitu, gdy swój MC założył Zozim - gracz a raczej ex-gracz (obecnie na banie na 2 miliony lat świetlnych), którego Jacek nienawidzi najbardziej na całym świecie. Kiedy Iron Order MC (mc zozima) nie okazało szacunku (sic! przypomina wam to pewien case?) wielkiemu Redriders MC i nie zagrali pod dyktando Karasia, ten w kilka chwil załatwił jakiś absurdalny wniosek FCK na wszystkich członków Iron Order MC i razem ze swoim kompanem paranoikiem v2 (nazwę go tak, żeby nie wywoływać wilka z lasu), zaplanowali wielką szarżę i bojowe uderzenie na Clubhouse Iron Order MC. Zdobyli kamizelki kuloodporne, broń szturmową i całą ekipą (oprócz mnie, bo nie chciałem pisać się na pewną śmierć, a już na pewno na pewne stanie się memem roleplayowym) ruszyli atakować stojącą dwa dni organizację.
    Oczywiście, ciśnienie rozbijające czaskę Karasia, doprowadziło do klęski jego wojsk i masowej śmierci graczy z jego organizacji (zasada bw=fck podczas wykonywania wniosku). Posłał do piachu całą swoją organizację, umierając od garstki chłopaków z pistoletami. 
    Takie podejście ma Karaś i takie kreuje organizacje. Potem śmieją się z ciebie i twojego Meksykańskiego kartelu nawet ówcześni opiekunowie półświatka na specjalnie przygotowanych do tego konfach na DC. Tak samo jak śmiejemy się z ciebie wszyscy w swoim gronie, bo stanowisz żyjącego mema chłopa przed czterdziestką z sydromem Pana Życia i Śmierci w gierce i każde zagranie niezgodne z twoją wizją, kończy się albo absurdalnymi działaniami albo jakimiś wywodami jak tutaj czy w tym tickecie, w którym wnioskowałem o podpalenie Highway Yard Inn w odwecie za wasz wjazd do naszej bogu ducha winnej knajpy i zabicie w niej człowieka. A ty nie potrafiąc utrzymać nerwów na wodzy musiałeś wrzucać swoje trzy grosze, aż cię Sava musiała pognać z ticketa.







    Kto się tutaj zachowuje toksycznie? Pozostawiam odpowiedź publice.
    Od siebie zakończę tylko tym, że poprosiłem moich graczy, żeby nie wdawali się w zbędne żarcie się na pw z kimkolwiek. Czy się zastosują? Nie wiem, nie jestem ich matką, żeby pilnować z kim i jak rozmawiają czy się kłócą.
    Wypełniłem swój liderski obowiązek i przedstawiłem wszystkie moje argumenty i pogląd na sytuację. Mam nadzieję, że rozjaśniłem też jak wygląda nasze podejście do gry Mongols MC i realiów. 
  3. Hailey polubił odpowiedź w temacie przez Castle w Changelog #74 Optymalizacja, nowe ciuchy i wiele więcej!   
    Wszystko fajnie i pięknie, tylko w dalszym ciągu nie daje mi spokoju ciekawość, która niestety ani publicznie, ani prywatnie nie została zaspokojona, więc napisze tutaj i może ktoś postanowi podzielić się, że mną takową informacją. Dlaczego nie widać, żeby spotykały takie problemy inne projekty, tylko akurat klimacika? Od x czasu są notorycznie timeouty o danej porze, co stało się zwyczajem, niczym kawa z rana. Po pewnym czasie dołączył do tego zjebany tuning pojazdów, który ponad dwa tygodnie jest rozklekotany i nie wiadomo czy kiedykolwiek zostanie naprawiony, bo developerzy altv nie odpowiadają, a problem pojawiał się już x czasu wstecz, gdzie swartchzer według skryptu miał czarna rejestracje, a wizualnie była niebieska - #ticket-0195 na zmotoryzowanej. Ostatnie dwa dni były pełne timeoutów, lagów, jak i w dalszym ciągu spalanie pojazdów jest 2x większe, mimo stwierdzenia, że ktoś tam powiedział, że jest już okej - w tym samym tickecie zostały uwzględnione screeny, gdzie Dubsta 2 o spalaniu 42l/100km na pełnym baku [96l] zrobiła 102km, więc ewidentnie spalanie jest ponad jeszcze raz takie, niż powinno. Osobiście nie jestem developerem, dlatego chciałbym, żeby ktoś zaspokoił moją ciekawość, bo z punktu bocznego wygląda, to jak zwyczajnie błąd skryptowy, który powstał podczas ostatnich aktualizacji i nie wiecie zwyczajnie, w którym miejscu, przez co ratujecie się wszystkim możliwym tj. nagły problem z argento i jego wycofywanie z serwera. Jeżeli mylę się i faktycznie wina leży po platformie, to może czas najwyższy pomyśleć o zmianie, bo jest coraz gorzej.
  4. Hailey polubił odpowiedź w temacie przez Castle w [ROZSTRZELANIE, 16.01.2024] Nieszczęśliwy wieczór dla umundurowanej kobiety.   
    **Dwudziestego czwartego stycznia w godzinach wieczornych na Davis został zauważony czarny Cheval Fugitive, którego indeks stanowy, jak i opis mógł pasować do wcześniejszych wydarzeń. Dwóch funkcjonariuszy siedzących w departamentowym suvie postanowiło zatrzymać go, lecz kierowca samochodu jechał jakby nigdy nic do okolic Cypress Flats, gdzie dopiero znacznie przyśpieszył i zaczął szarżować. Jednak po pewnej chwili widział, że wszystko na marne, wtedy złapał za towarzysząca mu broń i oddał kilka strzałów w kierunku wozu, który momentalnie odbił w prawo, umożliwiając mu swobodną ucieczkę w kierunku La Mesa, gdzie niemalże wyparował. **
    Oprawca poruszał się czarnym Cheval Fugitive o indeksie stanowym I4B0HT; lekko obniżane zawieszenie, mocno przyciemniane szyby, czarne felgi. Oprawca strzelał z broni typu 9mm, oddał łącznie kilkanaście strzałów; na pewno można znaleźć odciski palców, które pokrywają się, że wcześniejszymi przestępstwami. Oprawca uciekł przed siebie na La Mesa, niszcząc kilka bram wjazdowych z siatki i schował w uliczce za firma logistyczna, gdzie kamery mogły zarejestrować wjazd na jeden z terenów, który nie należy do mężczyzny ani nikogo powiązanego z nim w żaden sposób.
  5. Quennie polubił odpowiedź w temacie przez Hailey w [14.01.2024] Gussét Seduisante Laced Dress & Seduisante Night Set   
    **Mia Farris przeglądając różne kolekcje w internecie, trafiła na jedną z nowo wypuszczonych przez Gusset - po krótkim zastanowieniu zamówiła czarny zestaw bielizny z dostawa do domu.**
  6. Hailey polubił odpowiedź w temacie przez Castle w [ROZSTRZELANIE, 16.01.2024] Nieszczęśliwy wieczór dla umundurowanej kobiety.   
    **Pieprzone Los Santos... tutaj nie ma nawet jednego normalnego dnia, kurwa... to był szesnasty stycznia, godziny wieczorne, a dokładnie koło dwudziestej pierwszej, gdy oprawca znany z różnych włamań czy ostatniej ucieczki, wracał z warsztatu po małych wizualnych modyfikacjach w nowym nabytku. Nie wiadomo skąd, nagle na Phillbox pojawił się za nim departamentowy suv, mający zamiar zatrzymać go - mężczyzna jechał w miarę przepisowo, udając, że nie słyszy sygnałów i tak też jechał, aż do La Purta/Davis Ave, gdzie wiedząc o nikłych szansach ucieczki - zatrzymał się, jak przykładowy obywatel. Nerwowo zaczął obserwować sytuację w lusterkach, lecz można było tego nie zauważyć przez przyciemniane szyby w stylu smoły. W pewnym momencie opuścił powoli szybę kierowcy, wyjrzał w stronę radiowozu i schował się, żeby po chwili oddać dość liczną serię strzałów w kierunku umundurowanej kobiety. Zaraz po tym zdezorientowany cała sytuacja, ruszył z piskiem opon, kierując na autostradę przez La Puerta, gdzie minął się z kilkoma radiowozami podążającymi na sygnałach w kierunku rannej. Oprawca w wyniku stresu troszkę pogubił drogi na autostradach, lecz finalnie udało mu się wyjechać z miasta.**
    Oprawca poruszał się czarnym Cheval Fugitive o indeksie stanowym I4B0HT; lekko obniżane zawieszenie, mocno przyciemniane szyby, czarne felgi. Jeżeli sprawdzili go porządniej, to zapewne dowiedzieli się, że nabył go w dniu przestępstwa z Pillbox Hill Car Dealership i modyfikował w Vroom Garage. Oprawca amatorsko wyjrzał przez szybę kierowcy w stronę departamentowego suva, więc zapewne wszelkie kamerki mogły nagrać twarz niejakiego Ryana Giannelli; nie posiadał żadnych zakryć ani nic takiego. Oprawca strzelał nieokiełznanie z broni typu 9mm, oddał łącznie kilkanaście strzałów; na pewno można znaleźć odciski palców, które pokrywają się, że wcześniejszymi przestępstwami. Oprawca troszkę zamotał się przez całą sytuację i kręcił się po autostradach, aż finalnie wyjechał na główną drogę w kierunku północy - od tamtego czasu nie pojawił się w żadnym oficjalnym miejscu, gdzie mogłyby złapać kamery.
  7. Castle polubił odpowiedź w temacie przez Hailey w [14.01.2024] Gussét Seduisante Laced Dress & Seduisante Night Set   
    **Mia Farris przeglądając różne kolekcje w internecie, trafiła na jedną z nowo wypuszczonych przez Gusset - po krótkim zastanowieniu zamówiła czarny zestaw bielizny z dostawa do domu.**
  8. Hailey polubił odpowiedź w temacie przez Paciaaa w [Spółka] DLT Incorporated   
    **Zarząd DLT Inc. nie osiada na laurach. Kolejne dni przyniosły kolejne ruchy ze strony spółki. Tym razem, odnowiono współpracę Leopard Cigarettes, podpisując długofalową współpracę z podmiotem oraz podjęto dość intratą współpracę z Ron Oil, która z pewnością jest najistotniejszym posunięciem w ciągu kilku ostatnich tygodni. Dbając o należyty PR i rozgłos podpisano umowę z VFF na poczet której DLT stało się jednym ze sponsorów nadchodzącej gali.**














  9. Hailey polubił odpowiedź w temacie przez Ostersky w [Spółka] DLT Incorporated   
    **Zarząd DLT Inc. po wejściu na wyższy poziom piramidy zrobił porządek w kadrach, zrywając umowy z nieintratnymi pracownikami. Po głębszej analizie zapadła decyzja o utworzeniu nowego działu, pracującego nad rozpoznawalnością i tożsamością marki w social mediach, co wiązało się z zatrudnieniem osoby odpowiedzialnej postowanie treści w sieci. Dodatkowo zgodnie z umową, zarząd CEO pojawił się na konferencji kolejnej gali VFF sponsorowanej przez spółkę.**

  10. Hailey polubił odpowiedź w temacie przez Castle w Ryan /raydi/ Giannelli & Emma /emi/ Accardo; fuck up right now!   
    Przestępstwa, które wykonaliśmy są w trakcie dochodzenia, stąd też prowadzimy rozgrywkę na postaciach obniżoną do minimum. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności Regulamin