Skocz do zawartości
Gracze online

 

 

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'venture' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Informacje
    • Informacje
    • Ekipa oraz liderzy projektu Vibe Roleplay
    • Publikacje dt. fabuły serwera
    • Publikacje dt. rozgrywki
    • Regulaminy
    • Discord
    • Rekrutacje
    • Społeczność
    • Poradniki
    • Event Team
  • Sprawy organizacyjne
    • Pochwały oraz skargi
    • Apelacje od kar
    • Współdzielenie IP
    • Widzę bana innego gracza
  • Organizacje publiczne
    • Opiekunowie organizacji publicznych
    • Projekty oficjalne
    • San Andreas Judicial Branch - SA_Courts
    • U.S. Department of Justice
    • Los Santos County Government
    • Los Santos Police Department
    • Los Santos County Sheriff's Department
    • Los Santos Fire Department
    • San Andreas State Parks
    • University of San Andreas, Los Santos
  • Organizacje prywatne
    • Informacje Opiekunów
    • Aplikacje
    • Biznesy
    • Projekty In Character
    • Spółki
    • Projekty CM/GM
    • Projekty zmotoryzowane
    • Przetargi
    • Wyceny i dofinansowania
    • Archiwum
  • Organizacje przestępcze
    • Informacje
    • Organizacje
    • Freelancerzy
    • Projekty zarobkowe
    • mafia.com
    • Przestępstwa
    • Archiwum
  • Branża rozrywkowa
    • Informacje
    • Przedsiębiorstwa
    • Materiały
  • Media
    • Media niezależne
    • Daily Globe
    • Weazel News
    • Music Media ChatterBox
  • In Character
    • Wydarzenia fabularne
    • Los Santos County & Blaine County
    • Internet
    • Los Santos
    • Biografie postaci
  • Inne
    • Multimedia - zdjęcia i filmy z serwera Vibe RolePlay
    • Twórczość Użytkowników
    • Hydepark
    • Archiwum globalne
  • koalicja anty priscilla ochoa cala prawda o Priscilla Ochoa
  • 7.7.7 | GIGA DC
  • doozan's fanclub Tematy
  • PRAWILNY GENG Tematy
  • capybara team Zdjęcia kapi
  • 12KG MAFIA Rodzina nie znaczy przyjaźń.
  • KR Kumar
  • KR Rajesh
  • Federal Ballin Bureau Club Regulamin warzne!

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


O mnie


Discord

Znaleziono 13 wyników

  1. **Na stronie internetowej miesięcznika Venture pojawił się trzeci numer czasopisma, dostępny dla każdej zainteresowanej nim osoby za opłatą $29,99. Na okładce miesięcznika znajduje się rodzina DePalma znana ze swoich ostatnich bardzo głośnych ruchów za sprawą spółki MOON Inc. Trzeci wydany numer VENTURE, jest zdecydowanie ciekawszym wydaniem ze względu na ilość materiału jaki znalazł się w prasie, ale z uwagi na opisanie ostatnich głośnych wydarzeń związanych z Santos Business Expo oraz skandalem obecnym w Future Pub. Oprócz standardowej oferty zakupu miesięcznika, dostępna jest również oferta rocznej prenumeraty w kwocie $240. Ponadto na domenie magazynu, są odnośniki do materiałów video z aż czterech przeprowadzonych wywiadów.** **Przekierowanie do prasy : [link]** **Przekierowanie do piątego wywiadu : [link]** **Przekierowanie do szóstego wywiadu : [link]** **Przekierowanie do siódmego wywiadu : [link]** **Przekierowanie do ósmego wywiadu : [link]**
  2. Fintech; rewolucja w Twoim portfelu. Czy nie błądziła Wam czasami po głowie zagwozdka, jak to się stało, że w ciągu zaledwie kilku lat sposób, z pomocą którego zarządzamy naszymi codziennymi finansami zmienił się nie do poznania? Jak to się w zasadzie stało, że z dnia na dzień tradycyjna, manualna bankowość, do której byliśmy tak przyzwyczajeni, zaczęła ustępować miejsca nowoczesności, składającej się z aplikacji i platform finansowych? Swego czasu najważniejszym narzędziem finansowym był banknot ukryty w naszych portfelach, a nie telefon. Dziś, moi drodzy, szeroki świat finansów zmienił się dosłownie nie do poznania, a rewolucja fintech puka do naszych drzwi coraz głośniej – chociaż powinniśmy zadać sobie pytania, czy przypadkiem już dawno ich nie wyważyła. Dziedziny życia, które nie zostałyby dziś dotknięte ręką technologii możemy szukać ze świecą, jednak to, co dotknęło globalną bankowość jest w prawdzie wyjątkowe. Będąc aktywnym inwestorem działającym od jakiegoś czasu w Los Santos, moją powinnością jest baczna obserwacja zmian wpływających na sposób, w jaki zarządzamy pieniędzmi. Wliczając w to wpływ technologiczny. Ale czym tak w zasadzie jest fintech, dlaczego w dzisiejszych czasach należy do zbioru wiedzy fundamentalnej dla każdego, kto dysponuje pieniędzmi? Dlaczego powinien obchodzić akurat Ciebie? Na wstępie wyjaśnijmy sobie definicję fintechu. Jest to pojęcie należące do nowomowy, narodziło się z połączenia dwóch wyrazów – finance i technology. Większości taki opis w zupełności wystarczy, ale dla szczególniejszego zobrazowania całości – wyobraźcie sobie, że jesteście skazani na wielogodzinne stanie w kolejkach do okienka w banku, listowne wysyłanie fizycznych pism i faktur, które często zanim dotarły do adresata miały przed sobą kilka dni podróży. Przelewy bankowe możesz wykonywać wyłącznie za wypełnieniem i przekazaniem czeku, a żeby złożyć zlecenie giełdowe, musisz dobijać się telefonicznie do brokera. To już przeszłość, od której uwolnił nas właśnie fintech. Jednym z koronnych, ale i nieoczywistych przykładów fintechu są kryptowaluty, oraz idący za nimi blockchain. Bitcoin, Ethereum, Ripple – jeszcze kilka, kilkanaście lat temu te nazwy brzmiały jak wyjęte prosto z science fiction, lecz teraz są najprawdziwszą codziennością. Ale nie ograniczajmy ich pojęcia do prostych walut. Blockchain jest definicją transparentności i bezpieczeństwa wygodnych, zdalnych transakcji, które osiągnęły poziom, jakiego nigdy wcześniej nie mogliśmy sobie wymarzyć. Technologia, która poruszyła fundamentami naszego zaufania do systemu finansowego. Wartym również poruszenia tematem jest wpływ bardzo głośnej przez ostatnie lata sztucznej inteligencji, która swoje sieci również zarzuciła w kierunku świata pieniędzy. Wszechobecne stały się boty doradcze, pomagające inwestować nawet osobom z minimalnym doświadczeniem zarządzania portfelem. Starannie zaprojektowane algorytmy analizujące tysiące danych, by zaplanować za nas najbardziej opłacalne inwestycje. Pamiętam rozmowę z jednym z moich klientów, który był zaskoczony planem inwestycyjnym przygotowanym przez jego „robota”, którego pomogliśmy mu wytrenować. W Lloyd Investments nie boimy się innowacji, zamiast palić za sobą mosty, staramy się je budować otwierając się i współpracując z najnowszymi technologiami - nie bojąc się, że te wygryzą nas z rynku. Okazało się, że to szalenie popularna obawa w dzisiejszym świecie. W firmie mojej i mojego brata, najważniejsze jest dobro klienta, a jeżeli możemy je osiągnąć otwierając się na nowe, choć czasami kontrowersyjne rozwiązania, to właśnie to robimy. Nie możemy rzecz jasna zapomnieć o internetowych rozwiązaniach płatniczych, takich jak iFruit Pay, bądź MazeWallet. Noszenie tradycyjnej gotówki w kieszeni staje się coraz bardziej passé. Co zaskakujące, okazuje się, że nawet karty kredytowe odchodzą do przysłowiowego lamusa, będąc tym samym zastępowane przez coraz popularniejsze płatności zbliżeniowe z pomocą telefonu. Nie wspomnę nawet o aplikacjach takich jak Venmo lub Revolut, które czynią przesyłanie pieniędzy, nawet wielowalutowe, dziecinnie proste. Nie będę ukrywał faktu, że do tych wszystkich nowinek na samym początku podchodziłem ze sporym zdystansowaniem, jestem rodowitym Brytyjczykiem – a my cenimy sobie tradycje oraz stabilność. Jednak życie w Los Santos bardzo dużo mnie nauczyło. Między innymi to, że trzeba być niezwykle elastycznym i otwartym na zmiany, wyrzucając swoją konserwatywność do kosza. Wziąłem sobie to do serca i dziś widzę, że fintech to nie przyszłość – to teraźniejszość, otwierająca się przed nami każdego dnia na nowy sposób. Musimy mieć też na uwadze, że każda rewolucja ciągnie za sobą ryzyko. Cyberprzestępczość, oszustwa, brak regulacji – to są właśnie wyzwania, którym musimy rzucić rękawicę, jeżeli chcemy iść z duchem czasu i pozwolić sobie na innowacyjność. Ale zamiast czuć przed nimi strach, winni jesteśmy traktować je jako motywacje do tworzenia jeszcze lepszych i bezpieczniejszych rozwiązań – bowiem cyberbezpieczeństwo nie pozostaje dłużne i rozwija się równie szybko. Na koniec, pozwólcie, że zostawię was z jedną myślą: Technologia zmienia nieubłaganie świat w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy, z dnia na dzień spodziewamy się coraz to nowszych rozwiązań. Ale to, jak my zareagujemy na te zmiany, zależy tylko od nas. Możemy stać z boku, obojętni, z założonymi rękami, obserwując to, jak inni korzystają z najnowszych możliwości. Albo możemy wskoczyć na pokład tej rewolucji i razem kształtować przyszłość finansów. Wybór należy do was. Ale jedno jest pewne – fintech już tu jest i nie zamierza nigdzie się wybierać. Więc otwórzcie portfele, a najlepiej aplikacje na swoich smartfonach, i przygotujcie się na przyszłość, która już nadeszła. Author: Lucius Lloyd | 07.06.2024
  3. Znaczenie networkingu i relacji biznesowych. Zastanawialiście się kiedykolwiek jak to jest, że niektórzy ludzie zdają się osiągać sukces z zaskakującą łatwością, gdy w międzyczasie inni walczą jak ryby wydarte spod tafli wody prosto na brzeg? Odpowiedź, moi drodzy, zazwyczaj tkwi w jednym prostym sformułowaniu: networking. Lecz nie zrozumcie mnie źle, twarda, ciężka praca, inteligencja i umiejętności wrodzone, bądź nabyte rzecz jasna są kluczowe w codziennym zarządzaniu przedsiębiorstwem. Ale haczyk tkwi właśnie w umiejętności nawiązywania i utrzymywania relacji biznesowych, właśnie to wytacza nam granicę między sukcesem a porażką. Postawmy więc przed sobą pytanie – co tak naprawdę znaczy „networking” i dlaczego jest taki ważny? Pewien czas temu, gdy opuściłem rodzinne strony Liverpoolu, dołączając do mojego brata, Spencera, w słonecznym Los Santos, bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że umiejętność formowania sieci kontaktów jest warunkiem do przetrwania i rozwoju na rynku Miasta Upadłych Świętych. W nowym środowisku, obcym na tamtą chwilę mi kraju, bez silnych koneksji dryfowałem niczym zagubiony żeglarz na niezbadanym dotąd oceanie, bez połączenia z jakimkolwiek najbliższym portem. Doskonale pamiętam swoje pierwsze kroki postawione w Stanach Zjednoczonych. Wszyscy ludzie wokół mnie byli mi obcy, nie znałem absolutnie nikogo poza moim bratem. Biorąc sprawy w swoje ręce zacząłem uczęszczać na wszelkie możliwe konferencje, seminaria, targi czy otwarte spotkania biznesowe. Punktem zwrotnym w mojej sytuacji okazało się wstąpienie w szeregi lokalnego oddziału klubu golfowego Great Western Club & Golf Society, to właśnie tamtejsze bankiety, czy systematycznie organizowane rozgrywki golfowe dostarczyły mojej osobie największą, najprzydatniejszą siatkę kontaktów, która swoje owoce daje mi po dziś dzień. Powiecie, że to standardowa droga. Ale w rzeczywistości okazuje się, że networking to coś więcej niż prosta wymiana wizytówek czy powierzchowne rozmowy przy kawie. Networking to sztuka. Umiejętność słuchania ze zrozumieniem potrzeb innych. To budowanie autentycznych relacji, które opierają się na wzajemnym zaufaniu oraz szacunku. Do nawiązywania relacji w środowisku przedsiębiorczym nie podchodzi się z nastawieniem szukającym tego, co można zyskać, lecz tego, co można dać. Jeden z pierwszych sukcesów networkingowych uzyskałem właśnie podczas pewnego bankietu w Great Western Club poprzez nawiązanie kontaktu z miejscowym projektantem wnętrz, który w danym momencie potrzebował pomocy natury czysto marketingowej. Świetnie się złożyło, że akurat trafił na osobę zdolną podać mu pomocną dłoń celem rozwiązania jego problemu. Rozmowa zaczęła się poprzez zainicjowanie prostego smalltalku, mającego znaleźć nasz wspólny język – szybko okazało się, że obaj mamy słabość do Brytyjskiej motoryzacji. To właśnie ta prosta rozmowa zaowocowała długotrwałą współpracą, która rozkwita po dziś dzień. Zaskakująco często słyszę tezę, że networking to po prostu sposób na „lizanie się nawzajem po plecach” lub „robienie sobie przysług”. Ciężko o coś bardziej mylnego! Networking jest budowaniem wartościowych relacji, które mogą przetrwać lata. To szukanie wspólnych interesów oraz dzielenie się swoją wiedzą. To nic innego niż inwestowanie w ludzi, a nie w wyłącznie pozornie lukratywne projekty. Niektórzy mogą pomyśleć, że to wszystko brzmi jak bajka wyssana z palca. Lecz uwierzcie mi, jestem żywym świadkiem tego, jak odpowiednio nawiązane relacje skutkowały początkiem jednych z największych inwestycji w Los Santos. W końcu biznes to nie jedynie wystawione faktury i cyfry określające kwotę zachomikowaną na koncie bankowym. Biznes to przede wszystkim ludzie. Jednak temat inwestowania w zasób ludzki rozbiję na czynniki pierwsze przy następnej okazji. Podsumowując – jeśli zamierzasz odnieść sukces, nie ma innego wyjścia niż to ze strefy własnego komfortu i poświęcenie czasu w poznawanie innych, interesujących person. Pamiętajcie, że nie od razu Rzym zbudowano, każda relacja jest jak małe nasionko, które wymaga stałej pielęgnacji, uwagi i przede wszystkim czasu, aby zakwitnąć. A finalnie pozwólcie, że pozostawię Was z myślą: Czasami największe szanse i najważniejsze lekcje przychodzą do nas od ludzi, których spotykamy zupełnym przypadkiem. Dlatego pozostańcie otwarci, ciekawi i przygotowani na nowe doświadczenia. Wielce prawdopodobne, że to właśnie ten jeden, przypadkowy kontakt odwróci wasze życie o sto osiemdziesiąt stopni. Author: Lucius Lloyd | 30.05.2024
  4. **Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się kolejny nowy wywiad w formie nagrania video.** _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Raymond Hall : Szanowni słuchacze, nasi kochani oglądający, czytelnicy! Mówi Raymond Hall a wraz ze mną, kolejny gość specjalny. Gość którego raczej nikt się nie spodziewał, zwłaszcza, że nie był zapowiadany. No chyba, że mówimy o moim występie na targach Santos Business Expo w tą niedzielę! Dlaczego o tym wspominam? Gościmy dziś Ethan'a Parker'a, jednego z organizatorów całego tego wydarzenia. Bardzo nam miło! **Raymond Hall posyła uśmiech w stronę Ethan'a, chcąc go nieco zmusić do odpowiedzi przed kamerą.** Ethan Parker : Cześć, Raymond, Cześć Los Santos. Dziękuje bardzo za zaproszenie, jest mi niezmiernie miło, że mogę dzisiaj się z wami podzielić informacjami na temat Santos Business Expo, które odbędą się już w tą niedziele. Powiem Ci Raymond, że trochę się stresuje. **zaśmiał się** Na co dzień raczej ja siedzę na twoim miejscu i zadaje pytanie. Mimo wszystko, mam nadzieję, że wszystko wyjdzie jak należy. **Ethan Parker uśmiechnął się szeroko do kamery. Jego głos jest raczej pewny siebie, nie wykazuje większych oznak stresu.** Raymond Hall : Nie przejmuj się! Nasi goście zawsze muszą wypaść bardzo dobrze, zresztą. Masz większe doświadczenie od wielu, wielu gości których mieliśmy przed kamerami... Większość z nich miała swój debiut - Poradzili sobie, także dasz radę! Nie przejmuj się! **Raymond Hall zaśmiał się po czym dopowiedział.** Raymond Hall : Powiedz nam Ethan, jesteś jednym z organizatorów. Jak wygląda sprawa z resztą organizacji? Jak wiele osób jest, było zaangażowanych w organizacje takiego wydarzenia? Ethan Parker : Można powiedzieć, że ja też mam debiut - w roli gościa. **zaśmiał się krótko** Tak, jak już wspomniałeś, jestem jednym z organizatorów wydarzenia. Z twoim pytaniem łączy, się dość ciekawa historia, ponieważ wydarzenie nie wyniknęło z mojej inicjatywy. Odezwali się do mnie przedstawiciele CROWN Holdings, z propozycją bycia prowadzącym targów. Wszystko jakoś zaczęło się tak rozwijać, że zostałem jednym z organizatorów - trudno mi powiedzieć, jak to się stało. Z tego miejsca chciałbym podziękować Dianie oraz Melanie za danie mi szansy - mam nadzieję, że to nie nasze ostatnie, wspólnie zorganizowane wydarzenie. To właśnie z nimi głównie organizuje te wydarzenie, lecz to nie wygląda tak, że w trójkę stanowimy cały zespół. W kuluarach pracuje wiele osób z przeróżnych specjalizacji - takie wydarzenie to dużo obowiązków. Mimo wszystko gdyby nie Wy, przedsiębiorcy nie udało by się to. To z Wami i dla Was tworzymy tak naprawdę te wydarzenia, my jesteśmy tylko osobami które dopełniają to wszystko. Gdyby nie przedstawiciele wszystkich firm, które wystąpią na tym wydarzeniu, nie udało by się ono. Gdyby nie chęci sponsorów do promocji przedsiębiorczości w mieście również. Gdyby nie nasi patroni medialni, tak samo. Wszyscy razem współorganizujemy te wydarzenie i jest to nasza wspólna zasługa - nie moja, Melani czy Diany. Raymond Hall : To spora odpowiedź, dużo podziękowań padło z Twojej strony. Mówiłeś o obowiązkach, do tego właśnie miałem zamiar się odnieść kolejnym pytaniem a dokładniej powiedz nam proszę, jak wyglądała sytuacja z organizacją pierwszej edycji? Jak wiele wymagało to pracy i jak to wyglądało od stron formalnych? Ethan Parker : Padło dużo podziękowań, bo uważam, że Ci ludzie na to zasługują. Co do organizacji pierwszej edycji to trudno mi powiedzieć. Nie miałem niestety okazji poznać żadnego z organizatorów - świętej pamięci Jamesa oraz Alice, lecz śmiało mogę powiedzieć, że na pewno wymagało to od nich wiele pracy. My mamy można powiedzieć ułatwioną prace, promujemy wartości, które już zostały przez nich określone. To oni wprowadzili format takich eventów do miasta. Raymond Hall : Czy miałeś możliwość uczestnictwa w pierwszej edycji? Czy zupełnie niestety nie miałeś okazji na nich być? Czy znasz jakiekolwiek szczegóły, możesz nam coś opowiedzieć jak to wyglądało podczas pierwszej edycji? Ethan Parker : Niestety, ale jestem dość świeżym mieszkańcem Los Santos. Wcześniej mieszkałem w Vice City, gdzie miałem okazje bywać na różnych eventach targowych. Choć każde wydarzenie jest w jakimś stopni wyjątkowe, niepowtarzalne. Liczymy, że takie też będzie Santos Business Expo 2024 i robimy wszystko, aby tak się stało. Raymond Hall : Oczywiście, na to wszyscy liczymy... Zdecydowanie! Mówiłeś nam o tym jak doszło do zaproponowania Tobie organizacji całego wydarzenia, wymieniłeś nam imiona osób uczestniczących w organizacji. Natomiast skąd wziął się pomysł na zrealizowanie SBE oraz jak dużo wymagało to czasu do realizacji? Nie jesteś nam w stanie opowiedzieć o pierwszej edycji, jednak o drugiej co nieco możesz już nam zdradzić. Zwłaszcza, że wszystko dopięte na ostatni guzik i tylko pozostaje nam czekać. Ethan Parker : Jako organizatorzy SBE chcemy promować przedsiębiorczość w mieście. Zajmuje się tym na co dzień, pisząc artykuły na przeróżne tematy związane z biznesem. Tak było też tym razem. Uważam, że strefa biznesowa Los Santos jest bardzo ciekawa i warto ją promować, doceniać i pomagać przedsiębiorcom. Takie ja mam do tego podejście i mam nadzieję, że karma do mnie wróci, jak ruszę z czymś swoim. Raymond Hall : Mhm, mhm. Masz kontakty z organizatorami, z wieloma osobami odpowiedzialnymi za organizacje tak jak wspominaliśmy. Czy organizatorzy, osoby odpowiedzialne były zadowolone z rezultatów jakie przyniosła pierwsza edycja Santos Business Expo? Czy był to udany debiut? Nie tylko ze strony medialnej, ale mówimy tu też o odczuciach samych organizatorów, osób odpowiedzialnych. Ethan Parker : Trudno mi powiedzieć, ponieważ kadra organizatorska zmieniła się od tamtego czasu. Miałem okazję poznać właścicielkę marki Santos Business Expo, która nam użyczyła gdzieś wybudowanego już w mieście posągu, za co jej serdecznie dziękuje. Mimo wszystko organizatorów pierwszej edycji nie znam, lecz mam nadzieję, że kiedyś nadarzy się taka okazja. Bez nich pewnie byśmy tutaj nie siedzieli i nie rozmawiali już o kolejnej nadchodzącej edycji SBE. Raymond Hall : Zgadza się, powiedz nam Ethan. Jakie macie pomysły na przyszłość jako organizatorzy w kwestii dalszego rozwoju Santos Business Expo? Ethan Parker : Staram się myśleć o tym co jest tu i teraz. Organizacja tego wydarzenia nas mocno pochłonęła - raczej na ten moment nie mamy dalszych planów. Tak, jak już wspominałem, nie jesteśmy właścicielami marki, więc przyszłość nie zależy do końca od nas. W mojej głowie pomysłów jest wiele, czy uda mi się dogadać z właścicielką marki i ją wykupić? Czas pewno pokaże, lecz mam nadzieję, że jej potencjał nie zostanie zmarnowany. Raymond Hall : Mówisz o pomysłach, których masz wiele! Może zdradzisz nam cokolwiek, co chciałbyś zrealizować jako jeden z organizatorów. Ethan Parker : A może nie? **podeśmiał się** Na razie myślę, wole zostać przy tym co jestem. Jest wiele zależnych, które mogą wpłynąć na moje plany - nie chce nic obiecywać. Wystarczy czekać, a ja mam nadzieję, że jeszcze Was czymś w tym roku zaskoczę. Raymond Hall : Jesteś osobą która starać się będzie o wykup marki SBE, jednak musisz mieć przeanalizowany jakiś plan. Jak zachęcić do siebie więcej zainteresowanych osób. Stąd padło i też to pytanie. Czy na drugą edycję, która już nadchodzi w niedzielę macie jakieś niespodzianki? Przygotowane asy w rękawie? Coś czego nie jesteśmy świadomi a jednak zainteresuje publiczność? Ethan Parker : Gdybym Ci tutaj powiedział, nie było by już niespodzianką. To nie event rozrywkowy, więc konfetti strzelać nie będziemy, lecz przygotowaliśmy wiele innych rzeczy. Chociażby panele dyskusyjne, które patrząc na nazwiska, które w nich wystąpią, mogą być ciekawą niespodzianką i zaskoczyć wielu ludzi. My staramy się promować ciekawe inicjatywy i uczyć - jak to ludzie wykorzystają, to już ich sprawa. Uważam, że kto będzie chciał coś wynieść z tego wydarzenia, na pewno wyniesie. Raymond Hall : Zgadza się, co do samej stricte organizacji. Jakie środki finansowe są wymagane do tego aby zorganizować takie targi? Ethan Parker : Targi, targom nie równe. Lecz myślę, że jest to kwestia okolic półtora miliona dolarów. Nie zajmuje się finansami przy organizacji SBE, mamy od tego ludzi, więc dokładnych liczb nie mogę tutaj zdradzić - po prostu ich nie znam. Raymond Hall : Jednak coś nam zdradziłeś, są to już pewne widełki. Jak w przypadku zysków? Jako osoba reprezentująca targi, z pewnością musisz posiadać informacje, na jakie zyski nastawieni są organizatorzy? O jakich szacunkowych kwotach mówimy? Co jest ich składową? Ethan Parker : Jak to mówią Raymond, pieniądze lubią ciszę. I tak też niech pozostanie. Oczywiście, mamy jakieś swoje założenia odnośnie zysków, lecz to nie jest dla nas najważniejsze. Każdy z nas ma swoje źródła dochodów, więc kwestie zarobkowe nie są dla nas priorytetem. Robimy to aby rozwijać sferę biznesową Los Santos, promować przedsiębiorczość- to jest główny cel wydarzenia, co warto podkreślić. **Widzowie wpatrując się w tym momencie w Raymond Hall'a, mogą zauważyć jego skrzywienie które szybko przeradza się w ironiczny uśmiech, gdy ten nie uzyskuje ponownie żadnej odpowiedzi. Wyczuwając standardowe lanie wody i unikanie tematu.** Raymond Hall : Nie wymagamy od Was zeznania podatkowego, możemy tu mówić po prostu o jakichś widełkach. Każdy z nas ma jakieś założenia, szacunkowe wartości. Decydując się na występ u nas, musieliście zapewne poznać poprzednie wywiady czy tematykę naszej działalności. Działając w biznesie, jednak musisz wiedzieć o tym jak cyfry są faktycznie ważne, to podstawowe dane z którymi się do nas przychodzi, Ethan. Ethan Parker : Na ten moment mając koszty już dopięte, mamy nadwyżkę budżetową. Jaki będzie finalny odbiór i zarobek - nie wiem. Wydarzenia w Los Santos są bardzo nieprzewidywalne. Raymond Hall : Mhm, mhm. Mówiłeś, że nie znasz założeń dalszych zarządu SBE, natomiast może tutaj znasz jakąkolwiek informację odnośnie tego, albo sam miałbyś jakąś wizję, jak chciałbyś to poprowadzić, mowa o przyszłości dalszych edycji. Czy organizatorzy SBE mają zamiar kontynuować tradycję organizacji tych targów i możemy się ich spodziewać okresowo, typowo co przykładowo pół roku? Co rok? Jeżeli tak, to co ile? Ethan Parker : Osobiście chciałbym, aby wydarzenia pokroju SBE witały częściej w naszym mieście. Czy to się stanie? Zapewne ta niedziela pokaże nam, jakie jest zainteresowanie takimi eventami. Liczę, że frekwencją będzie na tyle liczna, że zachęci tylko potencjalnych organizatorów kolejnych wydarzeń, a nie zniechęci. Takie wydarzenia są bardzo ważne, pozwalają na wymianę doświadczeń, promocje czy naukę. Wystarczy trzymać kciuki. Raymond Hall : Jakie cele i motywacje przyświecają organizatorom Santos Business Expo? Ethan Parker : Nie chce się powtarzać, lecz może warto podkreślić te słowa, aby wybrzmiały w społeczeństwie - zależy nam na promocji przedsiębiorczości, rozwoju lokalnych biznesów, udostępnieniu platformy do nauki dla osób działających w tej sferze Los Santos. Raymond Hall : Mhm, cele dobrze nam znane a co jest Waszym znakiem rozpoznawczym jeżeli chodzi o targi? Jakie macie pomysły aby zachęcić do siebie jak największą publiczność? Ethan Parker : Myślę, że takim naszym znakiem rozpoznawczym są biznesy oraz paneliści, którzy biorą udział w wydarzeniu. Nie chcemy pompować rozpoznawalności wydarzenia, przez koncerty czy inne rozrywkowe atrakcje - nie o to tu chodzi. Chcemy, aby szła za nami merytoryka i na tym się skupiamy. Już w niedzielę, wystąpią dla Was najciekawsze osoby z sfery biznesowej, opowiadając o swoich doświadczeniach. Pojawią się ciekawe biznesy, z całego Los Santos. Raymond Hall : Odnośnie merytoryki, przedstaw nam swoje spojrzenie na tą całą sytuację, jakbyś miał się wczuć w rolę interesanta. Osoby która pierwszy raz przychodzi na takie wydarzenie, gdybyś miał ją zachęcić... Jak byś spróbował przekonać taką osobę do tego, że targi biznesowe potrafią być ciekawe? Co jest niezbędnym elementem dobrego widowiska i pasjonującego, interesującego wydarzenia? Ethan Parker : Targi to idealne miejsce, na poznanie wielu osób. Znajomości, są kluczowym elementem, przy rozwoju kariery. Taka jest smutna prawda, a może nie smutna... To jest według mnie największy plus takich wydarzeń - networking. Jeśli odpowiednio wykorzysta się potencjał takiego wydarzenia, można poznać dziesiątki osób - trzeba być jedynie otwartym. Kolejnym aspektem są prelegenci - staraliśmy dobrać się, jak najciekawsze osoby, które będą wstanie was zaciekawić i czegoś nauczyć. W końcu po to się spędza parę godzin na takich eventach, prawda? Pozostają nam też stanowiska - jest to idealna okazja na poznaniu wielu, naprawdę ciekawych firm. Wszystko to łączy się w jedno - targi biznesowe, naprawdę warto pójść. Raymond Hall : Ostatnie nasze pytanie, odnośnie samej obecności na targach. Już nie tylko jako interesant ale i uczestnik! Czy ciężko otrzymać pozwolenie na własne stanowisko podczas trwania targów? Jakie są procedury w przypadku ubiegania się o takie pozwolenie? Ethan Parker : O ile prowadzić coś ciekawego, innowacyjnego i masz pomysł, jak się zaprezentować to nie. Warto podkreślić, że wiąże się to również z kosztami - wykupienie stanowiska ma swoją cenę. Z tego co pamiętam nie odrzuciliśmy żadnego wniosku, zbierając zgłoszenia, co mnie niesamowicie cieszy. Pokazuje to, że są ciekawe biznesy, prowadzone przez ludzi, którzy wiedzą jak je zaprezentować. Raymond Hall : W takim razie możemy liczyć na dużą ilość osób i reprezentujących swoje pomysły osób. To wszystkie pytania Ethan, jeżeli masz coś na koniec do dodania od siebie, przekazania pozdrowień... Czegokolwiek, masz teraz akurat chwilę dla siebie! Ethan Parker : Dziękuje Raymond za zaproszenie, jest mi naprawdę miło. Chciałbym również podziękować i pozdrowić wszystkich, którzy przyczynili się do organizacji SBE. Nie pozostało mi nic innego, niż się pożegnać. Do zobaczenia już w tą niedziele o godzinie 19! Raymond Hall : Mówił do Was Raymond Hall oraz Ethan Parker, jeden z organizatorów oraz przedstawiciel targów biznesowych Santos Business Expo. Oczekujcie naszych nowości, oraz widzimy się na nadchodzącym wydarzeniu! Do zobaczenia. _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
  5. **Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się kolejny nowy wywiad w formie nagrania video. Tym samym zapowiadając ich nadchodzące trzecie wydanie czasopisma, jest to dodatkowy materiał zapowiadający kolejne nowości i ukazując jeszcze większą skalę kolejnego numeru prasy.** _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Raymond Hall : Witajcie nasi kochani słuchacze! Czytelnicy! Całe Los Santos! Osoby zainteresowane naszą działalnością! Jak opowiadałem, jak zapowiadaliśmy, że będzie warto obserwować tak właśnie się stało! Największy dowód, jaki możemy Wam zapewnić właśnie zagościł w naszym biurze, naszym regularnym miejscu spotkań! Gościmy dzisiaj rodzinę DePalma, niesamowicie przedsiębiorczą rodzinę! Właścicieli marki MOON, znanej w głównej mierze ze swojej działalności MOON Incorporated, specjalizującej się w organizacji eventów, wszelakich imprez okolicznościowych. Przed Państwem Felicity DePalma oraz Michael DePalma! ***uśmiecha się po czym przytakuje głową w kierunku gości aby przywitali się z widzami*** ** Michael DePalma uśmiechnął się krótko, lekko skinając głową.** Michael DePalma : Hey, miło mi, że mogę gościć tutaj. Dziękuje za zaproszenie. Felicita DePalma : Witajcie kochani **spojrzała w kierunku kamery, uśmiechając się szeroko i będąc kompletnie zrelaksowaną, jej głos był ciepły, gładki choć delikatny** Jest mi... Nam miło, że mamy szansę spotkać się i opowiedzieć o sobie, o naszej działalności. Raymond Hall : To nic takiego, my również jesteśmy niesamowicie wdzięczni, że znaleźliście czas i możecie dostarczyć naszym oglądającym niesamowitą rozmowę! Ogromną ilość informacji która może zdecydowanie komuś posłużyć! Taki właśnie mamy zamiar! Przejdźmy zatem do pierwszego pytania, przy tym przedstawiając co nieco Wasze początki! Moon Incorporated, agencja eventowa choć można już śmiało rzecz, że jest to wypracowana marka. . Swoje pierwsze kroki stawialiście w Chicago, powiedzcie nam dlaczego doszło do zmiany lokalizacji? Rozpoczęcia działalności w naszym mieście? Czy to bardziej kwestia sfery prywatnej i przeprowadzki? Czy bardziej wizja potencjalnego zysku i w Waszym odczuciu braku konkurencji na naszym lokalnym rynku? Felicita DePalma : Ja odpowiem na to pytanie, jako że przez przyjazdem do Los Santos było to stuprocentowo moje /dziecko/ ***uniosła dłonie, by ułożyć z palców gest cudzysłowiu*** Tak naprawdę tutaj głównym powodem były sprawy prywatne - a konkretniej nawiązanie kontaktu z moim ojcem, Thomasem DePalma, który z resztą jako znany i ceniony biznesmen prowadził kilka przedsięwzięć w tym mieście. Przed moim przyjazdem nie znaliśmy się, a ja bardzo chciałam odnaleźć i poznać swojego ojca, co udało się w stu procentach ***zerknęła w prawo, na M. DePalma, uśmiechając się, ale biorąc przy tym głębszy wdech ze względu na ostatnie wydarzenia*** Osiedliłam się tutaj, a jako że nie mogłam pracować zdalnie, można powiedzieć przeniosłam firmę tutaj. Było to ryzykowne, nie powiem, ale gra okazała się być warta świeczki - w końcu nie zaczynałam całkowicie od zera, prawda? ** Michael DePalma uśmiechnął się, słysząc jak wspomina ich ojca.** Raymond Hall : Nie chciałem zadawać pytań z bardziej sfery prywatnej, natomiast poruszyłaś, że Twój ojciec był cenionym biznesmenem. Chciałem się do tego odwołać, o ile nie będzie to w żadnym stopniu dla Ciebie niestosowne. Uznajmy, że jeżeli nie będziesz chciała nam udzielić odpowiedzi na to pytanie, to po prostu masz do tego jak najbardziej prawo i przejdziemy dalej - Dobrze? Felicita DePalma : W porządku - mów śmiało, Raymondzie. Raymond Hall : Kilka przedsięwzięć w naszym mieście prowadził Twój ojciec, tak powiedziałaś - Thomas DePalma. Czy wiesz dokładnie czym cechowały się te przedsiębiorstwa? Czy istnieją one do dziś dnia? Co to były za działalności i czy to one spowodowały w głównej mierze Twój dzisiejszy sukces? Czy Twój ojciec był Twoją inspiracją do działania? Felicita DePalma : Cóż, jeszcze kilka miesięcy temu istniało Gemstone - ekskluzywny klub, o ile mogę to tak nazwać? Ogromna przestrzeń w sali bankietowej, która niejednokrotnie wykorzystywana była podczas uroczystych wydarzeń, głównie charytatywnych. Niestety po śmierci ojca klub został przejęty przez obcą nam osobę. Mój ojciec był... ***spojrzała w sufit, szukając słów*** Choć był dość rozrywkowym facetem, był także pełen pasji i gotowości do działania. Dla niego nie było rzeczy niemożliwych. Razem ze swoim bratem, Sammym DePalma, stanowili idealny duet, który dzięki swojej symbiozie nie wymagał żadnej zmiany, obyło się bez nieporozumień. Mieli wspólną wizję ***gestykulowała wciągnięta w rozmowę*** którą z resztą ja i Michael ***spojrzała na brata na sekundę*** przejęliśmy od nich. Dużo oboje widzieliśmy, wiele otrzymaliśmy od nich rad, a przynajmniej ja. Szczerze żałuję, że nie ma ich tu dzisiaj z nami, bo za każdym razem ich pomoc była dla mnie czymś wyjątkowym ale również było Palm's Vodka, które działało dość prężnie - Michael, może Ty coś dodasz odnośnie tego? ** Raymond Hall przytakuje kilkukrotnie głową wciągnięty w wypowiedź Felicity, wyraża swoje zainteresowanie jej odpowiedzią tym gestem.** Michael DePalma : Zdecydowanie.. Nasz ojciec wraz z swoim bratem, działali w wielu sferach.. Tak jak wspomiała Felicita, mieli duży wpływ na rynek biznesowy w tym mieście.. Gemstone.. To jedna z pierwszych większych inicjatyw.. Wiele bankietów charytatywnych powstało dzięki ich inicjatywie.. Na jednym z nich nawet pojawił się sam burmistrz naszego miasta. To było wspaniałe przeżycie.. Palm's to był ich kolejne większe przedsięwzięcie, które się przyjęło bardzo dobrze. Wódka premium, która była limitowanym produktem.. Zbyt wiele zrobili, ale mieliśmy razem z Felicity dobre wzorce. Wiele się od nich nauczyliśmy, dlatego dziękujemy im bardzo. *** Michael DePalma opowiadając o przedsięwzięciach rodziny, cały czas się uśmiechał i lekko gestykulował podkreślając wagę swoich słów.** *** Felicita DePalma przytaknęła po słowach M. DePalma, uśmiechając się do niego niemalże wzruszona. Wróciła po chwili wzrokiem do R. Hall.** Raymond Hall : Bankiety charytatywne, obecność burmistrza miasta - To wszystko podkreśla niesamowicie wysoką pozycję Waszej rodziny w naszym lokalnym rynku we wcześniejszych latach ale również dużo tłumaczy skąd w Waszych działaniach tyle mądrych decyzji, które doprowadziły Was do tego miejsca w którym obecnie się znajdujecie. Przykro mi z tytułu straty najbliższej osoby. To chciałbym dodać na koniec tego tematu, bo jednak dla każdego z nas są to przykre doświadczenia których chcielibyśmy przeżyć jak najmniej. ***poprawia swoje okulary, przełyka ślinę myśląc przez chwilę o swojej rodzinie, spogląda na rodzinę DePalma, szybko kontaktując, że są w trakcie wywiadu i od razu zaczyna zadawać kolejne pytanie***. W swojej ofercie macie naprawdę wiele, działacie dużo w show-biznesie organizujecie największe gale, masowe imprezy, wakacje ale i również potraficie zorganizować kameralne przyjęcia dla osób prywatnych, powiedzcie nam jak doszło do rozpoczęcia takiej działalności? Z jakimi trudnościami musieliście się mierzyć aby pozyskać kontrahentów bądź kontakty do osób szerzej nam znanym w show-biz? Felicita DePalma : Można powiedzieć, że dziś mogłam być kimkolwiek innym, gdybym nie poszła za głosem serca i nie zaczęła działać na własną rękę. I choć dawniej w Chicago, wydarzenia które przygotowaliśmy nie były tak ogromne, to pozwoliło mi to zbudować portfolio, jak i nabrać doświadczenia. Cóż... Jeśli chodzi o trudności, to zazwyczaj wielkie marki mają już swoich faworytów, kontrahentów i ciężko się wybić, jeśli dopiero co startuje się w branży eventowej. Całe szczęście dostałam szansę działać jako jeden z podwykonawców i tym samym dowiodłam wartości Moon na rynku. Potem przeprowadziłam się tutaj, współpracując między innymi przy organizacji bankietu charytatywnego, w innym momencie koncertu dla KELLY, a w ostatnim czasie - było to Celebrity Awards. Gala rozdania nagród była... ***znów spojrzała w górę, na chwilę milknąc*** To było ogromne przeżycie, nie tylko jako samo wydarzenie, które się działo, ale i pod względem organizacyjnym. Odebrałam to jako lekcję życia dla przedsiębiorcy ***podeśmiała się krótko pod nosem, zerkając w obiektyw*** Natomiast dziś, jesteśmy w trakcie działania na własną rękę i tworzenia miejsca rozrywki dla gości na wyspie Paradise. Łączymy wszystko w jedno. *** Felicita DePalma odetchnęła cicho, po czym podniosła ponownie szklankę i upiła z niej mniejszego łyka, nie chcąc wyjść na alkoholiczkę na nagraniu.** Raymond Hall : Właśnie w sprawie gali będę miał również kilka pytań, pomimo, że było to już jakiś czas temu. Jednak skala wydarzenia była ogromna i chętnie poznamy kilka szczegółów dotyczących tego wydarzenia. Bardzo szczegółowo opisałaś nam swoje przeżycia związanych z rozpoczęciem Waszej działalności. Jednak nawiązując jeszcze do tego tematu, czy w chwili Waszego debiutu czuliście na karku oddech konkurencji? Czy rynek tej branży w naszym mieście był obstawiony poważnymi graczami? Czy jednak doszukiwaliście się swojej szansy i wykorzystaliście chwilową sytuację braku? Felicita DePalma : Najpierw warto zadać sobie pytanie - czy w mieście, w stanie, w którym nie ma na rynku mocno wyróżniających się firm z branży eventowej, będzie powstawać mniej tych wydarzeń? - Ależ oczywiście, że nie. Mamy kluby, puby, mamy także niezależnie działające zespoły w spółkach, które właśnie w danym czasie mają za zadanie zaplanować, zorganizować i przeprowadzić to przedsięwzięcie. Dlatego nie jesteśmy w stanie określić czy jako firma specjalizująca się konkretnie w tej ednej czynności, czyli organizacji, mamy dużą konkurencję. Być może akurat w danym regionie narasta tendencja do samodzielności spółek? A być może te spółki jednak zdecydują się na wyjście z propozycją, bo nie są w stanie pokryć kosztów organizacji czy nawet znaleźć zespołu, który byłby w tym wyspecjalizowany. Dlatego też pojawiamy się my - i to naszą rolą jest wyjście z ukrycia, by potencjalni kontrahenci, partnerzy, zechcieli właśnie nam cokolwiek zaproponować. Dlatego ten start jest ważny - złe wieści roznoszą się w zastraszającym tempie, dlatego należy spodziewać się wszystkich możliwości i im zapobiegać. Tym właśnie zajęłam się na samym początku - badaniem, analizą sytuacji rynkowej, by nie być stratną. Raymond Hall : Bardzo ciekawe podejście, bardzo rozsądne muszę przyznać. Dużo jest w tym racji, to fakt, że analiza sytuacji rynkowej to podstawa przy konstrukcji samego biznes planu przyszłej działalności. Mówiliśmy o imprezach, klubach - Odniosę się do tego jakie koszta towarzyszą w przypadku organizacji największych imprez masowych, takich jak ostatnio hucznie wręcz zorganizowana impreza w klubie The Vault? *** Felicita DePalma obejrzała się na M. DePalma, licząc że się wypowie.** *** Michael DePalma uśmiechnął się krótko, spojrzał na R.Hall.** *** Raymond Hall nawiązuje kontakt wzrokowy z M.DePalma zauważając jego spojrzenie, uśmiecha się serdecznie.** Michael DePalma : Co do ostatniej zorganizowanej imprezy.. Wiele zawdzięczam swoim wpływom.. To miejesce zawsze jest znane z hucznych imprez, a ta była kolejna.. Kwestie dogadywania kwot, są różne.. Zależy od warunków jakie przedstawiasz.. Akurat w tym przypadku zobowiązaliśmy się do opłacenia obecnych tam artystów. Co do reszty takich imprez masowych to wszystko jest zależne, jak bardzo wnikliwie przeprowadza się rozmowy.. Ale tutaj mówimy o kwotach rzędu kilku milionów, a może nawet kilkunastu co jest dość dużą kwotą. Nie da się nigdy przewidzieć w danym momencie samych kwot, ale zawsze trzeba się starać aby dać jak najlepszy event dla ludzi.. Wtedy pieniądze schodzą na boczny tor. *** Michael DePalma upił nieco trunku ze szkła, kończąc swój wywód.** Raymond Hall : Rozumiem, zgadza się... Jednak z pewnością liczyliście się z zyskiem w przypadku takiego wydarzenia, prawda? Pomimo tak ogromnych wydatków związanych z opłaceniem artystów bo przyznam szczerze kwoty są bardzo wysokie. To odnotowaliście zysk? Michael DePalma : Zysk przy takich eventach, zawsze jest widoczny.. Czasami w mniejszym stopniu, czasami większym. Mówiąc o imprezie w Vault, był to mały pre-event czegoś większego, dlatego nie zawsze warto skupić się na zyskach w pierwszej kolejności.. Jak już doskonale wiesz, wiecie.. W najbliższy czwartek pojawi się drugi pre-event spod naszego szyldu we współpracy z Vault. Trzeba zawsze patrzeć w przód, niżeli się skupiać na aktualnych zyskach. W tym przypadku te zyski mogą pójść w kolejny event więc znikają. Raymond Hall : Są to inwestycje które przypuszczacie, że zwrócą się w nadchodzących większych imprezach które macie jeszcze w zanadrzu? Brzmi to naprawdę interesująco, czy możecie nam cokolwiek zdradzić? Jakąś delikatną zapowiedź nam ekskluzywnie udzielić albo chociaż podzielić się z nami, pomimo tej inwestycji w przyszłość, z jakimi zyskami mogliście się powitać po organizacji wymienionej przez nas imprezy w The Vault? Michael DePalma : Dokładnie, Raymond. Patrzymy przez pryzmat większego wydarzenia.. Możemy uchylić mały rąbek, będzie to coś podczas naszego turnusu na Paradise Island.. Będzie to event z dostępem dla każdego, nie koniecznie wczasowicza z naszego turnusu.. Jak na razie nie mogę co do tego zdradzić więcej szczegółów.. Ale niebawem pojawią się na naszej stronie, czekajcie cierpliwie bo na prawdę warto. Wyznaję taką zasadę, że o kwotach nie przepadam rozmawiać i nimi się chwalić.. Więc jeśli pozwolisz przemilczę ten temat. Raymond Hall : Rozumiem to jak najbardziej, jednakże mam pewne jeszcze pytanie. Skoro nie mamy rozmawiać o kwotach, to być może chętnie odpowiecie nam na pewne pytanie, które dość często towarzyszyło mi w głowie przed rozpoczęciem naszego wywiadu jeżeli mówimy o takiej imprezie jak ta w The Vault. Która była naprawdę tłoczna a wiem co mówię, sam tam miałem okazje być! ***roześmiał się chwile*** To czy zyski w takich działaniach jak wymieniony event, przeliczane są na podstawie wykupionych wejść, ilości osób czy są to stałe kwoty od miejsca z którym podejmujecie się współpracy? Felicita DePalma : W tym przypadku działaliśmy jedynie w ramach ilości wyprzedanych biletów. Ale to wszystko, co ma związek ze wspomnianym Holiday Season na Paradise Island, ma założony swój własny budżet, zgodnie z którym na marketing, na promocję przeznaczamy ogromną ilość pieniędzy. Tak jak Michael odpowiedział - nie będziemy rozmawiać tu o konkretnych kwotach, ale na pewno wszystkie te pre-eventy, które serwujemy w ostatnich dniach, mają za zadanie wypromować aktywny, wręcz rozrywkowy tryb życia na którym się skupiamy podczas wyjazdu na Paradise Island. Pre-eventy i wyjazd żyją w symbiozie, zupełnie jak wspomnieni wcześniej Tommy i Sammy. Jedno wydarzenie przynosi korzyści drugiemu i by osiągnąć zamierzony efekt, wszystkie muszą być połączone ze sobą, zgodnie z ustalonym harmonogramem, nie pomijając żadnego z nich, by finalnie dotrzeć z informacją do każdego mieszkańca Los Santos. Wybacz, Raymondzie - rozgadałam się nieco. *** Felicita DePalma roześmiała się dość po swoich słowach, wpatrując się w dziennikarza.** Raymond Hall : Za nic mnie nie przepraszaj, bardzo dobrze, że dajesz nam wyczerpujące odpowiedzi! ***zaśmiał się po czym dopowiedział*** Przedstawiasz nam bardzo ciekawe informacje i chętnie tylko można słuchać i słuchać, nie chcecie rozmawiać o konkretnych kwotach. Jak najbardziej to rozumiem, jednak jeżeli chodzi o kwestie dochodów spółki, miesięcznych - Wydatków utrzymania. Czy jesteście w stanie nam opowiedzieć cokolwiek o tym? Nawet podając jakiekolwiek widełki? To dość ciekawe informacje a nikt nie wymaga od Was sprawozdania finansowego! ***zaśmiał się*** - Ponadto, na jakie wydatki związane z prowadzeniem takiej działalności, musicie się liczyć? Co wchodzi w skład kwoty którą ponosicie w sprawie kosztów związanym z jej prowadzeniem? Waszej działalności? Felicita DePalma : W ostatnich tygodniach mamy zauważalny wzrost dochodów firmy. Moon Incorporated to od tego miesiąca nie tylko agencja eventowa, ale i agencja menadżerska i studio nagrań. Reorganizacja struktur firmy pochłonęła wiele kosztów pracowniczych, przez co nie byliśmy w stanie fizycznie zająć się aktywnym działaniem na rynku i wprowadzeniem kolejnych wydarzeń, nawet niekoniecznie masowych, ale choćby bankietu na szczytne cele, koncertu. I to jest zadziwiające, że akcjonariusze jednak coraz to bardziej nam ufają. Nie osiągnęliśmy wiele w przemyśle muzycznym, ale to zaufanie buduje naszą motywację i chęć do działania. Pytałeś o kwoty - myślę, że w granicach trzystu tysięcy na czysto to dość dobry wynik. Chciałabym w przyszłości generować dużo większe zyski, ale tak jak mówiłam - poprzedni miesiąc nie był wyjątkowo owocny. W porównaniu, miesiąc w którym organizowaliśmy Celebrity Awards - wyszliśmy na czysto, jak dobrze pamiętam, ponad pół miliona dolarów. Może nawet blisko miliona. ***bawi się szklanką, stukając w nią pazurem bez patrzenia na nią*** Największe koszta generuje sama organizacja wydarzeń - czasem należy zasięgnąć dotacji, sponsorów, a nawet i partnerów wydarzenia, którzy pokryją pewne koszta. Na stałe współpracujemy z kancelarią Zhong Blackwood, która z nami jest od samego początku działania w Los Santos i którą bardzo mocno polecam - nie zamieniłabym tych ludzi na nikogo innego. Utrzymanie pracowników jest na drugim miejscu, zaś marketing w naszym przypadku stawiamy w momencie dużych organizacji. Pomiędzy - jesteśmy w ciszy, w kontakcie z naszymi kontrahentami. Czasem wyskakujemy znikąd, więc pojawiamy się w najmniej oczekiwanym momencie. A element zaskoczenia to coś, co bardzo doceniam jako przedsiębiorczyni. Ludzie czekają na wydarzenia. Raymond Hall : Zyski brzmią na niesamowite, to wszystko zaczyna układać się w całość i tłumaczyć zachowanie Waszych akcjonariuszy. Pomimo tak zwanego przestoju, rozwijacie markę MOON w kolejne działalności. To wszystko po prostu dobrze rokuje. Odnośnie wpływów z organizacji Celebrity Awards to odpowiedziałaś mi na moje pytanie które miałem zadać później, bardzo mi miło, że tak dobrze prowadzi Ci się ze mną rozmowe! ***roześmiał się po czym dodał***. Czy Moon Incorporated współpracuje z różnymi przedsiębiorstwami które udostępniają Wam lokal za konkretną opłatą? Czy posiadacie również swoje własne lokale użytkowe pod różne zamówienia ze strony Waszych klientów? Felicita DePalma : Zakupiliśmy kilka miesięcy temu budynek, w którym niegdyś znajdowało się Palais Royale, był to klub działający dużo wcześniej, jak się dowiedziałam. Zdecydowaliśmy się przeznaczyć jedną część budynku na biura, a także studio w ostatnim czasie. Mamy w planach stworzenie miejsca pod nasze potrzeby, jednakże chcielibyśmy jeszcze się wstrzymać z jakimikolwiek wieściami na ten temat. Natomiast, tak, korzystamy z lokali na bazie odstępnego w danym terminie, choć nie zawsze. Na ten moment staramy się aktywnie współpracować z właścicielami lokali. Raymond Hall : Rynek nieruchomości jest bardzo... Trudny. Doskonale rozumiem Waszą decyzję, uważam, że trzeba czekać na lepsze czasy. Przejdziemy teraz do Waszych innych działalności o których wspomniałaś! Moon Management, zapewne bardzo dobrze wiecie do czego właśnie zmierzam - Jedno z odgałęzień Waszej działalności również ma swoje powiązania z nowopowstałą wytwórnią muzyczną o nazwie Cloud Nine. Powiedzcie nam, jak aktualnie Wasza wytwórnia radzi sobie w czasie swojego debiutu na rynku oraz jakie posiadacie na nią plany rozwoju? Felicita DePalma : Na samym początku maleńka korekta - studio muzyczne, nie wytwórnia, niestety. Nie posiadamy zaplecza produkcyjnego, dlatego też zdajemy się na współpracę z podmiotami trzecimi. Jakimi? To się okaże, bo na ten moment za wcześnie by o tym mówić. Wracając do samego Cloud Nine i Moon Management, one się ze sobą tak naprawdę łączą. Do studio może przyjść każdy, kto chce wykazać się kreatywnością, nagrać swój utwór czy skomponować go dopiero. Mamy ofertę wynajmu, która z resztą widnieje na stronie studio. Jako agencja menadżerska udostępniamy Cloud Nine naszym artystom - w ostatnim czasie w naszym studio pojawia się Amiyah Henslay, którą większe grono zna jako DJ Nexsa. Również Matthew Pierce czy mniej znane nazwiska. Rozwinę jeszcze plany rozwoju - bo to jest coś, z czego jestem cholernie dumna w tym momencie. Jesteśmy w trakcie budowania programu rozwoju młodych artystów - chcemy dać szansę wyjątkowym, wyróżniającym się osobom wzięcie udziału w tym programie. *** Raymond Hall przytakuje głową gdy usłyszał o rozwinięciu planów rozwoju.** Felicita DePalma : My udostępniamy studio, artyści działają. Na ten moment program ten nie wystartował, ale mogę śmiało powiedzieć, że jest obiecujący. Czy się sprawdzi? Tego nie wiem - ale czasem nie warto patrzeć jedynie przez pryzmat samych pieniędzy. Rozwój to też forma inwestycji. Raymond Hall : Zgadza się, to też prawda. Czasami zyski przychodzą zupełnie... Niespodziewanie. Czasami też trzeba sporo zaryzykować aby odnieść sukces na kolejnym polu. Powiedzcie nam w takim przypadku czym właściwie jest Moon Management? Czy to kolejna struktura, która tak jak mówiłaś - Ma się złączyć, ale będzie ten zespół odpowiedzialny za koordynacje działań MOON w różnych płaszczyznach? Felicita DePalma : Spójrz, Raymondzie. Moon - jako firma jest słońcem w układzie. Management, Events i Cloud Nine to planety, które wspólnie okrążają słońce, w matematycznie zaprogramowany sposób, tworząc tym samym harmonię. Współgrają ze sobą, współdziałają i jest to nieco paradoksalne, że nazywam Moon słońcem. Ale zmieniając się w jedną, dużą markę, pragnęliśmy by filary mogły między sobą z łatwością pracować nad różnymi projektami. A więc - Management może wykorzystać zasoby filaru Events, by stworzyć wydarzenie dla artysty podpisanego pod agencję menadżerską. Z pozoru wydaje się być to trudne do zrozumienia, ale jak się na to spojrzy w ten sposób, rozjaśnia się prawda? *** Felicita DePalma gestykulowała podczas tej odpowiedzi, chcąc swoimi dłońmi zilustrować jakby w trójwymiarze, obraz układu planetarnego Moon.** Raymond Hall : Całkiem ciekawa wizualizacja księżyca jako słońce ***zaśmiał się*** - Jednak jest to zrozumiałe, bardzo ciekawe spojrzenie. Są to po prostu nieodłączne elementy działania całości. Zostało mi kilka ostatnich pytań, przyznać muszę, że jesteście gośćmi którzy zdecydowanie dostarczyli nam najwięcej ciekawych oraz wyczerpujących odpowiedzi. Ciekawy jestem jakie będą one w kolejnych pytaniach. Ostatnie Wasze ruchy są zdecydownie nietuzinkowe, trzeba przyznać, że działacie na wysokich obrotach i mam jeszcze do poruszenia aktualny temat jednej z Waszych topowych współprac - To jednak cofniemy się na moment troszkę w przeszłość do Celebrity Awards. Powiedz nam, jakie dokładnie działania towarzyszyły Wam przy organizacji tak ważnego przedsięwzięcia i jak oceniasz sposób współpracy z kontrahentami? Miastem? Oraz wszystkimi celebrytami przy jej organizacji? Felicita DePalma : To właśnie w tym miejscu zaczęła się moja wielka chwila, która zakończyła się potężną nauczką, by pięć razy sprawdzać czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik, i że wszyscy kontrahenci wiedzą co mają robić. Ale zacznijmy od najważniejszego - tu też przecięła się moja droga i jednego z braci Lloyd. Początkowo mieliśmy zorganizować galę w zupełnie innym miejscu, ale Department of Arts and Culture udostępniło nam świeżo wyremontowaną operę. ***obróciła się w stronę kamery i skinęła głową*** chapeau bas, Spencerze Lloydzie. To arcydzieło, które swoją arcykosztownością, wytwornością i wystawnością, urzekło moje serce jako organizator. Za decyzją zleceniodawcy, właśnie tam odbyło się wydarzenie. Szczerze mówiąc, ogromne podziękowania należą się również Daily Globe, które jako medialny partner bardzo profesjonalnie podeszło do powierzonych zadań, a sam zarząd zabrał głos w czasie rozmów odnośnie przeprowadzenia gali. Wiele sławnych nazwisk w tym mieście otrzymało zaproszenie na Celebrity Awards, ale ci nominowani zostali stosownie, wedle litery prawa, poproszeni o udzielenie zgody na wykorzystanie wizerunku przy samych nominacjach. Wspominam też burzliwą debatę z członkami Departamentu Sztuki i Kultury, kiedy to rozmawialiśmy o budżecie na zbliżające się wydarzenie. ***prychnęła pod nosem, za chwilę uśmiechając się szerzej*** Nie było łatwo, ale ich obecność z pewnością podniosła prestiż gali rozdania. Aby jeszcze nie pominąć ważnej kwestii - sponsorów i partnerów wydarzenia, kilkoro z nich osobiście zgłosiło się do nas, by wesprzeć nas finansowo. Jestem ogromnie wdzięczna za zaufanie, dziękuję! Raymond Hall : Przyłączamy się do podziękowań, jednak organizacja tak ogromnego wydarzenia z pewnością była niesamowitym zadaniem. Felicity, czy miałaś okazję podziękować już medialnie za całą okazaną Ci pomoc i wsparcie? Czy to dopiero pierwszy Twój większy występ i próba rozmowy na ten temat przed kamerami? Felicita DePalma : Nie, nie... Osobiście stanęłam na scenie i podziękowałam wszystkim zebranym, a w szczególności firmom, które z nami współpracowały. Raymond Hall : Rozumiem. ***przytakuje głową uśmiechnięty*** Jednak miło, że ponownie wspominasz o tym wszystkim. Powiedz nam, czy organizacja owej gali pozwoliła Wam na to aby rozwinąć całkowicie skrzydła w naszym mieście i doprowadzić do jeszcze wiekszych działań na większą skalę? Bo w mojej opinii trochę tak to wygląda. Od czasu organizacji owej gali, nie zatrzymujecie się i nie zwalniacie z tempa. Mówiłaś, że mieliście zastój, jednak to nie do końca tak jest, biorąc pod uwagę kolejne wasze działania rozwijając markę MOON w różnych dziedzinach, łączac to wszystko w jedno aby uzyskać jeszcze lepszą organizację wewnętrzną. Felicita DePalma : Było wiele burzliwych komentarzy, również artykułów, którymi nie przejmuję się zbytnio - pomimo, że dotykały mnie w sferze prywatnej. Nie będę nawet cytować ani wspominać które medium tak zadziałało. Jednak, pozostaliśmy w pamięci ludzi, w końcu to była gala emitowana na ogromną skalę, nie tylko w San An. Mamy jeszcze kilka asów w rękawie, ale chciałabym zostawić je jako element zaskoczenia. Teraz jesteśmy nieco podzieleni - Michael zarządza głównie częścią Events, ja Management, ale się uzupełniamy i rozważamy wspólnie nad przyszłością i możliwościami. Raymond Hall : To bardzo dobrze, że siebie wspieracie bo jest to bardzo ważne. Ułatwia to ogromnie pracę. Nawiązując do aktualnych działań Waszej marki, ciężko nie zauważyć Waszych powiązań oraz wpływów w kurorcie na rajskiej wyspie Paradise Island. Oferujecie organizację wakacji w tym miejscu, powiedzcie nam jak długą drogę przeszliście aby pozyskać takie możliwości i na ile są one opłacalne? Jak wiele osób decyduje się na wakacje na rajskiej wyspie? Czy jest wiele wstępnie zapisanych już osób? Felicita DePalma : Z wyspą mamy nieco dłuższą historię, bo odkąd wynegocjowaliśmy kontrakt, po raz pierwszy teraz udało nam się wszystko dopiąć. Na ten moment wiem, że część pokoi jest jeszcze wolna, ale pozostaje nam jeszcze kilka dni - liczę na to, że niektórzy wybiorą swoje wakacje last minute. Kwestię opłacalności pozostawię może na teraz... Duże koszta generuje transport lotniczy - jest też możliwość przybycia na wyspę drogą morską. Pierwszego dnia zaplanowaliśmy wydarzenie integracyjne latino połączone ze szkółką tańca. Drugiego dnia zajęcia rekreacyjne, a na koniec dnia niespodzianka od nas. Zaś trzeci dzień to dzień odpoczynku i rekreacji w zupełności - późnym wieczorem odbywa się lot. Myślę, że w wersji all inclusive te wakacje są warte przeżycia. Kto wie, może to właśnie najlepsze miejsce na zaplanowanie oświadczyn, a może wyznania jakiejś szczególnej informacji? Możesz też spędzić ten czas wyjątkowo ze swoimi przyjaciółmi. Wybierz jak chcesz, Raymondzie. *** Michael DePalma uśmiechnął, słysząc wypowiedź F.DePalma.** Raymond Hall : Brzmi to wszystko niesamowicie dobrze i interesująco, brzmi to wszystko jak idealny plan wakacji. Powiedz nam, jakie są to koszty związane z takimi wakacjami? Większości oglądającym takie wakacje brzmią jak abstrakcyjne marzenie, ze względu zapewne na ograniczone możliwości finansowe. Felicita DePalma : Zacznijmy od najbardziej przyziemnej kwocie - dwadzieścia pięć tysięcy za osobę. Biorąc pod uwagę dzisiejsze średnie zarobki, jest wykonalnym by odłożyć tę kwotę. Kolejno masz trzydzieści pięć, później pięćdziesiąt i osiemdziesiąt tysięcy - to ceny za pokoje w rezydencji. Jeśli to dla kogoś za dużo, umożliwiliśmy inne sposoby otrzymania szansy na wakacje - kilka konkursów, które działają w różnym czasie. Największym jest ten ze zdjęciem w... tropikach? Niekoniecznie musi być to dżungla, tu chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę. Raymond Hall : Zgadza się, wakacje to niesamowity sposób na odstresowanie się, odreagowania ciągłych trudnych dni spędzonych na naszych codziennych obowiązkach bądź ciężkich dni pracy. Życzę tego Wam, sobie, wszystkim naszym oglądającym - Dobrego, udanego odpoczynku, może nawet w Paradise Island? Byłby to zdecydowany zaszczyt! Dla każdego! Dotarliśmy do końca naszego wywiadu. Felicity, Michael, czy macie coś co chcielibyście przekazać na sam koniec od siebie? Może kogoś pozdrowić? Macie teraz możliwość! Felicita DePalma : Ode mnie jedynie zaproszenie do nas, do Cloud Nine music studio, a także do śledzenia naszych social mediów - na pewno w przyszłości wskoczą kolejne nowości. Michael DePalma : Chciałbym podziękować za spędzony tutaj czas.. Ale też zaprosić na nasz turnus, nie możecie przegapić największej niespodzianki podczas niego.. Śledźcie nasze social media, uwierzcie że warto. Raymond Hall : Gościliśmy właścicieli marki MOON, którzy przedstawili nam swoją niesamowitą historię, wiele działalności w mieście ale i poza nim! Dowiedzieliśmy się dzięki tej rozmowie o wielu, wielu dziedzinach i ich powiązaniach. Wasza działalność jest prawdziwym przykładem do czego doprowadza owoc ciężkiej pracy. Dlatego tutaj przed kamerami, przed wszystkimi słuchaczami - Chciałbym ogłosić na koniec jedną konkretną rzecz. Od naszego drugiego numeru prasy, wprowadziliśmy format konkursu. Naszego wyboru biznesu miesiąca, według wielu danych, wielu informacji, skali Waszych działań - MOON zostaje wybrany na działalność tego miesiąca w naszej prasie. Co jest wyróżnieniem z naszej strony ale i również dla Was możliwością przeczytania kilku dodatkowych stron o sobie w naszej prasie! *** Raymond Hall zaśmiał się, spojrzał na Michael'a oraz Felicita z zaciekawieniem na ich reakcję.** *** Michael DePalma uśmiechnął się, delikatnie skinając głową.** *** Felicita DePalma uśmiechnęła się szeroko, skinęła tak samo głową, okazując wdzięczność. Dotknęła dłonią obojczyka, chcąc dobitniej to pokazać.** Michael DePalma : Bardzo miłe wyróżnienie.. To oznacza, że nasza praca jest zauważalna w naszym mieście.. To bardzo miłe uczucie, gdy dostajesz taką nagrodę. Felicita DePalma : Niezmiernie nam miło. Raymond Hall : Oczywiście, jednak ważnym jest aby ciężka praca, sumienność i determinacja została zauważona. Obserwujemy uważnie nasz rynek i ciężko było nam podjąć inną decyzję! Dziękujemy Wam wszystkim za uwagę, Raymond Hall, ze mną Michael oraz Felicity DePalma, właściciele marki MOON - Nasz laureat działalności miesiąca w prasie. Niezmiernie było nam miło, zachęcamy Was do sprawdzenia oferty wypoczynku w kurorcie na Paradise ale i również naszych przyszłych nowości ponieważ przed Wami jeszcze wiele, wiele nowości! Do zobaczenia! ***uśmiecha się szeroko do kamery, przymyka na chwilę oczy, krzyżuje palce prawej dłoni dyskretnie, pokazując aby wstrzymali nagranie*** _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
  6. **Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się kolejny nowy wywiad w formie nagrania video. Tym samym zapowiadając ich nadchodzące trzecie wydanie czasopisma** ________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Raymond Hall : Nasi drodzy słuchacze, oglądający - Kochane Los Santos! Wita Was Raymond Hall w towarzystwie kolejnej niesamowicie ciekawej osoby jaką jest Hailey Buckner! Kobieta o wielu pomysłach, ciekawej wizji prowadzenia lokalnego biznesu gastronomicznego! Hailey Buckner wraz ze swoim mężem prowadzą bar o nazwie Ocean's Bounty Bar blisko drogi ekspresowej która prowadzi w stronę Paleto, czyli na obrzeżach naszego miasta. Dzięki temu możecie odwiedzić lokal wyjeżdżając z naszego miasta jak i również do niego wracając! Jest to całkiem dobry pomysł i udana lokalizacja! Hailey! Przywitaj się z naszymi widzami! Z pewnością są bardzo ciekawi Twojej osoby! ** Raymond Hall uśmiecha się.** ** Hailey Buckner wciąż zawstydzona widokiem kamery uśmiechnęła się subtelnie prostując plecy. Układając dłonie na kolanie odparła po chwili ze szczerym uśmiechem.** Hailey Buckner : Witam wszystkich słuchaczy i oglądających, a także Ciebie, Raymond. Cieszę się, że mogę dziś rozmawiać z Tobą o tym, co pewnie interesuje wiele osób. Jak wspomniałeś brakuje jednej osoby, niestety John nie mógł dotrzeć na czas, ale wiem że przekazuje wszystkim swój charakterystyczny uśmiech w tym momencie. Jakby to padło z jego ust... Ahoj! ** Hailey Buckner podeśmiała się cicho, pokręciła głową na boki naśladując słynne powiedzonko ze swojego baru.** ** Raymond Hall zaśmiał się po czym dopowiedział.** Raymond Hall : Tak jak nasza Hailey Was przywitała słynnym - Ahoj, tak właśnie jest to bardzo charakterystyczne przywitanie które usłyszycie w tym lokalu! Przechodząc do naszego pierwszego pytania, które nieco rozjaśni i wprowadzi Was bardziej w cały zamysł omawianego miejsca. Ocean's Bounty Bar - Miejsce które zrzesza zdecydowanie głównie zwolenników owoców morza, ryb... Ale i sympatyków całej marynarskiej atmosfery za pośrednictwem klimatu, który jest tworzony przez pracowników lokalu. Tak ja zapamiętałem Wasz lokal, i tak jestem w stanie go opisać na sam początek. Jak wygląda to ze strony właścicieli lokalu? Jaka jest Wasza perspektywa i jaka jest historia powstania lokalu? Hailey Buckner : Jakby to powiedzieć najprościej.. Początki były zupełnie spontaniczne. Szczerze mówiąc, to był lokal John'a. Odkupił go od poprzednich właścicieli, którym zdrowie i wiek nie pozwalały już na dalsze prowadzenie działalności. Nie wiem czy pamiętasz ale pierwszy lokal mieścił się z dala od miasta. Ogromny zajazd w drodze do Paleto z wielkim szyldem ryby, kojarzysz? **uśmiechnęła się mówiąc dalej** Tam wszystko się zaczęło. Prosty bar rybny przy drodze, skupiony na podróżnych. Raymond Hall : Ah, pamiętam! Kiedyś często tam potrafiłem zajrzeć, jednak pamiętam, że po jakiejś dłuższej chwili funkcjonowania jakość serwowanych dań strasznie tam spadła. Hailey Buckner : Po kilku miesiącach przenieśliśmy lokal bliżej miasta. Drugą lokalizacją było północne Chumash. Mały lokal wypełniony deskami surfingowymi po brzegi. Tak! Jak wspomniałam właściciele podupadli na zdrowiu, lokal miał coraz gorszą renomę. John przez chwilę miał wątpliwości, czy będzie w stanie udźwignąć to wszystko na nowo. Wtedy też zaproponował mi pracę. Byłam pierwszą barmanką, którą zatrudnił paradoksalnie do dziś przedstawiam się często jako barmanka. Cała moja przygoda z Ocean's zaczęła się właśnie wtedy. Miała to być wakacyjna praca, by dorobić na studia... Owszem. Pomysł na wystrój był poniekąd moją wizją. Ponury bar nie miał szans na przyciągnięcie uwagi, a konkurencja na rynku jest ogromna. Raymond Hall : Tak i zaczęła się Wasza historia, historia Waszej relacji ale i również historia niesamowitej przemiany Ocean's Bounty Bar. To prawda, konkurencja nigdy nie śpi a jednak co miałem sam okazję wielokrotnie doświadczyć, próbujecie nadrobić klimatem, ozdobą... Obsługą. Przechodzac do kolejnego pytania, bo jednak mam ich dość sporo! Hailey Buckner : Jednak wracając do atrakcyjności aktualnej lokalizacji. Muszę przyznać w pełni, że była to nasza najlepsza decyzja. I wbrew namowom wielu ludzi nie, nie zamierzamy przenosić się do centrum miasta. Śmiało, zasypuj mnie pytaniami chyba jestem na nie gotowa! Raymond Hall : Właśnie odnośnie lokalizacji - Rozmawialiśmy o początkach działalności Ocean's Bounty Bar poza granicami naszego miasta w miasteczku Paleto. Skąd pomysł na przenosiny działalności do tak wielkiego miasta i jak lokal odnajduje się na tak bogatym rynku wszelkich działalności gastronomicznych w przeciwieństwie do tamtych okolic? Hailey Buckner : Szczerze mówiąc, to było poniekąd spontaniczne? Wzięłam udział w przetargu na dzierżawę aktualnego zajazdu. Nie spodziewałam się, że to się uda. Szczerze mówiąc długi czas czekałam na decyzję, aż w końcu dostaliśmy zielone światło. John w pierwszej chwili był sceptycznie nastawiony do tej zmiany, ale jednak sporo argumentów było za. Lokal zdobywał coraz więcej klientów, miejsca było coraz mniej. Nie pomijam faktu, że parking również był mocnym argumentem, ale jednak nie będę kłamać, Raymond. W mojej głowie od początku była wizja, bym mogła w pracy podziwiać wspaniałe zachody słońca. I dzielić się tym widokiem z innymi, stąd w lokalu pojawiły się dwa tarasy. Raymond Hall : To prawda! Udało Ci się to zrealizować, Twoją wizję! W którą warto było wierzyć. Dziś? Tak jak Hailey, przychodząc do baru możecie podziwiać piękny zachód słońca i wsłuchiwać się w szum fal! A powiedz nam Hailey! Czy wszystkie produkty, mam na myśli ryby, owoce morza które są sprzedawane są z łowu z okolicznych wód? Skąd pozyskujecie dostawy do Waszego lokalu? Hailey Buckner : To żadna tajemnica. Często klienci pytają nas o to. Jeśli chodzi o ryby i owoce morza pozyskujemy je od lokalnych rybaków z Paleto, a także Sandy. Mamy również podpisaną umowę z kilkoma osobami w naszym porcie. Jeśli w jednym miejscu nie dostaniemy tego, co jest potrzebne mamy kolejne opcje, by zdobyć odpowiednie produkty, co ważne świeże. Nasze małe wozy chłodnicze o świcie wyruszają po dostawy. Często sam John wsiada za kierownicę, wiesz.. Lubi wiedzieć, co kupuje. Zresztą zna się na tym co minimalizuje szansę na to, by towar był nieświeży. Raymond Hall : Czyli John, Twój mąż również jest odpowiedzialny za dostawy z Paleto? Czy macie swojego konkretnego dostawcę który Wam umożliwia transport wszystkich ryb do lokalu? Hailey Buckner : Nie korzystamy z usług firm transportowych. Szczerze mówiąc wynajmujemy zaufanego znajomego na czas, gdy przykładowo John wyjeżdża na kilka dni. Sama mogłabym odbierać dostawy, ale niestety studia nie pozwalają mi na to. Jak wspomniałam już na samym początku działalności zainwestowaliśmy w dwie chłodnie transportowe. Ma to swoje ogromne plusy. Koszta wynajmu firm transportowych są zniwelowane, bo inwestycja zwróciła się po jakimś czasie. Po drugie możemy dbać o jakość produktów, które finalnie trafiają na talerze naszych gości. Nie oszukujmy się, ale ryba to nie pomidor, czy ziemniak.. Wiesz, co mam na myśli? Świat jest podły, wiele osób próbuje sprzedawać nieświeży towar, a tutaj chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo naszych klientów. Raymond Hall : Bardzo ambitnie, wiele pracy przed Tobą, lokal, studia... To wymaga sporo czasu i wkładu, dużo pracy. Cała Wasza działalność jest mocno samodzielna, staracie się dopilnować wszystkiego na własnych warunkach, własnymi rękami. Co do ryb? Tak, zdecydowanie jest to bardzo... Śliski temat! Jednak ryby to żywność z bardzo krótką datą ważności. Świeżość to najważniejsza kwestia. Hailey, a co oprócz ryb i owoców morza? Czy lokal w głównej mierze nastawia się na dania związane z nieodłączną częścią Waszej działalności? Czy oferujecie również inne produkty, inne dania? Hailey Buckner : To zabawne, ale często nasi klienci próbowali wywierać na nas presję, by wprowadzić do menu dania mięsne. Jednak, czy oferując steka.. Ocean's wciąż byłoby tym samym miejscem? Jesteśmy zdania, że nie. Stworzyliśmy miejsce skupione na owocach morza i rybach, to się nie zmieni nigdy. W mieście niemalże co drugi lokal oferuje steki, burgery. Jeśli chodzi o nasze menu również są pozycje dla osób, które nie przepadają za rybami. Raymond Hall : Mhm, mhm! Czyli są dania również dla osób które nie przepadają za rybami - Co to takiego? Hailey Buckner : Mogę śmiało wymienić dwie, które podbijają serca i podniebienia stałych bywalców. Frytki zapiekane z serem i bekonem. Jedyna pozycja z wieprzowiną! Oraz naleśniki z lodami i musem z białej czekolady. Raymond Hall : Oh! Nie byłem nawet tego świadomy! Brzmi bardzo smakowicie. Co do tematu o którym rozmawialiśmy, skupiacie się na tym co robicie najlepiej, co dla Was jest najważniejsze. Często się słyszy, jest takie pewne przekonanie że jak ktoś jest do wszystkiego - To jest do niczego. Można to odbierać dwojako, uważam, że nie zawsze jest to prawdą ale jednak to fakt, warto skupić się na tym co jest Waszym znakiem rozpoznawczym oraz najlepszym znakiem towarowym! Hailey Buckner : Jednak znakiem rozpoznawalnym są zdecydowanie nasze lemoniady! Częściej zamawiane, niżeli piwo czy inne alkohole, mówię to całkiem poważnie! Raymond Hall : Lemoniada? Częściej niż piwo i inne alkohole? Widocznie musi być niesamowicie dobra! Tym samym Hailey próbuje nam przekazać, że atmosfera w lokalu jest bardzo przyjemna, zapewne! Hailey Buckner : O tym mówiłam. Uważam, że nagłe drastyczne zmiany w menu sprawiłyby, że nasz lokal już nie byłby tak wyjątkowy staramy się mieć przyjazne nastawienie do każdego. Jak to często powtarzamy.. Chcesz zatopić smutki, odpocząć czy też wygadać się swoimi radosnymi nowinkami usiądź przy barze, zawsze Cię ktoś wysłucha. Raymond Hall : Jest to świetnie podejście do klienta, który czasami oprócz dobrego obiadu bądź picia - Poszukuje po prostu ciekawej, miłej rozmowy! Jak długo zajęło Wam wypracowanie renomy upadłego w dawnych latach lokalu pod tą nazwą? Hailey Buckner : To była długa, ciężka praca. Nie ukrywam, że początki były trudne? Mieliśmy kilka kryzysów, gdy straty były większe od zysków. Był moment, gdy pytaliśmy samych siebie, czy warto. Jednak dziś myślę, że krokiem milowym w odbudowie renomy było odcięcie się od pierwotnej lokalizacji. Nowe miejsce, nowe możliwości. Nowi klienci, którzy mogli poznać smak naszej kuchni nie pamiętając tego, co było złe. To była długa, wielomiesięczna walka o lepsze jutro. Dopiero mając lokal w Chumash dostaliśmy tak zwanych skrzydeł, chęci do dalszego rozwoju. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że tylko ciężka praca przynosi efekty jakich się oczekuje. Raymond Hall : To był jeden z nielicznych sposobów jakie można było wykorzystać w walce o dobrą renomę, o odzyskanie dobrego imienia... No i udało się! Tak jak mówisz, ciężką pracą, którą możecie śmiało powiedzieć sobie, że tylko i wyłącznie dzięki własnym siłom, chęci i determinacji - Udało się to osiągnąć! Jak często przy tak delikatnym towarze jak mięso, ryby dochodzi do zepsucia żywności w lokalu? Czy macie sprawdzone sposoby reagowania na marnowanie żywności? Staracie się ograniczyć do minimum? Jeżeli tak, to w jaki sposób? Hailey Buckner : Odpowiedź jest prosta. Dostawy są codziennie ze względu nie tylko na świeżość towaru, ale również ilość jaką zamawiamy. Lepiej zakupić mniejszą ilość i oferować klientowi krewetki, gdy zabraknie łososia niżeli marnować produkty. Oczywiście są momenty gdy jesteśmy świadomi, że coś zmarnuje się następnego dnia. Nie toleruję wyrzucania jedzenia do śmieci, wolę rozdać nadmiar załodze, która ciężko pracuje każdego dnia lub potrzebującym. Jeśli chodzi zaś o produkty pochodzenia roślinnego, często oddajemy je rolnikom, którzy znają sposoby na wykorzystanie ich, bądź też dokarmiamy zwierzęta. Raymond Hall : Bardzo szlachetnie, czy takim postępowaniem udaje się ograniczyć do zera marnowanie żywności? Czy jednak zdarzają się sytuacje, gdzie po prostu nie można tego uniknąć? Hailey Buckner : Nic nie jest idealne. Bywały momenty, gdy zepsuty towar lądował przysłowiowo w śmietniku. To są koszta i straty z którymi trzeba liczyć się prowadząc taką działalność. Raymond Hall : To prawda! Jednak... Udaje się to ograniczyć? Dzięki rozdaniu żywności wśród załodze kadry pracowniczej i osobom w potrzebie? Mówisz, że bywały momenty - Także aktualnie, dziś jest to rzadziej występujący problem? Hailey Buckner : Uczymy się na błędach. Musiało minąć trochę czasu, gdy nauczyliśmy się szacować ilość produktów, która jest nam potrzebna na dany dzień. Stawiamy na jakość i świeżość. Nie tylko dań, ale również chociażby słynnej lemoniady, która jest robiona każdego dnia z innych owoców. Nigdy nie wiesz na jakie smaki trafisz przychodząc do nas danego dnia, to zupełnie losowe. Często to nasi pracownicy wybierają smaki, które są w ofercie danego dnia. Raymond Hall : Oh, to całkiem ciekawa praktyka! Jednak dobrze, że udało się to ograniczyć - Jest to warte pochwały! Czy Wasz lokal musi spotykać się z nieustanną walką z konkurencją w mieście? Czy w tej kategorii nie macie sobie równych? Hailey Buckner : Wybrzeże jest długie i szerokie. Konkurencja zawsze była, jest i będzie. Liczymy się z tym, że jeśli przestaniemy dbać o jakość, ktoś może to wykorzystać. Aczkolwiek wiem, że ktoś próbował sił w tej trudnej dziedzinie ryb w naszej pierwszej lokalizacji. Przykre, ale lokal dość szybko zawinął żagle, a szkoda! Uważam, że powinno być więcej lokali oferujących dość.. zdrowe jedzenie? Po drugie zdrowa konkurencja jest potrzebna, zawsze daje jakiegoś kopa do działania, by nie osiąść na laurach po sukcesie. Raymond Hall : To bardzo zdrowe podejście, Hailey! Konkurencja potrafi zmusić nas do szlifowania swoich usług, dążenia do perfekcji. Przynajmniej tak to powinno wyglądać! W ten sposób zyskuje właśnie klient, który doceni poświęcenie danego miejsca. Jakie macie pomysły na rozwój Waszego lokalu, aby utrzymać się w dalszym ciągu na wysokiej popularności, i trafiać w gusta mieszkańców Los Santos? Hailey Buckner : Pomysłów jest wiele. Chociażby w ostatnim czasie oddaliśmy do użytku drugi taras, który raczej skupia się na tej imprezowej części lokalu. W ubiegłym tygodniu odbyła się nawet piracka impreza w Ocean's, podczas której koncert dała Fehu wraz ze swoim zespołem. W przyszłości myślimy o ruszeniu z kolejnym projektem, ale to jeszcze nie czas, by mówić o tym głośno **podeśmiała się zbliżając palec do ust** Konkurencja nie śpi. Raymond Hall : To prawda, nie śpi! A powiedz mi... Takie wydarzenia, jak ostatnia impreza która wydarzyła się spod Waszego szyldu - Jest działaniem typowo promocyjnym? Organizowanym z chęcią budowania świadomości konsumenckiej o Waszej obecności na rynku czy może bardziej możliwość dodatkowego zarobku? Na jakichś dodatkowych usługach podczas takiego wydarzenia? Hailey Buckner : Impreza, która odbyła się w naszym lokalu była w stu procentach inicjatywą naszej załogi i to im należą się brawa za chęci. Szczerze mówiąc nie nastawialiśmy się na zysk, to miało być po prostu podkreślenie klimatu naszego lokalu. Mówiąc całkiem poważnie i podliczając wszelkie koszta, to wynik był niemalże zerowy. Często również wspieramy inne wydarzenia swoją obecnością. Chociażby nasza długotrwała współpraca z Larą, którą pozdrawiam. Luxura Relaxare, już dwukrotnie braliśmy udział w wydarzeniu, a może trzy? Również dwie imprezy masowe spod szyldu Primal. Dziś kolejny raz nasza załoga wspiera kolejną imprezę masową Coyotes Bike Run. Wszystko zaczyna się właśnie na parkingu Ocean's skąd przejazd dotrze do Sandy. Raymond Hall : To brzmi na wiele, wiele współprac! Naprawdę stanowicie pracowity duet! Ty, Twój mąż oraz Wasi pracownicy! Czy macie jakieś nadchodzące nowości, które są jeszcze tajemnicą, a jest na co czekać? Czy jesteście w stanie nam zdradzić jakąkolwiek nowinkę czy ciekawostkę? Uchylić nam rąbka tajemnicy co planujecie w przyszłości? Hailey Buckner : Jeśli chodzi o promocję.. W ostatnim czasie wzięliśmy udział w sesji na plaży, niebawem oficjalnie zdjęcia trafią do sieci. Właściwie, to jedna z trzech sesji, które są zaplanowane odsłaniając powoli nasz nowy projekt, o którym jeszcze głośno nie mówimy. Jak to się mówi nie chcę zapeszać? Raymond Hall : Zgadza się! Tak się często mówi! Życzę wielu sukcesów w tej kwestii, liczymy, że będzie to bardzo ciekawa niespodzianka! Powiedz nam Hailey, ponieważ zbliżamy się do ostatnich pytań. Jak lokal prosperuje jeżeli mówimy o dochodach? Jakie są koszty związane z importem, czy skupem ryb, ewentualnym przechowywaniem takiej żywności, która jest bardzo wrażliwa, z krótką datą przydatności do spożycia skoro mowa o rybach? Hailey Buckner : Uh, czyli kwestie o których ponoć głośno się nie rozmawia. Moja odpowiedź może Cię zaskoczyć. Mamy w zwyczaju robienie tygodniowych zestawień zysków i strat, wszelkich kosztów generowanych w danym okresie. W ten sposób jest nam łatwiej szacować kolejne zmiany, potrzeby. Miesięcznie takie koszty prowadzenia lokalu, zamykają się w kwocie mniej więcej czterdziestu tysięcy. Oczywiście mówimy tutaj tylko o kosztach związanych z lokalem. Szanuję prywatność swoich pracowników, dlatego nie będę mówiła głośno o ich zarobkach, które generują kolejne koszty związane z prowadzeniem lokalu. Raymond Hall : Rozumiem jak najbardziej i szanuję prywatność Waszych pracowników! Podałaś nam widełki, szacunkowe koszty związane z prowadzeniem takiej działalności a jak sprawa wygląda z zyskiem? Jaką część wydatków które nam podałaś stanowi faktycznie miesięczny dochód Waszej działalności? Nie mówimy tutaj o konkretach, to mogą być widełki. Hailey Buckner : Również zaskoczę Cię moją odpowiedzią. Bywały tygodnie, gdy dosłownie byliśmy na dużym minusie. Oczywiście mowa o okresie, gdy inwestowaliśmy pieniądze w rozwój. Wymiana pieca, naprawa wentylacji, remonty, budowa tarasu czy też zakup nowego wyposażenia. Jednak oczywiście to są sporadyczne przypadki, nie prowadzimy działalności charytatywnie. Zysk, który możemy powiedzieć zostaje na koncie firmy po uwzględnieniu wszystkich wydatków włącznie z opłaceniem pracowników i ich premiami tygodniowo jest w granicach powiedzmy... Trzydziestu, do siedemdziesięciu tysięcy. Raymond Hall : To bardzo dobry wynik! Bardzo, bardzo szanujemy Twoją szczerość, że chciałaś podzielić się z nami szczegółami. Ostatnie dwa pytania! Także jak widać, udało Ci się dotrwać z nami do końca w swoim debiutanckim występie! Czy pozyskanie takiej załogi pracowniczej, która tworzy niesamowity klimat obsługi przy nieocenionej pomocy wystroju wnętrza - Było trudnym zadaniem? Czy pracownicy zazwyczaj zostają w Ocean's Bounty Bar? Czy jednak trzeba liczyć się z ciągłą rotacją pracowniczą? Hailey Buckner : Szczerze mówiąc, to zabrzmi zabawnie, ale.. część naszych pracowników dotąd była stałą klientelą jak to się mówi. Chociażby nasza manager Aurora, którą klienci uwielbiają. Kapitan Jack, który wprowadził do tego miejsca słynne AHOJ również jest z nami od dawna. W zasadzie raczej mamy stałą załogę, ale bywały momenty gdy.. jak to się mówi ludzie nabierali doświadczenia, zdobywali fundusze i odchodzili na swoje. Swego czasu pracował u nas Matthew Pierce, na pewno kojarzysz tego buntownika o którym wszystkie portale plotkarskie dziś piszą. Staramy się podchodzić do pracowników jak do przyjaciół, dajemy im swobodę. Raymond Hall : Niesamowita historia! Czyli większość kadry, po prostu była stałymi klientami plus kilka przypadków które wydarzyły się... Samoczynnie, przypadkowo! A jakie najbardziej sprawdzone metody na pozyskanie klientów, zaskarbienie sobie serc konsumentów posiada Wasz lokal? Hailey Buckner : Myślę, że kluczem do sukcesu jest właśnie załoga Ocean's. Nie odnieślibyśmy go bez nich, bo chociażby potrawy łechtały podniebienia klientów, to nie wracaliby widząc.. ponurą obsługę? Mamy stałych bywalców, którzy wpadają do lokalu po prostu napić się lemoniady i porozmawiać. Zawsze podkreślam, że to ludzie tworzą ten lokal. Jestem im wdzięczna za każdą chwilę, którą poświęcają. Jak również za ich podejście do klientów i samej pracy. Tak samo uważam, że jeśli praca nie sprawia przyjemności, to należy ją zmienić. Ludzie wyczuwają z dala, gdy ktoś pracuje przysłowiowo za karę. Sama niechętnie wracam do miejsc, gdzie tak odbieram zachowanie obsługi. Raymond Hall : Prawda! Sama prawda! To brzmi na wiele, wiele wdzięczności z Twojej strony w kierunku osób które pomogły i współtworzą Wasz lokal. Dotarliśmy do końca naszego wywiadu, nie mam więcej pytań - Dlatego, Hailey! To chwila dla Ciebie w której możesz powiedzieć coś od siebie dla słuchaczy bądź po prostu pozdrowić bliskie Ci osoby, podziękować im za coś! Hailey Buckner : Dziękuję za możliwość tej rozmowy. Wykorzystując okazję w pierwszej kolejności po prostu pozdrowię całą załogę Ocean's Bounty Bar jak i mojego męża. Przy okazji jeszcze raz dziękuję wam za wszystko, jesteście najlepszą załogą jaką można sobie wymarzyć. No i nie zapominam też o naszych słuchaczach i oglądających, a także klientach i osobach z którymi współpracujemy na co dzień. Cóż dodam na koniec nasze słynne AHOJ, do zobaczenia w Ocean's Bounty Bar! Raymond Hall : Do zobaczenia w Ocean's Bounty Bar! Tymi słowami żegnamy się z Wami, mówili do Was Raymond Hall oraz Hailey Buckner! Wyczekujcie nowego numeru naszej prasy oraz kilku niespodzianek które nadchodzą w niedalekiej przyszłości! Będziecie z pewnością zadowoleni! Do zobaczenia! Dziękujemy za uwagę! ________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
  7. **Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się kolejny nowy wywiad w formie nagrania video. Tym samym zapowiadając ich nadchodzące trzecie wydanie czasopisma** __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Raymond Hall : Witajcie nasi drodzy czytelnicy, słuchacze... Oraz najważniejsi nasi oglądający nasze wywiady! Mówi Raymond Hall i widzimy się dzisiaj w bardzo ciekawych okolicznościach. Gościmy dziś dwie przepiękne oraz przedsiębiorcze kobiety, z niesamowitą i bogatą wiedzą w branży beauty, działające od jakiegoś czasu w naszym mieście. Współpracując z wieloma rozpoznawalnymi twarzami tego miasta, przedstawiam Państwu - Tatiana Parrish oraz Selena Rochefort! **Raymond Hall delikatnie unosi prawą dłoń wskazując na kobiety zachęcając do przywitania z widzami do kamery, posyła uśmiech.** Selena Rochefort : Co za przedstawienie, bardzo mi miło - Raymond! **Selena Rochefort zaśmiała się, błyskając swoimi śnieżnobiałymi zębami.** Tatiana Parrish : Dzień dobry, hey! Tatiana Parrish - cieszę się, że mogę dzisiaj gościć u Raymonda na wywiadzie. Nie spodziewałam się tego, bardzo mi miło! *** Raymond Hall zaśmiał się krótko, jednak dość cicho by nie zagłuszać przywitania Tatiany z widzami. Przytaknął głową na jej słowa.** *** Tatiana Parrish uśmiechnęła się do kamery, spojrzała na Selenę.** Raymond Hall : Zapewne musiałyście sobie na to zasłużyć Waszą pracą, którą włożyliście w swoją działalność w tym mieście. Jednak nasi widzowie tak naprawdę nie znają Waszej działalności, nie wiedzą o jakiej dokładnie działalności mówimy - Selena oraz Tatiana prowadzą salon urody z dość dobrze wyrobioną w naszej opinii marką! Tak naprawdę najlepsze możliwe przedstawienie Waszej działalności będzie gdy zadam od razu pierwsze nasze pytanie! Raymond Hall : Prowadzicie salon urody - Ile De Stylo, można by powiedzieć w jednej z bardziej ruchliwych ulic w naszym mieście. Jak i ładniejszych dzielnic naszego miasta. Jak wiele osób decyduje się na spróbowanie Waszych usług? Czy macie do czynienia z dużą ilością klientów czy raczej jest to dość standardowa ilość i pracownicy zdecydowanie nie mogą narzekać na nadmiar obowiązków? Tatiana Parrish : Hmm... To zależy szczerze od wielu czynników - Jak zbliżają się jakieś święta, imprezy to możemy śmiało stwierdzić, że ruch w salonie jest bardzo duży. Jeżeli natomiast mówimy o zwykłych dniach, to ruch ten zdecydowanie jest mniejszy... Ale dalej na wysokim poziomie - jest, co robić. Na co dzień ludzie szykują się na spotkania biznesowe, randki czy też imprezy. to bardzo chętnie nas odwiedzają na wszelakiego rodzaju upięcia koloryzacje, czy też do kosmetyczki - można by tu wymieniać i wymieniać. Ludzie są pomysłowi, a my staramy się nadążać z ich myślami, jak i trendami! *** Tatiana Parrish zaśmiała się cicho i uśmiechnęła.** Raymond Hall : To bardzo wyczerpująca odpowiedź, Tatiana! Takie odpowiedzi lubimy! ***zaśmiał się po czym dodał*** - Mamy rozumieć, że mimo wszystko trzeba zapisywać się z wyprzedzeniem? Ciężko klientom liczyć na typowe niezapowiedziane wizyty w dowolnej godzinie i dowolnym dniu? Tatiana Parrish : Zależy, na kogo się trafi w danej porze z naszej kadry! Codziennie mamy otwartą strefę fryzjerstwa - Tutaj akurat nie trzeba się umawiać. Zostaje tylko zdecydowanie na zmiany w sobie! Ale zdecydowanie zachęcałabym do umówienia się przez aplikację - nie każda dziewczyna zajmuje się wszystkim w naszym salonie - każdy ma inne profesje, jak i zainteresowania! Raymond Hall mówi: To prawda, dobra organizacja pracy to podstawa! Lepiej ograniczyć ewentualne wyjątkowe sytuacje, mieć wszystko zaplanowane. Choć nie zawsze się da! Gdy mówimy o klientach, jak duża różnica tkwi w różnicy płci? Czy zdecydowanie więcej gościcie kobiet od mężczyzn? Tatiana Parrish : Działam już kilka lat w tej branży i śmiało mogę stwierdzić, że zdecydowanie więcej kobiet mnie odwiedziło przez ten czas! Selena Rochefort : Chociaż Panów jest równie sporo! Za każdym razem, kiedy pracuję z biura, zawsze odwiedzi nas jeden, lub dwóch Panów. *** Raymond Hall przytakuje głową z uśmiechem, wpatruje się w Selene wsłuchując w jej dodatkową odpowiedź.** Raymond Hall : Nie zamykacie się na konkretną płeć, staracie się dostosować swoje usługi pod każdego możliwego odbiorcę. Jak wygląda Wasza oferta w postaci usług, czy macie może pomysły, aspiracje do pozyskania lekarzy i oferowania również usług medycyny estetycznej? Tatiana Parrish mówi: Myślałyśmy nad medycyną estetyczną, jednakże to kompletnie inna bajka jest dla nas - tutaj mimo wszystko trzeba mieć wykształcenie, skończoną jakąś uczelnię i doświadczenie przede wszystkim... Musiałybyśmy otworzyć do tego osobny gabinet i przede wszystkim zebrać od tego osobny zespół - od lekarzy, do osób, co kierowałyby tą strefą! Na razie skupiamy się na tym, co mamy i rozwijamy się dalej - jeszcze sporo pracy przed nami... Możemy zdradzić szczegół, że pracujemy aktualnie nad uruchomieniem naszego lokalnego sklepu z kosmetykami - pracujemy nad pierwszym produktem... Tutaj więcej szczegółów zdradziłaby nam Selena - jest u nas dyrektorem kreatywnym właśnie od kosmetyków! *** Tatiana Parrish uśmiecha się, spogląda na Selena Rochefort.** *** Raymond Hall uśmiecha się bardzo szeroko, unosi delikatnie dłoń wskazując na Selene.** Selena Rochefort : To prawda, Ile De Stylo jest znane przede wszystkim jako salon w którym możemy doświadczyć wysokiej jakości usług na każdą kieszeń. Jako dyrektor kreatywna pracuję też, by część naszego serca i codziennej ciężkiej pracy przenieść do domu każdego Mieszkańca Santos. Zaczynamy małymi krokami, od kosmetyków kolorowych dla kobiet. Jednakże w laboratorium z którym współpracujemy i regularnie odwiedzam, pracujemy nad formułami kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji naszych skóry, twarzy no i przede wszystkim - Włosów. Jest to żmudna praca, ale nie mogę się doczekać reakcji tłumu na nasz premierowy drop. Raymond Hall : Wierzę, że debiut będzie sukcesem! Tego Wam życzę, czy Wasze produkty będą dostępne normalnie w detalicznej sprzedaży w lokalnych sklepach? Czy na Waszej stronie internetowej? Czy może lokalnie w salonie? Tatiana Parrish : Tak, jak wspomniałam - Na samym początku skupimy się na uruchomieniu naszego lokalnego punktu sprzedaży, planowałyśmy to od dawna a teraz będziemy realizować nasze marzenia! Nie zamykamy się, co do zamówień przez internet - Mamy dwudziesty pierwszy wiek. Dla niektórych jest to w końcu bardzo wygodne! Ale są takie osoby, które mimo wszystko wolą najpierw sprawdzić lokalnie próbki danego kosmetyku! Tatiana Parrish : Póki co, to skupiamy się na naszej marce - Rozwiniemy ją, to i przyjdzie pora na kolejne współprace. Nie zamykamy się na nic! Raymond Hall : Dobrze, że poruszyłaś kwestię próbek! W Waszej branży jest to bardzo często obecny sposób promocji nowych produktów! Często są dodawane przy zakupach, czy korzystaniu z różnych usług. Jest to też pewna metoda! Powiedzcie mi, jak zapatrujecie się na przyszłość funkcjonowania salonu? Jakie macie pomysły na jego dalszy rozwój i pozostanie w centrum uwagi klienta? Tatiana Parrish : Od jakiegoś czasu prowadzimy kampanię reklamową z metamorfozami naszych klientek! Nastawiamy się właśnie na bezpośredni kontakt z klientami - nie tylko promocja dzięki lokalnym gwiazdom! Program przyjął się tak dobrze, że postanowiłyśmy wdrożyć go jako stałą promocję salonu! Dodatkowo wzięłyśmy się za sponsorowanie różnych wydarzeń - Na przykład nadchodzący event charytatywny Coyotes Bike Run! ** Tatiana Parrish uśmiechnęła się, przeleciała wzrokiem po zgromadzonych osobach.** ** Raymond Hall reagując na wzrok Tatiany, również uśmiechnął się szeroko, odwzajemniając jej ciepły uśmiech. ** Raymond Hall : Wielokrotnie badając rynek przedsiębiorczości w naszym mieście, zauważyliśmy jedną pewną zależność. Wiele działalności odnotowało wzrosty, bądź nawet udało się uciec od wielu kryzysów wystarczyło tylko wyjść czasami z ręką do klienta, traktując go bardzo dobrze. Dając mu same pozytywne emocje, powody do kolejnych powrotów do naszej działalności. Dobrze, że otwieracie się na klientów i ich różne potrzeby. Raymond Hall : Czy Ile De Stylo to marka na tyle przez siebie wypracowana, że jest rozpoznawana wśród klientów i jest pewnym synonimem luksusu? Posiadanie możliwości wykonywania usług w Waszym salonie? Selena Rochefort : Uważam, że tak? To co wyróżnia nas na tle innych salonów to fakt, że pamiętamy o jednej fundamentalnej zasadzie prowadzenia takiego biznesu. My istniejemy dla klienta i próbujemy go uzyskać, oferując dla niego usługi najwyższej jakości, do tego wprowadzamy w naszym salonie przyjazną i przytulną atmosferę. Nie rzucamy katalogu fryzur przed oczy klienta. Pozwalamy mu usiąść, nawiązujemy kontakt i rozmawiamy, czy klient wie w jakim stanie są jego włosy? Co chciałby zrobić i czy miałoby to sens? Niektóre osoby decydują się na przykład na drastyczne zmiany, na szalone zmiany koloru włosów, choć nie są do końca przekonani. Wychodzimy im wówczas na przeciw, że może założymy na jakiś czas perukę na głowie takiej osoby, aby mogła wyjść i zobaczyć, jak ta osoba się czuje w takich włosach, jak reaguje na nią otoczenie? Ludzie po takim ugoszczeniu i załapaniu kontaktu po prostu do nas wracają, bo wiedzą, że każdy z nich jest naszym najlepszym i ulubionym klientem. Raymond Hall : Wykazujecie się ogromnym zainteresowaniem dla klienta, staracie się zrobić dla niego jak najlepiej i jest to godne podziwu, wszelkiej pochwały. Co do dobrej atmosfery, negocjacji i porad, mogę to osobiście potwierdzić! **zaśmiał się i uśmiechnął patrząc w obiektyw kamery** Raymond Hall : Czy w Waszym salonie goszczą głównie osoby z wyższej klasy społecznej? Celebryci, artyści? Biznesmeni? Ludzie dobrze prosperujący finansowo? Czy Wasze ceny usług również odnajdują akceptację wśród portfeli zwykłych mieszkańców? Tatiana Parrish : Nie zamykamy się dla jednej klasy społecznej - każdy znajdzie coś dla siebie u nas - niezależnie od tego, kim jest! Najczęściej jest to mimo wszystko średnia klasa - jeżeli chodzi o fryzjerstwo... Chcemy, aby każdy poczuł się bardzo dobrze w swoim życiu i bardzo nas to cieszy, jak wychodzą od nas osoby zadowolone i z uśmiechem na twarzy po naszych zabiegach, metamorfozach! **Tatiana Parrish uśmiecha się do kamery, spogląda na Selena Rochefort** Selena Rochefort : Tak! Zachęcam wszystkie osoby aby kontaktowały się w sprawie metamorfoz! **Raymond Hall przytakuje głową słysząc odpowiedź Tatiany, zawiesza wzrok na Selenie zaciekawiony i oczekujący jej odpowiedzi ze względu na spojrzenie Tatiany.** Selena Rochefort : Tak w sumie się poznałyśmy, Nevaeh i Tatianę chyba urzekła moja kreatywność, rozmawiałyśmy tylko o sesji zdjęciowej i nagle zaczęłam sypać im pomysłami z rękawa - a, no i przede wszystkim, nie mogę się doczekać pierwszej metamorfozy któregoś z Panów! Tatiana Parrish : To prawda - jeszcze żaden z Panów się do naszego programu nie zgłosił. Także zapraszamy, musi być ten pierwszy raz! Raymond Hall : Zachęcamy! Jak najbardziej! Niejedna kobieta doceni swojego mężczyznę po takiej metamorfozie w Waszym salonie! Jest to jakaś myśl! Jakie pomysły posiadacie na walkę z konkurencją? Czy jest to nieustanna walka o klienta? Czy raczej Ile De Stylo może pochwalić się wypracowaną renomą i nie musi w zupełności obawiać się jakiegokolwiek innego konkurencyjnego tworu? Selena Rochefort : Wiadomo, wszyscy walczymy o swoją pozycję na rynku, chociaż każda konkurencja jest zdrowym objawem. Dobrze, kiedy klient ma wybór, z czyich usług chce skorzystać. Czy jakoś specjalnie z tym walczymy? Pewnie nasza aktywność na social media i wcześniej wspomniane programy, oraz poboczne projekty przyciągają klientów do naszego salonu. Raymond Hall : Jakimi projektami możecie się pochwalić jeżeli mówimy o marketingu? To fakt, Wasz Life Invader może się pochwalić pokaźną aktywnością, ilością postów. Tatiana Parrish : Staramy się udzielać w mediach społecznościowych - przez wspieranie różnych inicjatyw, promowanie ich również na naszej stronie! Jakiś czas temu nawet nawiązałyśmy współpracę marketingową z salonem urody Losari - niestety już nie istniejącym dla nas nie ma czegoś takiego, jak konkurencja - chcemy być przykładem dla innych branż beauty, jak się rozwijać i dbać o klientów! **Tatiana Parrish zaśmiała się cicho, poprawiła sobie włosy; uśmiechnęła się do kamery.** Raymond Hall : W pewnym stopniu już z pewnością jesteście! Zwłaszcza wyznaczając takie standardy dbałości, troski o klienta! Jakie koszty związane z prowadzeniem takiej działalności towarzyszą Waszemu salonowi? Jakie są to uśrednione kwoty? Tatiana Parrish : Hmm... Myślę, że pięćdziesiąt tysięcy - Jeżeli chodzi o same akcje promocyjne salonu. Dołóżmy do tego samo utrzymanie salonu - wszystkie rachunki, wynagrodzenia dla kadry... Siedemdziesiąt tysięcy na miesiąc - i to w taki bardzo produktywny okres! Raymond Hall : To całkiem spore koszty jeżeli mówimy o samym utrzymaniu, jednak tak jak mówiliście prowadzicie ogromne działania promocyjne. To wszystko pochłania wiele środków, zapewne! A ile z tej całej sumy pochłaniają w głównej mierze materiały i kosmetyki użyte do wykonywania tego typu usług? Tatiana Parrish : Jeżeli mowa o naszym programie metamorfozy - to na spokojnie zamkniemy się w tysiącach dolarów za same kosmetyki i materiały potrzebne do jej przeprowadzenia! Wszystko jest odpłatne dla osoby, która tego doświadcza of course! Raymond Hall : Widzieliśmy w Waszej ofercie możliwość wykupienia kart lojalnościowych w trzech wariantach - Od brązowej po złotą. Każda osoba wykupująca taką kartę ma zniżkę w zależności od wariantu karty, jest to od dziesięciu do trzydziestu procent. Czy jest to dobra forma promocji która przekłada się na realny zysk? Jak wiele osób zdecydowało się na takie dobro i czy statystycznie zauważyliście różnicę w ilości usług wykonywanych dla takiego klienta który nabył takową zniżkę? Czy dzięki takiej karcie decyduje się na większą ilość usług w skali miesiąca? Tatiana Parrish : Hmm... Jeżeli chodzi o te karty, to wyszłyśmy w ręką do naszych klientów - Śą takie osoby, które lubią poczuć się wyjątkowo w ten sposób, a też i takie, które zwyczajnie chcą nas wesprzeć w ten sposób! Tatiana Parrish : Jeżeli chodzi natomiast o ilość tych usług, to wzrosły one znacząco - Większość osób, które się zdecydowały na ich zakup, to takie, które są strasznie zapracowane. Posiadacze tych kart mają pierwszeństwo w terminach zgodnie z naszym regulaminem co bardzo im się podoba - żyjemy w takich czasach, gdzie nie każda osoba ma na wszystko czas, ma napięty plan na dzień. Dzięki temu mogą ustalić sobie z nami dogodny termin bez większych komplikacji! Raymond Hall : To prawda, klienci czują się wyjątkowi, lepsi. Jest to dla nich bardzo przyjazna sytuacja do korzystania z kolejnych usług, częściej niż zwykle! Jakie zyski towarzyszą Ile De Stylo w skali miesiąca? Oczywiście mówimy o uśrednionej kwocie, zapewne każdy miesiąc nie jest równy sobie - Jednak chcielibyśmy poznać takie widełki. Tatiana Parrish : Hmm... Tutaj też wspomnę o tym, że w taki najbardziej produktywny miesiąc możemy zarobić do dwustu tysięcy... I to jest taki maksimum, jaki do tej pory osiągnęłyśmy - Może to się zmieni, jak uruchomimy nasz lokalny punkt sprzedaży kosmetyków. Raymond Hall : Trzeba śmiało przyznać, że to godne pochwały wyniki! Dla wielu brzmi jak marzenie! Jaka ilość klientów średnio odwiedza Wasz salon w ciągu dnia? Są to raczej stali klienci? Czy są również nowi? Tatiana Parrish : Powiedziałabym, że koło trzydziestu osób codziennie nas odwiedza - Najczęściej są to właśnie stali klienci! Raymond Hall : Zbliżamy się do końca wywiadu, mam nadzieję, że drodzy słuchacze - Dalej słuchacie z niesamowitym zainteresowaniem co mamy dla Was jeszcze przygotowane a nasze urocze właścicielki salonu, które dziś gościmy nie są zbyt przytłoczone ilością zadanych przeze mnie pytań! **Tatiana Parrish uśmiechnęła się, pokiwała głową na boki.** Tatiana Parrish : Nie jesteśmy przytłoczone w żadnym stopniu, Raymond! Cieszymy się, że dałeś nam szansę i nas zaprosiłeś tutaj - mogłyśmy uchylić rąbka tajemnicy, jak działa nasz salon! Raymond Hall : Chętnie przyjmiemy jeszcze jakieś kolejne... Tajemnice, ciekawostki! Tylko na to liczymy, zawsze! Raymond Hall : Czy Ile De Stylo używa kosmetyków pochodzenia wegańskiego? Które są cruelty free? Propagujecie ruchy związane z ochroną zwierząt i nie akceptujecie ich zaangażowania w procesy produkcyjne tego typu produktów? Czy raczej jesteście otwarci na każdego producenta, niezależnie od jego procesów produkcyjnych? Selena Rochefort : Oczywiście, stawiamy na jak najwyższą jakość produktów oferowanych przez nasz salon. Dbamy o etykę pracy i przyjmujemy każdego klienta bez względu na jego pochodzenie etniczne, wyznanie, czy poglądy etyczne. Takim poglądem jest też weganizm. Poza tym, większość naturalnych kosmetyków, które nie są testowane na zwierzętach i pochodzą z surowców roślinnych często są o wiele wyższej jakości, niż szampon ściągnięty z półki w drogerii. Raymond Hall : To bardzo dobre wieści, podziwiam takie podejście. Jednak to bardzo ważne być przyjaznym dla środowiska oraz dla zwierząt, które bardzo często cierpią na skutek produkcji wszelkich środków czystości dla nas. Co jest niesamowicie smutnym zjawiskiem. Posiadacie własne kosmetyki których używacie od własnych prywatnych podwykonawców? Czy głównie nabywacie sprawdzone i dobre kosmetyki od sprawdzonych producentów? Tatiana Parrish : Póki co nabywamy kosmetyki od sprawdzonych producentów - najpierw je prześwietlamy porządnie i sprawdzamy, zanim się zdecydujemy na nie... Ze względu właśnie na to, o czym wspomniała Selena! Selena Rochefort : Tak, na nasze szczęście - wprowadzenie kosmetyku i development odpowiedniej receptury nie jest wcale takie proste i najpierw musi przejść szereg wewnętrznych testów, zanim produkt może w ogóle opuścić laboratorium. Chcę ludziom przedstawić kosmetyk. Najlepszej jakości, dlatego premiera naszych szamponów i odżywek do włosów niskoporowatych i wysokoporowatych - Oops, spoiler **śmieje się** trwa trochę czasu. **Tatiana Parrish roześmiała się, pokiwała głową na boki.** Raymond Hall : Oho! Podobno spoilery nie są mile widziane, ale tutaj jak najbardziej są! Kiedy możemy się spodziewać ich debiutu? Są jakieś przypuszczenia? Co do realizacji całej produkcji i jej logistyki? Selena Rochefort : Myślę, że jesteśmy na etapie dość zaawansowanym. Nie chcę niczego obiecywać, ale może pod koniec wakacji? W salonie oczywiście pojawi się wcześniej. Raymond Hall : O, to już jakieś konkretne informacje. Jestem niesamowicie wdzięczny, mówię to jako ja, nasza redakcja i słuchacze. Za to, że podzieliłyście się z nami tyloma istotnymi informacjami, które z pewnością zainteresowały wiele, wiele osób! Z racji na taki natłok informacji z naszej strony obiecujemy, że jeszcze dziś wywiad pojawi się na naszej stronie internetowej. Także nasi kochani oglądający mają możliwość zapoznania się z Waszymi działaniami jeszcze tego wieczoru! Czy na koniec naszego wywiadu, macie coś do przekazania? Może chcecie kogoś pozdrowić? Macie chwilę dla siebie! Selena Rochefort : Pozdrawiam mojego partnera, Luciusa - tęsknię i kocham Cię mocno! I naszą kochaną Nevaeh, która wygrzewa się na urlopie! **Raymond Hall przytakuje głową, szeroko uśmiecha się do Seleny słysząc o Luciusie** Tatiana Parrish : Ja chciałam pozdrowić wszystkich moich znajomych, przyjaciół i bliskich - dziękuję Wam, że zawsze mnie wspieracie - bez Was nie byłoby mnie i nas tutaj! No i swojego męża też - żeby skończył się obijać, haha... Niech całe Santos to usłyszy - może to go zmotywuje! Raymond Hall : Serdecznie pozdrawiamy, co do uwagi ze strony Tatiany - Liczymy na to, że ta piękna uwaga na antenie naszego programu będzie idealnym miejscem do wielkiej przemiany! Dziękujemy jeszcze raz, że mogliśmy Was gościć mówił do Was Raymond Hall oraz Tatiana Parrish i Selena Rochefort reprezentujące salon urody Ile De Stylo! Do usłyszenia w przyszłych materiałach! **Raymond Hall przytakuje głową w kierunku kobiet zachęcając do pożegnania z widzami** **Tatiana Parrish pomachała do kamery, uśmiechnęła się.** Selena Rochefort : Dziękuję! Życzę miłego wieczoru Tobie Raymond i wszystkim naszym oglądającym i słuchającym. Do zobaczenia w naszym salonie, paa! Raymond Hall : Również życzę Wam miłego wieczoru, tak samo naszym oglądającym! Niech to będzie miły oraz niezapomniany dla nas wszystkich wieczór! Pełen odpoczynku i miłych chwil. _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
  8. **Na stronie internetowej miesięcznika Venture pojawił się kolejny numer czasopisma, dostępny dla każdej zainteresowanej nim osoby za opłatą $29,99. Dostępna jest również oferta rocznej prenumeraty w kwocie $240. Ponadto na domenie magazynu, są odnośniki do materiałów video z obu przeprowadzonych wywiadów.** **Przekierowanie do prasy : [link]** **Przekierowanie do trzeciego wywiadu : [link]** **Przekierowanie do czwartego wywiadu : [link]**
  9. **Na stronie internetowej miesięcznika Venture pojawił się pierwszy numer czasopisma dostępny całkowicie za darmo dla każdej zainteresowanej osoby. Ponadto na ich domenie, są odnośniki do materiałów video z obu przeprowadzonych wywiadów.** *Przekierowanie do prasy : [link]* **Przekierowanie do pierwszego wywiadu : [link]** **Przekierowanie do drugiego wywiadu : [link]**
  10. **Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się kolejny wywiad w formie nagrania video. Tym samym zapowiadając ich nadchodzące drugie wydanie czasopisma** __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Raymond Hall: Witajcie nasi kochani słuchacze, czytelnicy oraz widzowie! Nazywam się Raymond Hall - Miesięcznik Venture! Mieliście okazję zapoznać się z nami dwukrotnie w przeprowadzonych wywiadach. Dzisiaj spotykamy się tutaj również w bardzo podobnych okolicznościach. Gościmy u dwóch, pięknych kobiet. Właścicielek firmy zajmującej się produkcją różnej maści słodkości w naszym mieście blisko centrum! Przed nami Pani Vivianne Raymond oraz Charlie Salvarez! **Raymond Hall puszcza oczko do kobiet zachęcając je do przywitania** Vivianne Raymond: Cześć, witajcie. Charlie Salvare: Dzień dobry wieczór! Zależy kiedy oglądacie! **zaśmiała się**. Raymond Hall: Dokładnie tak, nigdy nie wiemy w jaką dokładnie godzinę trafimy w przypadku naszych interesantów! Sweet Charlie, tak nazywa się Wasz punkt sprzedażowy jak i Wasza cała działalność. Czemu akurat Charlie a nie Vivianne? Czyżby Charlie była pomysłodawczynią całego tego przedsięwzięcia? Charlie Salvarez: Pomysł na nazwę w sumie wziął się od mojego poprzedniego bloga o cukiernictwie który stworzyłam, od dziecka mam ciągotki do słodkości, ale następny lokal jeśli jakiś powstanie to nazwiemy od Vivi! **Charlie Salvarez zaśmiała się wesoło** Raymond Hall: Blog o cukiernictwie? To bardzo ciekawe! Mam rozumieć, że pomysł z prowadzenia bloga w którym jak mniemam publikowałaś przepisy, porady i swoje opinie na temat różnych wyrobów cukierniczych ewoluował w wizję biznesową stworzenia produkcji Waszych wyrobów cukierniczych? Jak długo działacie na naszym lokalnym rynku? **Vivianne Raymond uśmiechnęła się zawstydzona, zaczesując kosmyk włosów za ucho** Charlie Salvarez: Blog był założony około pół roku temu. Niestety przez błędy platformy Life Invander oraz mało stabilną stronę musiałam go zamknąć. Lokal zaś powstał jakoś miesiąc, dwa po zamknięciu bloga. Od teraz ciasta z przepisów pojawiają się w naszej ofercie. Raymond Hall: Rozumiem... Dwa miesiące temu i tak jak mniemam i widzę po tym jak odwiedziłem Wasz lokal, nie narzekacie na ilość klientów i zainteresowanie Waszą ofertą? Charlie Salvarez: Tak, mamy super klientów nawet przed wywiadem ktoś wpadł po odrobinę słodyczy. **zaśmiała się i przytaknęła głową** Raymond Hall: Jak już ktoś posmakuje to ciężko mu przejść obojętnie obok Waszego lokalu zapewne. **roześmiał się po czym dopytał** Wspominałaś przed chwilą o kolejnym lokalu który byłby nazwany imieniem drugiej właścicielki. Macie w planach poszerzanie swojej działalności o kolejne lokale? Czy lokal ten również zajmowałby się taką samą branżą? Charlie Salvarez: Uhmm... Co do naszych dalszych planów to jest ich tyle, że na razie nie możemy się zdecydować, ale mogę lekko zaspoilerować i powiedzieć, że kwiecień będzie ciekawym miesiącem. Raymond Hall: Ciekawym miesiącem... To wszystko nadchodzi już na dniach w takim razie! Dobrze, zadam jeszcze to pytanie później i może uda się cokolwiek od Was więcej dowiedzieć! Jesteście producentem słodkości, głównie w Waszej ofercie czy też medialnie w sieci widnieją pączki ale... Co oprócz pączków? Widzę, że macie produkty różnej maści. Charlie Salvarez: Producentem siebie bym nie nazwała. Bardziej ummm.**pstryknęła parę razy palcami szukając słowa, spojrzała na Vivianne**. Vivianne Raymond mówi: Dystrybutorem? **Vivianne Raymond zaśmiała się cicho, po swoich słowach** Raymond Hall: Dystrybutorem... Rozumiem! Więc Wasze wyroby nie są konkretnie Waszej produkcji a macie podwykonawcę który bazuje na Waszych sekretnych przepisach, tak? Charlie Salvarez: Wszystkie wypieki są home made z jak najlepszych składników. Czekoladki, żelki i różne cukierki mamy od hurtownii działających na terenie Stanów. Raymond Hall: Rozumiem, natomiast tak jak wspominałem oprócz pączków to co jeszcze z Waszej produkcji jest dostępnego? Co takiego jeszcze wypiekacie? Vivianne Raymond: Oprócz pączków w naszym sklepiku można znaleźć wspomniane ciasta takie jak malinowa chmurka, potrójne brownie czy nawet baśniowe ciasta jak Shrek bądź Fiona! Charlie Salvarez: Nie zapomnij o ciasteczkach polovorones! Babcia by mi dopiero dała - Jakbym nie wspomniała że to jej autorski przepis! **zaśmiała się** Ale tak, większość rzeczy wymieniła Vivi. Prócz tego zdarza się, że są zamawiane u nas różne torty. Raymond Hall: Mhm, a Wasze ciasta nawiązujące do postaci bardzo znanych bajek to świeży pomysł czy od długiego czasu w taki sposób działacie? Cieszy się to sporym zainteresowaniem i napędza sprzedaż? Głównie odbiorcami są dzieci czy również dorośli? Charlie Salvarez: Ummm, dosyć świeży. Nasze zielone wypieki zostały wprowadzone na dzień Świętego Patryka. Ogólnie myślimy o tematycznych wypiekach w różne święta, w wielkanoc wprowadziliśmy również zajączki wielkanocne z czekolady. Raymond Hall: Macie bardzo ciekawe pomysły, próbujecie się dopasować do różnych odbiorców. Jest to bardzo dobra wizja, biorąc pod uwagę fakt, że skutkuje to koniec końców powiększeniem Waszej oferty menu. Vivianne Raymond: Może wymyślimy przepis nawiązujący do Harrego Pottera i nazwiemy go Hermiona? Równie pyszny jak każde z naszych ciast, ale nie przesłodzony. Charlie Salvarez: Moje ciasta nie są przesłodzone! Może jedynie obsługa! Vivianne Raymond: Tu się akurat zgadzam! Raymond Hall: Wspominałyście odnośnie produkcji, że wszystko to wyroby domowe. Nie chcecie chyba powiedzieć, że cała produkcja odbywa się u Was w domu i, że jesteście w stanie zrobić tyle wypieków aby codziennie klienci mieli świeżą dostawę w dwie osoby? Charlie Salvarez: Odnośnie produkcji to wie Pan... Niektóre rzeczy wykonujemy wcześniej a później wieczorem dokańczamy z Viv ciasta. Raymond Hall: Czyli produkcja jest wykonywana przez Was tylko i wyłącznie w dwie osoby? Pracujecie w domu wspólnie? Charlie Salvarez: Tak, pracujemy wspólnie we dwie osoby. Na zapleczu mamy małą kuchnie - Kilka piekarników, miksery i tak dalej. Także pracujemy na miejscu w lokalu. Aż boje się co to będzie po naszym wywiadzie **zaśmiała się**. Raymond Hall: To naprawdę godne podziwu! Jesteście bardzo pracowite, a przy tym Wasze wyroby śmiało można nazwać rzemieślniczymi! Oj tak, obawiam się, że po wywiadzie warto będzie zainwestować w kolejny personel bądź sprzęty! Tego Wam życzę, rozwoju! **Charlie Salvarez uśmiechnęła się w podziękowaniu, skinęła przy tym głową.** Vivianne Raymond: Bardzo dziękujemy **uśmiechnęła się szeroko** To bardzo miłe. Charlie Salvarez: Tak, dziękujemy. Raymond Hall: To nic takiego, jest to naprawdę godne pochwały takie poświęcenie na rzecz własnej działalności. Skoro wypiekacie to na miejscu i tak ciężko pracujecie tylko w DWIE osoby... To ile jesteście w stanie wypiec wyrobów w ciągu jednej zmiany funkcjonowania lokalu? Vivianne Raymond: Ograniczamy się do kilku blach dziennie. Zależy nam na jakości produktu oraz zadowoleniu klientów. By każdy z naszych wypieków był najlepszej jakości. Charlie Salvarez: To właśnie zależy od sprzedaży z poprzedniego dnia. Jak pewnego razu jedna para zamówiła u nas tort weselny to zaplecze było zablokowane na cały dzień praktycznie! Ale jak nie mamy zamówień na większe ciasta to tak - Kilka blach dziennie, no i jeszcze świeże pączusie! Raymond Hall: Rozumiem, brakuje Wam dodatkowych rąk do pracy i miejsca w przypadku rozwoju i większej ilości klientów. Czy Sweet Charlie to miejsce w którym zainteresowane osoby i trudniące się cukiernictwem znajdą pracę? Czy chwilowo nie poszukujecie pracowników i skupiacie się na aktualnych stałych klientach? Vivianne Raymond: Oczywiście, jeśli ktoś z zamiłowaniem do cukiernictwa chciałby do nas dołączyć, to nasze drzwi stoją otworem! Oczywiście zawsze dodatkowa para rąk do pracy chętnie się przyda. Charlie Salvarez: Dokładnie, niedawno nawet umieściłam ogłoszenie na naszej stronie na Life Invander. Wiele osób się zgłosiło ale większość mówiła, że nie nadaje się i że wszystko zje! Raymond Hall: Ciężko się oprzeć co dla niektórych i jest to zrozumiałe! **roześmiał się**. Tak przypuszczalnie, biorąc pod uwagę fakt, że prowadzicie swoją działalność już drugi miesiąc. Wiadomo, jeden tydzień jest lepszy, drugi może i gorszy. Nigdy nie jest to stałe, ale jaki sektor Waszej sprzedaży jest najbardziej dochodowy? Wyroby Waszej produkcji czy produkty importowane sprzedawane u Was w punkcie? Charlie Salvarez: Wie Pan? Trochę pół na pół, znaczy się najwięcej schodzi żelków, słodyczy na wagę oraz tych z serii Harrego Pottera oraz z Azji. Nasze wypieki też dobrze się sprzedają i są nieco droższe niż te które nabywamy z hurtowni. Raymond Hall: Jest to naturalne zjawisko i typowa zależność. Wypieki które są robione przez Was własnoręcznie zawsze będą droższe. Nie mówiąc już o tym, gdy są one wysokiej jakości. Jak szybko asortyment który zostaje przez Was wyprodukowany w dobę znajduje swoich nabywców? Charlie Salvarez: Ciężko określić, dużo klientów wpada tu razem ze mną tuż po zajęciach w High School, ale nawet i na wieczór znajdują się smakosze którzy kupują kawałek ciasto albo i całą paterę. Vivianne Raymond: Wiadomo, że to zależy od dnia oraz od tego na co dana osoba ma ochotę. Jeśli przykładowo przyjdzie do nas klient, który jest pierwszy raz to wspominamy o naszych wypiekach, bo może akurat będzie ciekawy i spróbuje! I wróci ponownie po więcej. Raymond Hall: Czyli wśród waszych klientów sporą ilość tworzą też studenci. To zadając pytanie wprost - Jaka jest średnia ilość Waszych wypieków na następny dzień i ile kawałków ciast zostaje. Tych których nie uda się sprzedać? Czy jednak jest to rzadkość? Charlie Salvarez: Zależy ile zrobimy, ostatnio staramy się sprzedawać wszystko na bieżąco. Czasami są przez to problemy. Raz czy dwa, zabrakło nam pączków do challengu. Ale to wtedy umawiamy się na następny dzień, a klient kupuje coś innego z naszego szerokiego asortymentu. Raymond Hall: Strzelam, że maksymalnie dwie blachy ciasta możecie upiec w ciągu zmiany? Udaje się Wam sprzedawać na bieżąco? Ile średnio taki kawałek ciastka u Was kosztuje? Przykładowo malinowa chmurka. Charlie Salvarez: Zestaw malinowa chmurka plus kawa to $130. Do każdego ciasta dorzucamy kawę pewnej znanej marki z którą współpracujemy. Nie wiem... Mogę powiedzieć nazwę? Raymond Hall: Śmiało, śmiało! Chętnie poznamy! Charlie Salvarez: Więc do każdego ciasta w ofercie Sweet Charlie kawa Bean Machine gratis, oczywiście polecamy ją też do naszych czekoladek ale wtedy jest bez zniżki. Promocja jest naszym zamysłem. Ponadto lubię pogadać sobie z klientem o wszystkim i o niczym! Vivianne Raymond: A chyba nie ma lepszego połączenia do rozmowy niż kawa. Raymond Hall: Tak, to prawda! Kawa i ciastko to idealne połączenie pasujące pod rozmowę! Biorąc pod uwagę fakt inflacji, drożyzny - Jaki jest koszt produkcji takiej jednej blachy ciasta? Cenę za malinową chmurkę znamy, to wszystkie kawałki jakie z blachy wychodzą... Ile cała blacha takiego ciasta jest warta w sprzedaży? Charlie Salvarez: Cena produkcji - Nie mam pojęcia, część składników zamawiamy hurtem. Maliny niestety kupowałyśmy zamrożone, ale ogólnie staramy się podnosić nasze standardy i podczas zbiorów dodawać do ciasta jak najświeższe składniki. Vivianne Raymond: Myślę, że tak w skali miesiąca wyjdzie kilka tysięcy... Oczywiście to wszystko zależy od tego ile ciasta wyprodukujemy. Charlie Salvarez: Właśnie czekamy na cytrusy z lokalnego sadu... Lemonica? Jakoś tak się nazywa. W tym tygodniu mają być pierwsze zbiory więc zobaczymy. Może w następnym tygodniu będzie mógł Pan wpaść na świetne tartaletki. **Charlie Salvarez puściła oczko z uśmiechem** Raymond Hall: Tak szacowane biorąc pod uwagę skup składników w hurcie to produkcja takiej blachy ciasta to $10? Pytam ponieważ naszych czytelników zawsze bardzo interesuje opłacalność każdej działalności z każdej branży i segmentu. Dlatego też chętnie byśmy poznali biorąc pod uwagę Waszą dwumiesięczną działalność jakie zyski odnotowaliście w skali miesiąca a jakie przynosi to wydatki? Utrzymanie takiej działalności, opłacenie lokalu, produktów, wynagrodzenia, prąd, woda. Charlie Salvarez: Zależy od ciasta malinowa chmurka to jak robiłam w domu to około $10. Bezy, biszkopt, owoce, galaretki, dodawałam też migdały. Vivianne Raymond: W tym miesiącu wydatki były większe przez zakup słodyczy z Azji. Myślę, że koszt produkcji jednej blachy wyjdzie coś koło $15-20. Co do zysków w skali miesiąca... Poprzedni miesiąc był o wiele lepszy niż w pierwszym, ale chyba śmiało mogę powiedzieć, że w tym miesiącu zysk był w granicach 30 tysięcy. Oczywiście wszystko zależy od klientów, ale taki wynik bardzo nas cieszy i napędza nas do dalszych działań i wielu możliwości. Raymond Hall: A cofnijmy się jeszcze do początków. Jakie były największe problemy aby rozpocząć działalność i jak to wszystko udało Wam się rozwiązać? Charlie Salvarez: Największe problemy, będę mówić za siebie bo jestem główną założycielką. Dla mnie największym problemem była papierologia, koszty remontów, koszty wszystkich umów, no i obecny problem braku pracowników. We dwie to trochę ciężko to prowadzić. Na szczęście dwie osoby się zgłosiły. Z jedną Vivi podpisała umowę. Więc mam nadzieje, że będziemy się tylko rozrastać a na wakacje będę mogła zostawić lokal na tydzień i pojechać do SPA! Jak moja koleżanka Savina! Raymond Hall: Na pewno zasługujecie na odpoczynek, na pewno w końcu go zaznacie i powiecie sobie - Było warto się poświęcić! Jaki jest najchętniej kupowany u Was produkt w Waszej cukierni? Vivianne Raymond: Zdecydowanie czekoladowe żaby z serii Harrego Poterra oraz żelki czy słodycze na wagę. Charlie Salvarez: Wolę jak nasz lokal jest określany sklepikiem albo słodkim królestwem Odnośnie sprzedaży to powiem, że się nie zgodzę! Ostatnio wielki sukces odniosły kameleonki oraz napoje Pokemon! Raymond Hall: A czy przy imporcie produktów jesteście zmuszeni do tłumaczeń etykiet? Wymaga to od was dodatkowej pracy aby wprowadzić te produkty do sprzedaży u nas w kraju w naszym mieście? Charlie Salvarez: Jeśli chodzi o import zza granicy, całą dokumentacją tłumaczeniem etykiet oraz przewozem zajmują się firmy z którymi współpracujemy. Raymond Hall: Rozumiem, czyli to nie jest Wasze zmartwienie w tym przypadku. Charlie Salvarez: DLT, hurtownia Candy Heaven Azja, no i pomaga nam również Pan Spencer Lloyd. **Raymond Hall uśmiecha się szeroko słysząc o Lloyd'ach** Raymond Hall: Czy sektor spożywczy, a mianowicie wyroby cukiernicze, słodycze są trudnym miejscem do odnalezienia się na naszym lokalnym rynku? Czy musicie planować działania firmy tak aby być zwykle przed konkurencją? Jak sobie z tym radzicie? Charlie Salvarez: To zależy, ja osobiście świetnie się odnajduje. Mam głowę pełną pomysłów. Oczywiście spodziewamy się w przyszłości konkurencji. Vivianne Raymond: Ale jak na razie nie doszły nas słuchy o takowej konkurencji. Charlie Salvarez: Może jedna czy dwie firmy... Ale staramy się rozwijać i po prostu dać odrobinę słodyczy do naszego miasta Los Santos. Raymond Hall : Widać dużą różnicę ze względu na Waszą pomysłowość. To Wasza ogromna zaleta. Widziałem też, że posiadacie w swojej ofercie formę wyzwania, Challenge dotyczący zjedzenia dwunastu pączków i w sytuacji, gdy taki śmiałek podoła temu zadaniu otrzymuje je kompletnie za darmo. Czy jest to jakaś forma promocji? Zabawy? Czy jednak doprowadza to do większego zysku w Waszej firmie? Jak wiele osób było w stanie temu podołać, a jak wielu musiało posmakować gorzkiego smaku porażki, pomimo tych wszystkich słodkości które mieli przyjemność spróbować? Charlie Salvarez: Challenge to zabawa, odrobina promocji. Do tego czasu tylko nielicznym udało się go pokonać, ale jak ktoś nie da rady to zawsze pakujemy na wynos więc nikt nie jest stratny. Większą promocją są nasze karty lojalnościowe. Kilka osób już nawet uzbierało całą kartę naklejek! Raymond Hall: Jak działa Wasz system lojalnościowy? Chętnie się dowiemy. Charlie Salvarez: Więc tak... Przy zakupach każdy nowy klient jest pytany czy posiada kartę lojalnościową jak nie, to wyrabiamy. Chyba, że ktoś nie chce ale to raczej rzadkość. Przy zakupie dajemy naklejeczki z naszym logo i mogą je sobie nalepić na kartę lojalnościową albo zbierać razem ze znajomymi! Zasady promocji są na odwrocie karty, więc jak ktoś chce się przekonać, to zapraszamy! Dla Pana też damy kartę. Jak już skończymy wywiad. Raymond Hall: Zachęcamy, zapraszamy! Dla mnie? Bardzo mi miło, bardzo dziękuję! To żeby pięknych Pań nie zamęczać... Ostatnie dwa pytania które nam pozostały. Nie ukrywam, że będzie to pytanie odwołujące się do tego co padło na początku. Liczę, że z racji miłej rozmowy postanowicie nam coś co nieco więcej zdradzić. Czy w nadchodzącej przyszłości macie jakieś plany, pomysły jak zachęcić do Was jeszcze większą ilość klientów? Czy możecie nam zdradzić jakiekolwiek plany czy też nowości które do Was nadchodzą? **Vivianne Raymond spogląda z uśmiechem na Charlie i zaraz to zwróciła się do mężczyzny** **Charlie Salvarez wygląda na zamyśloną, jakby rozważała ile może powiedzieć delikatnie poprawiła koszule** Vivianne Raymond: Planów jest cała masa! W niedalekim czasie planujemy pewną niespodziankę dla naszych klientów oraz znajomych. Mamy wielką nadzieję, że spodoba się i chętnie będą do nas wracać! Na obecną chwilę, możemy jedynie zdradzić, że wstępnie planujemy to na maj. Raymond Hall: A może chociaż jeden z planów nawet nam zdradzić skoro jest ich sporo? Tak ekskluzywnie dla naszych oglądających, czytających. Niech poczują się wyjątkowo! Charlie Salvarez: Więc prócz tartaletek które tak ładnie zareklamowałam. Możemy jeszcze uchylić rąbek tajemnicy i powiedzieć, że ta niespodzianka to będzie niewielkie wydarzenie które będzie miało miejsce w naszym sklepiku. Będzie pełno zabaw oraz słodkości, ale będzie to raczej oferta limitowana. Niestety nie stać nas i nie mamy tyle miejsca co wielkie kluby. Raymond Hall: To bardzo ciekawe, bardzo jestem wdzięczny za te informacje. Czekamy w takim razie na to wydarzenie które odbędzie się... Kiedy dokładnie? Charlie Salvarez: Planujemy czwartego maja, niektórzy ze słuchaczy pewnie wiedzą co oznacza owa data. **puszcza oczko konspiracyjnie**. Charlie Salvarez: Będzie odlotowo! Raymond Hall: Dużo podpowiedzi... Dużo, bardzo fajnie! Kombinujcie, myślcie i przede wszystkim sprawdźcie Sweet Charlie właśnie czwartego maja! Ostatnie moje pytanie! Czy jesteście zadowolone ze zrealizowanego planu i tworzenia wspólnie Waszej działalności? Czy to był dobry pomysł i nie żałujecie tego przedsięwzięcia? Vivianne Raymond: Myślę, że jesteśmy nawet bardzo zadowolone. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę i chyba nie ma żadnej rzeczy, której bym żałowała. Charlie Salvarez: Ja osobiście, jestem zadowolona. Tak, sklepik wypalił, a jak gadam z klientami to czuję się jakbym była na kawce ze znajomymi nie w pracy! Vivianne Raymond: Plus można poznać wiele ciekawych osób. Raymond Hall: To bardzo miła atmosfera, rzadko się taką spotyka! Świetne wieści, że jesteście zadowolone ze swojej decyzji! Czy macie coś co chciały byście przekazać naszym widzom? Chcecie może kogoś pozdrowić? Charlie Salvarez: Wiele osób. Z pewnością moją rodzinę w Hiszpanii, ciocie, kuzynki. Mojego wspaniałego chłopaka i przyjaciół którzy wspierali mnie podczas otwierania sklepiku a także tych których poznałam w ostatnich miesiącach. Vivianne Raymond: Warto wierzyć w marzenia i dążyć wiernie do celu! Nie poddawajcie się kochani! **uśmiecha się szeroko** Oczywiście chciałabym pozdrowić mojego fantastycznego chłopaka, który wiernie wspiera mnie oraz Charlie jak i wszystkich znajomych! No i oczywiście rodzinę. Raymond Hall: Dołączam się do tych pozdrowień, bardzo dziękujemy za możliwość przeprowadzenia z Wami wywiadu i udzielenia nam możliwości przybliżenia naszym odbiorcom zamysłu Waszej działalności. Mówił do Was Raymond Hall, miesięcznik Venture! Gościliśmy właścicielki Sweet Charlie - Charlie Salvarez oraz Vivianne Raymond! Do usłyszenia w kolejnych materiałach! ________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
  11. **Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się kolejny nowy wywiad w formie nagrania video. Tym samym zapowiadając ich nadchodzące drugie wydanie czasopisma** ________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Raymond Hall: Witajcie kochani słuchacze, kochani oglądający! Mówi Raymond Hall, a ze mną jest bardzo wspaniały i wyjątkowy gość. CEO spółki energetycznej Green Energy - Pan Dwight Breslin, we własnej osobie, który ma niesamowitą przyjemność odwiedzić nas w naszym dopiero co świeżo otwartym biurze i studiu nagraniowym! **uśmiecha się do Dwight'a czekając na jego przywitanie** Dwight Breslin: Witam was drodzy słuchacze. Nazywam się Dwight Breslin, jestem CEO spółki Green Energy. Z góry chciałbym podziękować za zaproszenie do wywiadu. To coś nowego dla mnie i mam nadzieję, że bardzo dobrze dzisiaj wypadnę **uśmiecha się**. Raymond Hall: Nasi goście zawsze dobrze wypadają! **roześmiał się po czym dodał** Dla nas również jest to niesamowita przyjemność móc gościć Pana w naszych skromnych progach i to tak naprawdę debiutancko w naszych nowych profesjonalnych już warunkach! Nie przedłużając naszego wstępu, chciałbym rozpocząć od pierwszego pytania, które jako pierwsze narodziło się w mojej głowie. Green Energy, to spółka, która powstała dosyć niedawno bo z dostępnych mi informacji, które udało mi się pozyskać drogą internetową i przeglądając Państwa stronę - Zaczęła się końcem zeszłego roku. W związku z tym pojawia się najważniejsze moje pytanie. Jak długi czas trwało pozyskanie wszelkich zgód oraz doprowadzenie do utworzenia takiej spółki która trudni się odnawialnym źródłem energii? Dwight Breslin: Ogólnie mówiąc pozyskanie wszystkich odpowiednich zgód, zakupem siedziby, magazynu, odpowiedniego sprzętu i pojazdów oraz zatrudnienia pracowników trwało około pół roku. Raymond Hall: Nie brzmi to na zbyt wiele jak na skalę Pana działalności. Jak wiele osób Pana wspomagało w początkach Pana działań? Zdecydowanie wierzę, że taki krótki okres czasu jest spowodowany wsparciem wielu innych osób. Dwight Breslin: Wspomagała mnie dosyć mała grupa osób. Można powiedzieć, że głównie wspomagał mnie aktualny zarząd całej spółki. Są ze mną od początku i mocno wierzę, że zostaną do końca. Raymond Hall: Tak, to ważne aby wspierające osoby jednak zostawały w niezmiennym składzie, zwłaszcza gdy są to osoby warte zaufania! W jakiej ilości aktualnie spółka Green Energy zatrudnia pracowników? Dwight Breslin W tym momencie spółka Green Energy zatrudnia lekko ponad osiemdziesiąt osób. **Raymond Hall przytakuje kilkukrotnie głową z uśmiechem wsłuchując się w odpowiedź Dwight'a** Raymond Hall: Jakie czynności i jaki zakres obowiązków wchodzi w plan stworzenia takiej spółki? Jak to wszystko wyglądało od podstaw? Jak wiele osób w zarządzie było zaangażowanych w procedury otwarcia Pana działalności? Dwight Breslin: Co do czynności i zakresu obowiązków, które wchodzą w plan stworzenia spółki to na pewno jest to badanie rynku. Opracowanie planu biznesowego, wybór formy prawnej działalności, zabezpieczenie finansowe oraz zarejestrowanie działalności. Później dochodzi wyposażenie firmy, rekrutacja i szkolenie pracowników, marketing oraz realizacja zamówień. Co do obowiązków mamy poszczególne działy w spółce, każdy zajmuje się czym innym. Dział handlowy zajmuje się pozyskiwaniem klientów, przygotowaniem ofert i umów oraz stanowi ogólny nadzór nad procesem sprzedaży. Dział techniczny zajmuje się montażem paneli fotowoltaicznych, do kolejnych obowiązków należy ich serwis i naprawy instalacji. Ostatnim działem jest dział administracyjny, który zajmuje się prowadzeniem księgowości i rachunkowości, zarządzaniem kadrami oraz mają ciągły kontakt z urzędami. Oczywiście trzeba spółkę ubezpieczyć, zapoznać się z obowiązującymi prawami, takimi jak prawo budowlane, przepisy energetyczne oraz normy bezpieczeństwa. Co do ilości osób zaangażowanych w procedury otwarcia to było ich sześć. Raymond Hall: Sześć osób, bardzo sprawnie podejmowane zostały przez Państwa działania i jest to godne pochwały. Wymienił nam Pan bardzo sprawnie wszystkie działy opisując ich obowiązki w strukturach Pańskiej spółki. Czy działy te często ze sobą muszą współpracować i jak wygląda ich współpraca ze sobą? Posiadacie jakąś... Platformę własną do komunikacji? Czy działacie na gotowym już oprogramowaniu? Ponadto z czystej ciekawości, poruszę jeszcze kwestie szkoleń i ewentualnej pracy przy fotowoltaice. Czy zatrudnia Pan osoby bez doświadczenia do takich stanowisk oferując zainteresowanym szkolenie? Czy trzeba mieć odpowiednie kwalifikacje do podjęcia takiego zatrudnienia? Dwight Breslin: Głównie dwa działy współpracują ze sobą, jest to dział handlowy i administracyjny. Platformę to mamy własną. Każdy pracownik ma do niej odpowiedni dostęp. Natomiast, co do zatrudnienia pracowników, staramy się zatrudniać osoby z odpowiednimi kwalifikacjami, ale dla osób bez kwalifikacji oferujemy kursy i szkolenia. Raymond Hall: Rozumiem, czy wie Pan może i jest Pan w stanie się z nami podzielić jakie to są szkolenia i ile one trwają? Jaka jest średnia długość takiego szkolenia dla potencjalnego pracownika? Czy branża ta dla zainteresowanych osób poszukujących stałego zatrudnienia jest wyborem godnym uwagi? Dwight Breslin: Oczywiście, pracownik musi odbyć kurs kwalifikacyjny dla osób montujących instalacje fotowoltaiczne, szkolenie z zakresu pierwszej pomocy przedmedyczne, szkolenie BHP dla pracowników montujących instalacje fotowoltaiczne. Szkolenie z zakresu montażu paneli fotowoltaicznych na różnych typach dachów, szkolenie z zakresu obsługi i konserwacji instalacji fotowoltaicznych, szkolenie z zakresu projektowania instalacji fotowoltaicznych. Oczywiście po odbyciu wszystkich szkoleń potencjalny pracownik musi zdobyć doświadczenie praktyczne i wtedy zatrudniamy go jako stażysta. Co do średniego czasu trwania takich szkoleń to jest to około sto dwadzieścia dwie godziny. Raymond Hall: Jest to sporo pracy ale zdecydowanie jest to warte w sytuacji gdy odbycie takiego szkolenia zaowocuje w stałą i dobrze płatną pracę, jak mniemam bo tak oczywiście jest? **zaśmiał się** Dwight Breslin: Zgadzam się w stu procentach. Raymond Hall: To jest to w takim razie ogromna szansa dla osób szukających zatrudnienia... Szansa pracy w Pańskiej spółce otrzymując szkolenia w ramach zatrudnienia. Przejdźmy do tematu typowo działalności spółkowej. Aktualnie trudnicie się odnawialnym źródłem energii w postaci promocji i ewentualnej sprzedaży paneli fotowoltaicznych oraz doprowadzeniu energii do domostw za pośrednictwem elektrowni wodnej. Czy są jeszcze jakieś działania i usługi ze strony Green Energy o których nie wiemy, a nie byłem w stanie ich wymienić? Dwight Breslin: W naszej ofercie posiadamy również montaż turbin wiatrowych, ładowarek samochodowych oraz magazynów energii. Co do doprowadzania energii z elektrowni wodnej... Niedawno zainwestowaliśmy w kupno biogazowni na obrzeżach miasta. Co za tym idzie? Pozyskamy nowe źródło energii odnawialnej, które pojawi się w Los Santos. Raymond Hall: To wspaniała informacja! Faktycznie musi to być świeża inwestycja bo nie byłem w stanie nigdzie znaleźć takich informacji! Jeżeli mówimy o biogazowni - Czym różni się taki sposób pozyskiwania energii od typowej elektrowni wodnej? Pana spółka skupia się na ekologicznych źródłach energetycznych bezpiecznych dla środowiska. Jak to wygląda w przypadku takiej gazowni? Dwight Breslin: Różnice są bardzo duże. Elektrownia wodna wykorzystuje energię kinetyczną płynącej wody do napędzania turbin, które generują prąd elektryczny. Źródłem wody może być rzeka, jezioro lub sztuczny zbiornik wodny. Natomiast biogazownia wykorzystuje biogaz, czyli gaz powstający w procesie rozkładu materii organicznej. Biogaz jest spalany w silnikach spalinowych, które generują prąd elektryczny. Raymond Hall: Rozumiem! W takim razie z jakich głównie czynników taki biogaz powstaje, który będzie użyty w działalności Państwa biogazowni? Skąd będzie on pozyskiwany? Dwight Breslin: Tak jak powiedziałem biogaz powstaje w procesie rozkładu materii organicznej, do tego zaliczymy odpady rolnicze, resztki żywności, osady ściekowe. Całość będziemy pozyskiwać od lokalnych przedsiębiorstw i instytucji. Raymond Hall: Czyli jest to inicjatywa typowo lokalna! Bardzo dobre wieści, będzie to niesamowita możliwość do odprowadzenia takich efektów końcowych produkcji przez wiele przedsiębiorstw w naszym mieście. Skoro mówimy o rynku naszego miasta i innych przedsiębiorstwach to warto byłoby o to spytać. Jak wiele przedsiębiorstw zaufało Waszej spółce? Mam na myśli, skorzystanie z Waszych usług energetycznych. Dwight Breslin: W tym momencie będą to dwadzieścia cztery przedsiębiorstwa. Raymond Hall: Dwadzieścia cztery przedsiębiorstwa? U nas w mieście? Czy ma Pan na myśli działalności spoza naszego miasta również? Dwight Breslin: Nasze miasto. Raymond Hall: Jest to godna podziwu liczba, która z pewnością ciągle wzrasta! Ile kosztuje w produkcji w Waszej elektrowni wodnej jedna kilowatogodzina, a ile jest ona warta w sprzedaży klientowi? Jak wygląda zysk w takiej nietypowej wręcz działalności jak produkcja zasobów energetycznych? Dwight Breslin: W produkcji naszej elektrowni kWh kosztuje około trzy centy. Jest ona odsprzedawana za 10 centów za kWh. Raymond Hall: Rozumiem, a skoro wspomniał Pan o biogazowni jak wygląda sytuacja w tym przypadku? Dwight Breslin: W tym przypadku jeszcze nie mam bladego pojęcia. Gdyż na razie, kończymy prace renowacyjne i za niedługo otwieramy biogazownię. Musimy zobaczyć wydajność, i tym podobne. Raymond Hall: Jest to jeszcze świeżo startujący projekt. Czy z czystej ciekawości, moglibyśmy poznać jaki to był koszt taka inwestycja w zakup tej biogazowni i jakie są to wydatki związane z jej renowacją? Dwight Breslin: Wolałbym nie zdradzać takich informacji. Raymond Hall: Rozumiem, szanujemy Państwa prywatność i nie jest to dla nas problem. Przejdźmy do sprawy typowo spółkowej i jej utrzymania. Jakie wydatki i na jakim poziomie one oscylują gdy mówimy o utrzymaniu takiej spółki? Jak wyglądają koszty związane z utrzymaniem elektrowni wodnej? Dwight Breslin: Co do utrzymania samej spółki to wliczamy koszty stałe, czyli wynagrodzenia. Media, ubezpieczenia oraz amortyzacja. Do tego dochodzą koszty zmienne, czyli materiały, komponenty, transport, marketing i reklama oraz podatki. Dodatkowego do wszystkiego dochodzą koszty dodatkowe, takie jak badania i rozwój firmy, szkolenia oraz obsługa prawna. Co do utrzymania elektrowni wodnej - Wygląda to bardzo podobnie. Jednak w kosztach zmiennych dochodzi obsługa i konserwacja, materiały eksploatacyjne, remonty, zarządzanie wodą, oraz opłaty za emisje. Na koniec jeszcze dodam, że dochodzą również koszty działalności rekultywacyjnej oraz zezwolenia i licencje. Raymond Hall: Rozumiem, bardzo sprawnie Pan opisał wszystkie wydatki jakie są obecne przy Państwa spółce i jej działaniach. Czy jesteśmy w stanie poznać chociażby przybliżone, średnie szacunkowe kwoty i jaki procent to stanowi dochodu miesięcznego gdy mówimy o poniesionych kosztach związanych z opłaceniem tych wszystkich składowych wydatków które Pan wymienił? Dwight Breslin: Dokładnych kwot nie podam. Każda spółka jak i elektrownia posiada różne wydatki. Ma na to wpływ wiele czynników. Raymond Hall: Zgadza się, oczywiście. Mam na myśli głównie widełki, szacunkowe kwoty bo nie wymagamy oczywiście zapamiętania tych wszystkich cyfr gdy tych wydatków jest tak wiele. Jesteśmy prasą ekonomiczno-finansową i naszych czytelników bardzo interesują tego typu wiadomości. Dwight Breslin: Doskonale Cię rozumiem. Powiem tak, średnie wydatki miesięczne naszej spółki wahają się w okolicach $250.000. Jeśli chodzi o zarobki to wszystko zależy od miesiąca, nie każdy jest taki sam, ale te kwoty wahają się w okolicach od $320.000 do $500.000. Raymond Hall: Rozumiem, bardzo dziękuję za te kwoty - To bardzo interesujące wiadomości! Jakie posiadają Państwo pomysły na rozwój Waszej ekologicznej wizji energetycznej? Jakie macie pomysły na przyszłość spółki? Dwight Breslin mówi: Jednym z pomysłów było właśnie otwarcie biogazowni. Aczkolwiek w planach mamy otwarcie jeszcze paru elektrowni, które korzystają z odnawialnych źródeł energii. Do tego cały czas pracujemy nad naszymi technologiami i je ulepszamy. Staramy się dodawać kolejne produkty i urządzenia do naszej oferty. Raymond Hall: To bardzo dobre i mądre posunięcie! Czy nie wykluczacie możliwości poszerzenia swojej działalności poza lokalny rynek naszego miasta? Dwight Breslin: Na ten moment uważam, że nie jesteśmy na to gotowi. Głównie skupiamy się na Los Santos, ale kto wie? Różnie to bywa. Raymond Hall: Dobrze, że nie neguje Pan takich możliwości w przyszłości... Życzymy sukcesów na tej drodze! A niech Pan nam powie, jak wygląda proces pozyskiwania klientów? Dwight Breslin: Głównym krokiem było założenie strony internetowej oraz reklamy różnego rodzaju. Nie ukrywam, że na początku naszej działalności sami szukaliśmy klientów i proponowaliśmy im skorzystanie z naszych usług. Do tego dochodzą programy partnerskie oraz działalność charytatywna i sponsoring. Raymond Hall: Rozumiem, a jaką strategię przyjmujecie aby zachęcić klienta prowadzącego działalność do pozyskiwania energii z Waszej elektrowni? Dwight Breslin: Głównie zachęcamy poprzez niższe koszty w dostawie prądu oraz wspieranie środowiska. **Dwight Breslin wziął łyka wody ze szklanki, która stała na szklanym stoliku przed nim** Raymond Hall: To są Państwa główne wartości i hasła promocyjne, i są one przekonujące, i to jest fakt! Jaka jest różnica cenowa między kilowatogodziną pozyskiwaną z nieekologicznego źródła czyli takiego najpopularniejszego dostawcy u nas w mieście nie wymieniając jego nazwy rzecz jasna a Waszą kwotą za energię pozyskiwaną ekologicznie? Zazwyczaj te kwoty bardzo się różnią ponieważ uzyskiwanie energii elektrycznej w sposób przyjazny dla środowiska jest bardzo kosztowny. Dwight Breslin: Tak tek kwoty się bardzo różnią. Cena za kWh z nieekologicznego źródła u nas w mieście kosztuje około 7 centów. Przykładem energii pozyskiwanej ekologicznie może być moja elektrownia, wspominałem już o kwocie za jaką sprzedajemy kWh, ale przypomnę jest to 10 centów za kWh. Dwight Breslin: Widać, że sam prąd jest droższy, a ja wspominałem, że sprzedajemy taniej. Dodam więc, że w skład rachunku za prąd nie wchodzi tylko sam prąd, są tam również opłaty za dystrybucję energii elektrycznej, za odczyt licznika, kary za nieterminową płatność. Tego jest znacznie więcej, ale każdy w mieście posiadający nieruchomość wie co wchodzi w skład rachunku za prąd. My jako spółka oferujemy te dodatkowe opłaty taniej i dlatego końcowy koszt kupowania energii elektrycznej u nas jest tańszy. Raymond Hall: Czy biorąc pod uwagę Wasz staż pomimo krótkiego czasu, ale obserwując Wasze media społecznościowe mogliśmy natrafić na wiele współprac. Jak wiele przedsiębiorstw decyduje się na Wasze usługi, a jak często otrzymujecie negatywną odpowiedź i odmowę do przystąpienia do współpracy z Wami? Dwight Breslin: Powiem tak, większość przedsiębiorstw się zgadza na współpracę z nami. Zawsze się znajdzie, ktoś kto nie będzie chciał tak owej współpracy. Powody są różne, brak pieniędzy, brak wiedzy na temat OZE i kilka innych podobnych. Raymond Hall: Czy aktualne trendy związane z ekologią, dbaniem o naszą planetę i cały strach przed globalnym ociepleniem według Was w głównej mierze decyduje o zainteresowaniu przez klientów takimi usługami jak bezpieczna dla środowiska w wytworzeniu energia czy raczej są to inne motywacje? Jaka była Wasza motywacja do stworzenia takiej spółki? Dwight Breslin: Duża ilość osób patrzy przyszłościowo na temat bezpieczeństwa środowiska. Wydaje mi się, że to głównie wpływa na zainteresowanie klientów naszymi usługami. Obstawiam, że są różne motywacje, ale nie jestem w stanie ich teraz przedstawić. Jaka była motywacja do stworzenia takiej spółki? Po przeprowadzeniu się do Los Santos, zauważyłem dziurę jaka jest na rynku związanym z OZE i chciałem ją wypełnić. Raymond Hall: Zainteresowanie słabo rozwiniętą branżą na naszym rynku było głównym powodem. To bardzo wizjonerskie podejście i bardzo sensowne, widać, że szukał Pan dobrego miejsca do udanej inwestycji. Jakie koszty są związane z technologią do pozyskania aby otworzyć własną elektrownię? Jakie są to procedury i jak wiele czasu one trwają? Jakie należy uzyskać pozwolenia? Dwight Breslin: Aby otworzyć własną elektrownie trzeba posiadać ogromne kwoty. Na przykładzie mojej elektrowni wodnej trzeba było się liczyć z wydatkami lekko ponad dwa miliony dolarów. Wszystkie procedury trwały sześć miesięcy. Gdyż elektrownia nie jest jakoś bardzo duża. Co do pozwoleń to jest tego sporo nie będę ukrywał, dlatego podam bardziej ogólnikowo. Są to zezwolenia federalne, stanowe oraz lokalne. Raymond Hall: Rozumiem, a jakie procedury bezpieczeństwa obowiązują podczas pracy w elektrowni? Dwight Breslin: Podczas pracy w elektrowni wodnej występują procedury bezpieczeństwa takie jak identyfikacja zagrożeń i ocena ryzyka, stosowanie odpowiedniego sprzętu ochronnego, zapoznanie się z procedurami awaryjnymi, zgłaszanie zagrożeń i wypadków oraz utrzymywanie porządku i czystości. Dodam, że pracownicy muszą zachować szczególną ostrożność podczas pracy przy wodzie, na wysokości oraz w zamkniętych przestrzeniach. Dodatkowo pracownicy muszą być przeszkoleni w zakresie obsługi maszyn i urządzeń i stosować odpowiednie procedury bezpieczeństwa podczas ich użytkowania. Raymond Hall: To zdecydowanie bardzo odpowiedzialna praca niosąca za sobą wiele obowiązujących norm które Pan nam przedstawił. Zbliżamy się do końcowych pytań, do których od razu przejdę aby szanować Pański czas i naszych oglądających widzów. Mam dwa pytania dotyczące fotowoltaiki. Jak długi czas zajmuje założenie paneli fotowoltaicznych do gospodarstwa domowego i jakie są to koszty? W jakim przypuszczalnie czasie posiadanie fotowoltaiki w gospodarstwie domowym zaowocuje w zwrot kosztów tej inwestycji? Dwight Breslin: Czas założenia paneli fotowoltaicznych do gospodarstwa domowego jest to od jednego do trzech dni, wszystko zależy od wielkości zamówienia. Koszty też są zależne od wielkości zamówienia, u nas w ofercie jeden panel fotowoltaiczny kosztuje pięć tysięcy i do tego dochodzi koszt montażu pięćset dolarów za sztukę. Dwight Breslin: Gospodarstwo domowe może liczyć na zwrot kosztów inwestycji już po czterech latach, ale tutaj też pojawiają się pytania związane z kosztem takiej inwestycji, ilości paneli. Taki ogólny czas zwrotu kosztów inwestycji wacha się od czterech do dziesięciu lat. Raymond Hall: Cztery lata to nie jest długi czas a jak ma się to do awaryjności takich paneli fotowoltaicznych oraz ich żywotności? Są jakieś szacunkowe dane dotyczące ich trwałości i czasu eksploatacji? Dwight Breslin: Wiele czynników wpływa na awaryjność paneli, na przykład jakość wykonania, warunki pogodowe, rodzaj instalacji oraz konserwacja. Nasze panele są najwyższej jakości i ich awaryjność jest stosunkowo mała średnia żywotność paneli fotowoltaicznych wynosi od dwudziestu pięciu do trzydziestu lat. Raymond Hall: To bardzo sporo czasu, w takim razie inwestycja ta przedstawiana w takim świetle wygląda naprawdę obiecująco. Moje ostatnie dwa pytania są ponownie o działalności spółki i elektrowni a mianowicie - Jak często elektrownie są narażone na awarie i czy są one zazwyczaj bardzo kosztowne czy technologia jest na tyle dobrze opracowana, że zazwyczaj nie są to zbyt wymagające sytuacje? Dwight Breslin: Awarie zdarzają się stosunkowo rzadko, a gdy już się zdarzają, zazwyczaj nie są one bardzo kosztowne. Raymond Hall: To dobre wieści i zdecydowanie odbiegają one ze stereotypami i różnymi mitami związanymi z serwisowaniem takich urządzeń obecnych w elektrowniach. Jakie macie pomysły na ugruntowanie swojej pozycji na rynku w sytuacji w której będziecie zmuszeni walczyć z konkurencją? Dwight Breslin: Powiem tak, nie mam żadnych pomysłów. Gdyż uważam, że w tym momencie będzie ciężko się wbić w rynek. Uważam, że moi klienci jak i pracownicy będą mi wierni, a przyszła konkurencja, jeżeli tak owa będzie nie zabierze mi ich zaniżonymi cenami lub lepszym wynagrodzeniem. Raymond Hall: To piękne założenia i wiele pokłada Pan nadziei w przyszłość swojej spółki. Również dołączamy się do jak najszczerszych życzeń dotyczących udanej i owocnej działalności. Dziękujemy za odpowiedzi na wiele nurtujących nam pytań, przybliżył nam Pan funkcjonowanie takich działalności jak energetyka. To dla nas zaszczyt móc gościć Pana u nas w biurze, czy na koniec wywiadu ma Pan coś do przekazania naszym słuchaczom? Dwight Breslin: To ja dziękuje za zaproszenie. Słuchaczy mogę jedynie zachęcić do zainwestowania w OZE. Myślę, że po takiej ilości pytań i odpowiedzi uzyskaliście lepszy pogląd na energię odnawialną i na przyszłość naszego środowiska. Raymond Hall: Oczywiście, nasza rozmowa to obszerne kompendium wiedzy dla wielu osób które interesują się tematyką OZE. Mówił do Was Raymond Hall a gościem naszego wywiadu był właściciel spółki Green Energy - Dwight Breslin! Do usłyszenia i zobaczenia w naszych przyszłych materiałach! **Dwight Breslin uśmiechnął się do kamery żegnając widzów** ________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
  12. **Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się kolejny wywiad w formie nagrania video. Tym samym zapowiadając ich nadchodzącą premierę pierwszego wydania czasopisma które odbędzie się już w poniedziałek!** ________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Raymond Hall: Dzień dobry Państwu, witam szanownie naszych słuchaczy, naszych przyszłych czytelników prasy Venture! Mamy przyjemność zaprezentować Państwu nasz kolejny wywiad, który postanowiła nam udzielić kobieta... Kobieta bardzo inteligentna, ale i odważna! Odnosząca jak widać sukcesy po tym pięknym miejscu w jakim się znajdujemy. Przedstawicielka spółki Sun-Munchies! Pani Maya Summer! Bardzo nam miło! **Raymond Hall uśmiecha się do kobiety, czekając na jej przywitanie do kamery.** **Maya Summer skierowała spojrzenie na kamerę i posłała lekki uśmiech po czym dodała.** Maya Summer: Witam serdecznie czytelników i słuchaczy oraz ciebie Raymondzie. Bez przesady z tymi komplementami na początek. Raymond Hall: Komplementy jak najbardziej są wskazane. Wskazane są bo sytuacja jest wyjątkowa. Postanowiłaś udzielić nam wywiadu, pomimo tego natłoku obowiązków i tych wszystkich zadań które aktualnie przed Tobą oczekują. Jak to się udało, że znalazłaś dla naszej redakcji trochę czasu aby udzielić nam tego wywiadu i rozjaśnić kilka kwestii które z pewnością wielu oglądających zastanawiają! Maya Summer: Wiesz co? To nie jest wcale aż takie trudne żeby znaleźć czas. Kluczem do wszystkiego jest dobra organizacja obowiązków. No i fakt, że również mam wspaniałego wspólnika, który bardzo ułatwia mi działania. Raymond Hall: Zdecydowanie przy tak ogromnym przedsięwzięciu zaufane osoby to podstawa. Przygotowaliśmy dla Ciebie kilka naprawdę interesujących pytań. Nie będziemy marnować Twojego cennego czasu i przejdziemy od razu do nich. Dobrze? **Raymond Hall uśmiecha się do kamery, wraca wzrokiem do kobiety dalej okazując szeroki uśmiech.** Maya Summer: Oczywiście, nie mogę się doczekać i usłyszeć co dla mnie przygotowałeś. W końcu po to dzisiaj tutaj jesteśmy. Raymond Hall: Pewnie, że tak! Maya, powiedz nam tak szczerze. Jedno z pierwszych pytań, ale i bardzo sensownych. Jak aktualnie prosperuje spółka? Czy biznes w postaci przekąsek słonych jest bardzo trudnym do opanowania przedsięwzięciem? **Maya Summer uniosła nieznacznie brew do góry i zastanowiła się przez chwilę, uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.** Maya Summer: Chyba na dobry początek zadałeś mi najtrudniejsze pytanie Raymondzie. Mimo to postaram się wyjaśnić zarówno Tobie jak i czytelnikom jak się sprawy mają. Jesteśmy dość nowym graczem na rynku i szykujemy się na dystrybucję naszych chipsów na całe miasto. Więc tak naprawdę nie jestem w stanie Tobie na tą chwilę przekazać dokładnych danych. Jednak mam nadzieję, że nasze produkty przypadną konsumentom do gustu. Przede wszystkim dlatego że selekcjonujemy starannie wszystkie składniki do naszych chipsów tak aby każdy kęs zapadał w pamięć. To samo tyczy się mieszanek przypraw, które są robione z naturalnych składników i nie pchamy tam żadnych sztucznych zapychaczy smakowych. Co do drugiej kwestii... Czy jest trudny? Jeżeli ma się pasję i pomysł to żadna czynność nie jest trudna. Gdybym nie była pewna swego to nie mielibyśmy okazji się tu dzisiaj spotkać. Raymond Hall: Tak, to prawda. Jednak w biznesie bardzo ważnym jest aby być mieć tą pewność siebie i wiarę w założony plan. Wspomniałaś o składnikach, które są wykorzystywane z naturalnego pochodzenia. Czy możesz nam powiedzieć, jak pozyskujecie produkty potrzebne do produkcji Waszych przekąsek? Jak kontrolujecie ich jakość? Czy te produkty są z importu? Maya Summer: Dobrze trafiłeś. Na tą chwilę transportujemy ziemniaki do produkcji naszych chipsów. Nawiązaliśmy umowę z dostawcą ze wschodniego wybrzeża, który posiada certyfikaty jakości swoich zbiorów. Ta opcja była dla nas najbardziej korzystna ze względu również na ekologiczne uprawy. To również bardzo mocno się dla mnie liczy. Chcę żeby produkcja nie narażały matki natury na szkody. A co do samych mieszanin przypraw to na ten moment mamy opracowaną własną recepturę, tylko wybacz ale o niej za dużo nie powiem gdyż, to nasza autorska mieszanka. Raymond Hall: Każde przedsiębiorstwo i produkcja wymaga posiadania własnych sekretów... Jest to dla nas oczywiście jak najbardziej zrozumiałe. Mówisz nam dużo o ekologii, starasz się być aktywna w tym jak najbardziej potrafisz, aby mieć spokojne sumienie bo jesteś świadoma jak wielką skalą problemu jest zanieczyszczanie środowiska. Mam odnośnie tego pytanie - Jakie pomysły Sun-Munchies ma na walkę z zanieczyszczeniem środowiska? Pytam ponieważ większość odpadów z tworzyw sztucznych to opakowania żywności które najczęściej są stosowane właśnie w takich przekąskach. Maya Summer: To nie tylko kwestia sumienia, a bardziej troska o przyszłe pokolenia. My sami dopiero zaczynamy odczuwać ten problem, a co zrobią nasze dzieci i wnuki? Czemu przez nas oni będą musieli stawać przed wyzwaniami? To powinno zastanowić każdego z nas.... A wracając do Twojego pytania. Mamy kilka pomysłów, które albo już są wdrażane albo dopiero będą. Przede wszystkim nasza firma jest zaopatrywana w zieloną energię przez firmę Green Energy. Czerpiemy energię z ich elektrowni wodnej. Wraz ze wspólnikiem stwierdziliśmy że to będzie najlepsze rozwiązanie, żeby korzystać z energii odnawialnej. A co do przyszłych pomysłów - Zastanawiamy się nad wprowadzeniem produktów w opakowaniach z pochodzenia z recyklingu i odejścia od wszelkich tworzyw sztucznych. Na ten moment to będzie jeden z naszych priorytetów, aby móc jak najszybciej zrealizować ten pomysł. Raymond Hall: Czy wiecie już może z jakich surowców są wyrabianie takie... Opakowania zastępcze? Te bardziej przyjazne dla naszej planety odpowiedniki opakowań dla tego typu produktów jak chipsy? Maya Summer: Ciągle badamy ten temat, na razie najlepszą opcją będą opakowania papierowe, w mojej głowie jest zamysł żeby całkowicie oddalić się od plastiku oraz wszelkiego rodzaju tworzyw sztucznych. Wiesz, coś na zasadzie opakowań jakie są w popcornie do zrobienia w mikrofali, takie torby papierowe, tylko po prostu grubsze żeby lepiej chroniły nasze chipsy. Jednak jak wspomniałam ciągle badamy ten temat i kto wie? Może trafimy na jeszcze korzystniejsze rozwiązanie. Raymond Hall: Jeżeli jeszcze badacie ten temat, taka nasza dygresja - Delikatna. Warto byłoby pomyśleć o innych formach pozyskania surowca do produkcji opakowań. Jednak papier jest pozyskiwany z drzew a aktualnie borykamy się również z ogromnym problemem wycinki drzew i lasów. Maya Summer: Zdajemy sobie z tego sprawę, tylko zwróć uwagę ile ton papieru trafia właśnie do recyklingu. Jeżeli zdecydujemy się na papier to tylko i wyłącznie z recyklingu. Chociaż liczę że jednak trafimy na jeszcze lepsze rozwiązanie, które nie obciąży planety, a będzie funkcjonalne i przystępne zarówno dla nas jak i dla naszych konsumentów. Bo tak naprawdę to przede wszystkim liczą się w tym wszystkim ludzie i ich preferencje a będzie funkcjonalne i przystępne zarówno dla nas jak i dla naszych konsumentów. Bo tak naprawdę to przede wszystkim liczą się w tym wszystkim ludzie i ich preferencje. Raymond Hall: Bardzo dobry pomysł, to bardzo dobry ruch. Pochwalam taki zamysł. Powiedz nam Maya, wrócimy jeszcze do tematu głównie prowadzenia Twojej działalności bo skupiliśmy się na innych kwestiach ale oczywiście były one równie ważne - Jak wyglądają procedury bezpieczeństwa i higieny pracy przy produkcji w Waszej spółce? Maya Summer: Przede wszystkim w pełni zautomatyzowaliśmy proces produkcji. Tak, że nasi pracownicy są jedynie operatorami maszyn. Wszelkie maszyny zostały odpowiednio zabezpieczone, również na wypadek awarii jest łatwy dostęp do awaryjnego zatrzymania maszyn. Wyposażając produkcję skupiliśmy się przede wszystkim na zakupie najnowszej technologii, przez co nie narażamy naszych pracowników na niebezpieczeństwo i minimalizujemy oddziaływanie szkodliwych czynników do minimum. Oczywiście nie ma mowy że na halę produkcyjną wejdzie kto chce. Każdy pracownik musi mieć swoją odzież, wymagamy pracy w rękawiczkach oraz nakryciu głowy. Nie wyobrażam sobie żeby ktokolwiek nie przestrzegał zasad panujących na produkcji. Pilnujemy tego bardzo, w końcu jest to jednak żywność i wszelkie standardy muszą zostać zachowane. To jest wielka odpowiedzialność i każdy z naszych pracowników zdaje sobie z tego sprawę. Raymond Hall: Narodziło się bardzo dobre pytanie podczas Twojej opowieści o procedurach bezpieczeństwa i higieny zakładu produkcyjnego. Jakie szkodliwe czynniki towarzyszą produkcji chipsów? Maya Summer: Przede wszystkim hałas, mimo wszystko cały dzień na produkcji przy pracujących maszynach to duże wyzwanie. Dlatego zachowujemy wszelkie środki bezpieczeństwa i stosujemy ochrony słuchu, staramy się również żeby ekspozycja na hałas nie była ciągła więc rotujemy pracowników żeby nie znajdowali się ciągle w polu narażenia. No i chyba najbardziej oczywisty czynnik przy pracy przy maszynach - Zawsze istnieje ryzyko pochwycenia przez taką maszynę, dlatego też mamy wszelkie zabezpieczenia maszyn żeby do takich sytuacji nie doszło. Pracownicy mają minimalne dojścia do elementów niebezpiecznych. Raymond Hall: Bardzo miło słyszeć, że dbacie o dobro i zdrowie Waszych pracowników. Można wręcz powiedzieć, że Sun-Munchies jest przyjaznym miejscem pracy. A tak, z typowo biznesowego punktu widzenia, jak określasz trudność do wejścia w taką działalność? Jak wyglądało to wszystko od zaplecza? Jak duży kapitał trzeba mieć aby wejść w taką produkcję i jak wygląda opłacenie procesu technologicznego? Wszystkich maszyn produkcyjnych, zużycie prądu. Opowiedz nam coś bardziej o tym. Maya Summer: No cóż, chcę żeby było przyjemnym miejscem, gdzie ludzie z ochotą przychodzą do pracy a nie marudzą że muszą tu siedzieć jakby za karę. **zaśmiała się cicho** A trudności... Każda działalność na początku ma swoje trudności. Jedną z pierwszych jest sam pomysł. Co zrobić żeby być spełnionym i cieszyć się z tego? A kolejna to właśnie finanse. Nie ukrywam, że na start w tej branży trzeba mieć spore zaplecze kapitałowe. W naszym przypadku trzeba doliczyć budynek, jego remont i zakup maszyn. To już daje wydatki na poziomie około czterystu tysięcy. Później produkty których używamy, tutaj w zależności ile tego potrzebujemy więc nie będę tego teraz szacować bo wszystko zależy od wielkości firmy. No i wiadome, wszelkiego rodzaju media, usługi komunalne czyli prąd i woda. Na to też trzeba potrzeba kilkunastu tysięcy miesięcznie. Mimo wszystko, jeżeli chce się robić jakościowo dobre produkty trzeba być nastawionym że trzeba wyłożyć znaczną sumę na stół. Raymond Hall: Podałaś nam konkretną kwotę... Za wszystkie te wydatki. Powiedz mi jak to wygląda jeżeli mówimy o kosztach - Utrzymania? Samych maszyn? Zainwestowałaś w nową technologię, jest to na pewno bardzo droga opcja rozwoju. Maya Summer: Nie wymienię ci dokładnych cen za każdą maszynę, ale szacunkowo nasze główne maszyny wyniosły nas około stu pięćdziesięciu tysięcy, to oczywiście kwota z dowozem i montażem u nas. Oczywiście mogliśmy iść w tańsze opcje ale jesteśmy zdania, że to inwestycja w przyszłość. Raymond Hall: Rozumiem, rozumiem. Tak, na pewno mądrze spożytkowane środki finansowe przyniosą korzyści. Natomiast skoro omówiliśmy koszty... Chętnie dowiedzielibyśmy się kiedy przypuszczalnie spółka zacznie na siebie zarabiać? Jakie są Twoje przypuszczenia? Jak wyglądają obroty takiej spółki i jak radzicie sobie ze sprzedażą? Jakie posiadacie wyniki sprzedażowe? Maya Summer: I to jest o wiele cięższy temat niż nasze wydatki. Jak już wspomniałam na samym początku, jesteśmy nowym graczem i szykujemy się do wypuszczenia pierwszej partii naszych chipsów. Więc na dzień dzisiejszy Sun Munchies na siebie jeszcze nie zarabia. Mogę jedynie powiedzieć, że jeżeli nic nie stanie na przeszkodzie to w następnym tygodniu nasze pierwsze produkty opuszczą produkcję i wyjadą na miasto. Raymond Hall: Drodzy czytelnicy, drodzy widzowie - Nie martwcie się takim stanem rzeczy. Zawsze trzeba ponieść koszta aby później przyniosły one zysk. Jest to tak zwana inwestycja długoterminowa. To wspaniała wiadomość. Liczymy, że produkty przypadną mieszkańcom naszego miasta do gustu. Nasz wywiad sporo już trwa, moglibyśmy tak zadawać pytania i zadawać... Ale mam takie trzy ostatnie pytania. Bardzo ważne i ciekawe. Tak na zakończenie naszego spotkania. Mówiłaś o dystrybucji Waszych przekąsek - Jak wygląda walka o swoją pozycję na rynku już dawno obleganym przez marki rozpoznawalne w przekąskach które skradły serce wielu konsumentom lata temu? Jak przynajmniej to widzisz bo... Mówisz, że dopiero wkraczasz na rynek. Musisz na pewno mieć jakiś plan swojego działania. Maya Summer: Powiem tak. Wyciągnęłam wnioski z błędów przeszłości i mam świadomość, że na tą chwilę nie jestem w stanie walczyć z gigantami. W mojej głowie na tą chwilę, jest zamysł zrobienia marki lokalnej, naszej. Na ten moment nawet nie myślę o jakiś... Gigantycznych ekspansjach. W tym momencie chcę skupić się na tym, aby nasze produkty przypadły do gustu mieszkańcom Los Santos oraz okolicznym miejscowościom. Wszystko tak naprawdę zweryfikują ludzie. Oczywiście ich opinia jest dla mnie kluczowa i to właśnie ich mam zamiar słuchać czego w danej chwili oczekują. Bo nie oszukujmy się, każdy ma swoje smaki i nie jest łatwo dogodzić każdemu. Dlatego też będziemy starali się znajdować złoty środek, żeby każdy znalazł coś dla siebie w naszej ofercie. Raymond Hall: To dobry pomysł uderzyć w rynek lokalny, słuchać opinii mieszkańców. Moje już przedostatnie pytanie. Ile czasu zajmuje wyprodukowanie takiej paczki chipsów? Ile w ciągu doby potraficie wyprodukować paczek? Jaka cena będzie towarzyszyć Waszym produktom? Jeżeli możemy się dowiedzieć, jaka jest marża na takiej sprzedanej paczce? Maya Summer: W związku z tym, że dalej jesteśmy małą firmą to i zdolności produkcji są mniejsze. Na dzień jesteśmy w stanie wyprodukować około piętnaście tysięcy paczek. Zbliżamy się do momentu kiedy nasz magazyn będzie w pełni załadowany. Co do ceny, pamiętaj że my dajemy jedynie naszą a sklepy mogą narzucić swoją cenę wliczając w to koszty dostawy. Na tą chwilę ustalamy naszą cenę na $3,2. Raymond Hall: Tak, tak. Oczywista sprawa, że w sklepach te ceny mogą się różnić. Okej, ostatnie nasze pytanie aby nie przedłużać... Czy macie w planach jakieś przekąski o których nikt z nas jeszcze nie słyszał, chcecie odkryć coś nowego czy raczej stawiacie na nowe walory smakowe znanych nam wszystkim chipsów? Maya Summer: Z czasem chcemy wprowadzić zdrowsze warianty chipsów, takie jak chipsy z soczewicy, buraka. Po prostu zdrowsza alternatywa. Również już teraz chcemy unikać sporej ilości tłuszczy, tak aby zachować smak i strukturę ale żeby też każdy nie miał wyrzutów sumienia, że sięga po przekąski i martwi się jakie to niezdrowe. Raymond Hall: To również bardzo dobry pomysł, niestety sięganie po tłuste przekąski często kończy się z wyrzutami sumienia. Maya, kończąc nasz ekscytujący wywiad... Jakże bardzo ciekawy i z wieloma morałami. Czy jesteś zadowolona z miejsca w którym się teraz znajdujesz i powtórzyłabyś to wszystko? Maya Summer: Owszem, jestem zadowolona. Po wielu miesiącach niepewności i niezdecydowania, w końcu jestem na swoim. Przede wszystkim też cieszę się, że mogę to tworzyć z Laurentino Diocleziano czyli moim wspólnikiem, z którym znamy się już spory czas i wiem, że jest osobą na którą mogę liczyć zawsze. Więc tak, myślę, że jestem w dobrym momencie swojego życia, że teraz będzie już tylko lepiej. Raymond Hall: Miło słyszeć, że jesteś z tego zadowolona i otaczają Ciebie ludzie których obdarowałaś zaufaniem i spełniają swoje funkcje. Z naszej strony to wszystko, Maya - Czy chciałabyś przekazać coś na koniec naszym słuchaczom? Maya Summer: Przede wszystkim chciałabym podziękować mojej przyjaciółce Chloe, bez której nie byłabym w tym miejscu w którym jestem oraz Laurentino który postanowił ponownie ze mną współpracować a słuchaczom mam do powiedzenia jedno. Jeżeli macie pomysł i czujecie, że to jest coś wyjątkowego i może Wam przynieść szczęście, to nie bójcie się zaryzykować. Nie mówię tu tylko o biznesie ale każdym aspekcie życia. Warto zaufać intuicji i zrobić coś, na co nie macie odwagi bo może się okazać że właśnie taka decyzja... Będzie waszą najlepszą w życiu. Raymond Hall: Pięknie Maya, podsumowałaś puentę naszej rozmowy, włączamy się również do Twoich słów oraz również pozdrawiamy wymienione osoby które Ciebie wspierają i wspierały. To był dla nas zaszczyt gościć Ciebie w naszym magazynie oraz móc z Tobą rozmawiać, życzymy miłego wieczoru naszym słuchaczom i przede wszystkim odwagi! Tak jak to pięknie ujęłaś! ________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
  13. **Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się pierwszy wywiad w formie nagrania video. Tym samym zapowiadając ich nadchodzącą premierę pierwszego wydania czasopisma które odbędzie się już w poniedziałek!** ___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Raymond Hall: Dzień dobry Państwu! Raymond Hall, miesięcznik Venture - Dziś gościmy w naszym materiale właścicieli firmy Ventre Technologies! Specjalni goście którzy znaleźli dla nas czas aby udzielić nam wywiadu co jest ogromnym wyróżnieniem dla naszej redakcji! Fabrizio Bonventre: Witamy serdecznie w naszym biurze, miło Was widzieć. Aurelia De Rose: Witamy, witamy! Raymond Hall: Dla nas jest to jeszcze większy zaszczyt, jeszcze większa przyjemność po naszej stronie. Jednakże aby nie zabierać więcej czasu ponieważ dla naszych oglądających tak naprawdę najważniejsze jest to... Co dziś będą mogli się dowiedzieć i jaką naukę z naszego spotkania wyciągną! A na pewno będzie jej sporo! Zaczynając od pierwszego pytania jakie dla Państwa przygotowałem. Jest ono bardzo konkretne na sam początek, jednak bardzo ale to bardzo ciekawe. Biorąc pod uwagę fakt obecnej sytuacji w branży, jak Państwa firma widzi obecną sytuację krachu na rynku gier wideo? Czy mają Państwo pomysły jak wyjść z tego obronną ręką? Fabrizio Bonventre: Sytuacja na rynku gier jest całkiem trudna! Wynika to z tego, że klienci wymagają coraz to ciekawszych, bardziej jakościowych gier. Wpływa na to też konkurencja czy wyzwania deweloperskie. W takiej sytuacji kluczowe jest skupienie się na dostosowaniu się do rzeczywistości, która w szybkim tempie się zmienia. Skoncentrowaniu się na jakości oraz potrzebach... Co do pomysłów - Najważniejszy jest rozwój w tym kierunku, budowanie silnej społeczności graczy, poszukiwanie partnerstw strategicznych z innymi firmami oraz adaptację do zmieniających się trendów rynkowych. Raymond Hall: To bardzo wyczerpująca odpowiedź, bardzo ciekawa musimy przyznać. Wspomina Pan o budowaniu silnej społeczności graczy i jest to dobra myśl. Od razu powiem, że mamy przygotowane odnośnie tego pytanie! Jednakże wspomniał Pan o najważniejszej kwestii na początku - Jakości gier. Bo jest taka pewna myśl, wiele osób mówi, że konsola bez dobrych gier jest przedmiotem totalnie bezwartościowym. Czy zgadza się Pan z tymi słowami i czy planują Państwo wejść w dystrybucje i rynek gier wideo ratując swój sprzęt cd obecnego kryzysu deweloperskiego? Fabrizio Bonventre: Zgadzam się, że konsola bez atrakcyjnych gier może być trudna do sprzedaży. Dlatego kluczowe jest zapewnienie bogatej biblioteki gier, które przyciągnąklientó i zachęcą ich do zakupu konsoli. Póki co, nie planujemy wypuszczać własnych gier... Lecz nie jest to też opcja, którą możemy wykluczyć. Póki co, zawieramy współprace ze znanymi wydawnictwami. Raymond Hall: Czy są Państwo w stanie nam zdradzić jakie są to współprace? Ostatnimi czasy bardzo ciekawą i szalenie popularną produkcję stworzyło studio Byte Bridge Games Studios! Czy jest to jakiś konkretny trop? Fabrizio Bonventre: Przyszłe współprace będziemy ujawniać już niedługo, na razie ściśle współpracujemy z Electronic Arts, co do Byte Bridge Games Studios nie mamy planów na ten moment. Raymond Hall: Rozumiem, rozumiem. W takim razie jak wygląda sprzedaż ostatnimi czasami VBOXA? Czy jest to dobry rynek w który warto inwestować swoje pieniądze na giełdzie kupując swoje udziały? Czy jest coś czym jest Pan w stanie pomimo trudnego czasu zachęcić do inwestycji potencjalnych inwestorów? Fabrizio Bonventre: Sprzedaż VBOX'a jest naprawdę dobra i przekroczyła nasze wszelkie oczekiwania, jego promocja odniosła naprawdę dobre skutki. Czy warto inwestować? Oczywiście, konsole do gier mają naprawdę szerokie grono fanów, wynika to między innymi z tego, że w całkiem dobrej cenie można zdobyć dobry sprzęt - Konsole która uniesie naprawdę sporo wymagających tytułów. Raymond Hall: Mhm... Mhm. Czy moglibyśmy uzyskać takie informacje, od czasu premiery VBOX'a o jakiej liczbie sprzedanych egzemplarzy konsoli mówimy? Fabrizio Bonventre: Raczej nie ujawniamy takich informacji, lecz mogę powiedzieć, że w samym Los Santos można powiedzieć o sprzedaży liczonej w tysiącach sztuk. Raymond Hall: Tysiącach sztuk to nie jest wybitny wynik, patrząc na ilość mieszkańców w naszym mieście. Czy Państwa produkt znajduje większych odbiorców za granicą? Jeżeli tak, to w jakich częściach świata? Fabrizio Bonventre: Poza USA najchętniej sprzedaje się w Europie, dokładniej Zachodniej Europie. Celując głównie w Państwa takie jak Wielka Brytania, Francja czy Niemcy. Tam odnotowaliśmy naprawdę sporo zamówień. Raymond Hall: To bardzo dobre wieści, mają Państwo rozpoznawalność w wielu zakątkach świata. W takim razie, czy jest Pan w stanie nam określić jakie koszta towarzyszą produkcji konsoli i czy sprzedają je Państwo z zyskiem? Czy jednak ze stratą licząc na potencjalny zysk z wykupywanych subskrybcji czy gier? Fabrizio Bonventre: Tak jak mógł Pan zobaczyć, wszystkie części do konsoli produkujemy sami, staramy się by były jak najlepszej jakości. Cena za wyprodukowanie jednej konsoli to około trzy tysiące dolarów. Nie liczymy jedynie na zysk z subskrybcji. Zysk nie jest może spory, lecz bardziej liczymy na to, że firma uzyska lepszy rozgłos. Można powiedzieć, że jesteśmy świeżym graczem na tym rynku. Raymond Hall: Przypomni nam Pan i wspomni naszym słuchaczom, jaka jest aktualna cena Państwa konsoli? Rynek jest chwilowo bardzo... Różny. Ceny często takich sprzętów ulegają zmianie. Fabrizio Bonventre: Stale trzymamy się ceny trzy i pół tysiąca dolarów włącznie z grą w zestawie. Kolejne tytuły są sprzedawane po sto dolarów za sztukę. Raymond Hall: Rozumiem... Skoro rozmawiamy o Państwa produkcie to obserwując Państwa media, aktualnie w sprzedaży znajduje się model standard. Czy planujecie wydać kolejne modele w przyszłości? Czy możemy liczyć na uchylenie rąbka tajemnicy dotyczącego przyszłych modeli VBOXA? Aurelia De Rose: Oczywiście! Zgadza się. Jak na razie w naszej ofercie znajduje się tylko VBOX w wersji standard - Ale! Możliwe, że w najbliższym czasie pojawi się coś nowego. Co do wszelkich informacji dotyczących specyfikacji, nie możemy zdradzić szczegółów. Mogę jedynie dodać, że na pewno pojawią się na rynku dwie dodatkowe wersje VBOX'a w tym możliwe, że dorzucimy różnego rodzaju wersje kolorystyczne. Więc warto czekać i obserwować nasze social media. Raymond Hall: Zachęcamy oczywiście do obserwacji strony, zwłaszcza nowych klientów bo każdy gracz miał okazję zapoznać się z Państwa produktem doskonale musi wszystko znać... Jednak mam krótkie pytanie dotyczące właśnie nowych wersji konsol. Nie możecie Państwo nam wszystkiego zdradzić natomiast czy możemy liczyć na typowo mocniejsze osiągi konsoli? Czy głównie bazujemy na większej pojemności dysku i usprawnieniach? Aurelia De Rose: Owszem tak, naszym priorytetem jest to, żeby takie urządzenie prawidłowo działało z każdym tytułem gry wideo a im lepsza jakość tym lepszy komfort z rozgrywki. Dlatego im lepsze specyfikacje tym większa przyjemność i wygoda podczas spędzania nudnego wieczoru i grania w swój ulubiony tytuł. Raymond Hall: Czy mają Państwo już jakieś wstępne analizy i wyliczenia o jak droższym produkcie w kolejnych wydaniach i wariantach możemy liczyć? Fabrizio Bonventre: Na pewno jeden model będzie tańszy niż wersja standardowa! Drugi za to będzie około dwa tysiące droższy, tyle mogę powiedzieć. Raymond Hall: To już konkretna informacja za którą jesteśmy bardzo wdzięczni! Nasi słuchacze, widzowie oraz czytelnicy będą mogli zasięgnąć takiej informacji tylko u nas. Jakie mają Państwo pomysły na przyszłość w tej branży? Chodziło nam o to, że oczywiście konkurencja nie śpi. Musi Pan zdawać sobie oczywiście każdego dnia z tego sprawę jak bardzo trzeba wychodzić do przodu by być przed konkurencją. Czy aktualna sprzedaż VBOX'a jest na tyle satysfakcjonująca aby nie budzić obaw przed konkurencją? Jakie posiadają Państwo plany na rozwój tej ogromnej marki konsoli do gier? Fabrizio Bonventre: Pomysłów jest sporo, najważniejsze jest starać się, by produkt był jak najwyższej jakości, tak by zachęcił do wybrania naszej marki. Musi spełniać wszelkie oczekiwania ze strony klientów, które jak można się domyśleć nie są za niskie. Więc warto przemyśleć każdą najmniejszą część, którą będą zawierać najnowsze modele. Co do planów, na pewno pojawi się wiele gadżetów oraz akcesorii, które umilą rozgrywkę na swojej konsoli. Chcemy by klient kupując swojego VBOX'a mógł przystosować go do siebie w stu procentach. Raymond Hall: Jest to bardzo ciekawa i tajemnicza myśl dotycząca tego dostosowania pod gracza. Mam rozumieć, że jest to główny zamysł i atut Państwa produktu w walce na rynku z konkurencją? Fabrizio Bonventre: Dokładnie tak, chcemy tym zachęcić ludzi do zakupu oraz pokazać im, że zależy nam w pełni na zadowoleniu z posiadania konsoli przez klientów. Raymond Hall: Rozumiem a mam takie bardziej prywatne pytanie... Czy wszystkie poczynania w związku z VBOX'em i Państwa firmą są tak naprawdę wizją czysto Państwa biznesową czy jest Pan tak naprawdę graczem i wie Pan czego gracze potrzebują? Fabrizio Bonventre: Ciężko nazwać mi siebie graczem, nie mam raczej czasu na zajmowanie się tym. Bazujemy na opiniach klientów oraz wykorzystujemy to, że poziom konsol na rynku jest tak naprawdę zdominowany przez parę firm. Głównie mówię tu o Sony oraz Microsoft. Lecz mogę ujawnić ułamek tajemnicy, że nie planujemy zatrzymywać się jedynie na konsolach. Raymond Hall: Rozumiem... To zdradził mi Pan odpowiedź na moje przygotowane już wcześniej pytanie. Wspominał Pan o dobrej sprzedaży w Europie, tam króluje sprzedażowo Sony a jak Państwa produkt się tam odnajduje? Czy jesteśmy w stanie poznać chociażby sprzedaż konsoli w tamtym regionie? Fabrizio Bonventre: Stopniowo na pewno jest odkrywany przez ludzi, staramy się promować go w tamtych regionach jak tylko się da. Możliwe, na pewno chcemy otworzyć fabryki w państwach Europy Zachodniej, by podwoić sprzedaż oraz produkcję produktów w tamtych regionach. Jak na razie nie podajemy szczegółów na temat sprzedaży. Jest to stosunkowo świeży temat. Na pewno rośnie on stopniowo oraz powoli, trzeba najpierw zbudować zaufanie społeczności. Raymond Hall: Ale jest ona większa niż u nas w mieście, tak? Fabrizio Bonventre: Łącząc wszystko, na pewno. Miasto jest tylko jedno, Państwa Europejskie są zdecydowanie większe od takiego Los Santos. Raymond Hall: To prawda, widziałem serfując po sieci i mediach społecznościowych Waszej firmy - Ventre Technologies, że ostatnimi czasy powstała platforma... Pewnego rodzaju narzędzie o nazwie VBOX App które ma na celu zgromadzenie społeczności graczy i umożliwienia im interakcji między sobą. Czy mają Państwo jakieś dodatkowe pomysły na rozwój tej platformy? Aurelia De Rose: Oczywiście, szczerze mówiąc to wejście tej aplikacji w świat daje nam ogromne możliwości. Sam rozwój tej platformy... Będziemy ją udoskonalać z miesiąca na miesiąc. Wprowadzając różnego rodzaju nowości czy też dodanie opcji specjalnie dla społeczności. W to również wchodzi organizacja różnych wydarzeń dla graczy a nawet integracje z innymi urządzeniami dodając do tego nowe zawartości oraz usługi dla użytkowników. Raymond Hall: Jest to bardzo ciekawy pomysł, czekamy z niecierpliwością na wieści dotyczace nowości! Zostało nam kilka ostatnich pytań... Chciałbym od razu do nich przejść aby nie zajmować Państwa cennego czasu. Ventre Technologies, nazwa Państwa firmy wskazuje na produkty różnej maści. Obserwując profil społecznościowy natknęliśmy się na konsole, automaty vendingowe, alarmy. Jakimi produktami Ventre Technologies może nas jeszcze zaskoczyć a o jakich na ten moment nie wiemy? Czy są Państwo aktualnie w jakiejś współpracy, pracują Państwo nad czymś o czym my jeszcze nie wiemy a jest to obecne wśród nas? Fabrizio Bonventre: Pracujemy nad nowym produktem, podpisaliśmy wstępnie parę współprac dotyczących promocji! W poniedziałek zostaną już ukazane pierwsze skrawki, promocja kierująca się głównie do ludzi. Integrując ich w to, przez co będą mogli zdobyć ten produkt całkowicie za darmo! Jeśli chodzi o samą jego premierę, trzeba czekać do następnej niedzieli. Raymond Hall: Z racji, że jest to magazyn dla osób które chciały by dokonać udanych inwestycji, jak widzicie Państwo jako firma uczestnicząca w rynku konsol i nieodłącznie jesteście częścią branży gier wideo - Szanse na podniesienie się rynku z kolan i zażegnanie kryzysu? Czy obecnie programisci, developerzy mogą liczyć na dobre warunki pracy? Czy jest to opłacalny rynek pod który warto inwestować środki bądź się szkolić? Fabrizio Bonventre: To na pewno, branża gier oraz konsol idzie bardzo szybkim krokiem do przodu, co za tym idzie zapotrzebowanie na developerów, programistów oraz inne stanowiska potrzebne do produkcji następnych rzeczy. Więc jeżeli dana firma chce ich nabyć musi zaoferować wygodne dla nich warunki. Szkolić tym bardziej, coraz więcej pojawia się stanowisk w tym kierunku, do tego nie za małą stawkę! Więc moim zdaniem inwestować jak najbardziej warto. Raymond Hall: Mówiliśmy niedawno o automatach vendingowych - Czy są one również dalej obecne w Państwa produkcji i jaki jest to koszt? Fabrizio Bonventre: Oczywiście, korzystają z nich firmy takie jak Fuzzy czy Bean Machine, koszty oscylują mniej więcej w kwocie dwudziestu tysięcy. Raymond Hall: Dwudziestu tysięcy ma Pan na myśli zysku pozyskanego przez te firmy? Ja miałem na myśli, ile kosztuje produkcja takiej maszyny i w jakich cenach później one oscylują w kwestii... Sprzedaży. Fabrizio Bonventre: Ah, mój błąd. Za surowce oraz urządzenia do wyprodukowania jednej maszyny musimy wydać około dwóch tysięcy dolarów. Gotową maszynę można zakupić już w cenie czterech tysięcy. Raymond Hall: Kwota dwudziestu tysięcy to jest szacowany zysk firm które pozyskały od Państwa takie urządzenia? Fabrizio Bonventre: Jest to kwota, którą firma musi miesięcznie zapłacić za produkcję hurtową. Jak wiadomo, sławne marki napojowe stawiają takie automaty w dużych ilościach. Raymond Hall: Czy mają Państwo na koniec naszego wywiadu coś do przekazania naszym słuchaczom? Zawsze staramy się dać taką chwilę dla naszych gości. Fabrizio Bonventre: Na pewno zachęcamy do śledzenia naszych social mediów, ponieważ niedługo będzie można zobaczyć informacje na temat najnowszych produktów oraz konkursów przygotowanych specjalnie dla naszych klientów! Które będą zawierać naprawdę ciekawe nagrody! Raymond Hall: Oczywiście, również bardzo do tego zachęcamy jak i również do śledzenia naszych poczynań. Są to kolejni wyjątkowi i bardzo ciekawi goście w naszej prasie i na naszej stronie! Dziękujemy Wam za uwagę, mamy nadzieję, że dostarczyliśmy Wam solidną dawkę ciekawych informacji i motywacji do działania. Mówił Raymond Hall, miesięcznik Venture! ___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności Regulamin