Skocz do zawartości
Gracze online

 

 

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'wywiad' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Informacje
    • Informacje
    • Ekipa oraz liderzy projektu Vibe Roleplay
    • Publikacje dt. fabuły serwera
    • Publikacje dt. rozgrywki
    • Regulaminy
    • Discord
    • Rekrutacje
    • Społeczność
    • Poradniki
    • Event Team
  • Modyfikacje
    • Modyfikacje postaci
    • Obiekty
    • Pojazdy
  • Sprawy organizacyjne
    • Skargi oraz pochwały
    • Apelacje od kar
    • Współdzielenie IP
    • Widzę bana innego gracza
  • Organizacje publiczne
    • Opiekunowie organizacji publicznych
    • Projekty oficjalne
    • San Andreas Judicial Branch - SA_Courts
    • U.S. Department of Justice
    • Los Santos County Government
    • Los Santos Police Department
    • Los Santos County Sheriff's Department
    • Los Santos Fire Department
    • San Andreas State Parks
    • University of San Andreas, Los Santos
  • Organizacje
    • Organizacje prywatne
    • Organizacje przestępcze
  • Branża rozrywkowa
    • Informacje
    • Przedsiębiorstwa
    • Materiały
  • Media
    • Media niezależne
    • Daily Globe
    • Weazel News
  • In Character
    • Wydarzenia fabularne
    • Los Santos County & Blaine County
    • Internet
    • Los Santos
    • Biografie postaci
  • Inne
    • Multimedia - zdjęcia i filmy z serwera Vibe RolePlay
    • Twórczość Użytkowników
    • Hydepark
    • Archiwum globalne
  • koalicja anty priscilla ochoa cala prawda o Priscilla Ochoa
  • 7.7.7 | GIGA DC
  • PRAWILNY GENG Tematy
  • capybara team Zdjęcia kapi
  • 12KG MAFIA Rodzina nie znaczy przyjaźń.
  • KR Kumar
  • KR Rajesh
  • Federal Ballin Bureau Club Regulamin warzne!

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


O mnie


Discord

Znaleziono 8 wyników

  1. **Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się kolejny wywiad w formie nagrania video. Tym samym zapowiadając ich nadchodzące drugie wydanie czasopisma** __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Raymond Hall: Witajcie nasi kochani słuchacze, czytelnicy oraz widzowie! Nazywam się Raymond Hall - Miesięcznik Venture! Mieliście okazję zapoznać się z nami dwukrotnie w przeprowadzonych wywiadach. Dzisiaj spotykamy się tutaj również w bardzo podobnych okolicznościach. Gościmy u dwóch, pięknych kobiet. Właścicielek firmy zajmującej się produkcją różnej maści słodkości w naszym mieście blisko centrum! Przed nami Pani Vivianne Raymond oraz Charlie Salvarez! **Raymond Hall puszcza oczko do kobiet zachęcając je do przywitania** Vivianne Raymond: Cześć, witajcie. Charlie Salvare: Dzień dobry wieczór! Zależy kiedy oglądacie! **zaśmiała się**. Raymond Hall: Dokładnie tak, nigdy nie wiemy w jaką dokładnie godzinę trafimy w przypadku naszych interesantów! Sweet Charlie, tak nazywa się Wasz punkt sprzedażowy jak i Wasza cała działalność. Czemu akurat Charlie a nie Vivianne? Czyżby Charlie była pomysłodawczynią całego tego przedsięwzięcia? Charlie Salvarez: Pomysł na nazwę w sumie wziął się od mojego poprzedniego bloga o cukiernictwie który stworzyłam, od dziecka mam ciągotki do słodkości, ale następny lokal jeśli jakiś powstanie to nazwiemy od Vivi! **Charlie Salvarez zaśmiała się wesoło** Raymond Hall: Blog o cukiernictwie? To bardzo ciekawe! Mam rozumieć, że pomysł z prowadzenia bloga w którym jak mniemam publikowałaś przepisy, porady i swoje opinie na temat różnych wyrobów cukierniczych ewoluował w wizję biznesową stworzenia produkcji Waszych wyrobów cukierniczych? Jak długo działacie na naszym lokalnym rynku? **Vivianne Raymond uśmiechnęła się zawstydzona, zaczesując kosmyk włosów za ucho** Charlie Salvarez: Blog był założony około pół roku temu. Niestety przez błędy platformy Life Invander oraz mało stabilną stronę musiałam go zamknąć. Lokal zaś powstał jakoś miesiąc, dwa po zamknięciu bloga. Od teraz ciasta z przepisów pojawiają się w naszej ofercie. Raymond Hall: Rozumiem... Dwa miesiące temu i tak jak mniemam i widzę po tym jak odwiedziłem Wasz lokal, nie narzekacie na ilość klientów i zainteresowanie Waszą ofertą? Charlie Salvarez: Tak, mamy super klientów nawet przed wywiadem ktoś wpadł po odrobinę słodyczy. **zaśmiała się i przytaknęła głową** Raymond Hall: Jak już ktoś posmakuje to ciężko mu przejść obojętnie obok Waszego lokalu zapewne. **roześmiał się po czym dopytał** Wspominałaś przed chwilą o kolejnym lokalu który byłby nazwany imieniem drugiej właścicielki. Macie w planach poszerzanie swojej działalności o kolejne lokale? Czy lokal ten również zajmowałby się taką samą branżą? Charlie Salvarez: Uhmm... Co do naszych dalszych planów to jest ich tyle, że na razie nie możemy się zdecydować, ale mogę lekko zaspoilerować i powiedzieć, że kwiecień będzie ciekawym miesiącem. Raymond Hall: Ciekawym miesiącem... To wszystko nadchodzi już na dniach w takim razie! Dobrze, zadam jeszcze to pytanie później i może uda się cokolwiek od Was więcej dowiedzieć! Jesteście producentem słodkości, głównie w Waszej ofercie czy też medialnie w sieci widnieją pączki ale... Co oprócz pączków? Widzę, że macie produkty różnej maści. Charlie Salvarez: Producentem siebie bym nie nazwała. Bardziej ummm.**pstryknęła parę razy palcami szukając słowa, spojrzała na Vivianne**. Vivianne Raymond mówi: Dystrybutorem? **Vivianne Raymond zaśmiała się cicho, po swoich słowach** Raymond Hall: Dystrybutorem... Rozumiem! Więc Wasze wyroby nie są konkretnie Waszej produkcji a macie podwykonawcę który bazuje na Waszych sekretnych przepisach, tak? Charlie Salvarez: Wszystkie wypieki są home made z jak najlepszych składników. Czekoladki, żelki i różne cukierki mamy od hurtownii działających na terenie Stanów. Raymond Hall: Rozumiem, natomiast tak jak wspominałem oprócz pączków to co jeszcze z Waszej produkcji jest dostępnego? Co takiego jeszcze wypiekacie? Vivianne Raymond: Oprócz pączków w naszym sklepiku można znaleźć wspomniane ciasta takie jak malinowa chmurka, potrójne brownie czy nawet baśniowe ciasta jak Shrek bądź Fiona! Charlie Salvarez: Nie zapomnij o ciasteczkach polovorones! Babcia by mi dopiero dała - Jakbym nie wspomniała że to jej autorski przepis! **zaśmiała się** Ale tak, większość rzeczy wymieniła Vivi. Prócz tego zdarza się, że są zamawiane u nas różne torty. Raymond Hall: Mhm, a Wasze ciasta nawiązujące do postaci bardzo znanych bajek to świeży pomysł czy od długiego czasu w taki sposób działacie? Cieszy się to sporym zainteresowaniem i napędza sprzedaż? Głównie odbiorcami są dzieci czy również dorośli? Charlie Salvarez: Ummm, dosyć świeży. Nasze zielone wypieki zostały wprowadzone na dzień Świętego Patryka. Ogólnie myślimy o tematycznych wypiekach w różne święta, w wielkanoc wprowadziliśmy również zajączki wielkanocne z czekolady. Raymond Hall: Macie bardzo ciekawe pomysły, próbujecie się dopasować do różnych odbiorców. Jest to bardzo dobra wizja, biorąc pod uwagę fakt, że skutkuje to koniec końców powiększeniem Waszej oferty menu. Vivianne Raymond: Może wymyślimy przepis nawiązujący do Harrego Pottera i nazwiemy go Hermiona? Równie pyszny jak każde z naszych ciast, ale nie przesłodzony. Charlie Salvarez: Moje ciasta nie są przesłodzone! Może jedynie obsługa! Vivianne Raymond: Tu się akurat zgadzam! Raymond Hall: Wspominałyście odnośnie produkcji, że wszystko to wyroby domowe. Nie chcecie chyba powiedzieć, że cała produkcja odbywa się u Was w domu i, że jesteście w stanie zrobić tyle wypieków aby codziennie klienci mieli świeżą dostawę w dwie osoby? Charlie Salvarez: Odnośnie produkcji to wie Pan... Niektóre rzeczy wykonujemy wcześniej a później wieczorem dokańczamy z Viv ciasta. Raymond Hall: Czyli produkcja jest wykonywana przez Was tylko i wyłącznie w dwie osoby? Pracujecie w domu wspólnie? Charlie Salvarez: Tak, pracujemy wspólnie we dwie osoby. Na zapleczu mamy małą kuchnie - Kilka piekarników, miksery i tak dalej. Także pracujemy na miejscu w lokalu. Aż boje się co to będzie po naszym wywiadzie **zaśmiała się**. Raymond Hall: To naprawdę godne podziwu! Jesteście bardzo pracowite, a przy tym Wasze wyroby śmiało można nazwać rzemieślniczymi! Oj tak, obawiam się, że po wywiadzie warto będzie zainwestować w kolejny personel bądź sprzęty! Tego Wam życzę, rozwoju! **Charlie Salvarez uśmiechnęła się w podziękowaniu, skinęła przy tym głową.** Vivianne Raymond: Bardzo dziękujemy **uśmiechnęła się szeroko** To bardzo miłe. Charlie Salvarez: Tak, dziękujemy. Raymond Hall: To nic takiego, jest to naprawdę godne pochwały takie poświęcenie na rzecz własnej działalności. Skoro wypiekacie to na miejscu i tak ciężko pracujecie tylko w DWIE osoby... To ile jesteście w stanie wypiec wyrobów w ciągu jednej zmiany funkcjonowania lokalu? Vivianne Raymond: Ograniczamy się do kilku blach dziennie. Zależy nam na jakości produktu oraz zadowoleniu klientów. By każdy z naszych wypieków był najlepszej jakości. Charlie Salvarez: To właśnie zależy od sprzedaży z poprzedniego dnia. Jak pewnego razu jedna para zamówiła u nas tort weselny to zaplecze było zablokowane na cały dzień praktycznie! Ale jak nie mamy zamówień na większe ciasta to tak - Kilka blach dziennie, no i jeszcze świeże pączusie! Raymond Hall: Rozumiem, brakuje Wam dodatkowych rąk do pracy i miejsca w przypadku rozwoju i większej ilości klientów. Czy Sweet Charlie to miejsce w którym zainteresowane osoby i trudniące się cukiernictwem znajdą pracę? Czy chwilowo nie poszukujecie pracowników i skupiacie się na aktualnych stałych klientach? Vivianne Raymond: Oczywiście, jeśli ktoś z zamiłowaniem do cukiernictwa chciałby do nas dołączyć, to nasze drzwi stoją otworem! Oczywiście zawsze dodatkowa para rąk do pracy chętnie się przyda. Charlie Salvarez: Dokładnie, niedawno nawet umieściłam ogłoszenie na naszej stronie na Life Invander. Wiele osób się zgłosiło ale większość mówiła, że nie nadaje się i że wszystko zje! Raymond Hall: Ciężko się oprzeć co dla niektórych i jest to zrozumiałe! **roześmiał się**. Tak przypuszczalnie, biorąc pod uwagę fakt, że prowadzicie swoją działalność już drugi miesiąc. Wiadomo, jeden tydzień jest lepszy, drugi może i gorszy. Nigdy nie jest to stałe, ale jaki sektor Waszej sprzedaży jest najbardziej dochodowy? Wyroby Waszej produkcji czy produkty importowane sprzedawane u Was w punkcie? Charlie Salvarez: Wie Pan? Trochę pół na pół, znaczy się najwięcej schodzi żelków, słodyczy na wagę oraz tych z serii Harrego Pottera oraz z Azji. Nasze wypieki też dobrze się sprzedają i są nieco droższe niż te które nabywamy z hurtowni. Raymond Hall: Jest to naturalne zjawisko i typowa zależność. Wypieki które są robione przez Was własnoręcznie zawsze będą droższe. Nie mówiąc już o tym, gdy są one wysokiej jakości. Jak szybko asortyment który zostaje przez Was wyprodukowany w dobę znajduje swoich nabywców? Charlie Salvarez: Ciężko określić, dużo klientów wpada tu razem ze mną tuż po zajęciach w High School, ale nawet i na wieczór znajdują się smakosze którzy kupują kawałek ciasto albo i całą paterę. Vivianne Raymond: Wiadomo, że to zależy od dnia oraz od tego na co dana osoba ma ochotę. Jeśli przykładowo przyjdzie do nas klient, który jest pierwszy raz to wspominamy o naszych wypiekach, bo może akurat będzie ciekawy i spróbuje! I wróci ponownie po więcej. Raymond Hall: Czyli wśród waszych klientów sporą ilość tworzą też studenci. To zadając pytanie wprost - Jaka jest średnia ilość Waszych wypieków na następny dzień i ile kawałków ciast zostaje. Tych których nie uda się sprzedać? Czy jednak jest to rzadkość? Charlie Salvarez: Zależy ile zrobimy, ostatnio staramy się sprzedawać wszystko na bieżąco. Czasami są przez to problemy. Raz czy dwa, zabrakło nam pączków do challengu. Ale to wtedy umawiamy się na następny dzień, a klient kupuje coś innego z naszego szerokiego asortymentu. Raymond Hall: Strzelam, że maksymalnie dwie blachy ciasta możecie upiec w ciągu zmiany? Udaje się Wam sprzedawać na bieżąco? Ile średnio taki kawałek ciastka u Was kosztuje? Przykładowo malinowa chmurka. Charlie Salvarez: Zestaw malinowa chmurka plus kawa to $130. Do każdego ciasta dorzucamy kawę pewnej znanej marki z którą współpracujemy. Nie wiem... Mogę powiedzieć nazwę? Raymond Hall: Śmiało, śmiało! Chętnie poznamy! Charlie Salvarez: Więc do każdego ciasta w ofercie Sweet Charlie kawa Bean Machine gratis, oczywiście polecamy ją też do naszych czekoladek ale wtedy jest bez zniżki. Promocja jest naszym zamysłem. Ponadto lubię pogadać sobie z klientem o wszystkim i o niczym! Vivianne Raymond: A chyba nie ma lepszego połączenia do rozmowy niż kawa. Raymond Hall: Tak, to prawda! Kawa i ciastko to idealne połączenie pasujące pod rozmowę! Biorąc pod uwagę fakt inflacji, drożyzny - Jaki jest koszt produkcji takiej jednej blachy ciasta? Cenę za malinową chmurkę znamy, to wszystkie kawałki jakie z blachy wychodzą... Ile cała blacha takiego ciasta jest warta w sprzedaży? Charlie Salvarez: Cena produkcji - Nie mam pojęcia, część składników zamawiamy hurtem. Maliny niestety kupowałyśmy zamrożone, ale ogólnie staramy się podnosić nasze standardy i podczas zbiorów dodawać do ciasta jak najświeższe składniki. Vivianne Raymond: Myślę, że tak w skali miesiąca wyjdzie kilka tysięcy... Oczywiście to wszystko zależy od tego ile ciasta wyprodukujemy. Charlie Salvarez: Właśnie czekamy na cytrusy z lokalnego sadu... Lemonica? Jakoś tak się nazywa. W tym tygodniu mają być pierwsze zbiory więc zobaczymy. Może w następnym tygodniu będzie mógł Pan wpaść na świetne tartaletki. **Charlie Salvarez puściła oczko z uśmiechem** Raymond Hall: Tak szacowane biorąc pod uwagę skup składników w hurcie to produkcja takiej blachy ciasta to $10? Pytam ponieważ naszych czytelników zawsze bardzo interesuje opłacalność każdej działalności z każdej branży i segmentu. Dlatego też chętnie byśmy poznali biorąc pod uwagę Waszą dwumiesięczną działalność jakie zyski odnotowaliście w skali miesiąca a jakie przynosi to wydatki? Utrzymanie takiej działalności, opłacenie lokalu, produktów, wynagrodzenia, prąd, woda. Charlie Salvarez: Zależy od ciasta malinowa chmurka to jak robiłam w domu to około $10. Bezy, biszkopt, owoce, galaretki, dodawałam też migdały. Vivianne Raymond: W tym miesiącu wydatki były większe przez zakup słodyczy z Azji. Myślę, że koszt produkcji jednej blachy wyjdzie coś koło $15-20. Co do zysków w skali miesiąca... Poprzedni miesiąc był o wiele lepszy niż w pierwszym, ale chyba śmiało mogę powiedzieć, że w tym miesiącu zysk był w granicach 30 tysięcy. Oczywiście wszystko zależy od klientów, ale taki wynik bardzo nas cieszy i napędza nas do dalszych działań i wielu możliwości. Raymond Hall: A cofnijmy się jeszcze do początków. Jakie były największe problemy aby rozpocząć działalność i jak to wszystko udało Wam się rozwiązać? Charlie Salvarez: Największe problemy, będę mówić za siebie bo jestem główną założycielką. Dla mnie największym problemem była papierologia, koszty remontów, koszty wszystkich umów, no i obecny problem braku pracowników. We dwie to trochę ciężko to prowadzić. Na szczęście dwie osoby się zgłosiły. Z jedną Vivi podpisała umowę. Więc mam nadzieje, że będziemy się tylko rozrastać a na wakacje będę mogła zostawić lokal na tydzień i pojechać do SPA! Jak moja koleżanka Savina! Raymond Hall: Na pewno zasługujecie na odpoczynek, na pewno w końcu go zaznacie i powiecie sobie - Było warto się poświęcić! Jaki jest najchętniej kupowany u Was produkt w Waszej cukierni? Vivianne Raymond: Zdecydowanie czekoladowe żaby z serii Harrego Poterra oraz żelki czy słodycze na wagę. Charlie Salvarez: Wolę jak nasz lokal jest określany sklepikiem albo słodkim królestwem Odnośnie sprzedaży to powiem, że się nie zgodzę! Ostatnio wielki sukces odniosły kameleonki oraz napoje Pokemon! Raymond Hall: A czy przy imporcie produktów jesteście zmuszeni do tłumaczeń etykiet? Wymaga to od was dodatkowej pracy aby wprowadzić te produkty do sprzedaży u nas w kraju w naszym mieście? Charlie Salvarez: Jeśli chodzi o import zza granicy, całą dokumentacją tłumaczeniem etykiet oraz przewozem zajmują się firmy z którymi współpracujemy. Raymond Hall: Rozumiem, czyli to nie jest Wasze zmartwienie w tym przypadku. Charlie Salvarez: DLT, hurtownia Candy Heaven Azja, no i pomaga nam również Pan Spencer Lloyd. **Raymond Hall uśmiecha się szeroko słysząc o Lloyd'ach** Raymond Hall: Czy sektor spożywczy, a mianowicie wyroby cukiernicze, słodycze są trudnym miejscem do odnalezienia się na naszym lokalnym rynku? Czy musicie planować działania firmy tak aby być zwykle przed konkurencją? Jak sobie z tym radzicie? Charlie Salvarez: To zależy, ja osobiście świetnie się odnajduje. Mam głowę pełną pomysłów. Oczywiście spodziewamy się w przyszłości konkurencji. Vivianne Raymond: Ale jak na razie nie doszły nas słuchy o takowej konkurencji. Charlie Salvarez: Może jedna czy dwie firmy... Ale staramy się rozwijać i po prostu dać odrobinę słodyczy do naszego miasta Los Santos. Raymond Hall : Widać dużą różnicę ze względu na Waszą pomysłowość. To Wasza ogromna zaleta. Widziałem też, że posiadacie w swojej ofercie formę wyzwania, Challenge dotyczący zjedzenia dwunastu pączków i w sytuacji, gdy taki śmiałek podoła temu zadaniu otrzymuje je kompletnie za darmo. Czy jest to jakaś forma promocji? Zabawy? Czy jednak doprowadza to do większego zysku w Waszej firmie? Jak wiele osób było w stanie temu podołać, a jak wielu musiało posmakować gorzkiego smaku porażki, pomimo tych wszystkich słodkości które mieli przyjemność spróbować? Charlie Salvarez: Challenge to zabawa, odrobina promocji. Do tego czasu tylko nielicznym udało się go pokonać, ale jak ktoś nie da rady to zawsze pakujemy na wynos więc nikt nie jest stratny. Większą promocją są nasze karty lojalnościowe. Kilka osób już nawet uzbierało całą kartę naklejek! Raymond Hall: Jak działa Wasz system lojalnościowy? Chętnie się dowiemy. Charlie Salvarez: Więc tak... Przy zakupach każdy nowy klient jest pytany czy posiada kartę lojalnościową jak nie, to wyrabiamy. Chyba, że ktoś nie chce ale to raczej rzadkość. Przy zakupie dajemy naklejeczki z naszym logo i mogą je sobie nalepić na kartę lojalnościową albo zbierać razem ze znajomymi! Zasady promocji są na odwrocie karty, więc jak ktoś chce się przekonać, to zapraszamy! Dla Pana też damy kartę. Jak już skończymy wywiad. Raymond Hall: Zachęcamy, zapraszamy! Dla mnie? Bardzo mi miło, bardzo dziękuję! To żeby pięknych Pań nie zamęczać... Ostatnie dwa pytania które nam pozostały. Nie ukrywam, że będzie to pytanie odwołujące się do tego co padło na początku. Liczę, że z racji miłej rozmowy postanowicie nam coś co nieco więcej zdradzić. Czy w nadchodzącej przyszłości macie jakieś plany, pomysły jak zachęcić do Was jeszcze większą ilość klientów? Czy możecie nam zdradzić jakiekolwiek plany czy też nowości które do Was nadchodzą? **Vivianne Raymond spogląda z uśmiechem na Charlie i zaraz to zwróciła się do mężczyzny** **Charlie Salvarez wygląda na zamyśloną, jakby rozważała ile może powiedzieć delikatnie poprawiła koszule** Vivianne Raymond: Planów jest cała masa! W niedalekim czasie planujemy pewną niespodziankę dla naszych klientów oraz znajomych. Mamy wielką nadzieję, że spodoba się i chętnie będą do nas wracać! Na obecną chwilę, możemy jedynie zdradzić, że wstępnie planujemy to na maj. Raymond Hall: A może chociaż jeden z planów nawet nam zdradzić skoro jest ich sporo? Tak ekskluzywnie dla naszych oglądających, czytających. Niech poczują się wyjątkowo! Charlie Salvarez: Więc prócz tartaletek które tak ładnie zareklamowałam. Możemy jeszcze uchylić rąbek tajemnicy i powiedzieć, że ta niespodzianka to będzie niewielkie wydarzenie które będzie miało miejsce w naszym sklepiku. Będzie pełno zabaw oraz słodkości, ale będzie to raczej oferta limitowana. Niestety nie stać nas i nie mamy tyle miejsca co wielkie kluby. Raymond Hall: To bardzo ciekawe, bardzo jestem wdzięczny za te informacje. Czekamy w takim razie na to wydarzenie które odbędzie się... Kiedy dokładnie? Charlie Salvarez: Planujemy czwartego maja, niektórzy ze słuchaczy pewnie wiedzą co oznacza owa data. **puszcza oczko konspiracyjnie**. Charlie Salvarez: Będzie odlotowo! Raymond Hall: Dużo podpowiedzi... Dużo, bardzo fajnie! Kombinujcie, myślcie i przede wszystkim sprawdźcie Sweet Charlie właśnie czwartego maja! Ostatnie moje pytanie! Czy jesteście zadowolone ze zrealizowanego planu i tworzenia wspólnie Waszej działalności? Czy to był dobry pomysł i nie żałujecie tego przedsięwzięcia? Vivianne Raymond: Myślę, że jesteśmy nawet bardzo zadowolone. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę i chyba nie ma żadnej rzeczy, której bym żałowała. Charlie Salvarez: Ja osobiście, jestem zadowolona. Tak, sklepik wypalił, a jak gadam z klientami to czuję się jakbym była na kawce ze znajomymi nie w pracy! Vivianne Raymond: Plus można poznać wiele ciekawych osób. Raymond Hall: To bardzo miła atmosfera, rzadko się taką spotyka! Świetne wieści, że jesteście zadowolone ze swojej decyzji! Czy macie coś co chciały byście przekazać naszym widzom? Chcecie może kogoś pozdrowić? Charlie Salvarez: Wiele osób. Z pewnością moją rodzinę w Hiszpanii, ciocie, kuzynki. Mojego wspaniałego chłopaka i przyjaciół którzy wspierali mnie podczas otwierania sklepiku a także tych których poznałam w ostatnich miesiącach. Vivianne Raymond: Warto wierzyć w marzenia i dążyć wiernie do celu! Nie poddawajcie się kochani! **uśmiecha się szeroko** Oczywiście chciałabym pozdrowić mojego fantastycznego chłopaka, który wiernie wspiera mnie oraz Charlie jak i wszystkich znajomych! No i oczywiście rodzinę. Raymond Hall: Dołączam się do tych pozdrowień, bardzo dziękujemy za możliwość przeprowadzenia z Wami wywiadu i udzielenia nam możliwości przybliżenia naszym odbiorcom zamysłu Waszej działalności. Mówił do Was Raymond Hall, miesięcznik Venture! Gościliśmy właścicielki Sweet Charlie - Charlie Salvarez oraz Vivianne Raymond! Do usłyszenia w kolejnych materiałach! ________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
  2. **Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się kolejny nowy wywiad w formie nagrania video. Tym samym zapowiadając ich nadchodzące drugie wydanie czasopisma** ________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Raymond Hall: Witajcie kochani słuchacze, kochani oglądający! Mówi Raymond Hall, a ze mną jest bardzo wspaniały i wyjątkowy gość. CEO spółki energetycznej Green Energy - Pan Dwight Breslin, we własnej osobie, który ma niesamowitą przyjemność odwiedzić nas w naszym dopiero co świeżo otwartym biurze i studiu nagraniowym! **uśmiecha się do Dwight'a czekając na jego przywitanie** Dwight Breslin: Witam was drodzy słuchacze. Nazywam się Dwight Breslin, jestem CEO spółki Green Energy. Z góry chciałbym podziękować za zaproszenie do wywiadu. To coś nowego dla mnie i mam nadzieję, że bardzo dobrze dzisiaj wypadnę **uśmiecha się**. Raymond Hall: Nasi goście zawsze dobrze wypadają! **roześmiał się po czym dodał** Dla nas również jest to niesamowita przyjemność móc gościć Pana w naszych skromnych progach i to tak naprawdę debiutancko w naszych nowych profesjonalnych już warunkach! Nie przedłużając naszego wstępu, chciałbym rozpocząć od pierwszego pytania, które jako pierwsze narodziło się w mojej głowie. Green Energy, to spółka, która powstała dosyć niedawno bo z dostępnych mi informacji, które udało mi się pozyskać drogą internetową i przeglądając Państwa stronę - Zaczęła się końcem zeszłego roku. W związku z tym pojawia się najważniejsze moje pytanie. Jak długi czas trwało pozyskanie wszelkich zgód oraz doprowadzenie do utworzenia takiej spółki która trudni się odnawialnym źródłem energii? Dwight Breslin: Ogólnie mówiąc pozyskanie wszystkich odpowiednich zgód, zakupem siedziby, magazynu, odpowiedniego sprzętu i pojazdów oraz zatrudnienia pracowników trwało około pół roku. Raymond Hall: Nie brzmi to na zbyt wiele jak na skalę Pana działalności. Jak wiele osób Pana wspomagało w początkach Pana działań? Zdecydowanie wierzę, że taki krótki okres czasu jest spowodowany wsparciem wielu innych osób. Dwight Breslin: Wspomagała mnie dosyć mała grupa osób. Można powiedzieć, że głównie wspomagał mnie aktualny zarząd całej spółki. Są ze mną od początku i mocno wierzę, że zostaną do końca. Raymond Hall: Tak, to ważne aby wspierające osoby jednak zostawały w niezmiennym składzie, zwłaszcza gdy są to osoby warte zaufania! W jakiej ilości aktualnie spółka Green Energy zatrudnia pracowników? Dwight Breslin W tym momencie spółka Green Energy zatrudnia lekko ponad osiemdziesiąt osób. **Raymond Hall przytakuje kilkukrotnie głową z uśmiechem wsłuchując się w odpowiedź Dwight'a** Raymond Hall: Jakie czynności i jaki zakres obowiązków wchodzi w plan stworzenia takiej spółki? Jak to wszystko wyglądało od podstaw? Jak wiele osób w zarządzie było zaangażowanych w procedury otwarcia Pana działalności? Dwight Breslin: Co do czynności i zakresu obowiązków, które wchodzą w plan stworzenia spółki to na pewno jest to badanie rynku. Opracowanie planu biznesowego, wybór formy prawnej działalności, zabezpieczenie finansowe oraz zarejestrowanie działalności. Później dochodzi wyposażenie firmy, rekrutacja i szkolenie pracowników, marketing oraz realizacja zamówień. Co do obowiązków mamy poszczególne działy w spółce, każdy zajmuje się czym innym. Dział handlowy zajmuje się pozyskiwaniem klientów, przygotowaniem ofert i umów oraz stanowi ogólny nadzór nad procesem sprzedaży. Dział techniczny zajmuje się montażem paneli fotowoltaicznych, do kolejnych obowiązków należy ich serwis i naprawy instalacji. Ostatnim działem jest dział administracyjny, który zajmuje się prowadzeniem księgowości i rachunkowości, zarządzaniem kadrami oraz mają ciągły kontakt z urzędami. Oczywiście trzeba spółkę ubezpieczyć, zapoznać się z obowiązującymi prawami, takimi jak prawo budowlane, przepisy energetyczne oraz normy bezpieczeństwa. Co do ilości osób zaangażowanych w procedury otwarcia to było ich sześć. Raymond Hall: Sześć osób, bardzo sprawnie podejmowane zostały przez Państwa działania i jest to godne pochwały. Wymienił nam Pan bardzo sprawnie wszystkie działy opisując ich obowiązki w strukturach Pańskiej spółki. Czy działy te często ze sobą muszą współpracować i jak wygląda ich współpraca ze sobą? Posiadacie jakąś... Platformę własną do komunikacji? Czy działacie na gotowym już oprogramowaniu? Ponadto z czystej ciekawości, poruszę jeszcze kwestie szkoleń i ewentualnej pracy przy fotowoltaice. Czy zatrudnia Pan osoby bez doświadczenia do takich stanowisk oferując zainteresowanym szkolenie? Czy trzeba mieć odpowiednie kwalifikacje do podjęcia takiego zatrudnienia? Dwight Breslin: Głównie dwa działy współpracują ze sobą, jest to dział handlowy i administracyjny. Platformę to mamy własną. Każdy pracownik ma do niej odpowiedni dostęp. Natomiast, co do zatrudnienia pracowników, staramy się zatrudniać osoby z odpowiednimi kwalifikacjami, ale dla osób bez kwalifikacji oferujemy kursy i szkolenia. Raymond Hall: Rozumiem, czy wie Pan może i jest Pan w stanie się z nami podzielić jakie to są szkolenia i ile one trwają? Jaka jest średnia długość takiego szkolenia dla potencjalnego pracownika? Czy branża ta dla zainteresowanych osób poszukujących stałego zatrudnienia jest wyborem godnym uwagi? Dwight Breslin: Oczywiście, pracownik musi odbyć kurs kwalifikacyjny dla osób montujących instalacje fotowoltaiczne, szkolenie z zakresu pierwszej pomocy przedmedyczne, szkolenie BHP dla pracowników montujących instalacje fotowoltaiczne. Szkolenie z zakresu montażu paneli fotowoltaicznych na różnych typach dachów, szkolenie z zakresu obsługi i konserwacji instalacji fotowoltaicznych, szkolenie z zakresu projektowania instalacji fotowoltaicznych. Oczywiście po odbyciu wszystkich szkoleń potencjalny pracownik musi zdobyć doświadczenie praktyczne i wtedy zatrudniamy go jako stażysta. Co do średniego czasu trwania takich szkoleń to jest to około sto dwadzieścia dwie godziny. Raymond Hall: Jest to sporo pracy ale zdecydowanie jest to warte w sytuacji gdy odbycie takiego szkolenia zaowocuje w stałą i dobrze płatną pracę, jak mniemam bo tak oczywiście jest? **zaśmiał się** Dwight Breslin: Zgadzam się w stu procentach. Raymond Hall: To jest to w takim razie ogromna szansa dla osób szukających zatrudnienia... Szansa pracy w Pańskiej spółce otrzymując szkolenia w ramach zatrudnienia. Przejdźmy do tematu typowo działalności spółkowej. Aktualnie trudnicie się odnawialnym źródłem energii w postaci promocji i ewentualnej sprzedaży paneli fotowoltaicznych oraz doprowadzeniu energii do domostw za pośrednictwem elektrowni wodnej. Czy są jeszcze jakieś działania i usługi ze strony Green Energy o których nie wiemy, a nie byłem w stanie ich wymienić? Dwight Breslin: W naszej ofercie posiadamy również montaż turbin wiatrowych, ładowarek samochodowych oraz magazynów energii. Co do doprowadzania energii z elektrowni wodnej... Niedawno zainwestowaliśmy w kupno biogazowni na obrzeżach miasta. Co za tym idzie? Pozyskamy nowe źródło energii odnawialnej, które pojawi się w Los Santos. Raymond Hall: To wspaniała informacja! Faktycznie musi to być świeża inwestycja bo nie byłem w stanie nigdzie znaleźć takich informacji! Jeżeli mówimy o biogazowni - Czym różni się taki sposób pozyskiwania energii od typowej elektrowni wodnej? Pana spółka skupia się na ekologicznych źródłach energetycznych bezpiecznych dla środowiska. Jak to wygląda w przypadku takiej gazowni? Dwight Breslin: Różnice są bardzo duże. Elektrownia wodna wykorzystuje energię kinetyczną płynącej wody do napędzania turbin, które generują prąd elektryczny. Źródłem wody może być rzeka, jezioro lub sztuczny zbiornik wodny. Natomiast biogazownia wykorzystuje biogaz, czyli gaz powstający w procesie rozkładu materii organicznej. Biogaz jest spalany w silnikach spalinowych, które generują prąd elektryczny. Raymond Hall: Rozumiem! W takim razie z jakich głównie czynników taki biogaz powstaje, który będzie użyty w działalności Państwa biogazowni? Skąd będzie on pozyskiwany? Dwight Breslin: Tak jak powiedziałem biogaz powstaje w procesie rozkładu materii organicznej, do tego zaliczymy odpady rolnicze, resztki żywności, osady ściekowe. Całość będziemy pozyskiwać od lokalnych przedsiębiorstw i instytucji. Raymond Hall: Czyli jest to inicjatywa typowo lokalna! Bardzo dobre wieści, będzie to niesamowita możliwość do odprowadzenia takich efektów końcowych produkcji przez wiele przedsiębiorstw w naszym mieście. Skoro mówimy o rynku naszego miasta i innych przedsiębiorstwach to warto byłoby o to spytać. Jak wiele przedsiębiorstw zaufało Waszej spółce? Mam na myśli, skorzystanie z Waszych usług energetycznych. Dwight Breslin: W tym momencie będą to dwadzieścia cztery przedsiębiorstwa. Raymond Hall: Dwadzieścia cztery przedsiębiorstwa? U nas w mieście? Czy ma Pan na myśli działalności spoza naszego miasta również? Dwight Breslin: Nasze miasto. Raymond Hall: Jest to godna podziwu liczba, która z pewnością ciągle wzrasta! Ile kosztuje w produkcji w Waszej elektrowni wodnej jedna kilowatogodzina, a ile jest ona warta w sprzedaży klientowi? Jak wygląda zysk w takiej nietypowej wręcz działalności jak produkcja zasobów energetycznych? Dwight Breslin: W produkcji naszej elektrowni kWh kosztuje około trzy centy. Jest ona odsprzedawana za 10 centów za kWh. Raymond Hall: Rozumiem, a skoro wspomniał Pan o biogazowni jak wygląda sytuacja w tym przypadku? Dwight Breslin: W tym przypadku jeszcze nie mam bladego pojęcia. Gdyż na razie, kończymy prace renowacyjne i za niedługo otwieramy biogazownię. Musimy zobaczyć wydajność, i tym podobne. Raymond Hall: Jest to jeszcze świeżo startujący projekt. Czy z czystej ciekawości, moglibyśmy poznać jaki to był koszt taka inwestycja w zakup tej biogazowni i jakie są to wydatki związane z jej renowacją? Dwight Breslin: Wolałbym nie zdradzać takich informacji. Raymond Hall: Rozumiem, szanujemy Państwa prywatność i nie jest to dla nas problem. Przejdźmy do sprawy typowo spółkowej i jej utrzymania. Jakie wydatki i na jakim poziomie one oscylują gdy mówimy o utrzymaniu takiej spółki? Jak wyglądają koszty związane z utrzymaniem elektrowni wodnej? Dwight Breslin: Co do utrzymania samej spółki to wliczamy koszty stałe, czyli wynagrodzenia. Media, ubezpieczenia oraz amortyzacja. Do tego dochodzą koszty zmienne, czyli materiały, komponenty, transport, marketing i reklama oraz podatki. Dodatkowego do wszystkiego dochodzą koszty dodatkowe, takie jak badania i rozwój firmy, szkolenia oraz obsługa prawna. Co do utrzymania elektrowni wodnej - Wygląda to bardzo podobnie. Jednak w kosztach zmiennych dochodzi obsługa i konserwacja, materiały eksploatacyjne, remonty, zarządzanie wodą, oraz opłaty za emisje. Na koniec jeszcze dodam, że dochodzą również koszty działalności rekultywacyjnej oraz zezwolenia i licencje. Raymond Hall: Rozumiem, bardzo sprawnie Pan opisał wszystkie wydatki jakie są obecne przy Państwa spółce i jej działaniach. Czy jesteśmy w stanie poznać chociażby przybliżone, średnie szacunkowe kwoty i jaki procent to stanowi dochodu miesięcznego gdy mówimy o poniesionych kosztach związanych z opłaceniem tych wszystkich składowych wydatków które Pan wymienił? Dwight Breslin: Dokładnych kwot nie podam. Każda spółka jak i elektrownia posiada różne wydatki. Ma na to wpływ wiele czynników. Raymond Hall: Zgadza się, oczywiście. Mam na myśli głównie widełki, szacunkowe kwoty bo nie wymagamy oczywiście zapamiętania tych wszystkich cyfr gdy tych wydatków jest tak wiele. Jesteśmy prasą ekonomiczno-finansową i naszych czytelników bardzo interesują tego typu wiadomości. Dwight Breslin: Doskonale Cię rozumiem. Powiem tak, średnie wydatki miesięczne naszej spółki wahają się w okolicach $250.000. Jeśli chodzi o zarobki to wszystko zależy od miesiąca, nie każdy jest taki sam, ale te kwoty wahają się w okolicach od $320.000 do $500.000. Raymond Hall: Rozumiem, bardzo dziękuję za te kwoty - To bardzo interesujące wiadomości! Jakie posiadają Państwo pomysły na rozwój Waszej ekologicznej wizji energetycznej? Jakie macie pomysły na przyszłość spółki? Dwight Breslin mówi: Jednym z pomysłów było właśnie otwarcie biogazowni. Aczkolwiek w planach mamy otwarcie jeszcze paru elektrowni, które korzystają z odnawialnych źródeł energii. Do tego cały czas pracujemy nad naszymi technologiami i je ulepszamy. Staramy się dodawać kolejne produkty i urządzenia do naszej oferty. Raymond Hall: To bardzo dobre i mądre posunięcie! Czy nie wykluczacie możliwości poszerzenia swojej działalności poza lokalny rynek naszego miasta? Dwight Breslin: Na ten moment uważam, że nie jesteśmy na to gotowi. Głównie skupiamy się na Los Santos, ale kto wie? Różnie to bywa. Raymond Hall: Dobrze, że nie neguje Pan takich możliwości w przyszłości... Życzymy sukcesów na tej drodze! A niech Pan nam powie, jak wygląda proces pozyskiwania klientów? Dwight Breslin: Głównym krokiem było założenie strony internetowej oraz reklamy różnego rodzaju. Nie ukrywam, że na początku naszej działalności sami szukaliśmy klientów i proponowaliśmy im skorzystanie z naszych usług. Do tego dochodzą programy partnerskie oraz działalność charytatywna i sponsoring. Raymond Hall: Rozumiem, a jaką strategię przyjmujecie aby zachęcić klienta prowadzącego działalność do pozyskiwania energii z Waszej elektrowni? Dwight Breslin: Głównie zachęcamy poprzez niższe koszty w dostawie prądu oraz wspieranie środowiska. **Dwight Breslin wziął łyka wody ze szklanki, która stała na szklanym stoliku przed nim** Raymond Hall: To są Państwa główne wartości i hasła promocyjne, i są one przekonujące, i to jest fakt! Jaka jest różnica cenowa między kilowatogodziną pozyskiwaną z nieekologicznego źródła czyli takiego najpopularniejszego dostawcy u nas w mieście nie wymieniając jego nazwy rzecz jasna a Waszą kwotą za energię pozyskiwaną ekologicznie? Zazwyczaj te kwoty bardzo się różnią ponieważ uzyskiwanie energii elektrycznej w sposób przyjazny dla środowiska jest bardzo kosztowny. Dwight Breslin: Tak tek kwoty się bardzo różnią. Cena za kWh z nieekologicznego źródła u nas w mieście kosztuje około 7 centów. Przykładem energii pozyskiwanej ekologicznie może być moja elektrownia, wspominałem już o kwocie za jaką sprzedajemy kWh, ale przypomnę jest to 10 centów za kWh. Dwight Breslin: Widać, że sam prąd jest droższy, a ja wspominałem, że sprzedajemy taniej. Dodam więc, że w skład rachunku za prąd nie wchodzi tylko sam prąd, są tam również opłaty za dystrybucję energii elektrycznej, za odczyt licznika, kary za nieterminową płatność. Tego jest znacznie więcej, ale każdy w mieście posiadający nieruchomość wie co wchodzi w skład rachunku za prąd. My jako spółka oferujemy te dodatkowe opłaty taniej i dlatego końcowy koszt kupowania energii elektrycznej u nas jest tańszy. Raymond Hall: Czy biorąc pod uwagę Wasz staż pomimo krótkiego czasu, ale obserwując Wasze media społecznościowe mogliśmy natrafić na wiele współprac. Jak wiele przedsiębiorstw decyduje się na Wasze usługi, a jak często otrzymujecie negatywną odpowiedź i odmowę do przystąpienia do współpracy z Wami? Dwight Breslin: Powiem tak, większość przedsiębiorstw się zgadza na współpracę z nami. Zawsze się znajdzie, ktoś kto nie będzie chciał tak owej współpracy. Powody są różne, brak pieniędzy, brak wiedzy na temat OZE i kilka innych podobnych. Raymond Hall: Czy aktualne trendy związane z ekologią, dbaniem o naszą planetę i cały strach przed globalnym ociepleniem według Was w głównej mierze decyduje o zainteresowaniu przez klientów takimi usługami jak bezpieczna dla środowiska w wytworzeniu energia czy raczej są to inne motywacje? Jaka była Wasza motywacja do stworzenia takiej spółki? Dwight Breslin: Duża ilość osób patrzy przyszłościowo na temat bezpieczeństwa środowiska. Wydaje mi się, że to głównie wpływa na zainteresowanie klientów naszymi usługami. Obstawiam, że są różne motywacje, ale nie jestem w stanie ich teraz przedstawić. Jaka była motywacja do stworzenia takiej spółki? Po przeprowadzeniu się do Los Santos, zauważyłem dziurę jaka jest na rynku związanym z OZE i chciałem ją wypełnić. Raymond Hall: Zainteresowanie słabo rozwiniętą branżą na naszym rynku było głównym powodem. To bardzo wizjonerskie podejście i bardzo sensowne, widać, że szukał Pan dobrego miejsca do udanej inwestycji. Jakie koszty są związane z technologią do pozyskania aby otworzyć własną elektrownię? Jakie są to procedury i jak wiele czasu one trwają? Jakie należy uzyskać pozwolenia? Dwight Breslin: Aby otworzyć własną elektrownie trzeba posiadać ogromne kwoty. Na przykładzie mojej elektrowni wodnej trzeba było się liczyć z wydatkami lekko ponad dwa miliony dolarów. Wszystkie procedury trwały sześć miesięcy. Gdyż elektrownia nie jest jakoś bardzo duża. Co do pozwoleń to jest tego sporo nie będę ukrywał, dlatego podam bardziej ogólnikowo. Są to zezwolenia federalne, stanowe oraz lokalne. Raymond Hall: Rozumiem, a jakie procedury bezpieczeństwa obowiązują podczas pracy w elektrowni? Dwight Breslin: Podczas pracy w elektrowni wodnej występują procedury bezpieczeństwa takie jak identyfikacja zagrożeń i ocena ryzyka, stosowanie odpowiedniego sprzętu ochronnego, zapoznanie się z procedurami awaryjnymi, zgłaszanie zagrożeń i wypadków oraz utrzymywanie porządku i czystości. Dodam, że pracownicy muszą zachować szczególną ostrożność podczas pracy przy wodzie, na wysokości oraz w zamkniętych przestrzeniach. Dodatkowo pracownicy muszą być przeszkoleni w zakresie obsługi maszyn i urządzeń i stosować odpowiednie procedury bezpieczeństwa podczas ich użytkowania. Raymond Hall: To zdecydowanie bardzo odpowiedzialna praca niosąca za sobą wiele obowiązujących norm które Pan nam przedstawił. Zbliżamy się do końcowych pytań, do których od razu przejdę aby szanować Pański czas i naszych oglądających widzów. Mam dwa pytania dotyczące fotowoltaiki. Jak długi czas zajmuje założenie paneli fotowoltaicznych do gospodarstwa domowego i jakie są to koszty? W jakim przypuszczalnie czasie posiadanie fotowoltaiki w gospodarstwie domowym zaowocuje w zwrot kosztów tej inwestycji? Dwight Breslin: Czas założenia paneli fotowoltaicznych do gospodarstwa domowego jest to od jednego do trzech dni, wszystko zależy od wielkości zamówienia. Koszty też są zależne od wielkości zamówienia, u nas w ofercie jeden panel fotowoltaiczny kosztuje pięć tysięcy i do tego dochodzi koszt montażu pięćset dolarów za sztukę. Dwight Breslin: Gospodarstwo domowe może liczyć na zwrot kosztów inwestycji już po czterech latach, ale tutaj też pojawiają się pytania związane z kosztem takiej inwestycji, ilości paneli. Taki ogólny czas zwrotu kosztów inwestycji wacha się od czterech do dziesięciu lat. Raymond Hall: Cztery lata to nie jest długi czas a jak ma się to do awaryjności takich paneli fotowoltaicznych oraz ich żywotności? Są jakieś szacunkowe dane dotyczące ich trwałości i czasu eksploatacji? Dwight Breslin: Wiele czynników wpływa na awaryjność paneli, na przykład jakość wykonania, warunki pogodowe, rodzaj instalacji oraz konserwacja. Nasze panele są najwyższej jakości i ich awaryjność jest stosunkowo mała średnia żywotność paneli fotowoltaicznych wynosi od dwudziestu pięciu do trzydziestu lat. Raymond Hall: To bardzo sporo czasu, w takim razie inwestycja ta przedstawiana w takim świetle wygląda naprawdę obiecująco. Moje ostatnie dwa pytania są ponownie o działalności spółki i elektrowni a mianowicie - Jak często elektrownie są narażone na awarie i czy są one zazwyczaj bardzo kosztowne czy technologia jest na tyle dobrze opracowana, że zazwyczaj nie są to zbyt wymagające sytuacje? Dwight Breslin: Awarie zdarzają się stosunkowo rzadko, a gdy już się zdarzają, zazwyczaj nie są one bardzo kosztowne. Raymond Hall: To dobre wieści i zdecydowanie odbiegają one ze stereotypami i różnymi mitami związanymi z serwisowaniem takich urządzeń obecnych w elektrowniach. Jakie macie pomysły na ugruntowanie swojej pozycji na rynku w sytuacji w której będziecie zmuszeni walczyć z konkurencją? Dwight Breslin: Powiem tak, nie mam żadnych pomysłów. Gdyż uważam, że w tym momencie będzie ciężko się wbić w rynek. Uważam, że moi klienci jak i pracownicy będą mi wierni, a przyszła konkurencja, jeżeli tak owa będzie nie zabierze mi ich zaniżonymi cenami lub lepszym wynagrodzeniem. Raymond Hall: To piękne założenia i wiele pokłada Pan nadziei w przyszłość swojej spółki. Również dołączamy się do jak najszczerszych życzeń dotyczących udanej i owocnej działalności. Dziękujemy za odpowiedzi na wiele nurtujących nam pytań, przybliżył nam Pan funkcjonowanie takich działalności jak energetyka. To dla nas zaszczyt móc gościć Pana u nas w biurze, czy na koniec wywiadu ma Pan coś do przekazania naszym słuchaczom? Dwight Breslin: To ja dziękuje za zaproszenie. Słuchaczy mogę jedynie zachęcić do zainwestowania w OZE. Myślę, że po takiej ilości pytań i odpowiedzi uzyskaliście lepszy pogląd na energię odnawialną i na przyszłość naszego środowiska. Raymond Hall: Oczywiście, nasza rozmowa to obszerne kompendium wiedzy dla wielu osób które interesują się tematyką OZE. Mówił do Was Raymond Hall a gościem naszego wywiadu był właściciel spółki Green Energy - Dwight Breslin! Do usłyszenia i zobaczenia w naszych przyszłych materiałach! **Dwight Breslin uśmiechnął się do kamery żegnając widzów** ________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
  3. **Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się kolejny wywiad w formie nagrania video. Tym samym zapowiadając ich nadchodzącą premierę pierwszego wydania czasopisma które odbędzie się już w poniedziałek!** ________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Raymond Hall: Dzień dobry Państwu, witam szanownie naszych słuchaczy, naszych przyszłych czytelników prasy Venture! Mamy przyjemność zaprezentować Państwu nasz kolejny wywiad, który postanowiła nam udzielić kobieta... Kobieta bardzo inteligentna, ale i odważna! Odnosząca jak widać sukcesy po tym pięknym miejscu w jakim się znajdujemy. Przedstawicielka spółki Sun-Munchies! Pani Maya Summer! Bardzo nam miło! **Raymond Hall uśmiecha się do kobiety, czekając na jej przywitanie do kamery.** **Maya Summer skierowała spojrzenie na kamerę i posłała lekki uśmiech po czym dodała.** Maya Summer: Witam serdecznie czytelników i słuchaczy oraz ciebie Raymondzie. Bez przesady z tymi komplementami na początek. Raymond Hall: Komplementy jak najbardziej są wskazane. Wskazane są bo sytuacja jest wyjątkowa. Postanowiłaś udzielić nam wywiadu, pomimo tego natłoku obowiązków i tych wszystkich zadań które aktualnie przed Tobą oczekują. Jak to się udało, że znalazłaś dla naszej redakcji trochę czasu aby udzielić nam tego wywiadu i rozjaśnić kilka kwestii które z pewnością wielu oglądających zastanawiają! Maya Summer: Wiesz co? To nie jest wcale aż takie trudne żeby znaleźć czas. Kluczem do wszystkiego jest dobra organizacja obowiązków. No i fakt, że również mam wspaniałego wspólnika, który bardzo ułatwia mi działania. Raymond Hall: Zdecydowanie przy tak ogromnym przedsięwzięciu zaufane osoby to podstawa. Przygotowaliśmy dla Ciebie kilka naprawdę interesujących pytań. Nie będziemy marnować Twojego cennego czasu i przejdziemy od razu do nich. Dobrze? **Raymond Hall uśmiecha się do kamery, wraca wzrokiem do kobiety dalej okazując szeroki uśmiech.** Maya Summer: Oczywiście, nie mogę się doczekać i usłyszeć co dla mnie przygotowałeś. W końcu po to dzisiaj tutaj jesteśmy. Raymond Hall: Pewnie, że tak! Maya, powiedz nam tak szczerze. Jedno z pierwszych pytań, ale i bardzo sensownych. Jak aktualnie prosperuje spółka? Czy biznes w postaci przekąsek słonych jest bardzo trudnym do opanowania przedsięwzięciem? **Maya Summer uniosła nieznacznie brew do góry i zastanowiła się przez chwilę, uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.** Maya Summer: Chyba na dobry początek zadałeś mi najtrudniejsze pytanie Raymondzie. Mimo to postaram się wyjaśnić zarówno Tobie jak i czytelnikom jak się sprawy mają. Jesteśmy dość nowym graczem na rynku i szykujemy się na dystrybucję naszych chipsów na całe miasto. Więc tak naprawdę nie jestem w stanie Tobie na tą chwilę przekazać dokładnych danych. Jednak mam nadzieję, że nasze produkty przypadną konsumentom do gustu. Przede wszystkim dlatego że selekcjonujemy starannie wszystkie składniki do naszych chipsów tak aby każdy kęs zapadał w pamięć. To samo tyczy się mieszanek przypraw, które są robione z naturalnych składników i nie pchamy tam żadnych sztucznych zapychaczy smakowych. Co do drugiej kwestii... Czy jest trudny? Jeżeli ma się pasję i pomysł to żadna czynność nie jest trudna. Gdybym nie była pewna swego to nie mielibyśmy okazji się tu dzisiaj spotkać. Raymond Hall: Tak, to prawda. Jednak w biznesie bardzo ważnym jest aby być mieć tą pewność siebie i wiarę w założony plan. Wspomniałaś o składnikach, które są wykorzystywane z naturalnego pochodzenia. Czy możesz nam powiedzieć, jak pozyskujecie produkty potrzebne do produkcji Waszych przekąsek? Jak kontrolujecie ich jakość? Czy te produkty są z importu? Maya Summer: Dobrze trafiłeś. Na tą chwilę transportujemy ziemniaki do produkcji naszych chipsów. Nawiązaliśmy umowę z dostawcą ze wschodniego wybrzeża, który posiada certyfikaty jakości swoich zbiorów. Ta opcja była dla nas najbardziej korzystna ze względu również na ekologiczne uprawy. To również bardzo mocno się dla mnie liczy. Chcę żeby produkcja nie narażały matki natury na szkody. A co do samych mieszanin przypraw to na ten moment mamy opracowaną własną recepturę, tylko wybacz ale o niej za dużo nie powiem gdyż, to nasza autorska mieszanka. Raymond Hall: Każde przedsiębiorstwo i produkcja wymaga posiadania własnych sekretów... Jest to dla nas oczywiście jak najbardziej zrozumiałe. Mówisz nam dużo o ekologii, starasz się być aktywna w tym jak najbardziej potrafisz, aby mieć spokojne sumienie bo jesteś świadoma jak wielką skalą problemu jest zanieczyszczanie środowiska. Mam odnośnie tego pytanie - Jakie pomysły Sun-Munchies ma na walkę z zanieczyszczeniem środowiska? Pytam ponieważ większość odpadów z tworzyw sztucznych to opakowania żywności które najczęściej są stosowane właśnie w takich przekąskach. Maya Summer: To nie tylko kwestia sumienia, a bardziej troska o przyszłe pokolenia. My sami dopiero zaczynamy odczuwać ten problem, a co zrobią nasze dzieci i wnuki? Czemu przez nas oni będą musieli stawać przed wyzwaniami? To powinno zastanowić każdego z nas.... A wracając do Twojego pytania. Mamy kilka pomysłów, które albo już są wdrażane albo dopiero będą. Przede wszystkim nasza firma jest zaopatrywana w zieloną energię przez firmę Green Energy. Czerpiemy energię z ich elektrowni wodnej. Wraz ze wspólnikiem stwierdziliśmy że to będzie najlepsze rozwiązanie, żeby korzystać z energii odnawialnej. A co do przyszłych pomysłów - Zastanawiamy się nad wprowadzeniem produktów w opakowaniach z pochodzenia z recyklingu i odejścia od wszelkich tworzyw sztucznych. Na ten moment to będzie jeden z naszych priorytetów, aby móc jak najszybciej zrealizować ten pomysł. Raymond Hall: Czy wiecie już może z jakich surowców są wyrabianie takie... Opakowania zastępcze? Te bardziej przyjazne dla naszej planety odpowiedniki opakowań dla tego typu produktów jak chipsy? Maya Summer: Ciągle badamy ten temat, na razie najlepszą opcją będą opakowania papierowe, w mojej głowie jest zamysł żeby całkowicie oddalić się od plastiku oraz wszelkiego rodzaju tworzyw sztucznych. Wiesz, coś na zasadzie opakowań jakie są w popcornie do zrobienia w mikrofali, takie torby papierowe, tylko po prostu grubsze żeby lepiej chroniły nasze chipsy. Jednak jak wspomniałam ciągle badamy ten temat i kto wie? Może trafimy na jeszcze korzystniejsze rozwiązanie. Raymond Hall: Jeżeli jeszcze badacie ten temat, taka nasza dygresja - Delikatna. Warto byłoby pomyśleć o innych formach pozyskania surowca do produkcji opakowań. Jednak papier jest pozyskiwany z drzew a aktualnie borykamy się również z ogromnym problemem wycinki drzew i lasów. Maya Summer: Zdajemy sobie z tego sprawę, tylko zwróć uwagę ile ton papieru trafia właśnie do recyklingu. Jeżeli zdecydujemy się na papier to tylko i wyłącznie z recyklingu. Chociaż liczę że jednak trafimy na jeszcze lepsze rozwiązanie, które nie obciąży planety, a będzie funkcjonalne i przystępne zarówno dla nas jak i dla naszych konsumentów. Bo tak naprawdę to przede wszystkim liczą się w tym wszystkim ludzie i ich preferencje a będzie funkcjonalne i przystępne zarówno dla nas jak i dla naszych konsumentów. Bo tak naprawdę to przede wszystkim liczą się w tym wszystkim ludzie i ich preferencje. Raymond Hall: Bardzo dobry pomysł, to bardzo dobry ruch. Pochwalam taki zamysł. Powiedz nam Maya, wrócimy jeszcze do tematu głównie prowadzenia Twojej działalności bo skupiliśmy się na innych kwestiach ale oczywiście były one równie ważne - Jak wyglądają procedury bezpieczeństwa i higieny pracy przy produkcji w Waszej spółce? Maya Summer: Przede wszystkim w pełni zautomatyzowaliśmy proces produkcji. Tak, że nasi pracownicy są jedynie operatorami maszyn. Wszelkie maszyny zostały odpowiednio zabezpieczone, również na wypadek awarii jest łatwy dostęp do awaryjnego zatrzymania maszyn. Wyposażając produkcję skupiliśmy się przede wszystkim na zakupie najnowszej technologii, przez co nie narażamy naszych pracowników na niebezpieczeństwo i minimalizujemy oddziaływanie szkodliwych czynników do minimum. Oczywiście nie ma mowy że na halę produkcyjną wejdzie kto chce. Każdy pracownik musi mieć swoją odzież, wymagamy pracy w rękawiczkach oraz nakryciu głowy. Nie wyobrażam sobie żeby ktokolwiek nie przestrzegał zasad panujących na produkcji. Pilnujemy tego bardzo, w końcu jest to jednak żywność i wszelkie standardy muszą zostać zachowane. To jest wielka odpowiedzialność i każdy z naszych pracowników zdaje sobie z tego sprawę. Raymond Hall: Narodziło się bardzo dobre pytanie podczas Twojej opowieści o procedurach bezpieczeństwa i higieny zakładu produkcyjnego. Jakie szkodliwe czynniki towarzyszą produkcji chipsów? Maya Summer: Przede wszystkim hałas, mimo wszystko cały dzień na produkcji przy pracujących maszynach to duże wyzwanie. Dlatego zachowujemy wszelkie środki bezpieczeństwa i stosujemy ochrony słuchu, staramy się również żeby ekspozycja na hałas nie była ciągła więc rotujemy pracowników żeby nie znajdowali się ciągle w polu narażenia. No i chyba najbardziej oczywisty czynnik przy pracy przy maszynach - Zawsze istnieje ryzyko pochwycenia przez taką maszynę, dlatego też mamy wszelkie zabezpieczenia maszyn żeby do takich sytuacji nie doszło. Pracownicy mają minimalne dojścia do elementów niebezpiecznych. Raymond Hall: Bardzo miło słyszeć, że dbacie o dobro i zdrowie Waszych pracowników. Można wręcz powiedzieć, że Sun-Munchies jest przyjaznym miejscem pracy. A tak, z typowo biznesowego punktu widzenia, jak określasz trudność do wejścia w taką działalność? Jak wyglądało to wszystko od zaplecza? Jak duży kapitał trzeba mieć aby wejść w taką produkcję i jak wygląda opłacenie procesu technologicznego? Wszystkich maszyn produkcyjnych, zużycie prądu. Opowiedz nam coś bardziej o tym. Maya Summer: No cóż, chcę żeby było przyjemnym miejscem, gdzie ludzie z ochotą przychodzą do pracy a nie marudzą że muszą tu siedzieć jakby za karę. **zaśmiała się cicho** A trudności... Każda działalność na początku ma swoje trudności. Jedną z pierwszych jest sam pomysł. Co zrobić żeby być spełnionym i cieszyć się z tego? A kolejna to właśnie finanse. Nie ukrywam, że na start w tej branży trzeba mieć spore zaplecze kapitałowe. W naszym przypadku trzeba doliczyć budynek, jego remont i zakup maszyn. To już daje wydatki na poziomie około czterystu tysięcy. Później produkty których używamy, tutaj w zależności ile tego potrzebujemy więc nie będę tego teraz szacować bo wszystko zależy od wielkości firmy. No i wiadome, wszelkiego rodzaju media, usługi komunalne czyli prąd i woda. Na to też trzeba potrzeba kilkunastu tysięcy miesięcznie. Mimo wszystko, jeżeli chce się robić jakościowo dobre produkty trzeba być nastawionym że trzeba wyłożyć znaczną sumę na stół. Raymond Hall: Podałaś nam konkretną kwotę... Za wszystkie te wydatki. Powiedz mi jak to wygląda jeżeli mówimy o kosztach - Utrzymania? Samych maszyn? Zainwestowałaś w nową technologię, jest to na pewno bardzo droga opcja rozwoju. Maya Summer: Nie wymienię ci dokładnych cen za każdą maszynę, ale szacunkowo nasze główne maszyny wyniosły nas około stu pięćdziesięciu tysięcy, to oczywiście kwota z dowozem i montażem u nas. Oczywiście mogliśmy iść w tańsze opcje ale jesteśmy zdania, że to inwestycja w przyszłość. Raymond Hall: Rozumiem, rozumiem. Tak, na pewno mądrze spożytkowane środki finansowe przyniosą korzyści. Natomiast skoro omówiliśmy koszty... Chętnie dowiedzielibyśmy się kiedy przypuszczalnie spółka zacznie na siebie zarabiać? Jakie są Twoje przypuszczenia? Jak wyglądają obroty takiej spółki i jak radzicie sobie ze sprzedażą? Jakie posiadacie wyniki sprzedażowe? Maya Summer: I to jest o wiele cięższy temat niż nasze wydatki. Jak już wspomniałam na samym początku, jesteśmy nowym graczem i szykujemy się do wypuszczenia pierwszej partii naszych chipsów. Więc na dzień dzisiejszy Sun Munchies na siebie jeszcze nie zarabia. Mogę jedynie powiedzieć, że jeżeli nic nie stanie na przeszkodzie to w następnym tygodniu nasze pierwsze produkty opuszczą produkcję i wyjadą na miasto. Raymond Hall: Drodzy czytelnicy, drodzy widzowie - Nie martwcie się takim stanem rzeczy. Zawsze trzeba ponieść koszta aby później przyniosły one zysk. Jest to tak zwana inwestycja długoterminowa. To wspaniała wiadomość. Liczymy, że produkty przypadną mieszkańcom naszego miasta do gustu. Nasz wywiad sporo już trwa, moglibyśmy tak zadawać pytania i zadawać... Ale mam takie trzy ostatnie pytania. Bardzo ważne i ciekawe. Tak na zakończenie naszego spotkania. Mówiłaś o dystrybucji Waszych przekąsek - Jak wygląda walka o swoją pozycję na rynku już dawno obleganym przez marki rozpoznawalne w przekąskach które skradły serce wielu konsumentom lata temu? Jak przynajmniej to widzisz bo... Mówisz, że dopiero wkraczasz na rynek. Musisz na pewno mieć jakiś plan swojego działania. Maya Summer: Powiem tak. Wyciągnęłam wnioski z błędów przeszłości i mam świadomość, że na tą chwilę nie jestem w stanie walczyć z gigantami. W mojej głowie na tą chwilę, jest zamysł zrobienia marki lokalnej, naszej. Na ten moment nawet nie myślę o jakiś... Gigantycznych ekspansjach. W tym momencie chcę skupić się na tym, aby nasze produkty przypadły do gustu mieszkańcom Los Santos oraz okolicznym miejscowościom. Wszystko tak naprawdę zweryfikują ludzie. Oczywiście ich opinia jest dla mnie kluczowa i to właśnie ich mam zamiar słuchać czego w danej chwili oczekują. Bo nie oszukujmy się, każdy ma swoje smaki i nie jest łatwo dogodzić każdemu. Dlatego też będziemy starali się znajdować złoty środek, żeby każdy znalazł coś dla siebie w naszej ofercie. Raymond Hall: To dobry pomysł uderzyć w rynek lokalny, słuchać opinii mieszkańców. Moje już przedostatnie pytanie. Ile czasu zajmuje wyprodukowanie takiej paczki chipsów? Ile w ciągu doby potraficie wyprodukować paczek? Jaka cena będzie towarzyszyć Waszym produktom? Jeżeli możemy się dowiedzieć, jaka jest marża na takiej sprzedanej paczce? Maya Summer: W związku z tym, że dalej jesteśmy małą firmą to i zdolności produkcji są mniejsze. Na dzień jesteśmy w stanie wyprodukować około piętnaście tysięcy paczek. Zbliżamy się do momentu kiedy nasz magazyn będzie w pełni załadowany. Co do ceny, pamiętaj że my dajemy jedynie naszą a sklepy mogą narzucić swoją cenę wliczając w to koszty dostawy. Na tą chwilę ustalamy naszą cenę na $3,2. Raymond Hall: Tak, tak. Oczywista sprawa, że w sklepach te ceny mogą się różnić. Okej, ostatnie nasze pytanie aby nie przedłużać... Czy macie w planach jakieś przekąski o których nikt z nas jeszcze nie słyszał, chcecie odkryć coś nowego czy raczej stawiacie na nowe walory smakowe znanych nam wszystkim chipsów? Maya Summer: Z czasem chcemy wprowadzić zdrowsze warianty chipsów, takie jak chipsy z soczewicy, buraka. Po prostu zdrowsza alternatywa. Również już teraz chcemy unikać sporej ilości tłuszczy, tak aby zachować smak i strukturę ale żeby też każdy nie miał wyrzutów sumienia, że sięga po przekąski i martwi się jakie to niezdrowe. Raymond Hall: To również bardzo dobry pomysł, niestety sięganie po tłuste przekąski często kończy się z wyrzutami sumienia. Maya, kończąc nasz ekscytujący wywiad... Jakże bardzo ciekawy i z wieloma morałami. Czy jesteś zadowolona z miejsca w którym się teraz znajdujesz i powtórzyłabyś to wszystko? Maya Summer: Owszem, jestem zadowolona. Po wielu miesiącach niepewności i niezdecydowania, w końcu jestem na swoim. Przede wszystkim też cieszę się, że mogę to tworzyć z Laurentino Diocleziano czyli moim wspólnikiem, z którym znamy się już spory czas i wiem, że jest osobą na którą mogę liczyć zawsze. Więc tak, myślę, że jestem w dobrym momencie swojego życia, że teraz będzie już tylko lepiej. Raymond Hall: Miło słyszeć, że jesteś z tego zadowolona i otaczają Ciebie ludzie których obdarowałaś zaufaniem i spełniają swoje funkcje. Z naszej strony to wszystko, Maya - Czy chciałabyś przekazać coś na koniec naszym słuchaczom? Maya Summer: Przede wszystkim chciałabym podziękować mojej przyjaciółce Chloe, bez której nie byłabym w tym miejscu w którym jestem oraz Laurentino który postanowił ponownie ze mną współpracować a słuchaczom mam do powiedzenia jedno. Jeżeli macie pomysł i czujecie, że to jest coś wyjątkowego i może Wam przynieść szczęście, to nie bójcie się zaryzykować. Nie mówię tu tylko o biznesie ale każdym aspekcie życia. Warto zaufać intuicji i zrobić coś, na co nie macie odwagi bo może się okazać że właśnie taka decyzja... Będzie waszą najlepszą w życiu. Raymond Hall: Pięknie Maya, podsumowałaś puentę naszej rozmowy, włączamy się również do Twoich słów oraz również pozdrawiamy wymienione osoby które Ciebie wspierają i wspierały. To był dla nas zaszczyt gościć Ciebie w naszym magazynie oraz móc z Tobą rozmawiać, życzymy miłego wieczoru naszym słuchaczom i przede wszystkim odwagi! Tak jak to pięknie ujęłaś! ________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
  4. **Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się pierwszy wywiad w formie nagrania video. Tym samym zapowiadając ich nadchodzącą premierę pierwszego wydania czasopisma które odbędzie się już w poniedziałek!** ___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Raymond Hall: Dzień dobry Państwu! Raymond Hall, miesięcznik Venture - Dziś gościmy w naszym materiale właścicieli firmy Ventre Technologies! Specjalni goście którzy znaleźli dla nas czas aby udzielić nam wywiadu co jest ogromnym wyróżnieniem dla naszej redakcji! Fabrizio Bonventre: Witamy serdecznie w naszym biurze, miło Was widzieć. Aurelia De Rose: Witamy, witamy! Raymond Hall: Dla nas jest to jeszcze większy zaszczyt, jeszcze większa przyjemność po naszej stronie. Jednakże aby nie zabierać więcej czasu ponieważ dla naszych oglądających tak naprawdę najważniejsze jest to... Co dziś będą mogli się dowiedzieć i jaką naukę z naszego spotkania wyciągną! A na pewno będzie jej sporo! Zaczynając od pierwszego pytania jakie dla Państwa przygotowałem. Jest ono bardzo konkretne na sam początek, jednak bardzo ale to bardzo ciekawe. Biorąc pod uwagę fakt obecnej sytuacji w branży, jak Państwa firma widzi obecną sytuację krachu na rynku gier wideo? Czy mają Państwo pomysły jak wyjść z tego obronną ręką? Fabrizio Bonventre: Sytuacja na rynku gier jest całkiem trudna! Wynika to z tego, że klienci wymagają coraz to ciekawszych, bardziej jakościowych gier. Wpływa na to też konkurencja czy wyzwania deweloperskie. W takiej sytuacji kluczowe jest skupienie się na dostosowaniu się do rzeczywistości, która w szybkim tempie się zmienia. Skoncentrowaniu się na jakości oraz potrzebach... Co do pomysłów - Najważniejszy jest rozwój w tym kierunku, budowanie silnej społeczności graczy, poszukiwanie partnerstw strategicznych z innymi firmami oraz adaptację do zmieniających się trendów rynkowych. Raymond Hall: To bardzo wyczerpująca odpowiedź, bardzo ciekawa musimy przyznać. Wspomina Pan o budowaniu silnej społeczności graczy i jest to dobra myśl. Od razu powiem, że mamy przygotowane odnośnie tego pytanie! Jednakże wspomniał Pan o najważniejszej kwestii na początku - Jakości gier. Bo jest taka pewna myśl, wiele osób mówi, że konsola bez dobrych gier jest przedmiotem totalnie bezwartościowym. Czy zgadza się Pan z tymi słowami i czy planują Państwo wejść w dystrybucje i rynek gier wideo ratując swój sprzęt cd obecnego kryzysu deweloperskiego? Fabrizio Bonventre: Zgadzam się, że konsola bez atrakcyjnych gier może być trudna do sprzedaży. Dlatego kluczowe jest zapewnienie bogatej biblioteki gier, które przyciągnąklientó i zachęcą ich do zakupu konsoli. Póki co, nie planujemy wypuszczać własnych gier... Lecz nie jest to też opcja, którą możemy wykluczyć. Póki co, zawieramy współprace ze znanymi wydawnictwami. Raymond Hall: Czy są Państwo w stanie nam zdradzić jakie są to współprace? Ostatnimi czasy bardzo ciekawą i szalenie popularną produkcję stworzyło studio Byte Bridge Games Studios! Czy jest to jakiś konkretny trop? Fabrizio Bonventre: Przyszłe współprace będziemy ujawniać już niedługo, na razie ściśle współpracujemy z Electronic Arts, co do Byte Bridge Games Studios nie mamy planów na ten moment. Raymond Hall: Rozumiem, rozumiem. W takim razie jak wygląda sprzedaż ostatnimi czasami VBOXA? Czy jest to dobry rynek w który warto inwestować swoje pieniądze na giełdzie kupując swoje udziały? Czy jest coś czym jest Pan w stanie pomimo trudnego czasu zachęcić do inwestycji potencjalnych inwestorów? Fabrizio Bonventre: Sprzedaż VBOX'a jest naprawdę dobra i przekroczyła nasze wszelkie oczekiwania, jego promocja odniosła naprawdę dobre skutki. Czy warto inwestować? Oczywiście, konsole do gier mają naprawdę szerokie grono fanów, wynika to między innymi z tego, że w całkiem dobrej cenie można zdobyć dobry sprzęt - Konsole która uniesie naprawdę sporo wymagających tytułów. Raymond Hall: Mhm... Mhm. Czy moglibyśmy uzyskać takie informacje, od czasu premiery VBOX'a o jakiej liczbie sprzedanych egzemplarzy konsoli mówimy? Fabrizio Bonventre: Raczej nie ujawniamy takich informacji, lecz mogę powiedzieć, że w samym Los Santos można powiedzieć o sprzedaży liczonej w tysiącach sztuk. Raymond Hall: Tysiącach sztuk to nie jest wybitny wynik, patrząc na ilość mieszkańców w naszym mieście. Czy Państwa produkt znajduje większych odbiorców za granicą? Jeżeli tak, to w jakich częściach świata? Fabrizio Bonventre: Poza USA najchętniej sprzedaje się w Europie, dokładniej Zachodniej Europie. Celując głównie w Państwa takie jak Wielka Brytania, Francja czy Niemcy. Tam odnotowaliśmy naprawdę sporo zamówień. Raymond Hall: To bardzo dobre wieści, mają Państwo rozpoznawalność w wielu zakątkach świata. W takim razie, czy jest Pan w stanie nam określić jakie koszta towarzyszą produkcji konsoli i czy sprzedają je Państwo z zyskiem? Czy jednak ze stratą licząc na potencjalny zysk z wykupywanych subskrybcji czy gier? Fabrizio Bonventre: Tak jak mógł Pan zobaczyć, wszystkie części do konsoli produkujemy sami, staramy się by były jak najlepszej jakości. Cena za wyprodukowanie jednej konsoli to około trzy tysiące dolarów. Nie liczymy jedynie na zysk z subskrybcji. Zysk nie jest może spory, lecz bardziej liczymy na to, że firma uzyska lepszy rozgłos. Można powiedzieć, że jesteśmy świeżym graczem na tym rynku. Raymond Hall: Przypomni nam Pan i wspomni naszym słuchaczom, jaka jest aktualna cena Państwa konsoli? Rynek jest chwilowo bardzo... Różny. Ceny często takich sprzętów ulegają zmianie. Fabrizio Bonventre: Stale trzymamy się ceny trzy i pół tysiąca dolarów włącznie z grą w zestawie. Kolejne tytuły są sprzedawane po sto dolarów za sztukę. Raymond Hall: Rozumiem... Skoro rozmawiamy o Państwa produkcie to obserwując Państwa media, aktualnie w sprzedaży znajduje się model standard. Czy planujecie wydać kolejne modele w przyszłości? Czy możemy liczyć na uchylenie rąbka tajemnicy dotyczącego przyszłych modeli VBOXA? Aurelia De Rose: Oczywiście! Zgadza się. Jak na razie w naszej ofercie znajduje się tylko VBOX w wersji standard - Ale! Możliwe, że w najbliższym czasie pojawi się coś nowego. Co do wszelkich informacji dotyczących specyfikacji, nie możemy zdradzić szczegółów. Mogę jedynie dodać, że na pewno pojawią się na rynku dwie dodatkowe wersje VBOX'a w tym możliwe, że dorzucimy różnego rodzaju wersje kolorystyczne. Więc warto czekać i obserwować nasze social media. Raymond Hall: Zachęcamy oczywiście do obserwacji strony, zwłaszcza nowych klientów bo każdy gracz miał okazję zapoznać się z Państwa produktem doskonale musi wszystko znać... Jednak mam krótkie pytanie dotyczące właśnie nowych wersji konsol. Nie możecie Państwo nam wszystkiego zdradzić natomiast czy możemy liczyć na typowo mocniejsze osiągi konsoli? Czy głównie bazujemy na większej pojemności dysku i usprawnieniach? Aurelia De Rose: Owszem tak, naszym priorytetem jest to, żeby takie urządzenie prawidłowo działało z każdym tytułem gry wideo a im lepsza jakość tym lepszy komfort z rozgrywki. Dlatego im lepsze specyfikacje tym większa przyjemność i wygoda podczas spędzania nudnego wieczoru i grania w swój ulubiony tytuł. Raymond Hall: Czy mają Państwo już jakieś wstępne analizy i wyliczenia o jak droższym produkcie w kolejnych wydaniach i wariantach możemy liczyć? Fabrizio Bonventre: Na pewno jeden model będzie tańszy niż wersja standardowa! Drugi za to będzie około dwa tysiące droższy, tyle mogę powiedzieć. Raymond Hall: To już konkretna informacja za którą jesteśmy bardzo wdzięczni! Nasi słuchacze, widzowie oraz czytelnicy będą mogli zasięgnąć takiej informacji tylko u nas. Jakie mają Państwo pomysły na przyszłość w tej branży? Chodziło nam o to, że oczywiście konkurencja nie śpi. Musi Pan zdawać sobie oczywiście każdego dnia z tego sprawę jak bardzo trzeba wychodzić do przodu by być przed konkurencją. Czy aktualna sprzedaż VBOX'a jest na tyle satysfakcjonująca aby nie budzić obaw przed konkurencją? Jakie posiadają Państwo plany na rozwój tej ogromnej marki konsoli do gier? Fabrizio Bonventre: Pomysłów jest sporo, najważniejsze jest starać się, by produkt był jak najwyższej jakości, tak by zachęcił do wybrania naszej marki. Musi spełniać wszelkie oczekiwania ze strony klientów, które jak można się domyśleć nie są za niskie. Więc warto przemyśleć każdą najmniejszą część, którą będą zawierać najnowsze modele. Co do planów, na pewno pojawi się wiele gadżetów oraz akcesorii, które umilą rozgrywkę na swojej konsoli. Chcemy by klient kupując swojego VBOX'a mógł przystosować go do siebie w stu procentach. Raymond Hall: Jest to bardzo ciekawa i tajemnicza myśl dotycząca tego dostosowania pod gracza. Mam rozumieć, że jest to główny zamysł i atut Państwa produktu w walce na rynku z konkurencją? Fabrizio Bonventre: Dokładnie tak, chcemy tym zachęcić ludzi do zakupu oraz pokazać im, że zależy nam w pełni na zadowoleniu z posiadania konsoli przez klientów. Raymond Hall: Rozumiem a mam takie bardziej prywatne pytanie... Czy wszystkie poczynania w związku z VBOX'em i Państwa firmą są tak naprawdę wizją czysto Państwa biznesową czy jest Pan tak naprawdę graczem i wie Pan czego gracze potrzebują? Fabrizio Bonventre: Ciężko nazwać mi siebie graczem, nie mam raczej czasu na zajmowanie się tym. Bazujemy na opiniach klientów oraz wykorzystujemy to, że poziom konsol na rynku jest tak naprawdę zdominowany przez parę firm. Głównie mówię tu o Sony oraz Microsoft. Lecz mogę ujawnić ułamek tajemnicy, że nie planujemy zatrzymywać się jedynie na konsolach. Raymond Hall: Rozumiem... To zdradził mi Pan odpowiedź na moje przygotowane już wcześniej pytanie. Wspominał Pan o dobrej sprzedaży w Europie, tam króluje sprzedażowo Sony a jak Państwa produkt się tam odnajduje? Czy jesteśmy w stanie poznać chociażby sprzedaż konsoli w tamtym regionie? Fabrizio Bonventre: Stopniowo na pewno jest odkrywany przez ludzi, staramy się promować go w tamtych regionach jak tylko się da. Możliwe, na pewno chcemy otworzyć fabryki w państwach Europy Zachodniej, by podwoić sprzedaż oraz produkcję produktów w tamtych regionach. Jak na razie nie podajemy szczegółów na temat sprzedaży. Jest to stosunkowo świeży temat. Na pewno rośnie on stopniowo oraz powoli, trzeba najpierw zbudować zaufanie społeczności. Raymond Hall: Ale jest ona większa niż u nas w mieście, tak? Fabrizio Bonventre: Łącząc wszystko, na pewno. Miasto jest tylko jedno, Państwa Europejskie są zdecydowanie większe od takiego Los Santos. Raymond Hall: To prawda, widziałem serfując po sieci i mediach społecznościowych Waszej firmy - Ventre Technologies, że ostatnimi czasy powstała platforma... Pewnego rodzaju narzędzie o nazwie VBOX App które ma na celu zgromadzenie społeczności graczy i umożliwienia im interakcji między sobą. Czy mają Państwo jakieś dodatkowe pomysły na rozwój tej platformy? Aurelia De Rose: Oczywiście, szczerze mówiąc to wejście tej aplikacji w świat daje nam ogromne możliwości. Sam rozwój tej platformy... Będziemy ją udoskonalać z miesiąca na miesiąc. Wprowadzając różnego rodzaju nowości czy też dodanie opcji specjalnie dla społeczności. W to również wchodzi organizacja różnych wydarzeń dla graczy a nawet integracje z innymi urządzeniami dodając do tego nowe zawartości oraz usługi dla użytkowników. Raymond Hall: Jest to bardzo ciekawy pomysł, czekamy z niecierpliwością na wieści dotyczace nowości! Zostało nam kilka ostatnich pytań... Chciałbym od razu do nich przejść aby nie zajmować Państwa cennego czasu. Ventre Technologies, nazwa Państwa firmy wskazuje na produkty różnej maści. Obserwując profil społecznościowy natknęliśmy się na konsole, automaty vendingowe, alarmy. Jakimi produktami Ventre Technologies może nas jeszcze zaskoczyć a o jakich na ten moment nie wiemy? Czy są Państwo aktualnie w jakiejś współpracy, pracują Państwo nad czymś o czym my jeszcze nie wiemy a jest to obecne wśród nas? Fabrizio Bonventre: Pracujemy nad nowym produktem, podpisaliśmy wstępnie parę współprac dotyczących promocji! W poniedziałek zostaną już ukazane pierwsze skrawki, promocja kierująca się głównie do ludzi. Integrując ich w to, przez co będą mogli zdobyć ten produkt całkowicie za darmo! Jeśli chodzi o samą jego premierę, trzeba czekać do następnej niedzieli. Raymond Hall: Z racji, że jest to magazyn dla osób które chciały by dokonać udanych inwestycji, jak widzicie Państwo jako firma uczestnicząca w rynku konsol i nieodłącznie jesteście częścią branży gier wideo - Szanse na podniesienie się rynku z kolan i zażegnanie kryzysu? Czy obecnie programisci, developerzy mogą liczyć na dobre warunki pracy? Czy jest to opłacalny rynek pod który warto inwestować środki bądź się szkolić? Fabrizio Bonventre: To na pewno, branża gier oraz konsol idzie bardzo szybkim krokiem do przodu, co za tym idzie zapotrzebowanie na developerów, programistów oraz inne stanowiska potrzebne do produkcji następnych rzeczy. Więc jeżeli dana firma chce ich nabyć musi zaoferować wygodne dla nich warunki. Szkolić tym bardziej, coraz więcej pojawia się stanowisk w tym kierunku, do tego nie za małą stawkę! Więc moim zdaniem inwestować jak najbardziej warto. Raymond Hall: Mówiliśmy niedawno o automatach vendingowych - Czy są one również dalej obecne w Państwa produkcji i jaki jest to koszt? Fabrizio Bonventre: Oczywiście, korzystają z nich firmy takie jak Fuzzy czy Bean Machine, koszty oscylują mniej więcej w kwocie dwudziestu tysięcy. Raymond Hall: Dwudziestu tysięcy ma Pan na myśli zysku pozyskanego przez te firmy? Ja miałem na myśli, ile kosztuje produkcja takiej maszyny i w jakich cenach później one oscylują w kwestii... Sprzedaży. Fabrizio Bonventre: Ah, mój błąd. Za surowce oraz urządzenia do wyprodukowania jednej maszyny musimy wydać około dwóch tysięcy dolarów. Gotową maszynę można zakupić już w cenie czterech tysięcy. Raymond Hall: Kwota dwudziestu tysięcy to jest szacowany zysk firm które pozyskały od Państwa takie urządzenia? Fabrizio Bonventre: Jest to kwota, którą firma musi miesięcznie zapłacić za produkcję hurtową. Jak wiadomo, sławne marki napojowe stawiają takie automaty w dużych ilościach. Raymond Hall: Czy mają Państwo na koniec naszego wywiadu coś do przekazania naszym słuchaczom? Zawsze staramy się dać taką chwilę dla naszych gości. Fabrizio Bonventre: Na pewno zachęcamy do śledzenia naszych social mediów, ponieważ niedługo będzie można zobaczyć informacje na temat najnowszych produktów oraz konkursów przygotowanych specjalnie dla naszych klientów! Które będą zawierać naprawdę ciekawe nagrody! Raymond Hall: Oczywiście, również bardzo do tego zachęcamy jak i również do śledzenia naszych poczynań. Są to kolejni wyjątkowi i bardzo ciekawi goście w naszej prasie i na naszej stronie! Dziękujemy Wam za uwagę, mamy nadzieję, że dostarczyliśmy Wam solidną dawkę ciekawych informacji i motywacji do działania. Mówił Raymond Hall, miesięcznik Venture! ___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
  5. **W godzinach popołudniowych na kanale V-Tube Noaha Alexandra pojawił się pierwszy odcinek zapowiadanego wcześniej podcastu. Przed premierą odcinka nie było nigdzie zdradzone, kto będzie pierwszym gościem w projekcie perkusisty Soul Evisceration. Pierwszym gościem serii została DJ'ka oraz producentka H3XE, o której od ostatniego czasu jest nieco głośniej w sieci z powodu afery związanej z wytwórnią NOVA. Osoby, które włączyły materiał tylko po to by dowiedzieć się czegoś nowego z afery mogą się poczuć po materiale nieco zawiedzone. Noah na samym początku sam powiedział, że nie ma zamiaru drążyć dalej tematu, mimo że brał udział aktywnie na swoich social media w komentarzach pod postami. Tytuł odcinka został celowo stworzony tak by brzmiał on dwuznacznie, jednak jest on nawiązaniem do tego, że jest to pierwszy podcast Noaha, a jeśli chodzi o Freye to jest to pierwszy jej wywiad w takim wydaniu.** Noah: Cześć wszystkim! Ja jestem Noah Alexander, a to jest pierwszy, debiutancki odcinek mojego zapowiadanego wcześniej podcastu"My stick of view- drummer podcast about non drum things". Moim pierwszym gościem tej serii będzie Freya Sauber, znana inaczej pod pseudonimem H3XE... Jeszcze raz, hej Freya, jak się masz i co u Ciebie? ** Noah Alexander stara się kontrolować pracę dłońmi tak, by najmniej nimi ruszać przed kamerą.** ** Freya Sauber uśmiechneła się ciepło w stronę Noah, odwróciła wzrok finalnie do kamery machając i witając się z potencjalną widownią która to zobaczy, finalnie wróciła wzrokiem na Noah dodając w delikatnym stresie**. Freya: Hej, hej - szczerze z dnia na dzień coraz lepiej, ale to chyba widać skoro mam okazje brać udział w czymś takim jak teraz - finalnie dla mnie to pierwsze wystąpienie przed kamerą nie licząc spontanicznego vloga na jednej z imprez, jeszcze raz hej! Noah: Czyli mówisz, że jestem tą osobą co zainicjowała Ci debiutancki wywiad w takim wydaniu? Nie no teraz nie będę krył zaskoczenia, ale stawia to nas teraz w tym, że oboje mamy debiut tego wieczoru. ** Noah Alexander zaśmiał się pod nosem, popijając w międzyczasie napój z puszki.** ** Freya Sauber rozłożyła ramiona na bok, podrzuciła nimi śmiejąc się.** Freya: Przypadki chodzą po ludziach - a ten przypadek pewnie jest szczególny dlatego też... ** Freya Sauber obróciłą się w stronę kamery chcac integrować się z osobami które to obejrzą i złożyła dłonie razem przed twarzą.** Freya: Przepraszamy za wszelakie niedogodności... *parksneła śmiechem*. Noah: Tak... Przepraszamy z góry. *zaśmiał się*. Noah: No cóż, zobaczymy jak to wyjdzie, ale liczę na to, że ulepimy dzisiaj z tego świetny materiał... Anyway, ostatnio wokół Ciebie było dość głośno w sieci, z resztą sam też uczestniczyłem w tym wszystkim na social media. Odpowiedz mi tylko na jedno zdążyłaś już w miarę odpocząć po tym wszystkim? Domyślam się, że ulgę też na pewno odczułaś, racja? Freya: Oh ulge... radość i inne pozytywne aspekty tego wszystkiego doszły do mojego umysłu, tak dobrze słyszysz - pozytywne aspekty w tym wszystkim też się znalazły mimo że z zewnątrz pewnie tego nie widać. Noah: Cholernie mnie cieszy ta informacja, serio, ale myślę, że nie ma sensu dzisiaj drążyć tego tematu. Mógłbym to co prawda zrobić i tym sposobem podbić na start statystykę, dodając przy tym jakąś chwytliwą miniaturkę pod wideo na V-Tube.. Wiesz o co mi chodzi, nie? Tak z czerwoną strzałką i emoji. *zaśmiał się*. Noah: A no i zapomniałem, tekst z żółtym napisem na pół obrazu. Freya: Strzałka to wiem o co chodzi, ale może zaprezentujesz do kamery swoją miną, o jaką emoji chodzi? Pewnie wiele osób też chętnie zobaczy twoją wizje miniaturki w twoim własnym wykonaniu. ** Noah Alexander spojrzał wówczas w kamerę.** Noah: Joey, nagrywasz to? Może powinniśmy to razem zrobić Freya? Co ty na to? Freya: Twoja miniaturka, twoje emoji! Nie będę się wtrącała w twoją teatralną wizje artystyczną. Noah: C'mon! Ty też w końcu jesteś gwiazdą tego odcinka. Freya: Aaah... niechętnie, ale chyba zostałam przekonana. ** Freya Sauber momentalnie złapała za szklanke z wodą, upiła niewielką ilosć.** Noah: No to... Na trzy... Raz... Dwa... Trzy... **Noah Alexander odwrócił się do kamery i zapozował z miną, udając zaskoczenie, zakrył dłonią otwarte usta.** ** Freya Sauber odwróciła się w stronę kamery, delikatnie z opóźnieniem po Noah zrobiła identyczny gest jak on udając ogromne zaskoczenie.** ** Noah Alexander parsknął po chwili śmiechem.** Noah: Dobra, to się wytnie... Chyba... Freya: Zdecydowanie - haha... Noah: Dobra... Skończmy wygłupy, pora na przesłuchanie Freya. ** Noah Alexander zmienił nagle ton na poważny mówiąc to.** ** Freya Sauber poprawiła swoją pozycje na krześle, wracając wzrokiem na Noah.** Noah:: Robiąc research o Tobie w sieci znalazłem informację, że pochodzisz z Niemiec, zgadza się? Freya: Zgadza się, jestem w stu procentach rodowitą Niemką z Koloni, mieszkałam tam od urodzenia aż do przyjadu tutaj. Noah: Kolonia? Damn it... Lepiej nie będę zaczynał tematu związanego z geografią bo tylko się wyłożę przed kamerami jeszcze bardziej... Co w takim razie wpłynęło na to, że znalazłaś się tutaj, w USA? Wymiana studencka? Freya: Nic z tych rzeczy - ale też nie oczekuj historii życia, sprawa jest prosta i niezbyt interesująca. Znalazłam się tutaj czysto z ciekawości, chęci poznawania innych rejonów świata, jak i klubowej kultury muzycznej. Noah: Czyli Twój pobyt w USA jak można określić na ten moment? Ile lat już minęło od twojej migracji? Freya: Oh który mamy teraz rok? Dobra - już wiem.... mineły już okolice dwóch, może prawie trzech lat odkąd opuściłam swój kraj, jeśli chodzi o miasta i stany które zwiedziłam... są niezliczone - poważnie, jak to jest możliwe że jeden stan potrafi swoją powierzchnią przewyższyć cały kraj, niepojęte to dla mnie jak USA jest ogromne. Noah: To prawda, sam ostatnio sobie to uświadomiłem jak wybrałem się na zlot motocykli pod granicą ze stanem Oregon... W takim razie domyślam się, że zamierzasz w przyszłości starać się o obywatelstwo, zgadza się? **Noah Alexander upił kilka łyków napoju z puszki.** Freya: Zaczynam traktować ten kraj jak mój dom, także tak - to jest jeden z przyszłościowych planów na samą siebie. Noah: Nie pozostaje mi nic innego jak po prostu trzymać kciuki za Ciebie, ale w mojej opinii to będzie tylko formalność w przyszłości. Z dnia na dzień stajesz się co raz bardziej rozpoznawalna w końcu. Noah: Powiedz mi w takim razie Freya... Czy zaczynałaś już przygodę z muzyką w swoim ojczystym kraju? Czym się w zasadzie różni niemiecki rynek muzyczny od naszego? Domyślam się, że różnica jest spora, ale chciałbym zobaczyć Twój punkt widzenia. Freya: Oh rozpoznawalność... to jedno z tych słów które zaczynam słyszeć regularnie, mimo że nie uważam się za osboą aż tak medialną. Czy zaczynałam przygodę z muzyką? Oczywiście że tak odkąd skończyłam dziewiętnaście lat zaczynałam stopniowo wdrażać się w świat klubów i utrzymywać się, właściwie to opłacać swoją szkołe, studia własnie w amatorskich występów jako DJka czy to w klubie, na domówce czy w tak zwanej "piwnicy" prościej undegroundowy klub który oficjalnie nie istnieje i nigdy nic tam nie miało miejsca. Noah: I to wszystko jeszcze miało miejsce gdy nie byłaś w USA, zgadza się? Freya: Czym się różni rynek nniemiecki od tego tutaj? Myśle że rynkiem tutaj rządzi rap czy też hip-hop, wszelakie jego odmiany, po moich doświadczeniach i imprezach na których byłam, za to w Niemczech nie znajdziesz klubu bez muzyki z nutką Techno, hah...nTak - to wszystko miało miejsce przed wyjazdem do USA. Noah: Czyli przyleciałaś już do nas z bagażem doświadczenia, który zamierzałaś wpompować w nasz w ten słynny showbiznes... Co do twojej rozpoznowalności, wiesz... Sama możesz się nie uważać za osobę miedialną, ale no internet robi swoje... I to widać. Freya: Cóż - czy zamierzalam... raczej, nie? Wszystko wyszło czysto z przypadku przez taką jedną osobę. ** Noah Alexander przyłożył palec wskazujący do ust i przymknął na chwilę oczy.** Noah: Dzisiaj nie rozmawiamy już na ten temat... To ty masz być tym tematem numer jeden Freya... Freya: Oh - okay... rzuciłam tylko wytłumaczenie, ale chyba każdy wie o kogo chodzi! Noah: Na pewno. ** Noah Alexander spojrzał w obiektyw kamery i puścił oczko.** Noah: Wink, wink. Noah: Dobra... Wracając do tematu Twojej twórczości... Sądząc o tym co powiedziałaś, to produkcja Hollow nie jest Twoim pierwszym projektem, mam rację? Freya: Pierwszym który zobaczył światło dzienne - ale ogólnie to nie, są pewne skrawki utworów które nigdy nie zobaczyły ukończenia lub też po prostu stwierdział że nie jest to warte wypuszczenia i traktować to jako doświadczenie w produkcji. Noah: Czyli można uznać, że to właśnie Hollow był ostatecznie tym projektem, przy którym powiedziałaś... Cholera to jest to! Idealne by wrzucić to jako mój debiutancki projekt... Tak było? Freya: Cóż - tak! No i niesamowicie klimatycznie wpasował w dzień w który go wypuściłam bo Halloween! Noah: W ostatnim okresie Halloween to dość popularny okres, kiedy artyści coś wypuszczają w sieć... Freya: W moim przypadku to był czysty przypadek - poważnie. Noah: Co było po Hollow dalej? Machina kariery muzycznej ruszyła? Freya: Kariera muzyczna raczej ruszyła po pewnym remixie, a tak to się toczyła na spokojnie raczej byłam taką szarą myszą nie zwracającą na siebie uwagi nawet grając w klubie, bo nikogo dosłownie nie obchodziło kto stoi za konsoletą danego wieczoru. Noah: Pewnym remixie? Masz na myśli projekt MOXXXY? Freya: Dokładnie o nim - wtedy dostałam jeszcze większego kopa na rozruch... aby zainteresować się dalej i możliwe że wykorzystać swoją szanse na pokazanie się? Noah: I też to zrodziło relację między Tobą, a Judy, mam rację? Freya: Yeah - w jakimś stopniu nawiązałyśmy kontakt... naszą "grą" chyba tak to można nazwać. Noah: Chcesz coś więcej powiedzieć o tym jak to się zaczęło? Freya: Sama nasza "gra"? Chyba czysty przypadek że ktoś do Judy podesłał moją wizje jej własnego dzieła, nic innego. Noah: Ostatecznie można jednak stwierdzić, że dzięki temu przypadkowi ostatecznie udało się wam zbudować silną relację przyjacielską, zgadza się? Freya: Nie wiem czy ona tak to traktuje - ale z mojej strony to tak, traktuje ją jak przyjaciółkę i jednocześnie... może zabrzmi śmiesznie ale "mentorkę". Noah: Szczerze mówiąc, jakbym sam brnął w ten styl muzyki co ty, to też bym ją traktował jako mentorkę. *zaśmiał się*. Noah: Ale jestem tylko pałkarzem i może w sumie aż... Tak jestem aż pałkarzem Soul Evisceration z planami na prywatne projekty wokalne, ale to już zostanie między nami... Freya: O-ooh... słodkie tajemnicze wychodzą. Noah: Nie będę Ci zadawał pytania o to czy oglądałaś nasz najnowszy dokument, bo już znam odpowiedź... Zdradzę ją wam... Joey! Zbliżenie na moją twarz! **Kamerzysta zbliżył kadr na twarz Noaha, która obejmuje prawie cały obraz. ** **Noah Alexander spojrzał w obiektyw z poważną miną, po czym dodał.** Noah: OGLĄDAŁA! **Joey śmiejąc się, wrócił do standardowych ustawień kadru.** ** Freya Sauber podesmiała się po słowach Noah, delikatnie zakrywając twarz.** ** Noah Alexander zaczął się śmiać dość głośno.** Noah: Powiem Ci, że zaczyna mi się podobać ten content. Serio, czuje się to będzie dobry projekt... Freya: Oh projekt... ** Freya Sauber zerkneła na kamerzyste, kolejno na Noah.** Freya: Zapomniałam że jesteśmy nagrywani - jeez! I znowu stres wrócił... Noah: Jest dobrze! Serio Freya, cieszę się w takim razie, że czujesz się tu swobodnie. Noah: Miałaś okazję już pracować jako producentka z różnymi artystami. Zdradzisz nam z kim Ci się najlepiej do tej pory współpracowało? Freya: Cóż nie chcę wybierać "ulubionej" osoby... ale parę słów o nich mogę powiedzieć. Noah: Ooo tak, na to czekałem... Freya: To tak - jeśli chodzi o Eliane, ELIROSE - miałam z nią okazje pracować przy produkcji jej dzieł artystycznych i pracuje dalej ale więcej szczegółów o tym nie moge powiedzieć, finalnie i tak prace chwilowo wstrzymane z mojej winy - brak dostępu do studia trochę to utrudnił, ale to nie o tym - a o samej Eli! Cudowna z niej dziewczyna pozytywna, przyjazna, a co najważniejsze wyrozumiałą jeśli chodzi o kwestie problemów drugiej osoby, dziewczyna ma cudowny głos i wyobraźnie - jej teksty są wypełnione szczerością jak i sama ona! ** Freya Sauber złapała za szklanke wody i upiła delitkanie zawartości.** Noah: Szczerze mówiąc... To dziewczynę bardziej kojarzę z tego, że zajmuje się modelingiem... Skoro dajesz rekomendacje to będę musiał zrobić kolejny research... Kto wie, może na następnego gościa tego programu. ** Noah Alexander zaśmiał się.** Noah: A jak z innymi osobami? Freya: Widocznie wiele w niej talentów, kto wie co jeszcze ukrywa przed nami? Inne osoby - Matthew Pierce! Człowiek z niesamowitym poczuciem humoru, czasem mi się wydaje że mija się z powołaniem i powinien zajmowac się standup'em albo zostać komikiem i to mówię poważnie, jego teksty mimo smętności i smutku z nutka agresywności niekoniecznie przedstawiają go jaki jest prywatnie. Noah: Powiedz mi Freya już tak na koniec... Jakie masz plany na samą siebie, wydałaś na dniach BLOODLUST. Mamy spodziewać się w niedalekiej przyszłości czegoś więcej? Freya: Niedalekiej? Oj i to bardzo niedalekiej w tytule na streamingach widnieje pewna data... 28 stycznia, także połącz kropki! Noah: W tym jestem w miarę dobry... Dobrze, że nie kazałaś mi czegoś liczyć, to byłby to już problem. ** Noah Alexander zaśmiał się głośno.** Noah: W takim razie czekamy z niecierpliwością na 28 stycznia! No i cóż... Nie pozostało mi nic innego niż podziękować za Twój poświęcony czas dla mnie dzisiaj. I że też chciałaś zagościć w moim pierwszym odcinku podcastu, serio. Czuję się cholernie zaszczycony tym. Pozwolisz, że na koniec zrobię nam wspólną fotkę z polaroida i zawiesze ją na ścianie... Ale to muszę do tego kupić tablicę jeszcze korkową. ** Noah Alexander zaśmiał się.** Freya: Nie mam z tym problemu Noah, również dziękuje za szanse pokazania sie tutaj i przekazania paru informacji którzy może jacyś oglądajcy chętnie chcieli się dowiedzieć.* Noah Alexander wyciągnął spod stołu polaroida. Noah: Eelis, zrobisz nam zdjęcie? **Kamerzysta wówczas skierował nagle kamerę na Eelisa. ** Noah: Tak widzowie... On był tu przez cały czas... Eelis: Zdjęcie, obraz, popiersie, cokolwiek. Freya: I jadł pizze na naszych oczach! Noah: Tak... ** Noah Alexander podał mu polaroida.** ** Eelis Forsberg podchwycił aparat, obejrzał go sprawnie, po czym wziął kilka kroków żeby złapać domyślnie odpowiedni kadr.** ** Eelis Forsberg zaczął szukać odpowiedniej pozycji i kątu niczym profesjonalny fotograf, w rzeczywistości bardziej udaje niż zna się na robocie.** Noah: Mamy to? ** Eelis Forsberg gdy tylko się ustawili, pstryknął im zdjęcie.** ** Eelis Forsberg poprawił polaroid, wystawił go w stronę Noaha, razem z wysuwającym się, wciąż ciemnym zdjęciem.** ** Noah Alexander odebrał zdjęcie i trzyma je w ręku.** Eelis: Ścianka chwały, co? Aż się przypomina film Dyktator. ** Noah Alexander zaśmiał się.** Noah: Wiesz, że z tego była inspiracja? Freya: Chyba muszę zerknąć o jakim filmie mówicie. Eelis: Koniecznie. Noah: Dobra... To co, Freya? Żegnamy się oficjalnie. Dziękujemy za to, że byliście z nami do końca i do zobaczenia! **Eelis Forsberg ruszył w kierunku pudełek z pizzą, zaczął nieco wachlować ich pokrywami, tak by ulotnić zapach pizzy w kierunku dwójki na planie.** Freya: Bye, bye! **Obraz zaczął przyciemniać się stopniowo, a pod koniec w tle został puszczony kawałek utworu H3XE - BLOODLUST** Wspomniane osoby z branży w materiale: MOXXXY, Matthew Pierce, ELIROSE, Soul Evisceration, Eelis Forsberg - niespodziewany gość na wizji. AKCJA IC: PROMOCJA: WYDATKI: INFORMACJE DLA OPIEKUNÓW:
  6. Wieczorem na stronie przewodzącej Behind The Wheels ukazał się kolejny wywiad z topowym kierowcą Formuly Drugiej. Jak się czuje sam kierowca po tragicznym wypadku podczas Alaska Grand Prix? Co z planami na przyszłość utalentowanego Demari Latte? Serdecznie zapraszamy do przesłuchania! Written by MONIQUE ARMELAU - DAILY GLOBE, 26/08/2023 * Poniżej został zamieszczony wywiad w formie audio przeprowadzony przez Monique Armelau wraz z Demari Latte. Monique Armelau mówi; Cześć Demari, jak się czujesz? Twój menedżer pozwolił mi zadać kilka pytań po tym tragicznym wypadku, masz siłę i chęci odpowiedzieć na kilka z nich? Zajme Ci tylko kilka minut. *zerkneła na leżącego kierowcę ze współczuciem, zasiadła na krzesełku obok łóżka* Demari Latte mówi: Yhm... jasne.. Dawaj. * kiwnął głową przerzucając zmęczone oczy na reporterkę. * Monique Armelau mówi: Więc.. słowem wstępu. Jak się czujesz po wypadku? Czy masz jakieś obrażenia, o których chciałbyś opowiedzieć? Demari Latte mówi: Wybudziłem się w nocy, więc chyba jest coraz lepiej... niedługo będę miał siłę wstać na nogi... Nie czuje paru palców i prawej stopy, może za bardzo mnie przypaliło, mam ślady na rękach i nogach do łydek, ale teraz się zabliźniają... Dobrze, że nie musiałem oglądać tego... Moja piękna skóra... *odpowiedział bardzo przybitym i smutnym głosem* Monique Armelau mówi: Co według Ciebie było przyczyną tego wypadku? Czy miałeś jakiekolwiek oznaki, że coś może pójść nie tak? Demari Latte mówi; Nie miałem jeszcze okazji widzieć nagrań... I chyba nie chce ich widzieć... Pamiętam tylko, że nagle poczułem szarpnięcie z tyłu, potem stabilizator z szyi dziwnie się na mnie ułożył, poleciałem w stronę band i...Pustka. Monique Armelau mówi: Mhm.. ciężko mi nawet sobie wyobrazić jakie to muszą być odczucia.. Jakie są Twoje myśli i uczucia dotyczące dalszego uczestnictwa w wyścigach po tej sytuacji? Demari Latte mówi; Muszę wrócić... o ile będę dalej w stanie... Mam nadzieję, że szybko wrócę do formy... Monique Armelau mówi; Powrót to podstawa, nie może zabraknąć Cię na dłużej w Formule 2.. Jakiego typu środki podejmujesz, aby wrócić do pełnej sprawności fizycznej i mentalnej po wypadku? Demari Latte mówi; Już dzisiaj zacząłem pierwsze rehabilitacje... Ale czarno to widzę. Monique Armealu mówi; Otrzymałeś wsparcie od swojego zespołu i bliskich osób po wypadku? Demari Latte mówi; Gdy tylko się obudziłem, a lekarze rzucili to do rodziny i bliskich, zadzwonił do mnie Dylan Greene, mój stary znajomy i wszystko ze mną obgadał... Ale nie mam siły paplać tyle ile przed Alasca Grand Prix... Monique Armelau mówi; Tak, jedność i zaufanie w drużynie to podstawa.. Czy wypadki i ryzyko towarzyszące wyścigom wpływają na Twoje podejście do kariery wyścigowej i na Twoje cele w Formule 2? Demari Latte mówi; Nigdy nie bałem się wypadków, są kolejną przeszkodą do przejścia... Monique Armelau mówi; Co mógłbyś doradzić innym kierowcom na podstawie swojego doświadczenia? Demari Latte mówi; Nie próbujcie walczyć z Benefactorem o pierwsze miejsca. *Latte pierwszy raz od początku wywiadu się uśmiechnął okazując swoje białe zęby, tym razem bez diamentowych grillów* Monique Armelau mówi; Czy ten wypadek wpłynął na Twoją wizję przyszłości jako kierowcy wyścigowego? Czy masz teraz inne cele lub priorytety? Demari Latte mówi; Cel się zmienił... Kiedyś to było bycie najlepszym... a teraz wejście znowu do mojego bolida i pokazanie wszystkim, że jestem nieśmiertelny.... *Latte mocno zakasłał sięgając po wodę, z uwagi na stan pacjenta lekarze przerwali wywiad.*
  7. Wieczorem na stronie przewodzącej Behind The Wheels ukazał się wywiad z jednym z kierowców ligi Formula 2. Jakie podejście ma kierowca do aktualnego sezonu oraz co mysli o wpadkach Teamu Sprunk? W tym wywiadzie możecie się własnie tego dowiedzieć! Nie zabrakło pytań o przyszłe plany kierowcy jak i rad dla początkującyc kierowców. Serdecznie zapraszamy do przesłuchania! Written by MONIQUE ARMELAU - DAILY GLOBE, 30/04/2023 * Poniżej został zamieszczony wywiad w formie audio przeprowadzony przez Monique Armelau wraz z Demari Latte. Monique Armelau mówi: Okej, witaj Demari, fajnie że zaczekałeś i dałeś się dorwać pod zapewne twoją ulubioną ściankę wywiadowczą! *zaśmiała się* Dzisiejsze kwalifikacje, czwarta lokata - Uważasz, że nieszczęśliwy wypadek kierowcy Sprunk miał na to jakiś wpływ? Uważasz że mógł byś zrobić coś lepiej? *** Monique Armelau manewruje oczywiście mikrofonem pomiędzy osobami gdy udzielają odpowiedzi.** Demari Latte mówi: Yup... Zakręty mi nie wychodziły... Jak usłyszałem na radiu "sprunk off" - wiedziałem, że będzie ciężko... Miałem problem z przyczepnością, wydaje mi się, że mogli mi coś źle ustawić w picie... *Położył rękę za głowę drapiąc się delikatnie.*. Demari Latte mówi: Nie mniej jednak, muszę powiedzieć - a nie jestem z tych "doceniających", że każdy kto był przede mną, jechał lepiej i w pełni zasłużył na swoje miejsce. Na następnych kwalifikacjach muszę dać lepsze informacje załodze. Monique Armelau mówi: Odnośnie braku przyczepności, zaliczyłeś niestety spinning na jednym ze swoich okrążeń pomiarowych. Nie wyprowadziło cię to z równowagi? Może działało to jednak na Ciebie motywująco by się poprawić i zdobyć wyższą lokatę? Demari Latte mówi: Uhhh... *uśmiechnął się wykręcając końcówkami palców krawędzie chustki.* Taa, chyba zepsuło mi to humor i podejście do kolejnych okrążeń... Wie o tym najlepiej moja pit contact, słyszała co mówiłem na radiu... Monique Armelau mówi: Podejrzewam, że są to jednak słowa których nie chcielibyśmy aktualnie usłyszeć przed kamerami. *zaśmiala się.* Schodząc przy tym na przyjemniejszy tor, jak ważna jest współpraca z zespołem w Formule 2? Jakie role odgrywają inżynierowie i mechanicy w Twoim jakby nie patrzeć sukcesie?. Demari Latte mówi: Bez nich mógłbym równie dobrze jechać rowerem, poważnie... Bolid jest tak skomplikowanym cackiem, że pęka mi od tego głowa. Jeśli coś źle ustawią, mogą mi spie... znaczy, zepsuć cały wyścig - jeśli ustawią idealnie, to będzie tak jak ostatnio. **** Odniósł się, do poprzedniego wyścigu, w którym zajął 2 miejsce. (( Demari Latte ))** Monique Armelau mówi: Ciężko się z tym nie zgodzić, końcowo drużyna to drużyna. Myślisz, że aktualna forma fizyczna i psychiczna pozwoli ci na wygranie nadchodzącego wyścigu, a końcowo mistrzostwa? Demari Latte mówi: Uh... Ciężko powiedzieć... Czuje się jak bóg, serio... Z resztą to widać. *zaśmiał się mówiąc wyjątkowo nieskromnie o swojej osobie.* Dam z siebie wszystko, a nie pogardzę p1... Jestem z tych, którzy nie przyjmują porażek. Demari Latte mówi: Jeśli ostatnio miałem p2, a teraz nie zajmę p1... To następny wyścig będzie mój... Monique Armelau mówi: Uważasz, że twój kolega z zespołu będzie twoim największym rywalem? W jakich relacjach stoicie z Luigim? Demari Latte mówi: Nie... Lui jest jednym z najlepszych ziomów których poznałem... Mamy ustaloną strategię, wiemy jak ze sobą jeździć, żeby sobie pomagać. Monique Armelau mówi: Grunt to dobre nastawienie przed samym wyścigiem. Idąc tym tokiem.. Jak przygotowujesz się do wyścigu w Formule drugiej? Jakie są Twoje rytuały i strategie przed startem? Demari Latte mówi: Cały tydzień mamy zawalony treningami na przeciążenia i symulatorami... A rytułały? Hmh... *nachylił się lekko do mikrofonu, jakby chciał zdradzić jakiś sekret.*. Demari Latte mówi: Dwa dni przed wyścigiem idę na taką imprezę... Że później nasz dyrektor musi się z tego tłumaczyć. *zaśmiał się błyskając zębiskami.*. Monique Armelau mówi: No ładnie, to jednak w imprezach tkwi sukces kierowców Formuly.. Ale idąc Demari tokiem symulatorów.. Monique Armelau mówi: Jak uważasz - jakie umiejętności są najważniejsze dla kierowcy Formuły drugiej? Czy uważasz, że różnią się one od umiejętności wymaganych w Formule pierwszej? Demari Latte mówi: Naaah, jesteśmy tak naprawdę w "przedsionku" do jedynki... każdy szanujący się scout' najpierw spojrzy na nas... Co do umiejętności, jestem pewien, że najważniejszy jest relfeks... Gdy ktoś go nie ma, kończy jak Carlos dzisiaj, lub na końcu stawki. *** Demari Latte wypowiedział się na temat jazdy kierowcy sprunka, ewidentnie wątpi w jego umiejętności.** Monique Armelau mówi: Uważasz, że kierowcy teamu Sprunk odstają od reszty stawki? Demari Latte mówi: Nie wiem jak Max... Ostatnio wyleciał razem z Alex'em... Ale Carlos? Damn'... Laska, jeździ jak ja gdy miałem 11 lat... Albo nawet gorzej... *westchnął ruszając delikatnie ręką.* Sprunk musi zmienić strategię, albo kierowców. Monique Armelau mówi: Max również nie był zadowolony z sytuacji wywołanej przez Carlosa. Może to w tym tkwi problem, niezgodności zespołowe? Idąc w ku kierunku końcowym, jakie rady miałbyś dla młodych kierowców, którzy chcą zacząć swoją karierę w wyścigach samochodowych? Demari Latte mówi: Pamiętajcie, nie ma czegoś takiego jak "najlepiej" - Jest tylko "tak jak mój idol Milkyway" *zaśmiał się kręcąc głową i wstrząsając warkoczykami* Jeśli macie talent, włóżcie w to trochę pracy i kasy rodziców, a skończycie jak ja - w stawce... Na imprezach z modelkami. Monique Armelau mówi: Myslę, ze nie jedna młoda dusza weźmie sobie twoje słowa do siebie. W końcu.. na pewno jesteś idolem nie jednej młodej osoby. Kończąc, dziękuje Ci Demari za poświęconą chwile - cieszę się, że udało się dopiąć wywiad do końca oraz pozostaje mi życzyć Ci udanego sezonu jak i nie dalekiego miejsca w samej lidze Formuly pierwszej!
  8. **Całość wywiadu zaczyna się ujęciami z momentu wsiadania przez trójkę do białego Oracle XS-LE.** GR: Witam państwa serdecznie, dzisiaj jesteśmy z niesamowicie utalentowanym gościem którym jest Dalla Daji' młoda raperka spod skrzydeł Flair Records. ** Dalla Daji rzuciła spojrzeniem do kamerki, uśmiechneła się szeroko do niej i pomachała dłonią mówiąc;** DD: Cześć wam, cześć... IG: Hej Dalla, dobrze Cię gościć w naszym aucie. Jak się masz? DD: Przyzwoicie... Bywało gorzej, ale dzisiejszy dzień jest całkiem dobry. Jeszcze nic nie zdążyło mi spierdolić humoru. GR: Uh.. Coś ostatnio cię poddenerwowało że tak stwierdzasz? DD: Miałam kilka sytuacji, dość niemiłych... No, ale kto nie miał. Sam wiesz co za wariaty kręcą się na Vespucci... Plus moja siostra wyjechała do Koreii, także... No, zostałam sama na jakiś czas - znowu. GR: Szczerze słabo to słyszeć, miłoby było ugościć Narji w tym wozie - naprawdę. DD: Wierze... Jest tą lepszą wersją mnie. Nie musiałbyś się użerać tylko ze mną, mógłbyś się w każdej chwili nią ratować. ** Dalla Daji zaśmiała się pod nosem, poprawiła się na siedzeniu i zerknęła gdzieś przez szybę na bok.** IG: Skoro mówimy o rzeczach, które psują humor - wywiad dopiero przed nami.. odkładając żarty na bok na początku poruszę kwestie, która mnie interesuje co do twojego.. wizerunku. Bez ofensywy, lecz - co miałaś w głowie decydując się na tatuaże? Głównie mówię tutaj o rogach. No i reszta tatuaży w sumie też mnie interesuje. Zrobiłaś je by być skrajną dziewczynką, czy po prostu Ci się to podoba i ma to jakieś znaczenie? DD: Oh, tatuaże... Wiesz, Ilario... Uważam, że tatuaże w pewnym sensie są ozdobą ciała i można wyrazić siebie, nie mówiąc nawet słowa. Moje tatuaże nie mają większego znaczenia od szyi w dół. Te na głowie... Cóż... Zioło na policzku, rogi na czole... GR: Wybacz że ci wejdę w słowo, jednak z tym tatuażem marihuany na policzku chciałbym zagłębić się w ten temat - jednak to dopiero w studiu. DD: Dużo osób mi mówiło, że... Jestem suką, może to przez mój chłodny charakter... Więc postanowiłam przyjąć ich zdanie i dać im to co uważają. Zrobiłam rogi. Teraz mało tego, że wyglądam jak suka to jeszcze podobno jak diablica... GR: Mrocznie.. Ale mi się podoba takie podejście. Słowo, fajna inicjatywa z takim czymś i mocno pewnie przekminione. ** Gregory Russell wystawił do niej dłoń, aby zbić piątkę.** DD: Mrocznie... No, kiedyś było... Może nie tak mrocznie, jak specyficznie... Zresztą, kiedyś było kiedyś. Inaczej patrzyłam na pewne rzeczy, niż teraz. **Dalla Daji naturalnie zbiła z nim piątkę.** GR: Wiadoma sprawa, każdy się z czasem zmienia - zmieniamy myślenie, nawyki i wygląd. Rzecz totalnie naturalna. DD: Wiesz co się mówi, Gregory? GR: Ewolucja? DD: Że największe zmiany w życiu kobiety zaczynają się od jej fryzury i koloru. **Gregory Russell zaśmiał się, zerkając w lusterko.** GR: Widze zmianę włosów. Pamiętam czasy jak pracowałaś w Amnesii, za czasów Kate' i stałaś za ladą i szczerze, dziwił mnie tak odważny twój styl tam. To było coś dla mnie.. niespotykanego że ktoś aż tak odważnie poleciał z tatuażami. DD: Pare osób mówiło, że... Wyglądam w nich perwersyjnie... Wyglądam? IG: Z drugiej strony żyjemy w Santos Greg, tutaj jest pełno.. dziwadeł. Nie chodzi o ciebie Dalla, lecz wiesz sama co można spotkać na ulicach. GR: Ale nie jest to żadna ofensywna, jedynie takie moje przemyślenie z tamtego okresu. **Dalla Daji spojrzała na Gregory'ego, następnie zerknęła przez ramie na Ilario.** GR: Raczej nie, nie wyglądasz perwersyjnie - wyróżniasz się to fakt i odstępujesz od wyznaczonych norm. DD: Yeah to prawda, ale... Jeśli mówimy już o wizerunku, to kurwa... Musze wam powiedzieć, że odkąd zdecydowałam się na białe włosy to... Dużo lasek w tym mieście zaczęło mnie kopiować. GR: Jednak nazwać to perwersją? To jest trochę za mocne tak szczerze i myśle że żyjemy w takim społeczeństwie co jest w stanie to zaakceptować. IG: Wracając jeszcze do twoich tatuaży - wspominałaś o ziole na poliku. Jesteś stałym palaczem? DD: Paliłam... Dużo, na początku. Nie mówię już o narkotykach twardych, bo też miałam taki okres... Ciężki. No, ale wracając do pytania... Stałym palaczem nie jestem, ale lubie zajarać. Jak mam mood. GR: Nastawienie przy paleniu to w sumie niesamowicie ważne, od nastawienia zależy jaka faza ci wejdzie. Czy będziesz wyluzowana czy raczej wkręci ci się bad trip, wtedy to nawet sobie można krzywdę zrobić nieświadomie. Ale idąc dalej, wolałbym zostawić drugą część tego pytania na element w studiu - jeżeli się nie obrazicie ale chciałbym spokojnie to wszystko rozwinąć, pokazać swój pełen potencjał *zarechotał*. IG: Yeah, cool - zróbmy to w studio, będzie łatwiej rozmawiać o takich tematach. DD: Spokojnie... Nie śpieszy nam się, przynajmniej mi... GR: To co? Chyba możemy przechodzić do studia - nie? DD: Nie widzę problemu. GR: Ilario? IG: Mówiłem, że okej, tam będzie łatwiej rozmawiać o takich problemach. GR: Oh, sorry, nie usłyszałem cię - wybacz. **Przenieśli się do studia Stronzo Talks na drugą część wywiadu.** GR: Okay, wracając do tego tatuażu z ziółkiem - masz może doświadczenie z innymi używkami mocniejszymi? DD: Owszem, mam... Miałam cięższy okres w swoim życiu i troche mnie poniosło ze wszystkim... No, ale sam wiesz jak jest... Każdy próbuje sobie radzić na swój sposób, nie zawsze ten sposób jest przemyślany. IG: Wiesz, myślę, że powinniśmy o tym mówić głośno, że byliśmy uzależnieni. Ja przykładowo jestem już prawie dwa lata czysty od kokainy a byłem od niej cholernie uzależniony. Nie żałowałem też momentami opioidów w moim słabszym momencie. W swojej nazwijmy to.. podróży również próbowałem czysto z ciekawości szerokiej gammy psychodelików. GR: Kurwa.. Czy tylko ja nie miałem styczności z takimi używkami? Fakt było mi proponowane kiedyś jednak nie skorzystałem z możliwości wzięcia. DD: No ja ograniczyłam się tylko do kokainy, chociaż wiesz... Staram się unikać psychodelicznych substancji bo z natury jestem pesymistką... Zdajesz sobie sprawy jak, by to mogło się skończyć w moim wypadku. IG: Z wszystkich moich doświadczeń zauważyłem, że psychodeliki pomagają lepiej niż cokolwiek innego - Holandia z tego co wiem poszła po to by grzyby psylocybinowe były w pełni legalne i jak na moje to dobra decyzja. GR: Wiadomo, z umiarem jest to dobre.. Gorzej jednak jak się człowiek wkręci i nie może bez tego żyć. Wtedy mamy praktycznie.. Całą gromadę narkomanów ale chyba w Holandii też są instrukcje jak to brać odpowiednio aby sobie nie zrobić przysłowiowego /a-ku-ku/. DD: Wiesz, z psychodelikami jest tak, że... Przez ten trip musisz mieć kogoś kto Cię poprowadzi, nie? W stylu LSD; No stary... Musisz być doświadczony i mieć mood, żeby to wziąć, albo mieć kogoś kto serio Cię poprowadzi. IG: Polecam Ci serdecznie ceremonie przyjęcia ayahuasci jak będziesz podróżować po Ameryce Południowej. Ja po takim rytuale odnalazłem swojego własnego Boga, połączyłem się też z swoimi przodkami i dostałem mini wizję najbliższej przyszłości na tamten moment. Wiem, że to brzmi jak dobre Sci-Fi, lecz naprawdę - to zmieniło moje życie. DD: Yeah... Psychodele mogą robić dobrą robotę, ale też słyszałam, że niektórzy lądują w psychiatryku bo nie wyszli z tripa... Nie wiem, nie mam zamiaru próbować. Pewnie byłabym jedną z tych osób. GR: Ja się w tym temacie nie wypowiadam bo jestem niedoświadczony - pozostawię tą kwestie do rozwiązania Ilario po prostu. IG: Changa podobno działa w miarę podobnie, lecz odczuwam jakiś wewnętrzny strach przed nią. Skoro już krążymy w rejonach narkotyków.. narkotyki są powiązane z gangami. Tak samo jak ty, Diddy. DD: Zależy na co trafisz, nie? Każdy narkotyk można mieszać z jakimś gównem, a to potęguje działanie... Oh? Ja jestem powiązana z gangami? IG: Oczywiście to są moje przypuszczenia po przeczytaniu tekstu oraz tytułu twojego debiutanckiego utworu "Sztuka, gang i pieniądze". Brzmi to jak jakieś motto moich kumpli z Berlina, a nie jak koreańska słodka piosenkareczka tworząca w Stanach. DD: Ooh... Nie ukryje, że kropla potu przeszła mi po czole... Wiesz, ten debiut kurwa przyjął się idealnie... Nie spodziewałam się tego nawet. Sztuka, Gang i pieniądze... To były dobre czasy, zajebiste... No, ale prostując twoje słowa- nie, nie należę do żadnego gangu. Po prostu to było mianowane przeze mnie w ten sposób, bo byliśmy dobrymi przyjaciółmi... Wiesz, paczką zajebistych przyjaciół. Przynajmniej ja miałam takie zdanie o tym. Znasz te filmy amerykańskie... Zaczyna się od przyjaźni, a kończy na przysłowiu; Rodziny, nie wybierasz. GR: Szybcy i wściekli? DD: Rodzina. **Gregory Russell zaśmiał się.** IG: Wiem, sam żyję w takim filmie - zresztą, sam niemalże byłbym powiązany z gangiem przebywając na urlopie biznesowym w Niemczech, lecz to temat na zupełnie inną rozmowę, poza kamerami. Wracając, właśnie. Szybcy i wściekli. Prywatnie wiem, że lubisz szybko wozić swój tyłek, to samo twoja siostra. Ale czym jeździsz każdego dnia? GR: Też mnie to interesuje szczerze, jak rozmawiałem z tobą to strasznie podobała ci się moja Tempesta - to twój dreamcar? DD: Wiesz... Mam sporo samochodów, nie swoich. Wiadomo. Ostatnio zainwestowałam w Sunrise'a na przyjazd siostry do Los Santos. Chciałam jej zrobić niespodziankę i chyba mi się udało! Była zadowolona, w szoku... **Dalla Daji przerzuciła wzrok na Gregory'ego i przytakneła do niego głową.** DD: Yeah, Tempesta... Marzy mi się ten samochód. Już nie chodzi o osiągi, po prostu jara mnie wizualnie ten wózek. GR: Jest świetny, słowo ale przechodząc z samochody to.. Z tego co wiemy to twoim menadżerem jest Blake Rawlings jeden z założyciel 101' jeden z naszych znajomych wspominał o twoim prześmiewczym nastawieniu w stosunku tego /studia tuningowego/. Jak teraz na to patrzysz? Coś się zmieniło w twoim nastawieniu co do nich bo nie chcę dokładnie tego przytaczać oczywiście. ** Gdy wspominał o studiu tuningowymi, zagestukulował palcami cudzysłowia. (( Gregory Russell ))** **Ilario Gallo wziął łyka Stronzo Free, spojrzał na dwójkę podczas zadawania pytania.** DD: Nie znam nikogo ze 101' oprócz Blake'a. Prawdopodobnie do tej pory bym go nie znała, gdyby nie to, że Kiyo zgarnęła go do Flair... W 101' może raz w życiu byłam, na początku jak przyjechałam do LS. Lakier musiałam zmienić, a wszystko pozamykane było. Wiesz, nie chce żeby to zabrzmiało jako atak. No, ale mówię prawdę jak jest. GR: Czy to był kolor dwudziesto letniego Obeya? Bo w takim się jedynie specjalizują z tego co pamiętamy z Ilario *zaśmiał się*. DD: Pfff... Kurwa, nie pamiętam nawet czym wtedy byłam, to miesiące temu było. GR: Łapie, jaja sobie robie. **Gregory Russell zaśmiał się, zerkając po ich twarzach oraz poprawiając swoje okulary na nosie.** DD: No tak... W sumie nie znam tak Blake'a dobrze... Nie wiem jaka jest jego historia w tym mieście... Duże też na LI się udziela, ale... Powiem Ci, że nie mam intencji do śledzenia ludzi, z reguły to działa odwrotnie. IG: Właśnie, Flair.. Kiyo.. Rawlings.. to wszystko się łączy. Czy jak twój menager czy też właścicielka wytwórni się dowiedzieli o wywiadzie to wspominali, że masz unikać pytań o 101? Wspominali Ci, że to może narodzić konflikt interesów? GR: Ta.. Bo doszły nas słuchy że nie podoba im się nasze nastawienie i są w pewnym sensie negatywnie do naszego programu negatywnie nastawieni. IG: Jeszcze przed pierwszą emisją - i to jest niesamowite. GR: Nie wiem co w tym złego, wspominamy jedynie o tym co nam się najzwyczajniej się nie podoba. DD: Kiyo, Rawlings... Nikt tak na dobrą sprawe o tym nie wie, bo się nie interesuje tym. Tacy przyjaciele, nie? Nie no, a tak na poważnie wiesz... Nikt mi nie mówi co moge, a czego nie... Ich decyzje to tylko ich decyzję, nie moje. Skoro tak uważają to prawdopodobnie coś się za tym kryje... Z reguły tak to działa. Wracając do pytania... Nie, nic takiego nie mówili. IG: Nie interesują się oni tym? To nie tak, że powinni wiedzieć co się dzieje z twoją karierą? Z drugiej strony moglibyśmy Cię wrzucić właśnie do kompromitującego programu i Yukiyo by miała komu to za złe? Mniejsza, urwijmy ten temat.. nie chcemy rozmawiać też o nieobecnych. Ale zastanawia mnie jedna rzecz - czy w twoim życiu jest osoba, która najlepiej by nie była nigdy nieobecna? Mówiąc wprost - jak się teraz się układa twoje życie emocjonalne, związkowe? DD: Raczej nikt sobie w drogę nie wchodzi... Każdy podejmuje za siebie decyzję, czego chce i co robi. Tak jak w poprzednim wywiadzie, który udzielałam. Narazie wszyscy współpracujemy i nie wchodzimy sobie w drogę. Moje życie emocjonalne... Wiesz, nie mam nikogo. Zawiodłam się na ludziach, trzy razy. Tyle wystarczy żeby zrozumieć, nawet jak na mnie. Nie mam nikogo, ale wiesz... Czasem mi brakuje właśnie takiej osoby... Normalnego związku. IG: Wiesz, pytam o to bo po prostu w swojej piosence wspominałaś, że jebać miłość i zaufanie i zastanawiało mnie jak do tego podchodzisz. Ale też nie uważasz z drugiej strony, że nie da się połączyć miłości z ciężką pracą jaką przejawiasz tworząc swoją muzykę? Bo wiem z doświadczenia, że jest ciężko pogodzić takie życie muzyczne z okazywaniem wystarczających uczuć i uwagi. **Ilario Gallo zadał pytanie utrzymując poker face, wziął kolejnego łyka Stronzo Free.** DD: Nie powiem, że to jest łatwe... Jest to kurewsko ciężkie, ale da się... Wiele razy próbowałam, ale to zazwyczaj wbrew pozorom to druga strona nie miała czasu dla mnie. No i tak, jebać miłość... Wiesz to troche chujowe, bo mój punkt widzenia na ten temat wygląda w ten sposób, że... To jest fifty/fifty. Już nie chodzi o to, że nie mam czasu dla kogoś, bo zawsze go znajduje dla najbliższych, ale... Jeśli jesteś w związku i jest on toksyczny, bo zaczynasz się kłócić o pierdoły no to bądźmy szczerzy, to nie jest zdrowe. Z jednej strony brakuje mi kogoś, ale z drugiej wiem, że właśnie będzie to toksyczny związek. Także, sam wiesz co mi zostaje... FWB. GR: Święte słowa Dalla, mamy dla ciebie prezent - coś co ci się podobało na naszej posesji więc masz takie drobne.. Wyzwanie. Każdy z nas chyba wie że wielu artystów w naszej części świata i ogolnie korzysta z ghostwrite'ów chcę się upewnić że twoja muzyka płynie z twojej głowy i serca. Może chcesz nam i naszym słuchaczom zaprezentować swoje umiejętności co? Bez autotune'a czysta nawijka, czysty przekaz tego co teraz czujesz co o tym myślisz? DD: Huh... No... Myśle, że nie będzie problemu. Nie jestem zajebista na freestyle'u, ale możemy spróbować. Nie oczekuj cudów w każdym bądź razie. **Dalla Daji zaśmiała się po cichu, zerkając na Gregory'ego.** GR: A oczekiwałem.. No nic, nie szkodzi. DD: Mów! GR: To leć zdolniacho - Ilario odpalisz może bit? DD: Czego oczekiwałeś! GR: Ostrego freestyle'u pełnego technicznych wbić w innych artystów. I z niesamowitym i niespotykanym dotychczas flow. DD: Jara Cię kontrowersja, co? IG: Ale ona rapuje po angielsku, nie niemiecku. **Ilario Gallo przewinął na laptopie bit przygotowany przez niemieckiego producenta, odpalił go od początku.** GR: A.. Faktycznie. **W studiu rozbrzmiał agresywny bit wykonany na potrzeby programu. (( Ilario Gallo ))** DD: Dobra... Ej, znasz mnie. Jedyna oryginalna na tej scenie, mam się świetnie, ukamieniowałam meduzę za jej krzywe spojrzenie. Zimna suka, czujesz chłód, będzie jeszcze ciężej. Odcinam tej kurwie głowę, czas posypać jakieś węże. Na policzku zioło, bo takie ziółko ze mnie.. Nie flexuje się kurwo, ale jak będzie trzeba to wygryzę konkurencję. W tym mieście śmiecie, mają wygórowane loty. Mało tego kurwy z LI robią portal do promocji. Nawinę o tym, że dzieciaki są naiwne. Daj im igłę, wchodząc w biznes, skoczą przy mnie na linę. I chuj, tyle wystarczy. Dzięki. GR: Nice, to teraz mamy coś dla ciebie. **Ilario Gallo zatrzymał bit, klasnął pare razy w dłonie.** IG: Wow, to było dobre - zasłużyłaś na wynagrodzenie. DD: Tempeste macie dla mnie?! **Gregory Russell wstał z krzesła po czym udał się do szafki z której wyciągnął krasnala ogrodowego oraz pare butelek Stronzo w kartonowym opakowaniu i położył ją przed nią.** GR: Niestety wywiady nie kręcąc jeszcze tak dobrych wyników abyśmy ci Tempestę kupili - jednak mówiłaś ostatnio że chcesz tego krasnala. DD: Ten krasnal jest zajebisty... Postawie go sobie w rogu. A Stronzo wypije myśląc o swoim bogatym życiu seksualnym, kurwa... Tss... IG: Chcesz jeszcze coś przekazać do widowni? DD: Oczywiście, że tak... Standardowo, pozdrawiam Reece'a, Nannie, Nari, Felipe. No i chce podziękować Kulture za nominację do Challengu, wyjdzie na czasie. GR: Okay, to ja chciałbym pozdrowić Curt'a, Jake'a za świetną robotę nad ich magazynem - działajcie chłopaki dalej oraz oczywiście Ilario i Larę - peace. IG: Jasne, dzięki wielkie i również ich pozdrawiamy... a skoro wy pozdrawiacie to ja pozdrawiam Yukiyo i Amber. DD: Ale Ilario siedzi obok Ciebie... IG: Kończąc program - kochajcie rodziny, nie bierzcie narkotyków i słuchajcie muzyki Dalli popijając Stronzo - jeśli macie ukończone dwadzieścia jeden lat. Ja byłem Ilario Gallo, ze mną była.. DD: Ah, to ja teraz mam powiedzieć, tak? GR: Dokładnie. DD: Dalla, Diddy, Daji... Pozdrawiam. IG: Oraz.. GR: Gregory Russell, zapraszamy was do obejrzenia również wcześniejszego wywiadu oraz wyczekujcie nowinek od nas - peace. IG: Dzięki wielkie, do zobaczenia, peace and love! DD: See'ya!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności Regulamin