Skocz do zawartości
Gracze online

 

 

[Venture] 03. SŁODYCZ ODNIESIONEGO SUKCESU - SWEET CHARLIE I PODBÓJ RYNKU CUKIERNICZEGO


CZEMP1ON

Rekomendowane odpowiedzi

spacer.png

**Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się kolejny wywiad w formie nagrania video. Tym samym zapowiadając ich nadchodzące drugie wydanie czasopisma**

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

Raymond Hall: Witajcie nasi kochani słuchacze, czytelnicy oraz widzowie! Nazywam się Raymond Hall - Miesięcznik Venture! Mieliście okazję zapoznać się z nami dwukrotnie w przeprowadzonych wywiadach. Dzisiaj spotykamy się tutaj również w bardzo podobnych okolicznościach. Gościmy u dwóch, pięknych kobiet. Właścicielek firmy zajmującej się produkcją różnej maści słodkości w naszym mieście blisko centrum! Przed nami Pani Vivianne Raymond oraz Charlie Salvarez!


**Raymond Hall puszcza oczko do kobiet zachęcając je do przywitania**


Vivianne Raymond: Cześć, witajcie.


Charlie Salvare: Dzień dobry wieczór! Zależy kiedy oglądacie! **zaśmiała się**.


Raymond Hall: Dokładnie tak, nigdy nie wiemy w jaką dokładnie godzinę trafimy w przypadku naszych interesantów! Sweet Charlie, tak nazywa się Wasz punkt sprzedażowy jak i Wasza cała działalność. Czemu akurat Charlie a nie Vivianne? Czyżby Charlie była pomysłodawczynią całego tego przedsięwzięcia?


Charlie Salvarez: Pomysł na nazwę w sumie wziął się od mojego poprzedniego bloga o cukiernictwie który stworzyłam, od dziecka mam ciągotki do słodkości, ale następny lokal jeśli jakiś powstanie to nazwiemy od Vivi!


**Charlie Salvarez zaśmiała się wesoło**


Raymond Hall: Blog o cukiernictwie? To bardzo ciekawe! Mam rozumieć, że pomysł z prowadzenia bloga w którym jak mniemam publikowałaś przepisy, porady i swoje opinie na temat różnych wyrobów cukierniczych ewoluował w wizję biznesową stworzenia produkcji Waszych wyrobów cukierniczych? Jak długo działacie na naszym lokalnym rynku?


**Vivianne Raymond uśmiechnęła się zawstydzona, zaczesując kosmyk włosów za ucho**


Charlie Salvarez: Blog był założony około pół roku temu. Niestety przez błędy platformy Life Invander oraz mało stabilną stronę musiałam go zamknąć. Lokal zaś powstał jakoś miesiąc, dwa po zamknięciu bloga. Od teraz ciasta z przepisów pojawiają się w naszej ofercie.


Raymond Hall: Rozumiem... Dwa miesiące temu i tak jak mniemam i widzę po tym jak odwiedziłem Wasz lokal, nie narzekacie na ilość klientów i zainteresowanie Waszą ofertą?


Charlie Salvarez: Tak, mamy super klientów nawet przed wywiadem ktoś wpadł po odrobinę słodyczy. **zaśmiała się i przytaknęła głową**


Raymond Hall: Jak już ktoś posmakuje to ciężko mu przejść obojętnie obok Waszego lokalu zapewne. **roześmiał się po czym dopytał** Wspominałaś przed chwilą o kolejnym lokalu który byłby nazwany imieniem drugiej właścicielki. Macie w planach poszerzanie swojej działalności o kolejne lokale? Czy lokal ten również zajmowałby się taką samą branżą?


Charlie Salvarez: Uhmm... Co do naszych dalszych planów to jest ich tyle, że na razie nie możemy się zdecydować, ale mogę lekko zaspoilerować i powiedzieć, że kwiecień będzie ciekawym miesiącem.


Raymond Hall: Ciekawym miesiącem... To wszystko nadchodzi już na dniach w takim razie! Dobrze, zadam jeszcze to pytanie później i może uda się cokolwiek od Was więcej dowiedzieć! Jesteście producentem słodkości, głównie w Waszej ofercie czy też medialnie w sieci widnieją pączki ale... Co oprócz pączków? Widzę, że macie produkty różnej maści.


Charlie Salvarez: Producentem siebie bym nie nazwała. Bardziej ummm.**pstryknęła parę razy palcami szukając słowa, spojrzała na Vivianne**.


Vivianne Raymond mówi: Dystrybutorem?


**Vivianne Raymond zaśmiała się cicho, po swoich słowach**


Raymond Hall: Dystrybutorem... Rozumiem! Więc Wasze wyroby nie są konkretnie Waszej produkcji a macie podwykonawcę który bazuje na Waszych sekretnych przepisach, tak?


Charlie Salvarez: Wszystkie wypieki są home made z jak najlepszych składników. Czekoladki, żelki i różne cukierki mamy od hurtownii działających na terenie Stanów.


Raymond Hall: Rozumiem, natomiast tak jak wspominałem oprócz pączków to co jeszcze z Waszej produkcji jest dostępnego? Co takiego jeszcze wypiekacie?


Vivianne Raymond: Oprócz pączków w naszym sklepiku można znaleźć wspomniane ciasta takie jak malinowa chmurka, potrójne brownie czy nawet baśniowe ciasta jak Shrek bądź Fiona!


Charlie Salvarez: Nie zapomnij o ciasteczkach polovorones! Babcia by mi dopiero dała - Jakbym nie wspomniała że to jej autorski przepis! **zaśmiała się** Ale tak, większość rzeczy wymieniła Vivi. Prócz tego zdarza się, że są zamawiane u nas różne torty.


Raymond Hall: Mhm, a Wasze ciasta nawiązujące do postaci bardzo znanych bajek to świeży pomysł czy od długiego czasu w taki sposób działacie? Cieszy się to sporym zainteresowaniem i napędza sprzedaż? Głównie odbiorcami są dzieci czy również dorośli?


Charlie Salvarez: Ummm, dosyć świeży. Nasze zielone wypieki zostały wprowadzone na dzień Świętego Patryka. Ogólnie myślimy o tematycznych wypiekach w różne święta, w wielkanoc wprowadziliśmy również zajączki wielkanocne z czekolady.


Raymond Hall: Macie bardzo ciekawe pomysły, próbujecie się dopasować do różnych odbiorców. Jest to bardzo dobra wizja, biorąc pod uwagę fakt, że skutkuje to koniec końców powiększeniem Waszej oferty menu.


Vivianne Raymond: Może wymyślimy przepis nawiązujący do Harrego Pottera i nazwiemy go Hermiona? Równie pyszny jak każde z naszych ciast, ale nie przesłodzony.


Charlie Salvarez: Moje ciasta nie są przesłodzone! Może jedynie obsługa!


Vivianne Raymond: Tu się akurat zgadzam!


Raymond Hall: Wspominałyście odnośnie produkcji, że wszystko to wyroby domowe. Nie chcecie chyba powiedzieć, że cała produkcja odbywa się u Was w domu i, że jesteście w stanie zrobić tyle wypieków aby codziennie klienci mieli świeżą dostawę w dwie osoby?


Charlie Salvarez: Odnośnie produkcji to wie Pan... Niektóre  rzeczy wykonujemy wcześniej a później wieczorem dokańczamy z Viv ciasta.


Raymond Hall: Czyli produkcja jest wykonywana przez Was tylko i wyłącznie w dwie osoby? Pracujecie w domu wspólnie?


Charlie Salvarez: Tak, pracujemy wspólnie we dwie osoby. Na zapleczu mamy małą kuchnie - Kilka piekarników, miksery i tak dalej. Także pracujemy na miejscu w lokalu. Aż boje się co to będzie po naszym wywiadzie **zaśmiała się**.


Raymond Hall: To naprawdę godne podziwu! Jesteście bardzo pracowite, a przy tym Wasze wyroby śmiało można nazwać rzemieślniczymi! Oj tak, obawiam się, że po wywiadzie warto będzie zainwestować w kolejny personel bądź sprzęty! Tego Wam życzę, rozwoju!


**Charlie Salvarez uśmiechnęła się w podziękowaniu, skinęła przy tym głową.**


Vivianne Raymond: Bardzo dziękujemy **uśmiechnęła się szeroko** To bardzo miłe.


Charlie Salvarez: Tak, dziękujemy.


Raymond Hall: To nic takiego, jest to naprawdę godne pochwały takie poświęcenie na rzecz własnej działalności. Skoro wypiekacie to na miejscu i tak ciężko pracujecie tylko w DWIE osoby... To ile jesteście w stanie wypiec wyrobów w ciągu jednej zmiany funkcjonowania lokalu?


Vivianne Raymond: Ograniczamy się do kilku blach dziennie. Zależy nam na jakości produktu oraz zadowoleniu klientów. By każdy z naszych wypieków był najlepszej jakości.


Charlie Salvarez: To właśnie zależy od sprzedaży z poprzedniego dnia. Jak pewnego razu jedna para zamówiła u nas tort weselny to zaplecze było zablokowane na cały dzień praktycznie! Ale jak nie mamy zamówień na większe ciasta to tak - Kilka blach dziennie, no i jeszcze świeże pączusie!


Raymond Hall: Rozumiem, brakuje Wam dodatkowych rąk do pracy i miejsca w przypadku rozwoju i większej ilości klientów. Czy Sweet Charlie to miejsce w którym zainteresowane osoby i trudniące się cukiernictwem znajdą pracę? Czy chwilowo nie poszukujecie pracowników i skupiacie się na aktualnych stałych klientach?


Vivianne Raymond: Oczywiście, jeśli ktoś z zamiłowaniem do cukiernictwa chciałby do nas dołączyć, to nasze drzwi stoją otworem! Oczywiście zawsze dodatkowa para rąk do pracy chętnie się przyda.


Charlie Salvarez: Dokładnie, niedawno nawet umieściłam ogłoszenie na naszej stronie na Life Invander. Wiele osób się zgłosiło ale większość mówiła, że nie nadaje się i że wszystko zje!


Raymond Hall: Ciężko się oprzeć co dla niektórych i jest to zrozumiałe! **roześmiał się**. Tak przypuszczalnie, biorąc pod uwagę fakt, że prowadzicie swoją działalność już drugi miesiąc. Wiadomo, jeden tydzień jest lepszy, drugi może i gorszy. Nigdy nie jest to stałe, ale jaki sektor Waszej sprzedaży jest najbardziej dochodowy? Wyroby Waszej produkcji czy produkty importowane sprzedawane u Was w punkcie?

 

spacer.png


Charlie Salvarez: Wie Pan? Trochę pół na pół, znaczy się najwięcej schodzi żelków, słodyczy na wagę oraz tych z serii Harrego Pottera oraz z Azji. Nasze wypieki też dobrze się sprzedają i są nieco droższe niż te które nabywamy z hurtowni.


Raymond Hall: Jest to naturalne zjawisko i typowa zależność. Wypieki które są robione przez Was własnoręcznie zawsze będą droższe. Nie mówiąc już o tym, gdy są one wysokiej jakości. Jak szybko asortyment który zostaje przez Was wyprodukowany w dobę znajduje swoich nabywców?


Charlie Salvarez: Ciężko określić, dużo klientów wpada tu razem ze mną tuż po zajęciach w High School, ale nawet i na wieczór znajdują się smakosze którzy kupują kawałek ciasto albo i całą paterę.


Vivianne Raymond: Wiadomo, że to zależy od dnia oraz od tego na co dana osoba ma ochotę. Jeśli przykładowo przyjdzie do nas klient, który jest pierwszy raz to wspominamy o naszych wypiekach, bo może akurat będzie ciekawy i spróbuje! I wróci ponownie po więcej.


Raymond Hall: Czyli wśród waszych klientów sporą ilość tworzą też studenci. To zadając pytanie wprost - Jaka jest średnia ilość Waszych wypieków na następny dzień i ile kawałków ciast zostaje. Tych których nie uda się sprzedać? Czy jednak jest to rzadkość?


Charlie Salvarez: Zależy ile zrobimy, ostatnio staramy się sprzedawać wszystko na bieżąco. Czasami są przez to problemy. Raz czy dwa, zabrakło nam pączków do challengu. Ale to wtedy umawiamy się na następny dzień, a klient kupuje coś innego z naszego szerokiego asortymentu.


Raymond Hall: Strzelam, że maksymalnie dwie blachy ciasta możecie upiec w ciągu zmiany? Udaje się Wam sprzedawać na bieżąco? Ile średnio taki kawałek ciastka u Was kosztuje? Przykładowo malinowa chmurka.


Charlie Salvarez: Zestaw malinowa chmurka plus kawa to $130. Do każdego ciasta dorzucamy kawę pewnej znanej marki z którą współpracujemy. Nie wiem... Mogę powiedzieć nazwę?


Raymond Hall: Śmiało, śmiało! Chętnie poznamy!


Charlie Salvarez: Więc do każdego ciasta w ofercie Sweet Charlie kawa Bean Machine gratis, oczywiście polecamy ją też do naszych czekoladek ale wtedy jest bez zniżki. Promocja jest naszym zamysłem. Ponadto lubię pogadać sobie z klientem o wszystkim i o niczym!


Vivianne Raymond: A chyba nie ma lepszego połączenia do rozmowy niż kawa.


Raymond Hall:  Tak, to prawda! Kawa i ciastko to idealne połączenie pasujące pod rozmowę! Biorąc pod uwagę fakt inflacji, drożyzny - Jaki jest koszt produkcji takiej jednej blachy ciasta? Cenę za malinową chmurkę znamy, to wszystkie kawałki jakie z blachy wychodzą... Ile cała blacha takiego ciasta jest warta w sprzedaży?


Charlie Salvarez: Cena produkcji - Nie mam pojęcia, część składników zamawiamy hurtem. Maliny niestety kupowałyśmy zamrożone, ale ogólnie staramy się podnosić nasze standardy i podczas zbiorów dodawać do ciasta jak najświeższe składniki.


Vivianne Raymond: Myślę, że tak w skali miesiąca wyjdzie kilka tysięcy... Oczywiście to wszystko zależy od tego ile ciasta wyprodukujemy.


Charlie Salvarez: Właśnie czekamy na cytrusy z lokalnego sadu... Lemonica? Jakoś tak się nazywa. W tym tygodniu mają być pierwsze zbiory więc zobaczymy. Może w następnym tygodniu będzie mógł Pan wpaść na świetne tartaletki.


**Charlie Salvarez puściła oczko z uśmiechem**


Raymond Hall: Tak szacowane biorąc pod uwagę skup składników w hurcie to produkcja takiej blachy ciasta to $10? Pytam ponieważ naszych czytelników zawsze bardzo interesuje opłacalność każdej działalności z każdej branży i segmentu. Dlatego też chętnie byśmy poznali biorąc pod uwagę Waszą dwumiesięczną działalność jakie zyski odnotowaliście w skali miesiąca a jakie przynosi to wydatki? Utrzymanie takiej działalności, opłacenie lokalu, produktów, wynagrodzenia, prąd, woda.


Charlie Salvarez: Zależy od ciasta malinowa chmurka to jak robiłam w domu to około $10. Bezy, biszkopt, owoce, galaretki, dodawałam też migdały.


Vivianne Raymond: W tym miesiącu wydatki były większe przez zakup słodyczy z Azji. Myślę, że koszt produkcji jednej blachy wyjdzie coś koło $15-20. Co do zysków w skali miesiąca... Poprzedni miesiąc był o wiele lepszy niż w pierwszym, ale chyba śmiało mogę powiedzieć, że w tym miesiącu zysk był w granicach 30 tysięcy. Oczywiście wszystko zależy od klientów, ale taki wynik bardzo nas cieszy i napędza nas do dalszych działań i wielu możliwości.


Raymond Hall: A cofnijmy się jeszcze do początków. Jakie były największe problemy aby rozpocząć działalność i jak to wszystko udało Wam się rozwiązać?


Charlie Salvarez: Największe problemy, będę mówić za siebie bo jestem główną założycielką. Dla mnie największym problemem była papierologia, koszty remontów, koszty wszystkich umów, no i obecny problem braku pracowników. We dwie to trochę ciężko to prowadzić. Na szczęście dwie osoby się zgłosiły. Z jedną Vivi podpisała umowę. Więc mam nadzieje, że będziemy się tylko rozrastać a na wakacje będę mogła zostawić lokal na tydzień i pojechać do SPA! Jak moja koleżanka Savina!


Raymond Hall: Na pewno zasługujecie na odpoczynek, na pewno w końcu go zaznacie i powiecie sobie  - Było warto się poświęcić! Jaki jest najchętniej kupowany u Was produkt w Waszej cukierni?


Vivianne Raymond: Zdecydowanie czekoladowe żaby z serii Harrego Poterra oraz żelki czy słodycze na wagę.


Charlie Salvarez: Wolę jak nasz lokal jest określany sklepikiem albo słodkim królestwem Odnośnie sprzedaży to powiem, że się nie zgodzę! Ostatnio wielki sukces odniosły kameleonki oraz napoje Pokemon!


Raymond Hall: A czy przy imporcie produktów jesteście zmuszeni do tłumaczeń etykiet? Wymaga to od was dodatkowej pracy aby wprowadzić te produkty do sprzedaży u nas w kraju w naszym mieście?


Charlie Salvarez: Jeśli chodzi o import zza granicy, całą dokumentacją tłumaczeniem etykiet oraz przewozem zajmują się firmy z którymi współpracujemy.


Raymond Hall: Rozumiem, czyli to nie jest Wasze zmartwienie w tym przypadku.


Charlie Salvarez: DLT, hurtownia Candy Heaven Azja, no i pomaga nam również Pan Spencer Lloyd.


**Raymond Hall uśmiecha się szeroko słysząc o Lloyd'ach**


Raymond Hall: Czy sektor spożywczy, a mianowicie wyroby cukiernicze, słodycze są trudnym miejscem do odnalezienia się na naszym lokalnym rynku? Czy musicie planować działania firmy tak aby być zwykle przed konkurencją? Jak sobie z tym radzicie?


Charlie Salvarez: To zależy, ja osobiście świetnie się odnajduje. Mam głowę pełną pomysłów. Oczywiście spodziewamy się w przyszłości konkurencji.


Vivianne Raymond: Ale jak na razie nie doszły nas słuchy o takowej konkurencji.


Charlie Salvarez: Może jedna czy dwie firmy... Ale staramy się rozwijać i po prostu dać odrobinę słodyczy do naszego miasta Los Santos.


Raymond Hall : Widać dużą różnicę ze względu na Waszą pomysłowość. To Wasza ogromna zaleta. Widziałem też, że posiadacie w swojej ofercie formę wyzwania, Challenge dotyczący zjedzenia dwunastu pączków i w sytuacji, gdy taki śmiałek podoła temu zadaniu otrzymuje je kompletnie za darmo. Czy jest to jakaś forma promocji? Zabawy? Czy jednak doprowadza to do większego zysku w Waszej firmie? Jak wiele osób było w stanie temu podołać, a jak wielu musiało posmakować gorzkiego smaku porażki, pomimo tych wszystkich słodkości które mieli przyjemność spróbować?


Charlie Salvarez: Challenge to zabawa, odrobina promocji. Do tego czasu tylko nielicznym udało się go pokonać, ale jak ktoś nie da rady to zawsze pakujemy na wynos więc nikt nie jest stratny. Większą promocją są nasze karty lojalnościowe. Kilka osób już nawet uzbierało całą kartę naklejek! 


Raymond Hall: Jak działa Wasz system lojalnościowy? Chętnie się dowiemy.


Charlie Salvarez: Więc tak... Przy zakupach każdy nowy klient jest pytany czy posiada kartę lojalnościową jak nie, to wyrabiamy. Chyba, że ktoś nie chce ale to raczej rzadkość. Przy zakupie dajemy naklejeczki z naszym logo i mogą je sobie nalepić na kartę lojalnościową albo zbierać razem ze znajomymi! Zasady promocji są na odwrocie karty, więc jak ktoś chce się przekonać, to zapraszamy! Dla Pana też damy kartę. Jak już skończymy wywiad.


Raymond Hall: Zachęcamy, zapraszamy! Dla mnie? Bardzo mi miło, bardzo dziękuję! To żeby pięknych Pań nie zamęczać... Ostatnie dwa pytania które nam pozostały. Nie ukrywam, że będzie to pytanie odwołujące się do tego co padło na początku. Liczę, że z racji miłej rozmowy postanowicie nam coś co nieco więcej zdradzić. Czy w nadchodzącej przyszłości macie jakieś plany, pomysły jak zachęcić do Was jeszcze większą ilość klientów? Czy możecie nam zdradzić jakiekolwiek plany czy też nowości które do Was nadchodzą?


**Vivianne Raymond spogląda z uśmiechem na Charlie i zaraz to zwróciła się do mężczyzny**


**Charlie Salvarez wygląda na zamyśloną, jakby rozważała ile może powiedzieć delikatnie poprawiła koszule**


Vivianne Raymond: Planów jest cała masa! W niedalekim czasie planujemy pewną niespodziankę dla naszych klientów oraz znajomych. Mamy wielką nadzieję, że spodoba się i chętnie będą do nas wracać! Na obecną chwilę, możemy jedynie zdradzić, że wstępnie planujemy to na maj.


Raymond Hall: A może chociaż jeden z planów nawet nam zdradzić skoro jest ich sporo? Tak ekskluzywnie dla naszych oglądających, czytających. Niech poczują się wyjątkowo!

Charlie Salvarez: Więc prócz tartaletek które tak ładnie zareklamowałam. Możemy jeszcze uchylić rąbek tajemnicy i powiedzieć, że ta niespodzianka to będzie niewielkie wydarzenie które będzie miało miejsce w naszym sklepiku. Będzie pełno zabaw oraz słodkości, ale będzie to raczej oferta limitowana. Niestety nie stać nas i nie mamy tyle miejsca co wielkie kluby.


Raymond Hall: To bardzo ciekawe, bardzo jestem wdzięczny za te informacje. Czekamy w takim razie na to wydarzenie które odbędzie się... Kiedy dokładnie?


Charlie Salvarez: Planujemy czwartego maja, niektórzy ze słuchaczy pewnie wiedzą co oznacza owa data. **puszcza oczko konspiracyjnie**.


Charlie Salvarez: Będzie odlotowo!


Raymond Hall: Dużo podpowiedzi... Dużo, bardzo fajnie! Kombinujcie, myślcie i przede wszystkim sprawdźcie Sweet Charlie właśnie czwartego maja! Ostatnie moje pytanie! Czy jesteście zadowolone ze zrealizowanego planu i tworzenia wspólnie Waszej działalności? Czy to był dobry pomysł i nie żałujecie tego przedsięwzięcia?


Vivianne Raymond: Myślę, że jesteśmy nawet bardzo zadowolone. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę i chyba nie ma żadnej rzeczy, której bym żałowała.


Charlie Salvarez: Ja osobiście, jestem zadowolona. Tak, sklepik wypalił, a jak gadam z klientami to czuję się jakbym była na kawce ze znajomymi nie w pracy!


Vivianne Raymond: Plus można poznać wiele ciekawych osób.


Raymond Hall: To bardzo miła atmosfera, rzadko się taką spotyka! Świetne wieści, że jesteście zadowolone ze swojej decyzji! Czy macie coś co chciały byście przekazać naszym widzom? Chcecie może kogoś pozdrowić?


Charlie Salvarez: Wiele osób. Z pewnością moją rodzinę w Hiszpanii, ciocie, kuzynki. Mojego wspaniałego chłopaka i przyjaciół którzy wspierali mnie podczas otwierania sklepiku a także tych których poznałam w ostatnich miesiącach.


Vivianne Raymond: Warto wierzyć w marzenia i dążyć wiernie do celu! Nie poddawajcie się kochani! **uśmiecha się szeroko** Oczywiście chciałabym pozdrowić mojego fantastycznego chłopaka, który wiernie wspiera mnie oraz Charlie jak i wszystkich znajomych! No i oczywiście rodzinę.


Raymond Hall: Dołączam się do tych pozdrowień, bardzo dziękujemy za możliwość przeprowadzenia z Wami wywiadu i udzielenia nam możliwości przybliżenia naszym odbiorcom zamysłu Waszej działalności. Mówił do Was Raymond Hall, miesięcznik Venture! Gościliśmy właścicielki Sweet Charlie - Charlie Salvarez oraz Vivianne Raymond! Do usłyszenia w kolejnych materiałach!

________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Edytowane przez CZEMP1ON
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

**Raymond Hall w wolnej chwili po spotkaniach biznesowych włączył swój służbowy komputer, po czym wszedł na stronę Venture aby skontrolować pracę jego redakcji i ocenić jakość montażu wideo. Po krótkiej chwili gdy przejrzał wyrywkowo materiał uśmiechnął się szeroko dumny z wykonanego wzorowo przez jego kadrę pracowniczą zadania.**

DIDI i Hmm lubią to
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności Regulamin