Skocz do zawartości
Gracze online

 

 

[Venture] 06. OCEAN'S BOUNTY BAR - ŻOŁĄDKIEM DO SERCA KLIENTA. HISTORIA RATUNKU UPADŁEGO BARU I DROGA DO SUKCESU


CZEMP1ON

Rekomendowane odpowiedzi

ARTYKULOCEANS-GOTOWE.png.7d00e25d7aea17e6a6b607dee9d30b06.png

**Na stronie internetowej miesięcznika "Venture" pojawił się kolejny nowy wywiad w formie nagrania video. Tym samym zapowiadając ich nadchodzące trzecie wydanie czasopisma**

________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

Raymond Hall : Nasi drodzy słuchacze, oglądający - Kochane Los Santos! Wita Was Raymond Hall w towarzystwie kolejnej niesamowicie ciekawej osoby jaką jest Hailey Buckner! Kobieta o wielu pomysłach, ciekawej wizji prowadzenia lokalnego biznesu gastronomicznego! Hailey Buckner wraz ze swoim mężem prowadzą bar o nazwie Ocean's Bounty Bar blisko drogi ekspresowej która prowadzi w stronę Paleto, czyli na obrzeżach naszego miasta. Dzięki temu możecie odwiedzić lokal wyjeżdżając z naszego miasta jak i również do niego wracając! Jest to całkiem dobry pomysł i udana lokalizacja! Hailey! Przywitaj się z naszymi widzami! Z pewnością są bardzo ciekawi Twojej osoby!

** Raymond Hall uśmiecha się.**

** Hailey Buckner wciąż zawstydzona widokiem kamery uśmiechnęła się subtelnie prostując plecy. Układając dłonie na kolanie odparła po chwili ze szczerym uśmiechem.**

Hailey Buckner : Witam wszystkich słuchaczy i oglądających, a także Ciebie, Raymond. Cieszę się, że mogę dziś rozmawiać z Tobą o tym, co pewnie interesuje wiele osób. Jak wspomniałeś brakuje jednej osoby, niestety John nie mógł dotrzeć na czas, ale wiem że przekazuje wszystkim swój charakterystyczny uśmiech w tym momencie. Jakby to padło z jego ust... Ahoj!

** Hailey Buckner podeśmiała się cicho, pokręciła głową na boki naśladując słynne powiedzonko ze swojego baru.**

** Raymond Hall zaśmiał się po czym dopowiedział.**

Raymond Hall : Tak jak nasza Hailey Was przywitała słynnym - Ahoj, tak właśnie jest to bardzo charakterystyczne przywitanie które usłyszycie w tym lokalu! Przechodząc do naszego pierwszego pytania, które nieco rozjaśni i wprowadzi Was bardziej w cały zamysł omawianego miejsca. Ocean's Bounty Bar - Miejsce które zrzesza zdecydowanie głównie zwolenników owoców morza, ryb... Ale i sympatyków całej marynarskiej atmosfery za pośrednictwem klimatu, który jest tworzony przez pracowników lokalu. Tak ja zapamiętałem Wasz lokal, i tak jestem w stanie go opisać na sam początek. Jak wygląda to ze strony właścicieli lokalu? Jaka jest Wasza perspektywa i jaka jest historia powstania lokalu?

Hailey Buckner : Jakby to powiedzieć najprościej.. Początki były zupełnie spontaniczne. Szczerze mówiąc, to był lokal John'a. Odkupił go od poprzednich właścicieli, którym zdrowie i wiek nie pozwalały już na dalsze prowadzenie działalności. Nie wiem czy pamiętasz ale pierwszy lokal mieścił się z dala od miasta. Ogromny zajazd w drodze do Paleto z wielkim szyldem ryby, kojarzysz?
**uśmiechnęła się mówiąc dalej** Tam wszystko się zaczęło. Prosty bar rybny przy drodze, skupiony na podróżnych.

Raymond Hall : Ah, pamiętam! Kiedyś często tam potrafiłem zajrzeć, jednak pamiętam, że po jakiejś dłuższej chwili funkcjonowania jakość serwowanych dań strasznie tam spadła.

Hailey Buckner : Po kilku miesiącach przenieśliśmy lokal bliżej miasta. Drugą lokalizacją było północne Chumash. Mały lokal wypełniony deskami surfingowymi po brzegi. Tak! Jak wspomniałam właściciele podupadli na zdrowiu, lokal miał coraz gorszą renomę. John przez chwilę miał wątpliwości, czy będzie w stanie udźwignąć to wszystko na nowo. Wtedy też zaproponował mi pracę. Byłam pierwszą barmanką, którą zatrudnił paradoksalnie do dziś przedstawiam się często jako barmanka. Cała moja przygoda z Ocean's zaczęła się właśnie wtedy. Miała to być wakacyjna praca, by dorobić na studia... Owszem. Pomysł na wystrój był poniekąd moją wizją. Ponury bar nie miał szans na przyciągnięcie uwagi, a konkurencja na rynku jest ogromna. 

Raymond Hall : Tak i zaczęła się Wasza historia, historia Waszej relacji ale i również historia niesamowitej przemiany Ocean's Bounty Bar. To prawda, konkurencja nigdy nie śpi a jednak co miałem sam okazję wielokrotnie doświadczyć, próbujecie nadrobić klimatem, ozdobą... Obsługą. Przechodzac do kolejnego pytania, bo jednak mam ich dość sporo!

Hailey Buckner : Jednak wracając do atrakcyjności aktualnej lokalizacji. Muszę przyznać w pełni, że była to nasza najlepsza decyzja. I wbrew namowom wielu ludzi nie, nie zamierzamy przenosić się do centrum miasta. Śmiało, zasypuj mnie pytaniami chyba jestem na nie gotowa! 

Raymond Hall : Właśnie odnośnie lokalizacji - Rozmawialiśmy o początkach działalności Ocean's Bounty Bar poza granicami naszego miasta w miasteczku Paleto. Skąd pomysł na przenosiny działalności do tak wielkiego miasta i jak lokal odnajduje się na tak bogatym rynku wszelkich działalności gastronomicznych w przeciwieństwie do tamtych okolic?

Hailey Buckner : Szczerze mówiąc, to było poniekąd spontaniczne? Wzięłam udział w przetargu na dzierżawę aktualnego zajazdu. Nie spodziewałam się, że to się uda. Szczerze mówiąc długi czas czekałam na decyzję, aż w końcu dostaliśmy zielone światło. John w pierwszej chwili był sceptycznie nastawiony do tej zmiany, ale jednak sporo argumentów było za. Lokal zdobywał coraz więcej klientów, miejsca było coraz mniej. Nie pomijam faktu, że parking również był mocnym argumentem, ale jednak nie będę kłamać, Raymond. W mojej głowie od początku była wizja, bym mogła w pracy podziwiać wspaniałe zachody słońca. I dzielić się tym widokiem z innymi, stąd w lokalu pojawiły się dwa tarasy.

Raymond Hall : To prawda! Udało Ci się to zrealizować, Twoją wizję! W którą warto było wierzyć. Dziś? Tak jak Hailey, przychodząc do baru możecie podziwiać piękny zachód słońca i wsłuchiwać się w szum fal! A powiedz nam Hailey! Czy wszystkie produkty, mam na myśli ryby, owoce morza które są sprzedawane są z łowu z okolicznych wód? Skąd pozyskujecie dostawy do Waszego lokalu? 

Hailey Buckner : To żadna tajemnica. Często klienci pytają nas o to. Jeśli chodzi o ryby i owoce morza pozyskujemy je od lokalnych rybaków z Paleto, a także Sandy. Mamy również podpisaną umowę z kilkoma osobami w naszym porcie. Jeśli w jednym miejscu nie dostaniemy tego, co jest potrzebne mamy kolejne opcje, by zdobyć odpowiednie produkty, co ważne świeże. Nasze małe wozy chłodnicze o świcie wyruszają po dostawy. Często sam John wsiada za kierownicę, wiesz.. Lubi wiedzieć, co kupuje. Zresztą zna się na tym co minimalizuje szansę na to, by towar był nieświeży.

Raymond Hall : Czyli John, Twój mąż również jest odpowiedzialny za dostawy z Paleto? Czy macie swojego konkretnego dostawcę który Wam umożliwia transport wszystkich ryb do lokalu?

Hailey Buckner : Nie korzystamy z usług firm transportowych. Szczerze mówiąc wynajmujemy zaufanego znajomego na czas, gdy przykładowo John wyjeżdża na kilka dni. Sama mogłabym odbierać dostawy, ale niestety studia nie pozwalają mi na to. Jak wspomniałam już na samym początku działalności zainwestowaliśmy w dwie chłodnie transportowe. Ma to swoje ogromne plusy. Koszta wynajmu firm transportowych są zniwelowane, bo inwestycja zwróciła się po jakimś czasie. Po drugie możemy dbać o jakość produktów, które finalnie trafiają na talerze naszych gości. Nie oszukujmy się, ale ryba to nie pomidor, czy ziemniak.. Wiesz, co mam na myśli? Świat jest podły, wiele osób próbuje sprzedawać nieświeży towar, a tutaj chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo naszych klientów.

Raymond Hall : Bardzo ambitnie, wiele pracy przed Tobą, lokal, studia... To wymaga sporo czasu i wkładu, dużo pracy. Cała Wasza działalność jest mocno samodzielna, staracie się dopilnować wszystkiego na własnych warunkach, własnymi rękami. Co do ryb? Tak, zdecydowanie jest to bardzo... Śliski temat! Jednak ryby to żywność z bardzo krótką datą ważności. Świeżość to najważniejsza kwestia. Hailey, a co oprócz ryb i owoców morza? Czy lokal w głównej mierze nastawia się na dania związane z nieodłączną częścią Waszej działalności? Czy oferujecie również inne produkty, inne dania?

Hailey Buckner : To zabawne, ale często nasi klienci próbowali wywierać na nas presję, by wprowadzić do menu dania mięsne. Jednak, czy oferując steka.. Ocean's wciąż byłoby tym samym miejscem? Jesteśmy zdania, że nie. Stworzyliśmy miejsce skupione na owocach morza i rybach, to się nie zmieni nigdy. W mieście niemalże co drugi lokal oferuje steki, burgery. Jeśli chodzi o nasze menu również są pozycje dla osób, które nie przepadają za rybami. 

Raymond Hall : Mhm, mhm! Czyli są dania również dla osób które nie przepadają za 
rybami - Co to takiego?

Hailey Buckner : Mogę śmiało wymienić dwie, które podbijają serca i podniebienia stałych bywalców. Frytki zapiekane z serem i bekonem. Jedyna pozycja z wieprzowiną! Oraz naleśniki z lodami i musem z białej czekolady.

Raymond Hall : Oh! Nie byłem nawet tego świadomy! Brzmi bardzo smakowicie. Co do tematu o którym rozmawialiśmy, skupiacie się na tym co robicie najlepiej, co dla Was jest najważniejsze. Często się słyszy, jest takie pewne przekonanie że jak ktoś jest do wszystkiego - To jest do niczego. Można to odbierać dwojako, uważam, że nie zawsze jest to prawdą ale jednak to fakt, warto skupić się na tym co jest Waszym znakiem rozpoznawczym oraz najlepszym znakiem towarowym!

Hailey Buckner : Jednak znakiem rozpoznawalnym są zdecydowanie nasze lemoniady! Częściej zamawiane, niżeli piwo czy inne alkohole, mówię to całkiem poważnie!

Raymond Hall : Lemoniada? Częściej niż piwo i inne alkohole? Widocznie musi być niesamowicie dobra! Tym samym Hailey próbuje nam przekazać, że atmosfera w lokalu jest bardzo przyjemna, zapewne! 

Hailey Buckner : O tym mówiłam. Uważam, że nagłe drastyczne zmiany w menu sprawiłyby, że nasz lokal już nie byłby tak wyjątkowy staramy się mieć przyjazne nastawienie do każdego. Jak to często powtarzamy.. Chcesz zatopić smutki, odpocząć czy też wygadać się swoimi radosnymi nowinkami usiądź przy barze, zawsze Cię ktoś wysłucha.


art2.png.5c0a49a75aaa593aace72b712a84d3c2.png

Raymond Hall : Jest to świetnie podejście do klienta, który czasami oprócz dobrego obiadu bądź picia - Poszukuje po prostu ciekawej, miłej rozmowy! Jak długo zajęło Wam wypracowanie renomy upadłego w dawnych latach lokalu pod tą nazwą?

Hailey Buckner : To była długa, ciężka praca. Nie ukrywam, że początki były trudne? Mieliśmy kilka kryzysów, gdy straty były większe od zysków. Był moment, gdy pytaliśmy samych siebie, czy warto. Jednak dziś myślę, że krokiem milowym w odbudowie renomy było odcięcie się od pierwotnej lokalizacji. Nowe miejsce, nowe możliwości. Nowi klienci, którzy mogli poznać smak naszej kuchni nie pamiętając tego, co było złe. To była długa, wielomiesięczna walka o lepsze jutro. Dopiero mając lokal w Chumash dostaliśmy tak zwanych skrzydeł, chęci do dalszego rozwoju. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że tylko ciężka praca przynosi efekty jakich się oczekuje.

Raymond Hall : To był jeden z nielicznych sposobów jakie można było wykorzystać w walce o dobrą renomę, o odzyskanie dobrego imienia... No i udało się! Tak jak mówisz, ciężką pracą, którą możecie śmiało powiedzieć sobie, że tylko i wyłącznie dzięki własnym siłom, chęci i determinacji - Udało się to osiągnąć! Jak często przy tak delikatnym towarze jak mięso, ryby dochodzi do zepsucia żywności w lokalu? Czy macie sprawdzone sposoby reagowania na marnowanie żywności? Staracie się ograniczyć do minimum? Jeżeli tak, to w jaki sposób?

Hailey Buckner : Odpowiedź jest prosta. Dostawy są codziennie ze względu nie tylko na świeżość towaru, ale również ilość jaką zamawiamy. Lepiej zakupić mniejszą ilość i oferować klientowi krewetki, gdy zabraknie łososia niżeli marnować produkty. Oczywiście są momenty gdy jesteśmy świadomi, że coś zmarnuje się następnego dnia. Nie toleruję wyrzucania jedzenia do śmieci, wolę rozdać nadmiar załodze, która ciężko pracuje każdego dnia lub potrzebującym. Jeśli chodzi zaś o produkty pochodzenia roślinnego, często oddajemy je rolnikom, którzy znają sposoby na wykorzystanie ich, bądź też dokarmiamy zwierzęta.

Raymond Hall : Bardzo szlachetnie, czy takim postępowaniem udaje się ograniczyć do zera marnowanie żywności? Czy jednak zdarzają się sytuacje, gdzie po prostu nie można tego uniknąć?

Hailey Buckner : Nic nie jest idealne. Bywały momenty, gdy zepsuty towar lądował przysłowiowo w śmietniku. To są koszta i straty z którymi trzeba liczyć się prowadząc taką działalność.

Raymond Hall : To prawda! Jednak... Udaje się to ograniczyć? Dzięki rozdaniu żywności wśród załodze kadry pracowniczej i osobom w potrzebie? Mówisz, że bywały momenty - Także aktualnie, dziś jest to rzadziej występujący problem?

Hailey Buckner : Uczymy się na błędach. Musiało minąć trochę czasu, gdy nauczyliśmy się szacować ilość produktów, która jest nam potrzebna na dany dzień. Stawiamy na jakość i świeżość. Nie tylko dań, ale również chociażby słynnej lemoniady, która jest robiona każdego dnia z innych owoców. Nigdy nie wiesz na jakie smaki trafisz przychodząc do nas danego dnia, to zupełnie losowe. Często to nasi pracownicy wybierają smaki, które są w ofercie danego dnia.

Raymond Hall : Oh, to całkiem ciekawa praktyka! Jednak dobrze, że udało się to ograniczyć - Jest to warte pochwały! Czy Wasz lokal musi spotykać się z nieustanną walką z konkurencją w mieście? Czy w tej kategorii nie macie sobie równych?

Hailey Buckner : Wybrzeże jest długie i szerokie. Konkurencja zawsze była, jest i będzie. Liczymy się z tym, że jeśli przestaniemy dbać o jakość, ktoś może to wykorzystać. Aczkolwiek wiem, że ktoś próbował sił w tej trudnej dziedzinie ryb w naszej pierwszej lokalizacji. Przykre, ale lokal dość szybko zawinął żagle, a szkoda! Uważam, że powinno być więcej lokali oferujących dość.. zdrowe jedzenie? Po drugie zdrowa konkurencja jest potrzebna, zawsze daje jakiegoś kopa do działania, by nie osiąść na laurach po sukcesie.

Raymond Hall : To bardzo zdrowe podejście, Hailey! Konkurencja potrafi zmusić nas do szlifowania swoich usług, dążenia do perfekcji. Przynajmniej tak to powinno wyglądać! W ten sposób zyskuje właśnie klient, który doceni poświęcenie danego miejsca. Jakie macie pomysły na rozwój Waszego lokalu, aby utrzymać się w dalszym ciągu na wysokiej popularności, i trafiać w gusta mieszkańców Los Santos?

Hailey Buckner : Pomysłów jest wiele. Chociażby w ostatnim czasie oddaliśmy do użytku drugi taras, który raczej skupia się na tej imprezowej części lokalu. W ubiegłym tygodniu odbyła się nawet piracka impreza w Ocean's, podczas której koncert dała Fehu wraz ze swoim zespołem. W przyszłości myślimy o ruszeniu z kolejnym projektem, ale to jeszcze nie czas, by mówić o tym głośno
**podeśmiała się zbliżając palec do ust** Konkurencja nie śpi.

Raymond Hall : To prawda, nie śpi! A powiedz mi... Takie wydarzenia, jak ostatnia impreza która wydarzyła się spod Waszego szyldu - Jest działaniem typowo promocyjnym? Organizowanym z chęcią budowania świadomości konsumenckiej o Waszej obecności na rynku czy może bardziej możliwość dodatkowego zarobku? Na jakichś dodatkowych usługach podczas takiego wydarzenia?

Hailey Buckner : Impreza, która odbyła się w naszym lokalu była w stu procentach inicjatywą naszej załogi i to im należą się brawa za chęci. Szczerze mówiąc nie nastawialiśmy się na zysk, to miało być po prostu podkreślenie klimatu naszego lokalu. Mówiąc całkiem poważnie i podliczając wszelkie koszta, to wynik był niemalże zerowy. Często również wspieramy inne wydarzenia swoją obecnością. Chociażby nasza długotrwała współpraca z Larą, którą pozdrawiam. Luxura Relaxare, już dwukrotnie braliśmy udział w wydarzeniu, a może trzy? Również dwie imprezy masowe spod szyldu Primal. Dziś kolejny raz nasza załoga wspiera kolejną imprezę masową Coyotes Bike Run. Wszystko zaczyna się właśnie na parkingu Ocean's skąd przejazd dotrze do Sandy.

Raymond Hall : To brzmi na wiele, wiele współprac! Naprawdę stanowicie pracowity duet! Ty, Twój mąż oraz Wasi pracownicy! Czy macie jakieś nadchodzące nowości, które są jeszcze tajemnicą, a jest na co czekać? Czy jesteście w stanie nam zdradzić jakąkolwiek nowinkę czy ciekawostkę? Uchylić nam rąbka tajemnicy co planujecie w przyszłości?

Hailey Buckner : Jeśli chodzi o promocję.. W ostatnim czasie wzięliśmy udział w sesji na plaży, niebawem oficjalnie zdjęcia trafią do sieci. Właściwie, to jedna z trzech sesji, które są zaplanowane odsłaniając powoli nasz nowy projekt, o którym jeszcze głośno nie mówimy. Jak to się mówi nie chcę zapeszać?

Raymond Hall : Zgadza się! Tak się często mówi! Życzę wielu sukcesów w tej kwestii, liczymy, że będzie to bardzo ciekawa niespodzianka! Powiedz nam Hailey, ponieważ zbliżamy się do ostatnich pytań. Jak lokal prosperuje jeżeli mówimy o dochodach? Jakie są koszty związane z importem, czy skupem ryb, ewentualnym przechowywaniem takiej żywności, która jest bardzo wrażliwa, z krótką datą przydatności do spożycia skoro mowa o rybach?

Hailey Buckner : Uh, czyli kwestie o których ponoć głośno się nie rozmawia. Moja odpowiedź może Cię zaskoczyć. Mamy w zwyczaju robienie tygodniowych zestawień zysków i strat, wszelkich kosztów generowanych w danym okresie. W ten sposób jest nam łatwiej szacować kolejne zmiany, potrzeby. Miesięcznie takie koszty prowadzenia lokalu, zamykają się w kwocie mniej więcej czterdziestu tysięcy. Oczywiście mówimy tutaj tylko o kosztach związanych z lokalem. Szanuję prywatność swoich pracowników, dlatego nie będę mówiła głośno o ich zarobkach, które generują kolejne koszty związane z prowadzeniem lokalu.

Raymond Hall : Rozumiem jak najbardziej i szanuję prywatność Waszych pracowników! Podałaś nam widełki, szacunkowe koszty związane z prowadzeniem takiej działalności a jak sprawa wygląda z zyskiem? Jaką część wydatków które nam podałaś stanowi faktycznie miesięczny dochód Waszej działalności? Nie mówimy tutaj o konkretach, to mogą być widełki.

Hailey Buckner : Również zaskoczę Cię moją odpowiedzią. Bywały tygodnie, gdy dosłownie byliśmy na dużym minusie. Oczywiście mowa o okresie, gdy inwestowaliśmy pieniądze w rozwój. Wymiana pieca, naprawa wentylacji, remonty, budowa tarasu czy też zakup nowego wyposażenia. Jednak oczywiście to są sporadyczne przypadki, nie prowadzimy działalności charytatywnie. Zysk, który możemy powiedzieć zostaje na koncie firmy po uwzględnieniu wszystkich wydatków włącznie z opłaceniem pracowników i ich premiami tygodniowo jest w granicach powiedzmy... Trzydziestu, do siedemdziesięciu tysięcy.

Raymond Hall : To bardzo dobry wynik! Bardzo, bardzo szanujemy Twoją szczerość, że chciałaś podzielić się z nami szczegółami. Ostatnie dwa pytania! Także jak widać, udało Ci się dotrwać z nami do końca w swoim debiutanckim występie! Czy pozyskanie takiej załogi pracowniczej, która tworzy niesamowity klimat obsługi przy nieocenionej pomocy wystroju wnętrza - Było trudnym zadaniem? Czy pracownicy zazwyczaj zostają w Ocean's Bounty Bar? Czy jednak trzeba liczyć się z ciągłą rotacją pracowniczą?

Hailey Buckner : Szczerze mówiąc, to zabrzmi zabawnie, ale.. część naszych pracowników dotąd była stałą klientelą jak to się mówi. Chociażby nasza manager Aurora, którą klienci uwielbiają. Kapitan Jack, który wprowadził do tego miejsca słynne AHOJ również jest z nami od dawna. W zasadzie raczej mamy stałą załogę, ale bywały momenty gdy.. jak to się mówi ludzie nabierali doświadczenia, zdobywali fundusze i odchodzili na swoje. Swego czasu pracował u nas Matthew Pierce, na pewno kojarzysz tego buntownika o którym wszystkie portale plotkarskie dziś piszą. Staramy się podchodzić do pracowników jak do przyjaciół, dajemy im swobodę.

Raymond Hall : Niesamowita historia! Czyli większość kadry, po prostu była stałymi klientami plus kilka przypadków które wydarzyły się... Samoczynnie, przypadkowo! A jakie najbardziej sprawdzone metody na pozyskanie klientów, zaskarbienie sobie serc konsumentów posiada Wasz lokal?

Hailey Buckner : Myślę, że kluczem do sukcesu jest właśnie załoga Ocean's. Nie odnieślibyśmy go bez nich, bo chociażby potrawy łechtały podniebienia klientów, to nie wracaliby widząc.. ponurą obsługę? Mamy stałych bywalców, którzy wpadają do lokalu po prostu napić się lemoniady i porozmawiać. Zawsze podkreślam, że to ludzie tworzą ten lokal. Jestem im wdzięczna za każdą chwilę, którą poświęcają. Jak również za ich podejście do klientów i samej pracy. Tak samo uważam, że jeśli praca nie sprawia przyjemności, to należy ją zmienić. Ludzie wyczuwają z dala, gdy ktoś pracuje przysłowiowo za karę. Sama niechętnie wracam do miejsc, gdzie tak odbieram zachowanie obsługi.

Raymond Hall : Prawda! Sama prawda! To brzmi na wiele, wiele wdzięczności z Twojej strony w kierunku osób które pomogły i współtworzą Wasz lokal. Dotarliśmy do końca naszego wywiadu, nie mam więcej pytań - Dlatego, Hailey! To chwila dla Ciebie w której możesz powiedzieć coś od siebie dla słuchaczy bądź po prostu pozdrowić bliskie Ci osoby, podziękować im za coś!

Hailey Buckner : Dziękuję za możliwość tej rozmowy. Wykorzystując okazję w pierwszej kolejności po prostu pozdrowię całą załogę Ocean's Bounty Bar jak i mojego męża. Przy okazji jeszcze raz dziękuję wam za wszystko, jesteście najlepszą załogą jaką można sobie wymarzyć. No i nie zapominam też o naszych słuchaczach i oglądających, a także klientach i osobach z którymi współpracujemy na co dzień. Cóż dodam na koniec nasze słynne AHOJ, do zobaczenia w Ocean's Bounty Bar!

Raymond Hall : Do zobaczenia w Ocean's Bounty Bar! Tymi słowami żegnamy się z Wami, mówili do Was Raymond Hall oraz Hailey Buckner! Wyczekujcie nowego numeru naszej prasy oraz kilku niespodzianek które nadchodzą w niedalekiej przyszłości! Będziecie z pewnością zadowoleni! Do zobaczenia! Dziękujemy za uwagę!

________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
 

Edytowane przez CZEMP1ON
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

**Hailey Buckner obejrzała wywiad zmęczona po kolejnym aktywnym wieczorze w pracy. Mimo zawstydzenia i niepewności przed kamerą uśmiechnęła się do samej siebie dumnie, gdy emocje już opadły. Oczywiście rozesłała link z wywiadem do swoich znajomych oraz załogi Ocean's.**

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

**M.Pierce obejrzał wywiad i zaśmiał się gdy usłyszał wzmiankę o sobie. Napisał krótką wiadomość do Hailey i obejrzał film do końca. **

sukuna.gif

“𝕯𝖔𝖓’𝖙 𝖑𝖔𝖔𝖐 𝖎𝖓𝖘𝖎𝖉𝖊 𝖒𝖊 𝖜𝖎𝖙𝖍𝖔𝖚𝖙 𝖕𝖊𝖗𝖒𝖎𝖘𝖘𝖎𝖔𝖓. 𝕴 𝖍𝖆𝖙𝖊 𝖎𝖙…”

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności Regulamin