Skocz do zawartości
Gracze online

 

 

inpursuit

Premium Gold
  • Postów

    14
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

9 obserwujących

O inpursuit

  • Urodziny 22 Lipca

Informacje dodatkowe

  • Discord
    filipzbiggniew

Ostatnie wizyty

5 279 wyświetleń profilu

Osiągnięcia inpursuit

  1. Cześć, Poszukujemy grajków do Ocean's Bounty Baru. Kto w nim był, ten wie, w jakim klimacie prowadzony jest biznes oraz na co zwracamy uwagę, bo to można bez problemu wywnioskować z czystej gry. Dla tych, co jeszcze w nim nie byli, powiem tylko, że biznes jest smażalnią rybną/barem z rybami i owocami morza. Klimat wybrzeża, zachody słońca na tarasie, piasek, szum oceanu i ryba, ryba, ryba i jeszcze raz krewetki. Nie będę tutaj pisał jaką kasę kosi się w tym biznesie, bo nie kosi się zbyt wielkiej. Produkty na /podaj są względnie tanie, premie nie są najwyższe a wypłaty są tak jak u wszystkich. Nie piszę tego w formie ogłoszenia o pracę IC bo bardziej zależy mi na znalezieniu osób, które wykreują, bądź kreują postacie, które wpasują się w klimat ogólny miejsca. Stawiamy mocno na grę z klientami, dochód czy "trzepanie" duty ma dla nas wartość trzeciorzędną. Istnieje możliwość również grania postacią, która nie ma ukończonych 21 wiosen, takie zajęcie też się znajdzie. Ogólnie, nie ma sztywnych ram, jeśli masz jakiś fajny pomysł, który wpasuje nam się w vibe tego miejsca to jesteśmy zainteresowani. No, więc zapraszam do kontaktu drogą IC, jeśli Wasz pomysł wymaga jakiś uzgodnień co do Waszej postaci lub ewentualnego dogadania to zapraszam na discord albo PW tutaj 🙂 https://discord.gg/NxegrM9vFu
  2. Pokażcie jak wsiadacie do wszystkich aut jednocześnie i używacie ich.
  3. Cześć, Th3Pitterr, miałem nie wypowiadać się tutaj wcale, bo skarga nie dotyczy de facto sytuacji w barze, jednak wywołany kolejny raz do odpowiedzi nie mam innego wyjścia jak sprostować Twoje słowa, którymi próbujesz wciskać we mnie (moją postać) rzeczy, których nie było. Dodatkowo próbujesz przekuwać fakty na swoją korzyść, przedstawiając ich własną interpretację, która jest Ci wygodna. Nie mam do Ciebie o to pretensji, dlatego, że występujesz w tym temacie na stanowisku obrońcy swojej organizacji, więc Twój punkt widzenia, interpretacja oraz ogólny wydźwięk wypowiedzi są całkowicie dla mnie zrozumiałe. Zacznijmy od początku, czyli od tego, czego nie widziałeś. Nie ma to koniec końców aż takiego znaczenia, jednak chcę Ci nakreślić tło fabularne. Moja postać, widząc Was w Highway Inn drugi raz (okej, pierwszy raz widziała Mongols pod Highway Inn, gdyż zwyczajnie właśnie się zamykało, ale uznajmy, że nie jest skończonym półgłówkiem i stwierdziła, że skoro faceci przyjechali pod bar i kierowali się do niego to raczej nie po to, żeby obejrzeć płaskorzeźby na drzwiach od zewnątrz), postanowiła zareagować. Od samego początku wmawiasz wszystkim tu zgromadzonym, że była to sytuacja ofensywna. Nie była, czemu? Neal przegadał ze znajomą z baru ten temat na krótko, informując ją jakie ma zamiar podjąć kroki i jak dziewczyna ma się w razie czego zachować, gdyż nie wiedział jaki będzie odzew ze strony grupy facetów w jupach. Dlatego, że nie jest idiotą/samobójcą/terminatorem. Postać wiedziała, jaką MAKSYMALNIE postawę może przyjąć, podchodząc do dużo liczniejszej grupy ze środowiska. I mimo tego, że charakter postaci jest taki a nie inny, schowała swoje wybujałe ego do kieszeni, udając się na rozmowę. Co o tym świadczy? Postać podeszła do Was, rozejrzała się, wypatrując w grupie osób, które miał nadzieję tam zobaczyć – kogoś, z kim może pogadać, stąd moje pytanie na /do o patch presidenta. Zanim do tego doszło, zagrałeś, że Twoja postać nie lubi, gdy ktoś stoi jej za plecami. Nie wiem, czy pamiętasz, przesunąłem się wtedy na bok, w bardziej „korzystną” dla drugiej strony pozycję do rozmowy. Fakt, nie odegrałem tego, ale będę miał na uwadze, żeby następnym razem odgrywać przemieszczanie się postaci, bo w logach tego nie ma, a potem ktoś znowu może mi wciskać coś, czego nie zrobiłem. Tak czy siak, stanąłem nieco z boku, w miejscu, w którym moja postać nie stała za plecami Twojej. I wtedy nawiązała się rozmowa. Kurtuazyjne pytanie o smak skrzydełek jako rozpoczęcie rozmowy, okay, tu się chyba zgadzamy. Zwróć uwagę, że następne słowa, jakie padły, to próba wyciągnięcia Twojej postaci na stronę. Czemu? Bo Neal uznał, że będąc w tej rozmowie sam, przy grupie kolesi, nie ma kompletnie żadnych szans na DOGADANIE się/nawiązanie jakiegokolwiek dialogu, oraz przewaga liczebna, narażenie się na podśmiechujki czy krzywe spojrzenia stawia go z góry na przegranej pozycji. Dobra, zaraz powiesz, że gest z okazaniem tatuaży był próbą pressowania Cię na swoim terenie. Nie. Czemu to zagrałem? Dlatego, że gdyby podszedł do Twojej postaci jakiś random, w momencie, gdy ta siedzi z motorkowymi kumplami jak panicze w barze, Twoja postać zlałaby go totalnie. A tego chciał Neal uniknąć, wobec tego, była to niejako próba uderzenia w zainteresowanie Twojej postaci tym, co Neal ma do powiedzenia. No dobra, lećmy dalej. Twoja postać dała się skusić na miły dialog z moją, dołączyła też druga postać od Was, szczerze mówiąc, nie zwróciłem uwagi nawet kto to był IC oraz OOC (patch, pozycja, zakładam, że skoro dołączył to albo Wasz VP albo sierżant) – bez znaczenia. Pytanie o znudzenie wybrzeżem było już w innym tonie, jednak nie było ofensywne. W środowisku, maginesie społecznym, w którym obydwie nasze postacie się poruszają chyba tego typu teksty są na porządku dziennym, co? Jak miał rozpocząć rozmowę? „Cześć chłopaki, co tu robicie? Pyszne kanapeczki? Jak wam się podoba kolor ścian w Highway Inn, bo wydaliśmy na tę farbę sporo pieniążków.” - ???? Nie osłabiaj mnie tym argumentem, bo jest bez sensu. Tak, zostaliście poinformowani IC jaki jest punkt widzenia Neala. Facet założył z góry, że Mongols nie są na tyle głupi i niezorientowani w mieście (które podobno całe jest ich terenem, co zaznaczyła Twoja postać), żeby nie wiedzieć o istnieniu Southern Reapers (czy jakiegokolwiek innego klubu, bez znaczenia jest tu rozmiar) oraz miejscu ich „przesiadywania” czy chociażby orientacyjnym terenie działalności. Jeśli gracie, że nie wiedzieliście tego, szczerze winszuję, bo rozmija się to z Waszą narzucaną narracją o tym, jak potężne i szanowane jest Mongols, którego oddział gracie. Silne, wpływowe, warte szanowania, jednak poruszające się po mieście jak dziecko we mgle, nie mające żadnych informacji o innych pasażerach tej karuzeli szczęścia. Nie osłabiaj mnie. Neal oczekiwał, że będziecie się płaszczyć przed nim? To już jest książkowa nadinterpretacja. Neal przekazał informację, którą uznał, za niezbędną. Spotkało się to z wyśmianiem, drwinami, przyjęciem przez Neala Waszego stanowiska na tamtą chwilę. Dlaczego? Dlatego, że mimo iż czuł, że jest na swoim terenie, wiedział, że jest sam. Sam naprzeciwko 10 facetów (czy ilu Was tam było, nie liczyłem, dla uproszczenia załóżmy, że coś koło tego). Neal powiedział co miał do powiedzenia, odebrał reakcję ze strony Waszej postaci, po czym położył uszy po sobie. Widząc, że nic nie wskóra i nie mając na tyle odwagi, by startować do nich dalej, zasugerował im kontynuowanie zabawy (kwestia, którą Neal wypowiada - „Nah, kontynuujcie, bawcie się dobrze *skinął w kierunku stolika* to tyle.”). I co? Odszedł, po prostu. Wycofał się całkowicie, widząc, że nie ma tutaj o czym gadać. Podbił z zamiarem dialogu, niesiony nadzieją na wzajemne poszanowanie zasad w środowisku, gotowy w zasadzie na każdego rodzaju reakcję (to co napisałem na początku, poinformował koleżankę z baru, co ma robić, gdyby coś poszło nie tak). Otrzymał odpowiedź, taką a nie inną, wycofał się bo nie jest ani idiotą ani samobójcą. Wyszedł przed bar. Widział moment klejenia wlepy na drzwi (ajajaj, nie odegrałem /me patrzy na sytuację pod drzwiami, mój błąd, ale chyba się zgodzimy, że to widział), bo stał bardzo blisko. Mimo, że mógł odebrać to jako sporą prowokację i akt agresji, nie zrobił z tym nic, właśnie dlatego, że obawiał się eskalacji napięcia w tamtym momencie, co kompletnie nie było jego zamiarem i tym co chciał uzyskać. Trochę mnie bawi fakt, że muszę tłumaczyć sytuację osobie, która, jak wynika z tego co tu piszecie, nie gra w zgp/mc/środowisku pierwszy raz i nie potrafi odczytać tak prostych sygnałów i dialogu, więc chwyta się koślawej interpretacji faktów. No ale trudno, taki znak tych czasów, wszystko trzeba wszystkim tłumaczyć i objaśniać jak krowie na rowie. Nie chce mi się pisać więcej, zawarłem tylko sprostowanie Twoich słów na temat gry/zachowania mojej postaci. Na potrzeby swojej linii obrony, próbujesz mi tu przypiąć łatkę terminatora, co nie jest w porządku. I zaznaczam, że piszę to tylko dlatego, że poczułem się wywołany do tablicy. Opierasz się ciągle na tym, interpretując to maksymalnie na korzystny dla siebie sposób, co rozumiem, jednak nie mogę tego zaakceptować, gdyż osoby sprawdzające skargę/rozpatrujące sytuację jako całość mogą przyjąć Twoje stanowisko jako pewnik. Życzę miłej niedzieli. PS: Na szczęście to nie zawody na ilość lajków, więc jest szansa, że opiekunowie nie będą na tej podstawie wydawać werdyktu 😉 Poza tym, wyciągnięcie screenów na członka ekipy, nawet gdyby były kompletnie niezwiązane z tematem, zawsze zgarnia miliony polubień, nawet jakbyś dostawił je do posta z przepisem na sernik z rodzynkami. PS2: To jest chyba przykład terminatorstwa bardziej, tak mi się wydaje. Gość wyciągający maczetę z kieszeni będący na muszce karabinów. A nie gadka gościa, będącego na swoim terenie do innych. Ale no offence, nie mnie to oceniać tutaj. https://streamable.com/c78fdh
  4. Savage Steel MotoCraft - Historia tego miejsca zaczęła tworzyć się w stanie Louisiana, gdzie od najmłodszych lat Neal Clevenger zmuszony poniekąd do utrzymania samego siebie rozpoczął swoją przygodę z przyuczaniem do tego fachu. Fakt, że wówczas nastoletni chłopak, żywił pasję do mocy dwóch kółek, był przydatny, bowiem wiedzę chłonął szybko, nie bojąc się brudnej roboty. Warsztat od początku dziejów był nieodłączną częścią miejscowego oddziału jednego z klubów motocyklowych, którego członkiem z czasem stał się też Neal. Było to znane miejsce, gdzie motocykle były poddawane rewolucyjnym modyfikacjom. Właściciel warsztatu, niejaki Andrew Hooser realizował też swoje chore wizje, budując motocykle od podstaw, na zamówienie, czy też po prostu przygotowując maszyny na różnorakie wystawy i zloty. Z bagażem ogromnego doświadczenia na przełomie lat 2022/2023 Neal przeniósł się do Sandy Shores, gdzie przez niespełna rok żył w cieniu jako nomad. Wszystko zmieniło się na początku kolejnego roku, gdy świat znów otworzył przed nim wrota, dając możliwość powrotu do tego, co tak kochał. Pełen determinacji i zapału tchnięty kolejnymi zmianami w życiu postanowił kontynuować to, co dobrego dała mu Louisiana. Długo szukając rozwiązania, skąd wziąć gotówkę na rozruszanie interesu w mieście postanowił wykorzystać, być może naiwną przyjaciółkę, która była w stanie wyłożyć sporą gotówkę na jego pomysł. Rozsądność Aimee i doświadczenie w sprawach organizacyjnych oraz utalentowani artyści metalu miały być kluczem do sukcesu miejsca, gdzie znów miały powstawać maszyny wyróżniające się na tle innych. Nazwa "Savage Steel" nie była przypadkowa - odzwierciedlała dzikość i surowość, jaką pasjonaci wnosili do swoich projektów. Savage Steel MotoCraft jest jak tajemnicza twierdza miłośników dwóch kółek. Warsztat był niewielki, ale tętniący energią. Każdy motocykl, który opuszczał jego bramy, miał w sobie coś dzikiego, coś, co sprawiało, że przyciągał spojrzenia na ulicach Los Santos. Historie z tego warsztatu szybko zaczęły krążyć po środowisku motocyklowym. To było prawdziwe sanktuarium dla pasjonatów motocykli. Savage Steel MotoCraft stało się miejscem, gdzie nie tylko je naprawiano, ale gdzie powstawały istne legendy na dwóch kółkach. Z biegiem czasu Savage Steel MotoCraft, tak samo, jak w stanie Louisiana, tak i w Los Santos przekształciło się w społeczność motocyklistów, zrzeszającą ludzi o wspólnych pasjach. Neal, zawsze gotów do dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniem, stał się mentorem dla mniej doświadczonych adeptów sztuki tworzenia motocyklowych arcydzieł. Warsztat stał się miejscem, gdzie rozkwitała kreatywność, a każdy projekt był wyzwaniem artystycznym. Dziś, Savage Steel MotoCraft to nie tylko warsztat. To ognisko motocyklowego ducha, gdzie każdy motocykl ma swoją historię. To miejsce, gdzie każdy jeździec staje się częścią tej dzikiej rodziny motocyklowej. Warsztat, który teraz stanowi integralną część motocyklowego krajobrazu Los Santos, przynosi ze sobą wolność i pasję na każdą ulicę miasta. Mirror Park - Miejsce to nie było przypadkowym wyborem. Stary warsztat samochodowy był wręcz idealnym punktem zaczepienia, gdyż tak naprawdę nie wymagał wielu zmian. Teren przed nim nadawał się do tych lżejszych, szybkich napraw. Całe serce i magia tego miejsca zostały ukryte w garażu, gdzie miały powstawać kolejne dzikie projekty. Cześć, wraz z @ktosik... wychodzimy z kolejnym projektem skierowanym do graczy. Tym razem jak wyżej jest to warsztat motocyklowy i tylko na tym mamy zamiar się skupiać. Pomysł zrodził się poniekąd z faktu gry w klubie Southern Reapers MC. Sam warsztat nie jest jednak miejscem, gdzie tylko członkowie organizacji odnajdą swoją chwilę gry, wręcz przeciwnie projekt skierowany jest do każdego gracza, który gra miłośnika dwóch kółek - dlatego nie jest to typowy spot organizacyjny, a zwykły biznes. Zdajemy sobie sprawę, że ograniczenie swojej gry wyłącznie do motocykli, nie przyniesie nam dużego dochodu, jednak szczerze mówiąc, nie skupialiśmy się na tym nigdy. Będziemy stawiać na kręcenie rozgrywki oraz klimatyczne odwzorowanie warsztatu obracającego się w tym temacie. Myślę, że nie ma sensu lać wody i rozpisywać się o tym, w jaki sposób mamy zamiar utrzymać poziom biznesu, kreować grę i zachęcać graczy do interakcji z nami, gdyż swoje pokazaliśmy, prowadząc od wielu miesięcy inny biznes, jakim jest bar: Postać lidera: Neal Clevenger UID postaci lidera z panelu gracza: 44704 Link URL do mapy z lokalizacją biznesu/projektu: Mapka Typ biznesu (Gastro, Salon Tatuażu...): Warsztat Wybrany interior* (jeśli nie dotyczy, to n/a): n/a Link do tematu organizacji** (jeśli nie dotyczy, to n/a): n/a
  5. Ze względu na to, że ekipa nieco się wysypała, ja będę teraz miał dużo mniej czasu (kilka wyjazdów), a nie chcemy iść w masówkę, jesteśmy zmuszeni zamknąć projekt. Dzięki za grę tym, co mieli okazje wejść z nami w interakcję, mam nadzieję, że kiedyś jeszcze uda się coś zmontować. Zamykamy, proszę o archiwum.
  6. Tak, mam to samo. Czasami przychodzi wiadomość widmo w postaci samego powiadomienia. Czasami jest sam dźwięk bez żadnego powiadomienia.
  7. F&V Customs – marka założona przez dwóch przyjaciół, kilkanaście lat temu gdzieś na uboczu jednego z większych miast malowniczej, zielonej Irlandii. W zasadzie jest to historia jak ich wiele. Zaczęło się niewinnie od wpychania rąk pod maskę wszystkiego, co porusza się na czterech kołach. Potem był pierwszy garaż, wynajęty od sąsiada, następnie pierwszy warsztat aż pojawiły się pierwsze poważnie zarobione pieniądze. Pewnego dnia Fintan Flanagan i Fergal Vaughan zorientowali się, że dotychczasowy, mało profesjonalny sposób prowadzenia działalności nie wchodzi dalej w grę. Realizacja pasji, będącej zawsze na pierwszym miejscu, zaczęła dotkliwie wpływać na finanse obydwu z nich. W zasadzie każde zarobione pieniądze natychmiast inwestowali w nowe, potrzebne narzędzia oraz swoje kształcenie i doskonalenie się w zawodzie. Stanęli przed koniecznością ustalenia większych cen za swoje usługi, za czym przyszła potrzeba pełnej legalizacji działalności, czego skutkiem było powstanie F&V Customs. Klientów nie musieli długo szukać. Mimo dotychczasowej pracy na czarno mieli już wyrobioną renomę i zaufanie zarówno wśród zwykłych zjadaczy chleba, dla których samochód jest narzędziem do przemieszczania się z punktu do punktu, jak i w środowisku prawdziwych petrolheadów z najbliższych okolic. Mimo iż początkowo nie mieli głowy do prowadzenia interesu, wysoka jakość usługi i zaangażowanie w każde zlecenie doprowadziły do szybkiego rozrostu firmy. Wtedy pojawili się pierwsi pracownicy oraz kolejna zmiana lokalizacji wymuszona koniecznością posiadania większego budynku. Interes mocno się ustabilizował, jednak z czasem zwykłe naprawy mechaniczne przestały im wystarczać. Był to dobry, stały dochód, jednak powtarzalność i monotonność pracy zaczęła doprowadzać ich do szału. Szybko zrodził się pomysł, aby robić coś więcej, coś, czego prawie nikt nie robi, a już na pewno nie w najbliższym środowisku. F&V Customs poszerzyło wtedy swój profil działalności i zajęło się budowaniem pojazdów na zamówienie. Chłopaki realizowali przeróżne projekty, pod warunkiem, że były zgodne z ich motoryzacyjnym światopoglądem. Jak się okazało, na to również znaleźli się chętni, więc projektowane i budowane przez nich auta sprzedawały się dość łatwo. Niestety w wyniku zawirowań w życiu prywatnym oraz pojawieniu się niespodziewanych kłopotów z prawem, musieli pozbyć się firmy. Na domiar złego okazało się, że najlepiej będzie wyjechać z ukochanej Irlandii i to w miarę możliwości dość szybko. Tak właśnie wylądowali w Los Santos, gdzie po lekkim zaklimatyzowaniu się w mieście oraz poznaniu tutejszego środowiska, postanowili wznowić działalność o podobnym profilu. Wieloletnie doświadczenie, obserwacja tutejszego rynku oraz chęć zapisania się na kartach motoryzacyjnego Santos, skłoniła ich do celowania w najwyższą półkę klienteli. Zapadła decyzja o założeniu czegoś na kształt pierwotnego F&V Customs, które skupi u siebie posiadaczy samochodów z górnej półki oraz ludzi, którzy niespecjalnie zwracają uwagę na ilość dolarów na swoim koncie i będą skłonni zapłacić spore pieniądze za profesjonalnie zrealizowaną usługę lub unikatowy, zbudowany na zamówienie pojazd. Jeśli chodzi o lokalizację, to wybór był dość oczywisty. Spory budynek przy Palomino Ave, na pograniczu centrum i zamożnych dzielnic miasta Los Santos. Przestrzeń po dawnym parkingu okazała się perfekcyjna do przerobienia jej na warsztat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności Regulamin