Po dłuższych dyskusjach w gronie opiekunowie + pomocnicy postanowiliśmy o zamknięciu projektu.
Decyzja ta szła za nami dość długo, licząc, że pewne rzeczy ulegną poprawie i będziemy mogli faktycznie zobaczyć organizacje Klubu Motocyklowego na mocnym poziomie, zwłaszcza patrząc na to jak mocną ekipę i zakorzenioną w tym klimacie posiadaliście od początku.
Obraliście sobie na grę Mongols MC - można by powiedzieć, że jedno z najbardziej kultowych oraz jeden z największych klubów motocyklowych jakie ten świat widział. Nie jest to prosta gra i wymaga taktu, wiedzy oraz działania z głową.
Akcje typu rozstrzelanie człowieka na środku skrzyżowania (będąc w cutach), wyciąganie z imprezy ULSA siłowo rozpoznawalnego muzyka (również będąc w cutach) na zlecenie zranionej zakochanej laski, czy samo to w jaki sposób wyglądało egzekwowanie od Was wstawienia przestępstwa (czas + zgryźliwości). Skutecznie pokazaliście, że temu projektowi z boku bliżej bardziej do małej szajki niż reprezentantów takiego molocha w świecie MC jakim jest Mongols.
Po dożywociu lidera podjęliśmy ponowną dyskusję co z Wami zrobić. Gwoździem do trumny były dzisiejsze wylewy na LI od członków klubu, pełne wyzwisk, gdzie można było poczuć się jakby oglądało się potyczki słowne dwóch Sebixów, a nie dorosłych bikerów, z poważnymi koneksjami w półświatku. Gdzie nakreślę, że przez chociażby koneksje z wytwórnia w branży mocno się naświetliliście i takie zachowania nie powinny mieć miejsca. Zwłaszcza po tym jak Wasz prezes trafia do aresztu, czy dożywocie.
Liczyliśmy, że pokażecie naprawdę solidny poziom gry klubu motocyklowego, który będziemy mogli wskazywać jako wzór, wyszło niestety zupełnie inaczej.
** Ostanimi czasy mieszkańcy Sandy Shores widują co raz to więcej osób przybywających do miasteczka. Głośny ryk silników motocykli przyciąga na siebie sporą uwagę. **