Skocz do zawartości
Gracze online

 

 

037. Lou Coulibaly: "po tych tragicznych zdarzeniach Bellezza wbiła mi nóż w serce. A raczej w głowę"


Verevi

Rekomendowane odpowiedzi

Vv7elTT.png

Lou Coulibaly w wywiadzie z Jocelyn Gugliemetti opowiada o swoich przeżyciach w związku z uczestnictwem w masakrze na Vinewood Hills, wychodzi naprzeciw plotkom o relacji z Baby Ray oraz opowiada swoim najnowszym projekcie - "From Ashes To Brilliance" czyli metaforyczna przemiana w motyla za pomocą sztuki.


Screenshot_362.png

Jocelyn Gugliemetti: Dooooooobry wieczór, Los Santos! To Night American Discussions, które dla Was poprowadzę ja - Jocelyn Gugliemetti. Dziś moim gościem specjalnym jest piękność prosto z gorącej Afryki... i choć jej kariera dopiero rozwkita to zdążyła pojawić się już na językach. Przywitajmy gorąco modelkę Lou Coulibaly! Hej, Lou!
Lou Coulibaly: Hej, witam bardzo serdecznie wszystkich słuchaczy Daily Globe, jak i chciałabym przywitać Ciebie, Jocelyn. Wow! Nie mogę uwierzyć, że wszystko w tak szybkim się tempie dzieje.

Jocelyn Gugliemetti: Mam nadzieję, że jesteś gotowa na mój zestaw pytań! Cieszę się, że Cię mogę tu gościć. Ostatni czas nie był dla ciebie najłatwiejszy. Jak się czujesz? Jak Twoje zdrowie?
Lou Coulibaly mówi (mikrofon): Fizycznie i psychicznie powoli wracam do zdrowia. Wszystkie rany goją się w prawidłowym tempie, choć w koszykówkę zagram pewnie za dobry miesiąc lub dwa. Ciągle chodzę na rehabilitacje, próbuje doprowadzić rękę do swojego "normalnego" stanu.

Jocelyn Gugliemetti: Nawet nie umiem sobie wyobrazić co czułaś, będąc świadkiem tej tragedii co stała się na Vinewood Hills. Masz za sobą bardzo trudne przeżycie. Jak sobie radzisz z traumą po tym wydarzeniu? Odnajdujesz wsparcie w swojej pracy oraz wśród bliskich?
Lou Coulibaly: Samego wydarzenia kompletnie nie pamiętam - krajobrazy z tej sytuacji widzę tylko we mgle. Choć najbardziej traumatycznym przeżyciem był moment, kiedy dowiedziałam się o śmierci mojej najbliższej przyjaciółki, Zunee Badri. Przez pierwsze dni ciężko było o jakikolwiek kontakt ze mną, byłam na silnych lekach uspokajających. Za to, że mogę tutaj z Tobą siedzieć oraz w ogóle... funkcjonować mogę być wdzięczna wszystkim tym, którzy byli wokół mnie. Avice, Armand, Stormi oraz wszystkie inne osoby, które przebywały ze mną w szpitalu. Oczywiście, miałam i mam nadal wizyty u terapeuty, lecz największą siłę do powrotu dał mi Braylon.

Jocelyn Gugliemetti: Moje kondolencje z powodu utraty bliskiej osoby. Dobrze słyszeć, że masz w bliskich wsparcie i nie zostałaś z tym sama. Życzę Ci dużo siły w walce z tym fragmentem przeszłości. Jak już Braylona wywołałaś do tablicy to muszę spytać… w ostatnim wywiadzie Ray mówił, że nie łączy was NIC WIĘCEJ niż przyjaźń, a jednak szybko pojawiły się znaki, że miłość wisi w powietrzu. Jak to z Wami jest?
Lou Coulibaly: Wiele rzeczy zmienia się dynamicznie, tak było to w tym przypadku. Od przyjaźni, bardzo łatwo można przejść do miłości. Muszę niestety zasmucić wszystkie fanki zakochanych w Baby Ray i oficjalnie ogłosić - tak, jestem z Braylonem razem. A jeśli chcesz mnie zapytać o kontekst tego, jak to się dokładnie wydarzyło. Po tych wszystkich wydarzeniach związanych z strzelaniną znaleźliśmy w sobie oparcie - wspólnie nakręcaliśmy się i motywowaliśmy w tym, aby nasza głowa poradziła sobie z tą tragiczną sytuacją. No i po prostu, zaczęliśmy do siebie zbliżać: złapaliśmy wspólny vibe, łatwo się dogadujemy, i wspólnie uznaliśmy - "hej, to ma sens".

Jocelyn Gugliemetti: Byłam pewna, że wspólny vibe zaczęliście łapać jeszcze przed tą sytuacją! Choć może jeszcze wtedy nie byliście tego świadomi? Nie pozostało mi nic innego jak życzyć Wam miłości, cierpliwości i wsparcia wobec siebie. Ładnie razem wyglądacie! Zahaczając jeszcze o wydarzenia z Vinewood Hills... z Zunne byłyście nie tylko przyjaciółkami ale również razem poniekąd współpracowałyście - byłyście w jednej agencji, mowa tu o Bellezza. Jak wspominasz ten czas?
Lou Coulibaly: Nie powiedziałabym, że to jest przyjaciółka - traktowałam ją jak siostrę. I fakt, mieliśmy okazję współpracować wspólnie z Bellezzą. Wspominam to dość słodko-gorzko, lecz na to za chwilę odpowiem. Zunee była moim oparciem, motywatorką i osobą która powodowała to, że byłam bardzo pewna siebie. Ona także stoi za tym, że dołączyłam do swojej pierwszej agencji. Za jej słowem, zostałam zaproszona przez właścicielkę na rozmowę i swoją pewnością siebie obroniłam tą rekomendacje. A sama współpraca? Wstęp był w miarę w porządku - w miarę, gdyż miałam okazję się pojawić na większej scenie, lecz nadal boli mnie kwestia dość marnej promocji sesji zdjęciowej. Od momentu tej sesji, to była równia pochyła - kompletnie nie mieli pomysłu na wykorzystanie mojego potencjału. Dlatego zaczęłam się zastanawiać nad odejściem z agencji - pierwszym krokiem było nawiązanie współpracy z agencją menadżerską Empire. I tu chciałabym pozdrowić Vivianne oraz Sergeya, którzy obecnie za mną stoją. Ale wracając - wywalczyłam sobie warunki, na których mogłam swobodnie współpracować z Bellezzą i nawiązywać wszelkie współprace zewnętrzne. Raczej nie odeszłabym, lecz po tych tragicznych zdarzeniach Bellezza wbiła mi nóż w serce. A raczej w głowę, nawiązując do tego feralnego zdjęcia.

Jocelyn Gugliemetti: Pewnie nie wszyscy nasi słuchacze kojarzą, o którą sytuację chodzi. Rozwiniesz krótko temat wbicia noża w serce i feralnego zdjęcia?
Lou Coulibaly: Chodzi o zdjęcie osoby, która była bardzo blisko Bellezzy. Nie chcę podawać nazwisk, lecz była to fotograf zakontraktowana z agencją i dość bliska znajoma właścicielki. Dzień po tragedii na Vinewood wstawiła zdjęcie wyjęte rodem z imprez  halloweenowych - z nożem w głowie. Nie ten czas, nie te miejsce. A tym bardziej gdy w tle rozgrywa się taka tragedia. Management i ekipa prawników musiała wkroczyć do akcji - moją sprawę wzięła prawniczka Avice Cousteau i dzięki niej oraz jej zaangażowaniu rozstaliśmy się z Bellezzą w dość pokojowy sposób. Zakończyliśmy ten etap i nie chcę wracać do kwestii Bellezzy.

Screenshot_354.pngJocelyn Gugliemetti: ah, Xylia Finch. Lifeinvader zawrzał od tego zdjęcia... wracając do kwestii Twojego managementu - nie obawiasz się, że w obliczu kryzysowej sytuacji menedżerowie nie uciekną z tonącego statku jak to było w przypadku Jt Shade
Lou Coulibaly: Uważam, że nie. Agencja wyciągnęła pewne wnioski ze swoich działań, zatrudniła nowy sztab menedżerów. I to działa - jestem ich diamentem, mam od nich ogromne wsparcie. Efekty szykują się niedługo - mam zobowiązania wobec Covgari, z którym podpisaliśmy umowę przed tą tragedią. Zbliża się sesja mojego przyjaciela, Armanda - GOD SESSION. Też tam będę grała kluczową rolę. No i także efektem naszej współpracy jest sesja, która już jest dostępna publicznie w  internecie. A, właśnie! Odnośnie tego, mam dla Ciebie prezent.
* Lou Coulibaly złapała album z artbookiem, który leżał przez cały wywiad na fotelu. Wstała, wręczając go do ręki Jocelyn.
* Jocelyn Gugliemetti spojrzała na nią pytająco słysząc wzmiankę o prezencie. Widząc jak kobieta wstała, wstała również i uśmiechnęła się promiennie. Odebrała od dziewczyny artbook,

Lou Coulibaly: Jest to fizyczna wersja mojej sesji zdjęciowej. Album będzie dostępny dla każdego, który mnie wesprze na jednym z portali crowdfundingowym: ze specjalną dedykacją i autografem ode mnie.

Jocelyn Gugliemetti: Z ogromną przyjemnością go przygarnę. Może niewiele osób o tym wie, ale lubuję się w sztuce - a przyznam, że w Tej sesji widzę drugie dno i bardzo do mnie przemawia. Dziękuję za ten artbook, Lou!
* Lou Coulibaly uśmiechnęła się szczerze w jej kierunku. Zaraz zajęła miejsce siedzące, aby odpowiadać na kolejne pytania.

Jocelyn Gugliemetti: W takim razie jak już płynnie przeszłyśmy do tematu Twojego najnowszego projektu czyli "From Ashes To Brilliance" to czas na parę pytań odnośnie tego albumu. To Twój autorski pomysł?
Lou Coulibaly: Zgadza się, to mój autorski pomysł. Chciałam w jak najbardziej artystyczny sposób przedstawić swoją personę i odczucia w ostatnich tygodniach. Od cierpienia, bólu, mojej dość przykrej przeszłości, czy też tragediach które mnie spotkały, po nadzieję, walkę i triumf nad negatywnymi demonami. Uważam, że ta forma przedstawiła wszystkie te emocje i jest ona zrozumiała dla każdego.

Jocelyn Gugliemetti: Chciałabym się w ten temat zagłębić bardziej. Nie ukrywam, że w tych zdjęciach rzuciło mi się parę rzeczy w oczy. Pierwsza rzecz - widzę, że kolejność zdjęć nie jest przypadkowa. Stanowi to pewnego rodzaju storytelling. Jest tak?
Lou Coulibaly: Zgadza się: wpierw chciałam przedstawić ból, podkreślić moje blizny - nie wstydzę się ich w żadnym stopniu, pokazują pewną historię. Następnie chciałam przedstawić łzy i chciałam tą klamrą kompozycyjną zamknąć pierwszą część sesji. Druga w skrócie poukładana jest w taki sposób, abym w pewnym stopniu "wznosiła się" w niebo, jak przepiękny motyl. Każdy jednak znajdzie inną interpretację tej sesji i znajdzie w niej coś dla siebie.

Jocelyn Gugliemetti: Wspomniałaś o motylu i jest to kolejna rzecz, która zwróciła moją uwagę w tej sesji - mianowicie Twój naszyjnik z motylem. Moim pierwszym skojarzeniem był Braylon, dla którego motyl jest nieoderwalnym elementem image. To prezent?
Lou Coulibaly: Naszyjnik z motylem to był mój pomysł i miał wprost nawiązywać do Braylona. Chciałam dać w ten sposób znak wszystkim fanom Baby Raya i poinformować w dość dyskretny sposób o naszym związku. Jeśli to uchwyciłaś, to oznacza że mój zabieg był w zupełności udany. A sam motyw motyla może nie tylko do tego nawiązywać - motyl przechodzi przemianę: od poczwary, do przepięknego owada. W sumie... tak jak ja w tej sesji.

Jocelyn Gugliemetti: To była kolejna moja interpretacja... od zamkniętej w sobie obdartej ze szczęścia Lou w świecie czarno-białych barw do Lou, u której pojawiły się metaforyczne motyle skrzydła w postaci barwnej sukni. Co ma symbolizować ta czerwona suknia?
Lou Coulibaly: To dość proste - dla mnie, ta czerwona suknia jest symbolem piękna. Czerwień to też kolor sił życiowych, krwi i walki - pasuje to do mojego charakteru. Nawiązuje do tego - że pomimo swojej przeszłości, jestem w stanie wygrać ze wszystkimi  przeciwnościami. Że moja cała historia, background, mój nadzwyczajny wygląd jednak jest wartościowy.

Jocelyn Gugliemetti: Przyznam, że rozmawiając z Tobą tu i teraz czuję się pozytywnie zaskoczona. Rzadko spotyka się modelki, które swoją działalność postrzegają tak bardzo artystycznie. Chylę czoła. Właściwie to dlaczego weszłaś na drogę modelingu?
Lou Coulibaly: Nie będę Ciebie okłamywać - nie byłam na żadnych studiach artystycznych, nie marzyłam od tym od zawsze. To trochę przypadek - jeszcze podczas pobytu we Francji usłyszałam od wielu osób, aby spóbować sił w modleingu. O modzie słyszałam jedynie z  gazet. Miałam pewną komitywą ze sprzewaczynią kiosku, dostawałam od niej ezgemplarze popularnych gazet modowych i lifestylowych - VOGUE, Cosmopolitan, Elle i tak dalej. Podziwiałam te wszystkie persony, które miały okazję brać udział w tych gazetach. Ale nie miałam marzeń, aby być w ich miejscu - po prostu podobał mi się ich styl ubierania, moda. W ogóle, wiesz jak się jarałam jak dostałam pierwsze szpilki?

Jocelyn Gugliemetti: Jak ja dostałam pierwsze szpilki to myślałam, że się zabiję. Na szczęście mogę powiedzieć, że ta sztuka jest totalnie do opanowania. *śmiech* Jest jakaś modelka, którą podziwiasz szczególnie?
Lou Coulibaly: W dzieciństwie... Kate Moss, Naomi Campbell oraz Inam - modelka z pochodzenia somalijskiego.

Jocelyn Gugliemetti: Póki co swoich sił próbujesz głównie jako fotomodelka... ale czy w przyszłości chciałabyś stawiać nogi na wybiegach i pokazach mody?
Lou Coulibaly: Jeśli jakikolwiek dom mody uzna, że mój kanon urody nadaje się na wybieg, to... pewnie, że tak. Jeśli już poszłam tą drogą, to jeden z moich głównych celów.

Jocelyn Gugliemetti: Wyjątkowość jest teraz bardzo ceniona, wręcz pożądana. Widzisz siebie w przyszłości na high-endowych wybiegach?
Lou Coulibaly: Obecnie to jest myślenie życzeniowe - jesteśmy w dwudziestym pierwszym wieku i mam nadzieje, że to spowoduje moją obecność na takich wybiegach. Ale obecnie moim celem jest inspiracja i motywacja dla innych dziewczyn z podobną  przeszłością. Motywacją do tego, że prosta, bardzo biedna dziewczyna z dzielnicy imigrantów w Paryżu może stać się kimś.

Screenshot_357.png

Jocelyn Gugliemetti: Teraz widzę jak ciężką i trudną drogę przeszłaś, by znaleźć się tu gdzie teraz jesteś. W takim razie jak znalazłaś się w Los Santos, będąc z biednej dzielnicy w Europie?
Lou Coulibaly: W ogóle, moja historia zaczyna się w Senegalu. Do dziesiątego roku życia mieszkaliśmy pod Dakarem, no i moja matka ze mną oraz braćmi przeprowadziliśmy się do Francji. Kwestia języka - tam i tu francuski. No i przez większość życia wychowywaliśmy się z matką. Znaczy... wychowywać, to mało powiedziane - widziałam ją bardzo rzadko, pracowała po czternaście godzin. Wychowywał mnie starszy brat - on też przynosił jakieś pieniądze do domu, i mogliśmy w miarę funkcjonować. Lecz do czasu, gdy wydarzyła się tragedia w moim życiu *zadrżał się jej głos, a jej ton wypowiedzi się stał nieco niespokojny* Mój brat został napadnięty przez grupę bandziorów, również emigrantów, lecz z innych rejonów. Zginął na miejscu. 
* Lou Coulibaly po jej twarzy zaczęły jej lecieć łzy, zaczyna tracić kontrolę nad sytuacją w wywiadzie. Wzięła kilka głębszych wdechów, kontynuując dalej.
* Jocelyn Gugliemetti z wymalowanym przejęciem na twarzy słucha poruszającej historii.

Lou Coulibaly: I... cała opieka nad moimi b-braćmi przeszła na mnie. Zaczęłam zarabiać pieniądze, lecz... uznałam z Matką, że dobrym pomysłem byłobym abym spróbowała pracy w USA i w ten sposób przyniosła do domu o wiele więcej pieniędzy. Głównie dlatego, że dość dobrze i swobodnie porozumiewałam się po angielsku. Zebrałam trochę pieniędzy pracując w jakimś butiku, Starbucksie i przyleciałam tutaj. I gdyby nie inicjatywa Zunee, pewnie pracowałabym w kompletnie innym miejscu. A teraz mogę spełnić swoje cele, a także... sprowadzić całą familię do Stanów. To moje marzenie, które chce jak najszybciej zrealizować - zakupić im dom, pomóc im normalnie funkcjonować. To byłoby przepiękne.

Jocelyn Gugliemetti: Dźwigasz na swoich barkach naprawdę ciężki krzyż, Lou... ale właśnie dzięki temu, co przeszłaś, byłaś w stanie... jak to powiedziałaś - z poczwarki stać się pięknym motylem. Uczyniło Cię to silną kobietą, inspiracją dla dziewcząt. Należą Ci się słowa podziwu. Znając Twoją historię... zdjęcia, które wypuściłaś, stały się w moich oczach jeszcze głębsze i inspirujące. Mam nadzieję, że nie tylko ja to tak odbieram. Jest coś, co chciałabyś przekazać młodemu pokoleniu z marzeniami?
Lou Coulibaly: Aby je próbowali realizować i jeśli otrzymają szansę z losu, to niech z niej korzystają. Warto także doceniać małe rzeczy - wszystko to, co się pozytywnego dzieje w życiu. To naprawdę ma znaczenie.
* Jocelyn Gugliemetti posłała do Lou ciepły i pocieszający uśmiech, wyrażając w swoim spojrzeniu współczucie dla niej.

Jocelyn Gugliemetti: i tym akcentem zbliżamy się do końca programu. Chciałabyś jeszcze coś dodać od siebie?
Lou Coulibaly: Chciałabym podziękować Tobie, że mnie w ogóle zaprosiłaś do studia. To dla mnie naprawdę ogromny zaszczyt, że mnie doceniłaś w ten sposób. Dość niedawno słyszałam plotkę, że do studia zapraszasz tylko wartościowe persony i cieszę się, że jestem nią według Ciebie. Chciałabym podziękować wszystkim swoim znajomym, przyjaciołom i fanom za wsparcie, które mi dają i motywują do działania. I... jeśli mogę - *przeszła na język francuski* Mama, kochani bracia - kocham was i dziękuje za wszystko to, co dla mnie zrobiliście. Ciągle o was pamiętam i mam nadzieje, że słuchacie tego wywiadu. *ponownie zmieniła język na angielski* Tak więc... jeszcze raz Was wszystkim dziękuje - jakbym mogła, to wymieniłabym wszystkich. Ale tych osób jest po prostu zbyt wiele. Jesteście cudowni, wspierajcie mnie nadal. No i zapraszam Was do obejrzenia mojej sesji zdjęciowej - "From Ashes to Brillance", już jest dostępna na mojej stronie internetowej.

Jocelyn Gugliemetti: Dziękuję Ci, Lou, za tę wartościową i inspirującą rozmowę. Życzę Ci dalszych sukcesów - nie poddawaj się. Masz w sobie siłę i niesamowitą kreatyność! I tym sposobem pragnę zakończyć dzisiejszy odcinek Night American Discussions. Dobranoc, Los Santos!
 


SZYLD-DZIA-W-DG-POD-ARTYKU-Y

Chcesz dołączyć do zespołu działu Daily News? Kliknij w reklamę i złóż aplikację!

Edytowane przez Verevi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

**Słyszał swoje nazwisko pod prysznicem, wykryczał niczym w Chłopcach Ferajny po napadzie Roberta De Niro pod prysznicem, napisał do Lou i zadzwonił finalnie na FACETIME w piżamie, dziękując jej i że cudownie wyszła jak zawsze, pozdrowił Braylon.**

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

* L. Rollins czuje się usatysfakcjonowany tym, że miał możliwość przesłuchać rozmowę bezpośrednio w studiu J. Gugliemetti przy towarzystwie Baby Ray. Ponownie pogratulował w dm dziennikarce kolejnego, udanego odcinka jednocześnie uważając, że L. Coulibaly staje się coraz bardziej wartościową i autentyczną osobą w świecie Vinewood.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności Regulamin