Skocz do zawartości
Gracze online

 

 

NinjaPijany

Gracz
  • Postów

    29
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Aktywność reputacji

  1. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez xcvrlos w Lenny Maguire   
  2. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez xcvrlos w Lenny Maguire   
  3. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez shadowheart w Lenny Maguire   
    Zapraszam serdecznie.
  4. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez xcvrlos w Lenny Maguire   
    Po dziwnej, nieprawdopodobnej serii zgonów w kapeli jedynymi żyjącymi członkami zostali gitarzysta Lenny Maguire oraz pianista Terry Watson, o którym słuch ostatnio zaginął. […] Zespół Daily Globe, a w szczególności ja, Madeleine Brooks, fanka zespołu, składamy wyrazy głębokiego współczucia oraz słowa wsparcia i otuchy dla Rodzin artystów Dick in Dixie, którzy zapragnęli tworzyć świetną muzykę dla swojej niszy, a przy tym integrować ludzi.  – Madeleine Brooks „053. Koniec kapeli Dick in Dixie. Śmierć Dicka Flame i Patricka Sohraniego.”

    Masy odkrywają geniuszy dopiero po ich śmierci, dlatego nas za dwa miesiące nikt już nie będzie pamiętał... – list pożegnalny Patricka 'Speedballa' Sohraniego do Dicka Flame

    Seria niespodziewanych zgonów w kapeli Dick in Dixie przekreśliła grubą krechą jej dalsze istnienie. Z całego zespołu ostali się tylko podstarzały pianista Terry Watson (który zresztą zapadł się pod ziemię) oraz gitarzysta Lenny Maguire – najmłodszy członek grupy. Lenny nie zmagał się z nieleczoną marskością wątroby ani nowotworem mózgu, nie złapał AIDS, ani nie popadł w uzależnienie od substancji psychoaktywnych. Okres działalności kapeli przetrwał względnie bez szwanku, czego chyba jednak nie można powiedzieć o jej końcu. Po wydaniu ostatniego, pośmiertnego albumu ‘Old Habits’ wycofał się z życia publicznego, przechodząc w wieku 25 lat na emeryturę. Za pieniądze z płyty zmienił nieco swój dotychczasowy styl życia i obrósł w luksusy. Nowym, sportowym Coquette D10 z salonu oraz kompletem kiczowatych zasłon zdawał się chcieć zagłuszyć przeszłość. A także prawdopodobnie głosy chłopaków z zaświatów, którzy widząc go w takim aucie, zabiliby go najpewniej śmiechem. 

    Minął rok próżniactwa, gdy do Lenny’ego odezwała się Ellen Ailsworth – menagerka i stara znajoma dźwiękowca kapeli Kyle’a Palermy. Kobieta, nie przebierając w środkach, roztoczyła przed dwudziestopięciolatkiem wizję powrotu do showbiznesu, celowo grając na jego sentymencie względem Dick in Dixie. Po kilku kolejnych rozmowach i kilku obietnicach na wyrost Lenny podpisał umowę na roczną współpracę z Ailsworth, która miała mu zapewnić z powrotem sławę lub permanentne stoczenie się na sam kloaczny dół branży rozrywkowej.
    Pierwszymi krokami Lenny’ego we współpracy ze swoją nową menadżerką, były prace nad filmem dokumentalnym o kapeli Dick in Dixie. Kochanych przez jednych, nienawidzonych przez drugich. Wyciąganie na wierzch kontrowersyjnej historii kapeli mogło zdawać się niezbyt opłacalnym posunięciem PR’owym, jednak okazało się zupełnie inaczej. Ludzie przecież kochają kontrowersje. Produkcja filmowa pod nadzorem Frederico Giordaniego i Tiffany Wright spod ramienia Richards Majestic poniosła za sobą film bijący rekordy oglądalności w swoich kategoriach.

    Odnowienie starych znajomości z branży muzycznej podczas pracy przy filmie tchnęło Lenny’ego, który po sukcesie sprzedażowym był na fali, by wyciągnąć rękę do napływu artystów o ciężkich brzmieniach. Wtedy narodził się pomysł, aby otworzyć swoje własne wydawnictwo - Hard-On Records, miało być duchowym następcą dawnej dystrybucji Dick in Dixie o tej samej nazwie. Coraz większe zainteresowanie undergroundowych kapel sprzyjało rozwojowi wytwórni. Do czasu, gdy coś nagle ucichło, a Ellen Ailsworth nie była już widywana przy boku młodego Maguire’a. 
     
    AKTYWNOŚĆ:
     
  5. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez xcvrlos w Lenny Maguire   
    Lenny Maguire po prawie rocznej nieobecności w show-biznesie, zaintrygowany propozycją vinewoodzkiej menadżerki Ellen Ailsworth, w lutym 2023 roku podjął decyzję, by wrócić do gry.
    Pierwszym krokiem Lenny’ego było skontaktowanie się ze starym znajomym - Jackiem Weskerem, frontmanem nowopowstałej grupy Social Therapy. Wesker razem z basistą zespołu, Victorem Dwightem, zjawili się w starej siedzibie Hard-on Dixtribution, gdzie odbyła się rozmowa o powrocie blondwłosego gitarzysty. Social Therapy wyciągnęło dłoń do Lenny’ego i przystało na propozycję wspólnego koncertu, w zamian za dostęp do studia, w którym ostał się całkiem niezły sprzęt. Lenny wystąpił gościnnie podczas koncertu w Total Explode, na którym pokaz dała również atr⊕pa, kolejna ze starych, znajomych twarzy. Tym samym ogłosił swój powrót na sceny Los Santos. 
    Niedługo po koncercie Lenny wraz z jego agentką rozpoczął starania o znalezienie producenta, który chciałby nakręcić film dokumentalny o Dick in Dixie. Uderzyli w tym celu najpierw do Frederica Giordani, byłego wspólnika zaprzyjaźnionego z kapelą producenta filmowego Rogera Dunswortha, który współpracował z chłopakami przy kilku teledyskach. Zainteresowany propozycją Giordani kontaktuje się z Tiffany Wright z Richards Majestic Productions, która zgadza się nakręcić dokument. Po zebraniu wymaganych środków materialnych i finansowych, dopięciu scenariusza oraz zgromadzeniu ekipy filmowej, RMP rozpoczyna pierwsze zdjęcia do filmu, angażujące znajomych zespołu, rodziny członków czy fanów w położonym w Red County Blueberry, gdzie zespół stawiał swe pierwsze kroki.

     
  6. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez hadson w Lenny Maguire   
  7. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez samer w Social Therapy   
    Grupa muzyczna założona w Los Santos, tam również rozwijana przez pierwszy skład zespołu - Alainę Clarke, Victora Dwighta, Theo Hunterly'ego oraz Jacka Weskera. Pierwsze pomysły na bandę grającą wspólnie na scenach zrodziły się w głowie Clarke, inicjatorki całego procesu. Przez przypadkowe spotkanie na jednej z ławek w Vespucci ciche marzenia zaczęły zmieniać się w coraz to głośniejszą rzeczywistość, kiedy pierwsza osoba zgodziła się poświęcić swój czas i motywację na tworzenie czegoś takiego. Wiele więcej nie było trzeba, maszyna ruszyła sama z siebie. Gitarzystka poprzez swoją znajomą spotkała się z przyszłym wokalistą, a po nim odezwała się do kilku starych kontaktów w celu znalezienia pałkarza. Takowy znalazł się kilka dni później, kiedy to Clarke dostała odpowiedź na swoją propozycję. Spotkania, alkohol, dogadywanie szczegółów poskutkowało kupnem garażu, który stał się miejscem spotkań zespołu. Przez następnych kilka dni zbierali się tam i obmyślali plan działania, którym okazał się pierwszy koncert.
     
    Jack Wesker
    Początki kariery w muzyce miał bardzo skromne, jako basista rozpoczynającego swoją przygodę zespołu Fallen Angels. Ten epizod jednak szybko się skończył, przez tragiczną śmierć jednego z członków zespołu - Leopolda Pottera, perkusisty. To wydarzenie wstrząsnęło grupą na tyle, że zaczęła się sypać, zgranie zanikało, prób już nie było więc po prostu postanowili się rozejść, zostawić ten rozdział za sobą. Niedługo później z tęsknoty za tworzeniem muzyki wpadł na pomysł założenia czegoś swojego, zebrał kilku swoich znajomych - gitarzystę Terry'ego Hughesa, wokalistkę Alice Garcię oraz wiecznie naćpanego perkusistę, fanatyka kogutów oraz substancji psychoaktywnych Opiego Wilsona. W takim składzie założyli zespół, który postanowili nazwać REMEDY - Wesker został wybrany na lidera. Z początku grając punk stawiali kroki w świecie branży muzycznej, między innymi grając mniejsze koncerty w miejscowych lokalach, a także na festiwalu DesertFest. Po wydaniu kilku pierwszych tworów Alice jaki i Terry zniknęli, na ich miejsce weszli Dylan Price, nowy wokalista, oraz Luna Perez razem z Wattiem Reidem, na gitary. Po tych zmianach zagrali na Paleto Sport Fest jako jedyna atrakcja muzyczna eventu. Ta "edycja" Remedy zostawiła po sobie kilka nowych wydań, koncertów, o których mówiono w mediach, ale i też niesmak dla Jacka, kiedy to w pewnej chwili kolejny zespół rozszedł się w swoje strony. W trakcie tego wszystkiego Jack stał się częścią Riot Nation, wytwórni, która pozwoliła im jako Remedy zaistnieć na scenie. Szukając nowych talentów i pomagając w ich początkowym rozwoju dalej szlifował swoje własne umiejętności, szykując się na możliwy powrót. Gościnnie zagrał na jednym z koncertów Dumpster Kids, później słuch o nim zaginął. Kiedy myślał już, że nie wróci na scenę odezwała się do niego Alaina Clarke z własnym pomysłem na zespół, po dłuższej chwili namysłu spotkał się z kobietą. Nie trzeba było wiele, by go namówić. Zgodził się na zostanie frontmanem nowej grupy, SOCIAL THERAPY.
     
    Alaina Clarke
    Trzydziestodwuletnia kobieta pochodząca z Paleto Bay. Swoją przygodę z muzyką zaczęła w czasach licealnych, kiedy ojciec podarował jej Les Paula z podpisem Layne'a Staleya. Ulubionymi brzmieniami dziewczyny byłe te black-metalowe. Nie stroniła jednak od innych gatunków takich jak metalcore, deathcore, death-metal, czy też spokojnego grunge'u. Bazując na tym planowała zebrać grupę ludzi o podobnym do swojego guście, by razem stworzyć zespół. To właśnie ona wpadła na pomysł założenia zespołu, Po kilku dniach bitwy z myślami postanowiła, że to jest coś co chce zrobić. Idąc za ciosem zaczęła dzwonić do swoich znajomych i powoli formować zgraję muzyków.
     
     
     
     
     
     
    Victor Dwight
    Dwudziestosześcioletni facet, który nieprzerwanie od dziecka mieszkał w Los Santos i najmłodszych lat marzył o karierze muzycznej. Pasjonował się wszelkiej maści muzyką rockową oraz metalową. W wieku ośmiu lat w jego dłonie trafiła pierwsza gitara akustyczna, którą z czasem zamienił na elektryczną. W szkole średniej przerzucił się całkiem na bas, który jak twierdzi był miłością od pierwszego dźwięku. W szkolnych latach grał w garażowym zespole Rocket Pieces. Po rozpadzie ekipy Victor odpuścił sobie jakiekolwiek próby stworzenia, bądź szukania nowego zespołu. Oddał się w pełni doskonaleniu samego siebie w graniu na gitarze basowej, zagłębiał się w przeróżne techniki gry oraz sztukę improwizacji. Los jednak uśmiechnął się do dorosłego już mężczyzny gdy ten poznał całkiem przypadkiem kilka nowych twarzy, z którymi finalnie podjął się próby zawiązania nowego zespołu.
     
     
     
     
     
    Theodor Hunterly
    Dwudziestoletni perkusista, który od najmłodszych lat interesował się muzyką. Kiedy miał zaledwie 8 lat, jego rodzice kupili mu pierwsze bębny i od tej pory chłopak zaczął regularnie ćwiczyć oraz doskonalić swoje umiejętności. W wieku 14 lat dołączył do lokalnego zespołu grającego rocka i szybko został jego głównym perkusistą. Od tego czasu regularnie koncertował z zespołem, a jego umiejętności na bębnach zostały docenione przez ich publiczność. Po ukończeniu szkoły średniej Theodor postanowił rozpocząć studia muzyczne, które ukończył z wyróżnieniem. Niedługo po tym, wraz z kilkoma znajomymi mu twarzami założył zespół Social Therapy.
     
     
     
     
     
    Dotychczasowa działalność
     
  8. Łest polubił odpowiedź w temacie przez NinjaPijany w [24.06] [HoD] DICK IN DIXIE - OLD HABITS (LP) (Official Music Video)   
    **Speedball z zaświatów śmieje się z Terrego który w teledysku wygląda jakby przeszedł udar.**
  9. hadson polubił odpowiedź w temacie przez NinjaPijany w [24.06] [HoD] DICK IN DIXIE - OLD HABITS (LP) (Official Music Video)   
    **Speedball z zaświatów śmieje się z Terrego który w teledysku wygląda jakby przeszedł udar.**
  10. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez hadson w Hard-on Dixtribution   
  11. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez Ajman w [24.06] [HoD] DICK IN DIXIE - OLD HABITS (LP) (Official Music Video)   
    **Frankie Rogers przyglądał się rozwojowi kariery Dick in Dixie z boku. Został wyłączony z zespołu przez kryminalistów z którymi współpracowała kapela. Ogólnie jest zadowolony ze śmierci czołowych członków kapeli.**
  12. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez hadson w [24.06] [HoD] DICK IN DIXIE - OLD HABITS (LP) (Official Music Video)   
    **Po miesiącu od śmierci członków Dick in Dixie niespodziewanie ukazał się album “Old Habits”, który został lakonicznie zapowiedziany jeszcze przed serią zgonów muzyków. Jedyna zajawka, która mogła nakierować fanów na fakt, że kapela pracuje nad jakimś nowym projektem, została opublikowana na tydzień przed zgonem Roya i Harry’ego w postaci zdjęcia kapeli na tle ich starego Dixiebusu. Ze względu na ostatnie tragiczne wydarzenia, będący niewiadomą projekt pogrzebano wraz z muzykami i powszechnie uznano, że nigdy nie ujrzy on światła dziennego.
    Jak się jednak okazało, zespół zdążył nagrać większość kawałków w swoim studio w Harmony, a nad uzyskanym materiałem przez długi czas ciężko pracował ich realizator dźwięku Kyle - były pracownik AKAN Records. Całość prac nadzorował gitarzysta Lenny Maguire, który chciał, aby album był godnym pożegnaniem z chłopakami i całym zespołem. Utwory, które znalazły się na płycie, w kontekście ostatnich wydarzeń zyskały nieco na nowym znaczeniu i można je potraktować jako podsumowanie pewnych wątków i historii związanych z Dick in Dixie. Ostatni i jednocześnie pośmiertny album kapeli będzie miał z pewnością szczególną wartość dla jej fanów.
    Warto również wspomnieć o klipie do utworu Old Habits, który przeszedł niemałe piekło w fazie produkcji. Skrypt w roboczej wersji został napisany przez Dicka Flame’a, któremu pomagał Speedball. Wypociny chłopaków trafiły następnie do ich znajomego eks-producenta filmowego Rogera Dunswortha, który kolejny raz wykorzystał swe możliwości i kontakty (a także pieniądze kapeli), by zebrać ekipę i środki do nagrania teledysku. I choć zdjęcia udało się zakończyć przed wymarciem sporej części grupy, to studio mające zająć się montażem i post-produkcją materiału, wycofało się nieoczekiwanie z realizacji projektu. Zdesperowany Dunsworth wraz ze swym reżyserem Mikiem Franconą finalnie zdołał namówić do dokończenia produkcji Roya Wallera z Richard’s Majestic Productions. Waller szybko dostrzegł okazję, by wybić się na popularności wymarłej kapeli i podratować tym samym sytuację podupadającego studia.**
     
    OLD HABITS
    **Kawałek Old Habits to swoiste rozliczenie muzyków z ich problemami, które ciągnęły się za nimi całymi latami. Podręcznikowym przykładem jest tu Dick, który by zwalczyć traumy z przeszłości (m.in. wypadek, który oszpecił trwale jego twarz), zażywał przed koncertami narkotyki - najczęściej MDMA i kokainę. Wokalista oszukiwał sam siebie, że to tylko tymczasowe rozwiązanie, aż będzie w stanie samodzielnie poradzić sobie ze swoimi demonami i zacznie grać “normalnie”. Ćpanie na backstage’u (a z czasem także poza nim) dość szybko stało się dla niego jednak nową normalnością, która coraz bardziej odbijała się na jego zdrowiu. Próby zerwania z nałogiem działały zwykle na krótko i często prowadziły do jeszcze gorszych epizodów. Do tego wszystkiego doszły także alkoholowe problemy Roya i Terry’ego oraz heroinowe przygody Speedballa. Ich wspólne doświadczenia doprowadziły do powstania tego tekstu, całość została jednak przedstawiona z typowym dla kapeli dystansem i przymrużeniem oka.**
     
    LA CHUPACABRA
    **Otwierający płytę instrumental to w głównej mierze dzieło Terry’ego Watsona i Lenny’ego Maguire, które powstało na jednej z prób w Rhythm&Booze. Całość brzmi trochę, jakby banda punków spotkała pianistę z saloonu na Dzikim Zachodzie, po czym poczęstowała go speedem. Nazwa Chupacabra nawiązuje do starej ksywki Terry’ego, pod którą miał być niegdyś dobrze znany licznym prostytutkom zza południowej granicy kraju. To jedna z tych historii, o którą lepiej nie dopytywać. **
     
    PHARISEE - פְּרוּשִׁים
    **Jak mówi Ewangelia wg św. Rolfa: Na początku był Siegel… A przynajmniej na początku Dick in Dixie. To właśnie Rolf Siegel, pentekostaliczny Wielebny z Kościoła Odrodzenia w Blueberry, dostrzegł komercyjny potencjał na założenie kapeli, gdy dostrzegł wystylizowanego na Elvisa Dicka. Według pierwotnych ustaleń kapela miała grać christian rock, ale muzycy szybko odeszli od tego pomysłu. Dla Siegela Dick in Dixie mogło jednak grać sobie nawet i black metal, najważniejsza była mamona. Współpraca ta z początku jako tako działała - zespół grywał próby w kościele, na koncerty woził sprzęt karawaną pogrzebową, a członkowie kapeli mogli liczyć na zniżkę przy rozgrzeszeniu. Wkrótce okazało się jednak, że zespół nie generuje oczekiwanych przychodów, a sam Siegel wyjechał do Las Venturas, by robić tam karierę medialnego duchownego. I choć Wielebny pozostał niemiłym wspomnieniem, grubym nietaktem byłoby zapomnienie o roli, jaką odegrał w tym całym bajzlu. **
     
    THE KIDS WILL HAVE NO SAY
    **Tekst utworu to zbiór wspomnień i przemyśleń Speedballa o życiu w Blueberry w latach młodzieńczych, choć porusza tematykę dotyczącą niezliczonej ilości innych małych amerykańskich miasteczek gdzie diabeł mówi dobranoc. Imprezy, narkotyki, szalone zabijanie czasu w utworze przedstawione zostały jako skutek beznadziei i marazmu życia w miejscu bez perspektyw, w miejscu gdzie młodzieży nikt nie zapewnił należytej opieki w rozwoju, ani nie poświęcił dostatecznie dużo uwagi. Stąd też chcąc przeżyć musieli poradzić sobie sami, niekoniecznie mądrze, jak to młodzież.**
     
    I SMELL A RAT
    **Zdecydowanie najdziwniejszy kawałek z całej płyty, w którym dzikich, niezrozumiałych wrzasków całej kapeli jest tyle samo, co samego tekstu. Podobnie jak Nailhead z albumu Nuthin’ to Lose utwór opowiada o jednym z nielicznych i nieudanych związków Dicka, jeszcze sprzed czasów wypadku. Jeden odsłuch z pewnością wystarczy, by stwierdzić, że kapela podczas nagrywek musiała być dobrze porobiona.**
     
    ALL I'VE LOST
    **Kolejny kawałek na płycie wpisuje się w typową dla kapeli tematykę poczucia beznadziei, straty i generalnej frustracji na wszystko dookoła. W refrenie Dick wylewa z siebie żal, mając dość osób, które nie wiedzą, kiedy się przymknąć i narzucają się ciągle ze swoimi bezcennymi radami. Pod koniec utworu autor dochodzi prawdopodobnie jednak do wniosku, że źródło wszelkich problemów tkwi w nim samym. W trakcie utworu pojawia się tradycyjnie solówka na saxie w wykonaniu Harry’ego McPhersona.**
     
    SPEEDBALL
    **Utwór został napisany przez perkusistę Roya Stevensona, a jego tekst obraca się wokół zniknięcia basisty grupy Patricka ‘Speedballa’ Sohraniego, który przepadł w październiku na blisko trzy tygodnie. Jak się później okazało, rudzielec spędził większość tego czasu w więzieniu w Las Venturas, skąd wyciągnął go w końcu niejaki Frankie Rogers, ale to już zupełnie inna historia. Jeśli w kontekście ostatnich wydarzeń kogoś nadal zastanawia “GDZIE ON KURWA JEST?”, to odpowiedź brzmi: w prosektorium ULSA, gdzie przekazał swoje ciało na cele naukowe.**
     
    IRON OUT THE IRONY
    **Jeden z nielicznych kawałków na płycie z dość pozytywnym przesłaniem napisany został przez Dicka w okresie, gdy ich medialny ban w Daily Globe trwał najlepsze. Przekaz tekstu jest całkiem prosty i sprowadza się do tego, by nie pozwalać armii wszystkowiedzących moralistów sterować naszym własnym życiem. Albo prościej: by mieć ich w dupie. Może niekoniecznie doprowadzi to do czegoś dobrego, ale jak już pluć w brodę, to w swoją. **
     
    I'VE HAD ENOUGH
    **Najdłuższy, najwolniejszy i najbardziej jazzowy kawałek z całej płyty. Tematycznie dość bliski I Smell a Rat, możliwe że jest nawet częścią tej samej historii i traktuje o tej samej kobiecie, która finalnie okazała się być kimś zgoła innym, niż Dick początkowo przypuszczał. Wybitnie długa przerwa na solo była prawdopodobnie spowodowana tym, że Dickowi zabrakło weny na dalszą część tekstu.**
     
    FIGHT SONG FOR FUCK-UPS
    **Fight Song for Fuck Ups jest dokładnie tym, na co wskazuje nazwa - hymnem dla pojebów. A konkretniej wszystkich tych, którzy gdzieś po drodze wypadli z torów systemu i stety bądź niestety musieli pójść swoją własną drogą. Do tej kategorii z pewnością kwalifikują się także członkowie Dick in Dixie. Chcąc pozostać sobą w opozycji do całej branży muzycznej, postanowili znaleźć sobie swoje własne miejsce. W tym przypadku był to założony z inicjatywy Roya klub Rhythm & Booze, gdzie mogli grać na własnych zasadach oraz wyciągnąć pomocną rękę do artystów, którzy mieli na siebie pomysł, ale nie byli w stanie się przebić do szerszej publiki. **
     
    ANOTHER YEAR
    **Another Year stara się opisać próbę przerwania błędnego koła, w którym każdy kolejny rok wygląda dla autora tak samo jak poprzedni i nie przynosi żadnych pozytywnych zmian w jego życiu. Mimo upływu lat popełnia on stale te same błędy i pakuje się w te same gówniane sytuacje, które zdają się nakręcać tę całą beznadziejną spiralę. Autor wie jednak jednocześnie, że nawet gdyby mógł cofnąć się w czasie, nie potrafiłby podjąć innych, lepszych decyzji, co dopełnia tylko obraz nędzy i rozpaczy.**
     
    WYDARZENIA:
  13. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez hoodbyair w Dick in Dixie   
    dick in dixie kapela ktora mielismy ale na ktora nie zaslugiwalismy
    dzieki chlopaki za wszystko
  14. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez Nina w Disorder   
  15. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez Łest w Disorder   
  16. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez Łest w Disorder   
    W świat miała pójść ta wiadomość, nie miała szansy na to IC ale jest na tyle dobra, że postanowiłem wrzucić mimo wszystko.
    Mieszkańcy Los Santos, jesteście kurwa zepsuci do szpiku kości. Jak patrzę na to co się dzieje na ulicach miasta to chce mi się wymiotować. Mówiliśmy wam, próbowaliśmy tłumaczyć, wszystko bezskuteczne. Czuję się źle, kiedy widzę że to co do tej pory zrobiliśmy nie przyniosło żadnych efektów, czuję że zawiedliśmy jako krąg. Czuję, że Kelly zawiodła. Rozmawiałaś z nami twarzą w twarz, powiedzieliśmy Ci o wszystkim. Naprawdę jesteś tak głupia, że uznałaś, że zamknąć się w wilii na kilka tygodni i doprowadzić ładną buzię do porządku to odpowiedni krok by zapobiec dalszym wydarzeniom? Jesteś aż taką idiotką? Najważniejsze to dobrze wyglądać, żeby zrobić sobie zdjęcie na lifeinvader, sprzedać produkt i wytrzeć mordę fundacją charytatywną. Nic dziwnego, w takim społeczeństwie zostałaś wychowana, takie szanse nie powtarzają się zbyt często. Trzeba łapać garściami kiedy Digibyte sypie forsą. Koniec końców każdy jeden patrzy tylko na koniec swojego nosa. Każdy pilnuje, żeby mieć jaknajwięcej, żeby kupić nowe samochody, dąb sonoma szafkę pod telewizor, na którym będziecie oglądać jak nieletnie laski świecą pizdą. Traktujecie życie za pewnik i tu popełniacie błąd, bo kiedy Daily Globe umieszcza wciąż kilka tych samych nazwisk w nagłówkach to tysiące innych walczy o przetrwanie, bo nie mają za co żyć. Ten system zawiódł, jest zepsuty, ale wy tego nie dostrzegacie. Kelly, podjęłaś ryzyko, nie przekazałaś dalej nikomu naszej wiadomości - zobacz co się teraz wydarzy. Ostrzegaliśmy was, nic do was nie dotarło. Wkurwiliście nas, poniesiecie karę.
  17. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez Łest w Disorder   
    Cześć wszystkim. 
    Z przykrością muszę poinformować, że postanowiliśmy zamknąć organizację.
    Ze względu na charakter non-profit i specyficzne podejście do gry, oraz naszą niedoskonałą aktywność mieliśmy ciężko żeby jakkolwiek rozruszać ten projekt do tego stopnia, o którym marzyliśmy. Mimo przeciwności udawało nam się w wąskim gronie budować konkretną grę, postacie które wbrew pozorom nie są tak bardzo oderwane od rzeczywistości patrząc na aktualne wydarzenia na świecie i zagraliśmy mnóstwo rzeczy, których nie da się przedstawić na screenach, a które wpływały na nasze charaktery i coraz bardziej je radykalizowały.
    Zdajemy sobie sprawę, bo trafiały do nas opinie ludzi, że tak naprawdę nie wiadomo do końca co my gramy i chyba lepiej jak to zostanie w sferze tajemnicy. Będzie można sobie dopowiedzieć własne teorie i wysnuć wnioski. Inspiracje były różne, każda postać miała własne pobudki by brać udział w projekcie, który nigdy IC nie został sprecyzowany jako organizacja przestępcza. Uważam, że to wyjątek spośród tego co aktualnie możemy zaobserwować w półświatku. Niektórzy nie potrafią pojąć, że w RP można grać coś innego niż kolejną mafię czy gang, ale zdawaliśmy sobie z tego sprawę od początku. Już kiedy @Mejaru  zastanawiał się w ogóle czy dać nam szansę gry. Okazało się, że pozwolił nam w to wejść za co wielkie dzięki bo mogliśmy na własnej skórze przekonać się, że to nie takie łatwe jak się wydawało.
    Jedyną konkretną akcją, którą jakkolwiek chcieliśmy zaznaczyć swoją obecność w świecie gry było porwanie postaci Kelly Velez. Mieliśmy na uwadze realia serwera, ale nie spodziewaliśmy się że to wydarzenie pójdzie całkowitym brakiem odzewu z jakiejkolwiek strony. Na samym początku Disorder założyłem, że w żadnym wypadku nie chcę nigdy nikomu odebrać przyjemności z gry, narzucać się swoimi czynami czy przeszkadzać w prowadzeniu rozgrywki, na którą ktoś ma ochotę. Do samego końca trzymaliśmy się tych założeń, wszystko było zawsze dogadywane do przodu, a jeżeli coś dla kogoś było niespodzianką to pytałem czy wyraża zgodę na grę z nami i konsekwencje dla postaci płynące ze wszystkiego co zamierzamy. Nie chcieliśmy nigdy wyjść na tych, którzy psują rozgrywkę innym.
    W ostatnich dniach dużo się u nas działo. Poprawiliśmy aktywność, skupiliśmy się na konkretnym wątku. FIB odkopało sprawę z porwaniem, chcieliśmy im podrzucić dalszy ciąg. Celowaliśmy wysoko - akcją, której serwer jeszcze nie widział. Położyliśmy losy organizacji na szali gry IC, podjęliśmy wielkie ryzyko i skupialiśmy się podczas rozgrywki tylko na tym jednym co od dawna nam się marzyło i planowaliśmy całość skrupulatnie. Odezwałem się do @Revo, @Bozmer, @Mejaru o zgodę na przeprowadzenia akcji wysokiego ryzyka. Dogadałem wszystkie warunki, chciałem jak najbardziej pójść na rękę wszystkim stronom, żeby nikt nie poczuł się pokrzywdzony. Dostałem zgodę od wszystkich trzech panów, poinformowałem zespół na discordzie. Dawno nie widziałem takiej radości wśród ludzi, z którymi gram. 
    Dzisiaj, godzinę przed przeprowadzeniem zamachu podczas festiwalu na plaży Vespucci zostałem poinformowany, że nie możemy tego zagrać bo ktoś się nie zgodził. Nie muszę pisać jak zareagowaliśmy na tą wiadomość po wszystkim co przeszliśmy by w ogóle do tego doprowadzić. Ustaliliśmy godzinę, o której mass shooting ma się wydarzyć, byliśmy fair wobec organizatora eventu, poprosiliśmy o zgodę, przedstawiłem cały plan jak mamy zamiar to przeprowadzić. @Revo, dzięki że próbowałeś, nie winimy Cię.
    Jak wspominałem wcześniej, nigdy nie stawiałem gry swojej organizacji nad czyjąś grą. Nie chciałem nikomu przeszkadzać, nie chciałem nikomu psuć nerwów. W związku z tym bardzo ograniczaliśmy swoje zapędy, ale jak widać nawet jeżeli podejdzie się do sprawy z szacunkiem dla innych to można zostać na lodzie.
    Jesteśmy po prostu zawiedzeni i nie widzimy sensu kontynuowania projektu. 
    Dzięki.
    @Besert @Nina @Okuyasu Billion @hadson @greatking @xcvrlos@yeti santana
  18. Cppon polubił odpowiedź w temacie przez NinjaPijany w Dick in Dixie   
    ***

    ***

    ***

    ***

    ***


    [...] Masy odkrywają geniuszy dopiero po ich śmierci, dlatego nas za dwa miesiące nikt już nie będzie pamiętał...
    - Patrick Sohrani w liście pożegnalnym do Dick Flame
  19. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez Dabby w 053. Koniec kapeli Dick in Dixie. Śmierć Dicka Flame i Patricka Sohraniego.   
    **Hayley przeczytała artykuł w trakcie służby na przerwie, przez co jakiś czas znowu chodziła przybita. Po kilku dniach namysłu postanowiła przeznaczyć połowę otrzymanej od Dicka kasy na fundację wspierającą walkę z uzależnieniami, a połowę odłożyć na otwarcie obiecanego baru w przyszłości.**
  20. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez I3uLwers w Dick in Dixie   
    Autor tematu dał znać, że można zamknąć.
    Dodam krótko od siebie, że projekt był od samego początku bardzo ciekawie prowadzony, a wszelkie zrzuty z Waszej rozgrywki estetyczne i miłe dla oka. Podobało mi się, a zresztą zapewne nie tylko mnie. Życzę Powodzenia w kolejnych projektach i mam nadzieję, że jeszcze nas odwiedzicie w tym sektorze. Do zobaczenia!
  21. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez xDDD w [Skarga/Malibudreams] Bambik Fortnite   
    Link do Twojego konta: - https://forum.v-rp.pl/profile/92-bambik-fortnite/
    Link do konta oskarżonego: - https://forum.v-rp.pl/profile/846-malibudreams/
    Powód składania skargi:
    nadużywanie rangi must-win brak zdrowego podejścia do rozgrywki roleplay tragiczny przykład poprawnej gry jako tak wysoko postawiony członek ekipy(CM)
     
    Wyjaśnienie sprawy: 
    Witam, pierwszy raz w karierze RP doznałem takiego szoku jak i niekompetencji ze strony osoby, która stanowi tak ważną funkcję na serwerze. Podejście do gry Community Managera Malibudreams jest poniżej wszelkich standardów, a jak wiadomo, ktoś z taką rangą powinien być przykładem do naśladowania, nie obiektem drwin. 
     
    22 maja w godzinach wieczornych chcieliśmy z chłopakami z organizacji zrobić włamanie do domu. Przejeżdżając przez Chumash spotkaliśmy dwie osoby stojące przed jednym z domów(jedną z tych osób była wredotka). Stwierdziliśmy, że będzie to dobra okazja zarobkowa, jak i roleplayowa, ponieważ interakcja z obcą osobą jest zdecydowanie lepsza niż włam na pusty obiekt, tudzież dom.
     
    Jedno z aut, które brało udział w całej akcji napotkało właśnie dwie postacie cywili, z czego jeden nie miał statusu afk, drugiej postaci, czyli wredotki nie widzieli nicku, byli za daleko. Postanowiliśmy wpaść w nich pod pretekstem zarobkowym.[1] Już podczas kilku, pierwszych sekund zdarzenia wredotka przerwała akcję[2], zaczęła tłumaczyć się, że była afk przez 30 minut (status afk miała zarejestrowany na godzinę 20:12, akcję zaczęliśmy od 20:18, niestety nie mam screena, niemniej jeśli skryptowo jest to możliwe do sprawdzenia to bym o to prosił) i nie bierze w tym udziału. W tym też momencie do akcji wkroczył kolejny CM, Perwix próbując załagodzić cały spór ooc. Przystaliśmy na odpuszczenie gry na postaci Wredotki (Kamiya Miyuki), niemniej chcieliśmy dokończyć akcję na jej koledze, który nie miał na sobie statusu afk. Wredotka przez dobre 10 minut tłumaczyła się tym, że po prostu sprawdzał czy wróciła do komputera.[3]
     
    Chciałbym zauważyć, że jesteśmy na serwisie Vibe Roleplay więc gramy na zasadach ustalonych przez ekipę na Vibe Roleplay. Tłumaczenie się ooc, że ktoś sprawdzał czy druga osoba żyje nie zwalnia go z przeprowadzenia na nim akcji, jest to normalnie i jest to wdrożone nie od wczoraj. Po kilkunastu minutach lirycznej przepychanki z CM Wredotka udało nam się dojść do porozumienia, w między czasie wysłała te swoje logi do Perwixa żeby sprawdził, czy faktycznie ich nie było ale to nic nie dało. Sam gracz bez afka zgodził się na grę na nim, tak też zrobiliśmy. Cofnęliśmy się do sytuacji i zaczęliśmy grać od nowa, stwierdziliśmy, że wredotka aka malibudreams po prostu wejdzie na aninje i da nam przeprowadzić grę jak cywilizowani ludzie, jednak (nikogo to pewnie nie zaskakuje) było inaczej. Wredotka poszła za dom i pierwsze co zrobiła to zadzwoniła na PD, byle utrudnić nam akcje i spowodować żeby wyszło dla niej i jej koledze dobrze. [4]Ponownie przerwaliśmy akcję, ponieważ z chłopakami stwierdziliśmy, że to jest jakiś nieśmieszny żart i nieporozumienie, napisałem do Perwixa na Discord, ponieważ musiał wyjść z gry i przedstawiłem mu sytuację, Perwix napisał, że zezwolił jej grę, ponieważ o to prosiła ale w tym samym miejscu, w którym toczyła się akcja, czyli w aucie, będąc przez nas atakowana[5]. Jak już wcześniej powiedziałem - Wredotka zrobiła inaczej stawiając na swoim, zmieniając przebieg całej akcji tylko i wyłącznie dlatego, żeby wygrała, używając do tego możliwości ekipowicza. Dodatkowo zlała prośby osoby odpowiedzialnej za sektor przestępczy, czyli Perwixa, który wydał werdykt dalszego prowadzenia akcji.
     
    Samą skargą nie zamierzamy cofać tej akcji kolejny raz, ponieważ mało obchodzi nas zdarzenie. Po prostu przedstawiam kolejny powód, dlaczego wredotka nie powinna być w ekipie na tak wysokim stanowisku jak obecnie. Jest to już kolejna skarga na tą jednostkę, nie jesteśmy jedyni, nie wymyśliliśmy sobie tego “z czapy”. Wraz z moimi serdecznymi przyjaciółmi wierzymy, że skarga zrobi w końcu tą potrzebną dla serwisu roszadę w ekipie.
     
    Pozdrawiam,
    Były supporter lvl 3, Borys.
     
    Dowody w sprawie:
    [1]
    [2]
     
    [3]
    [4]
    [5]
     
  22. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez Backedoo w Richard's Majestic Productions   
    Studio filmowe operujące w Backlot City, Los Santos. Odpowiedzialne jest za kilka klasycznych produkcji dla przemysłu filmowego Vinewood, w tym tytuły takie jak The Shoulder of Orion II. Firma została założona przez Davida Richardsa w 1921 roku i od 1978 roku była własnością jego syna Solomona. Według Classicvinewood.com i jego recenzentów, filmy Richards Majestic Productions, zwłaszcza te wyprodukowane przez Solomona, są słabo oceniane w branży filmowej. W rzeczywistości niektóre z filmów zostały opisane jako „najgorsze filmy w historii Ameryki”. Jest to powód, dla którego firma Richards Majestic Productions znalazła się w 2013 na skraju bankructwa. Ich najnowszy film, Meltdown, jest pełen klisz, złej gry aktorskiej i okropnych efektów specjalnych, co może również wyjaśniać, dlaczego niektórzy zakontraktowani aktorzy próbowali odejść z firmy. Mówi się również o sporej liście długów i domniemanych koneksjach z grupami przestępczymi. Studio nie przetrwało próby czasu, firma w 2014 została oficjalnie wchłonięta przez Maze Bank, który w tym czasie prowadził ogromne inwestycje o charakterze rozrywkowym (najbardziej oczywistym przykładem będzie Maze Bank Arena). Powołano zupełnie nowy zarząd, a korporacja-gigant pompuje spore pieniądze w przywrócenie dawnego blasku studia. Liczy się, że do 2025 inwestycja zwróci się dwukrotnie, na razie się na to nie zapowiada. Firma sukcesywnie dąży do podzielenia losów Solomona Richardsa, a z powodu znacznego odcięcia funduszy przez zarząd Maze zaczyna brakować pieniędzy na same tworzenie. Braki kadrowe są kolejnym problemem, proces masowych zwolnień odbywa się od 2012. Jeżeli stan rzeczy nie poprawi się na czas, wkrótce firma będzie musiała zatrudnić kompletnie nowe pokolenie twórców i specjalistów.
    Studio z wiadomych przyczyn jest zamkniętym obszarem, ciągle monitorowanym przez kamery, systemy zabezpieczeń i fizycznych ochroniarzy. Aby dostać się do środka potrzeba mieć specjalną przepustkę. Nie oznacza to jednak, że RM Productions to miejsce zamknięte na wszystko i wszystkich. Cyklicznie urządzane są wycieczki (głównie dla szkół filmowych i indywiduów, za opłatą). Studio filmowe corocznie organizuje praktyki dla studentów, ściśle współpracuje między innymi z ULSA, USAB, LSFS, LCFS. Aktualnie w Richards Majestic Productions znajduje się około 25 filmowych stage'ów, niestety jedynie kilka z nich jest regularnie używanych. Firma prowadzi usługę wynajmu filmowego stage'u dla zewnętrznych osób, spółek lub innych podmiotów branży produkujących przykładowo talk shows, show z udziałem publiczności czy teleturnieje.
    Lista znaczących, wyprodukowanych filmów:
    - Nelson in Naples (1968)
    - High School! (1969)
    - An American Divorce (1978)
    - Vinewood Zombie (1981)
    - Lions & Donkeys (1984)
    - The Shoulder of Orion I
    - The Shoulder of Orion II (1992)
    - Arthur Penny's Sanitorium (1994)
    - Deep Inside (2013)
    - Meltdown (2013)
    - The Fallout (2015)
    - Chute o'Death (2017)
    - Gears of Fury (2020)
     Lifeinvader
    Link do discorda projektu: https://discord.gg/WgaPByYB
    Projekt przedsiębiorstwa jest bezpośrednio powiązany z projektem branży filmowej.
     
     
  23. hadson polubił odpowiedź w temacie przez NinjaPijany w 053. Koniec kapeli Dick in Dixie. Śmierć Dicka Flame i Patricka Sohraniego.   
    **Patrick Sohrani biega nago po polach maku w czyśćcu wspominając Dick in Dixie**
  24. NinjaPijany polubił odpowiedź w temacie przez hadson w Dick in Dixie   
    **Kapela Dick in Dixie rozpadła się z powodu śmierci czterech z sześciu jej członków. Roy Stevenson, perkusista z Angel Pine, zapił się na śmierć - wykończyła go nierozpoznana na czas marskość wątroby. Następnego dnia nad ranem w sali szpitalnej zmarł z powodu wylewu saksofonista Harry 'Struna' McPherson - wychowanek sierocińca i były członek Finks MC, który od jakiegoś czasu zmagał się z guzem mózgu. Niecały tydzień później w swoim mieszkaniu w Sandy Shores został znaleziony przez Dicka martwy Patrick 'Speedball' Sohrani. Basista umarł na AIDS, na którego temat kłamał przed resztą bandu do samego końca. Przy jego ciele wokalista odnalazł list pożegnalny. Godzinę później w kiblu na stacji benzynowej Mirror Park w wyniku nieświadomego przedawkowania kokainy i heroiny zmarł sam Dick Flame - oficjalnym powodem śmierci była niewydolność serca i oddechowa. 
    Umarli tak jak żyli - chaotycznie i bez sensu.
    Jedynymi żyjącymi członkami zostali 24-letni gitarzysta Lenny Maguire i podstarzały pianista Terry Watson, o którym słuch jednak zaginął. W związku z tym to na Lennego spadł obowiązek wypełnienia ostatniej woli zmarłych. Majątek Roya Stevensona został przekazany jego mieszkającej w Angel Pine matce, która straciła już dwoje dzieci. Dochód Struny ze sprzedaży płyt przekazano na jeden z domów dziecka w Los Santos. Zgodnie z wolą Speedballa, jego pieniądze zasiliły konto fundacji, pomagającej ludziom cierpiącym na AIDS. Majątek Dicka rozdzielono kolejno pomiędzy jego matkę Lisę Flame, fundację zajmującą się młodzieżą z uzależnieniami oraz fundusz mający pomagać "początkującym kapelom, które nie tworzą mainstreamowego gówna". Jego motocykl Western Softer został natomiast przekazany w ręce Hayley Lanford. 
    Cała czwórka (nie licząc Speedballa, którego ciało zgodnie z jego życzeniem oddano uczelni ULSA na cele badawcze) została pochowana na cmentarzu Hill Valley, tuż obok Daphne Stevenson. Na pogrzebie zjawiło się całe 9 osób. Muzycy pozostawili po sobie nieopublikowany dotąd materiał, który zdążyli nagrać przed śmiercią w swoim własnym studio w Harmony. **
     
     
  25. Łest polubił odpowiedź w temacie przez NinjaPijany w 051. Śmierć członków zespołu Dick in Dixie. Co dalej z zespołem?   
    **Patrick Sohrani jest w kurewsko ciężkim szoku.**
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności Regulamin