Skocz do zawartości
Gracze online

 

 

hagiroshy

Gracz
  • Postów

    12
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Aktywność reputacji

  1. Potezny Gruby polubił odpowiedź w temacie przez hagiroshy w The Roeca Crew | TSCF   
    ((za literówki z góry przepraszam, późno było))
  2. hagiroshy polubił odpowiedź w temacie przez Juzi w [Spółka]Green Dream   
    **W przeciągu ostatniego tygodnia w biurze Green Dream odbywały się rozmowy na temat organizacji długo wyczekiwanego bankietu, który jest nie lada wyzwaniem dla CEO. Dnia 23.10 w godzinach wieczornych CEO spółki - Valentina Moretti, spotkała się z kancelarią prawną Dragna & Gallo Law Firm, w celu poznania oferty ich usług. Następnego dnia odbyły się kolejne rozmowy dotyczące dalszego funkcjonowania spółki i dalszych planów.**
     
     
  3. hagiroshy polubił odpowiedź w temacie przez Armenian Power w Rashkovsky MOB   
  4. reactive polubił odpowiedź w temacie przez hagiroshy w The Roeca Crew | TSCF   
    ** 14.10.2021r, Los Santos
    Stoję znów nad tym miastem, gdzie te dni spierdalają szybciej niż zając przed lisem. Akurat tutaj jednego widziałem, stąd to porównanie.

    Dawno tutaj nic nie pisałem… Nawet ciężko teraz znaleźć czas, żeby móc spokojnie pomyśleć z tej szerszej perspektywy, mieć widok z góry na siebie i swoje życie. Ostatnio u mnie się dużo dzieje. Zmieniłem swoje lokum. Takie o jakim nawet nie marzyłem, bo przecież byłem skazany na to, że będę spał kilka godzin w jakiejś norze z grzybem na ścianie. Ambicje mi nie pozwoliły na to by tak skończyć. Dlatego to mieszkanie jest moją nagrodą, że postawiłem się życiu niczym ruchomy mur nie do rozburzenia. No właśnie… Co do rozburzenia to powoli moja konstrukcja chyba siada.
    Widzę w oczach innych, że się zmieniłem, sam to widzę. Nie wiem co na to ma wpływ. Sinusoida chyba w końcu leci u mnie w dół. Przecież nie możemy być cały czas na szczycie, coś się musi spierdolić po czasie, kiedy się wszystko dobrze układa.
    Mamy nowych współpracowników, którzy okazują do nas szacunek i pokazują, że można im zaufać. A zyski? No właśnie, gdyby nie te zyski to dalej musiałbym mieszkać w swojej starej klitce. Wczoraj jednak wprowadziłem ich w błąd. Zdaje sobie sprawę, że to była zwyczajna pomyłka, ale chciałem z Nimi rozmawiać, jakbym to ja ustalał zasady tej gry, że to ja w końcu mogę dowodzić… To mnie chyba zgubiło i z generała sam się zdegradowałem na szeregowego plutonu Stanleya Berardo.
    To nie wszystko… Pojawiła się pewnego dnia pod Paddys rudowłosa kobieta, która rzucając swym spojrzeniem i wdziękiem oczarowała mnie. Była inna niż wszystkie… Pierwszy raz poczułem coś, czego nie da się opisać słowami. Pierwszy raz chciałem pokochać kobietę, a nie wykorzystać, jak szmatę, jak dotychczas to było. Uruchomiłem swoje kontakty – pomogła mi Lora. Pozwoliła mi nawet zlać się kurewsko drogimi perfumami Manzy'. Spotkaliśmy się z nią… okazało się, że ma na imię Valentina – piękne imię. Próbowałem być lepszy niż wszyscy, próbowałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak się potem okazało to wszystko było na nic. Zwierzyła mi się tego wieczoru, że też przeżywa mocne wątki miłosne. Doradziłem jej jak przyjaciel – po prostu. Potem chciałem utrzymać dalszy kontakt. Spodziewałem się, że sama się do mnie odezwie, lecz nic z tego. Wywnioskowałem, że ona kocha w głębi duszy, podświadomie kogoś innego i Teddy' w tej sytuacji jedynie może zaprosić grubego Ala’ na obiad, a nie tą piękną okazałość, która pojawiła się nagle, tak znikąd.
    Czuję się, jakby mnie ktoś przywiązał i spuścił ze skarpy. Pojawiły się większe pieniądze i prawdziwe uczucia, które szybko mnie zweryfikowały.
    Zastanawiam się, czy nie wynająć jakiejś chaty zbitej deskami, by zamknąć się i na chwile opuścić miasto… miasto aniołów. **
  5. hagiroshy polubił odpowiedź w temacie przez MadeMan w The Roeca Crew | TSCF   
  6. hagiroshy polubił odpowiedź w temacie przez MadeMan w The Roeca Crew | TSCF   
  7. hagiroshy polubił odpowiedź w temacie przez Patrykooo w The Roeca Crew | TSCF   
  8. viver polubił odpowiedź w temacie przez hagiroshy w The Roeca Crew | TSCF   
    ** 14.10.2021r, Los Santos
    Stoję znów nad tym miastem, gdzie te dni spierdalają szybciej niż zając przed lisem. Akurat tutaj jednego widziałem, stąd to porównanie.

    Dawno tutaj nic nie pisałem… Nawet ciężko teraz znaleźć czas, żeby móc spokojnie pomyśleć z tej szerszej perspektywy, mieć widok z góry na siebie i swoje życie. Ostatnio u mnie się dużo dzieje. Zmieniłem swoje lokum. Takie o jakim nawet nie marzyłem, bo przecież byłem skazany na to, że będę spał kilka godzin w jakiejś norze z grzybem na ścianie. Ambicje mi nie pozwoliły na to by tak skończyć. Dlatego to mieszkanie jest moją nagrodą, że postawiłem się życiu niczym ruchomy mur nie do rozburzenia. No właśnie… Co do rozburzenia to powoli moja konstrukcja chyba siada.
    Widzę w oczach innych, że się zmieniłem, sam to widzę. Nie wiem co na to ma wpływ. Sinusoida chyba w końcu leci u mnie w dół. Przecież nie możemy być cały czas na szczycie, coś się musi spierdolić po czasie, kiedy się wszystko dobrze układa.
    Mamy nowych współpracowników, którzy okazują do nas szacunek i pokazują, że można im zaufać. A zyski? No właśnie, gdyby nie te zyski to dalej musiałbym mieszkać w swojej starej klitce. Wczoraj jednak wprowadziłem ich w błąd. Zdaje sobie sprawę, że to była zwyczajna pomyłka, ale chciałem z Nimi rozmawiać, jakbym to ja ustalał zasady tej gry, że to ja w końcu mogę dowodzić… To mnie chyba zgubiło i z generała sam się zdegradowałem na szeregowego plutonu Stanleya Berardo.
    To nie wszystko… Pojawiła się pewnego dnia pod Paddys rudowłosa kobieta, która rzucając swym spojrzeniem i wdziękiem oczarowała mnie. Była inna niż wszystkie… Pierwszy raz poczułem coś, czego nie da się opisać słowami. Pierwszy raz chciałem pokochać kobietę, a nie wykorzystać, jak szmatę, jak dotychczas to było. Uruchomiłem swoje kontakty – pomogła mi Lora. Pozwoliła mi nawet zlać się kurewsko drogimi perfumami Manzy'. Spotkaliśmy się z nią… okazało się, że ma na imię Valentina – piękne imię. Próbowałem być lepszy niż wszyscy, próbowałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak się potem okazało to wszystko było na nic. Zwierzyła mi się tego wieczoru, że też przeżywa mocne wątki miłosne. Doradziłem jej jak przyjaciel – po prostu. Potem chciałem utrzymać dalszy kontakt. Spodziewałem się, że sama się do mnie odezwie, lecz nic z tego. Wywnioskowałem, że ona kocha w głębi duszy, podświadomie kogoś innego i Teddy' w tej sytuacji jedynie może zaprosić grubego Ala’ na obiad, a nie tą piękną okazałość, która pojawiła się nagle, tak znikąd.
    Czuję się, jakby mnie ktoś przywiązał i spuścił ze skarpy. Pojawiły się większe pieniądze i prawdziwe uczucia, które szybko mnie zweryfikowały.
    Zastanawiam się, czy nie wynająć jakiejś chaty zbitej deskami, by zamknąć się i na chwile opuścić miasto… miasto aniołów. **
  9. Cppon polubił odpowiedź w temacie przez hagiroshy w The Roeca Crew | TSCF   
    ** 14.10.2021r, Los Santos
    Stoję znów nad tym miastem, gdzie te dni spierdalają szybciej niż zając przed lisem. Akurat tutaj jednego widziałem, stąd to porównanie.

    Dawno tutaj nic nie pisałem… Nawet ciężko teraz znaleźć czas, żeby móc spokojnie pomyśleć z tej szerszej perspektywy, mieć widok z góry na siebie i swoje życie. Ostatnio u mnie się dużo dzieje. Zmieniłem swoje lokum. Takie o jakim nawet nie marzyłem, bo przecież byłem skazany na to, że będę spał kilka godzin w jakiejś norze z grzybem na ścianie. Ambicje mi nie pozwoliły na to by tak skończyć. Dlatego to mieszkanie jest moją nagrodą, że postawiłem się życiu niczym ruchomy mur nie do rozburzenia. No właśnie… Co do rozburzenia to powoli moja konstrukcja chyba siada.
    Widzę w oczach innych, że się zmieniłem, sam to widzę. Nie wiem co na to ma wpływ. Sinusoida chyba w końcu leci u mnie w dół. Przecież nie możemy być cały czas na szczycie, coś się musi spierdolić po czasie, kiedy się wszystko dobrze układa.
    Mamy nowych współpracowników, którzy okazują do nas szacunek i pokazują, że można im zaufać. A zyski? No właśnie, gdyby nie te zyski to dalej musiałbym mieszkać w swojej starej klitce. Wczoraj jednak wprowadziłem ich w błąd. Zdaje sobie sprawę, że to była zwyczajna pomyłka, ale chciałem z Nimi rozmawiać, jakbym to ja ustalał zasady tej gry, że to ja w końcu mogę dowodzić… To mnie chyba zgubiło i z generała sam się zdegradowałem na szeregowego plutonu Stanleya Berardo.
    To nie wszystko… Pojawiła się pewnego dnia pod Paddys rudowłosa kobieta, która rzucając swym spojrzeniem i wdziękiem oczarowała mnie. Była inna niż wszystkie… Pierwszy raz poczułem coś, czego nie da się opisać słowami. Pierwszy raz chciałem pokochać kobietę, a nie wykorzystać, jak szmatę, jak dotychczas to było. Uruchomiłem swoje kontakty – pomogła mi Lora. Pozwoliła mi nawet zlać się kurewsko drogimi perfumami Manzy'. Spotkaliśmy się z nią… okazało się, że ma na imię Valentina – piękne imię. Próbowałem być lepszy niż wszyscy, próbowałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak się potem okazało to wszystko było na nic. Zwierzyła mi się tego wieczoru, że też przeżywa mocne wątki miłosne. Doradziłem jej jak przyjaciel – po prostu. Potem chciałem utrzymać dalszy kontakt. Spodziewałem się, że sama się do mnie odezwie, lecz nic z tego. Wywnioskowałem, że ona kocha w głębi duszy, podświadomie kogoś innego i Teddy' w tej sytuacji jedynie może zaprosić grubego Ala’ na obiad, a nie tą piękną okazałość, która pojawiła się nagle, tak znikąd.
    Czuję się, jakby mnie ktoś przywiązał i spuścił ze skarpy. Pojawiły się większe pieniądze i prawdziwe uczucia, które szybko mnie zweryfikowały.
    Zastanawiam się, czy nie wynająć jakiejś chaty zbitej deskami, by zamknąć się i na chwile opuścić miasto… miasto aniołów. **
  10. UnderworldWhisperer polubił odpowiedź w temacie przez hagiroshy w The Roeca Crew | TSCF   
    ** 14.10.2021r, Los Santos
    Stoję znów nad tym miastem, gdzie te dni spierdalają szybciej niż zając przed lisem. Akurat tutaj jednego widziałem, stąd to porównanie.

    Dawno tutaj nic nie pisałem… Nawet ciężko teraz znaleźć czas, żeby móc spokojnie pomyśleć z tej szerszej perspektywy, mieć widok z góry na siebie i swoje życie. Ostatnio u mnie się dużo dzieje. Zmieniłem swoje lokum. Takie o jakim nawet nie marzyłem, bo przecież byłem skazany na to, że będę spał kilka godzin w jakiejś norze z grzybem na ścianie. Ambicje mi nie pozwoliły na to by tak skończyć. Dlatego to mieszkanie jest moją nagrodą, że postawiłem się życiu niczym ruchomy mur nie do rozburzenia. No właśnie… Co do rozburzenia to powoli moja konstrukcja chyba siada.
    Widzę w oczach innych, że się zmieniłem, sam to widzę. Nie wiem co na to ma wpływ. Sinusoida chyba w końcu leci u mnie w dół. Przecież nie możemy być cały czas na szczycie, coś się musi spierdolić po czasie, kiedy się wszystko dobrze układa.
    Mamy nowych współpracowników, którzy okazują do nas szacunek i pokazują, że można im zaufać. A zyski? No właśnie, gdyby nie te zyski to dalej musiałbym mieszkać w swojej starej klitce. Wczoraj jednak wprowadziłem ich w błąd. Zdaje sobie sprawę, że to była zwyczajna pomyłka, ale chciałem z Nimi rozmawiać, jakbym to ja ustalał zasady tej gry, że to ja w końcu mogę dowodzić… To mnie chyba zgubiło i z generała sam się zdegradowałem na szeregowego plutonu Stanleya Berardo.
    To nie wszystko… Pojawiła się pewnego dnia pod Paddys rudowłosa kobieta, która rzucając swym spojrzeniem i wdziękiem oczarowała mnie. Była inna niż wszystkie… Pierwszy raz poczułem coś, czego nie da się opisać słowami. Pierwszy raz chciałem pokochać kobietę, a nie wykorzystać, jak szmatę, jak dotychczas to było. Uruchomiłem swoje kontakty – pomogła mi Lora. Pozwoliła mi nawet zlać się kurewsko drogimi perfumami Manzy'. Spotkaliśmy się z nią… okazało się, że ma na imię Valentina – piękne imię. Próbowałem być lepszy niż wszyscy, próbowałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak się potem okazało to wszystko było na nic. Zwierzyła mi się tego wieczoru, że też przeżywa mocne wątki miłosne. Doradziłem jej jak przyjaciel – po prostu. Potem chciałem utrzymać dalszy kontakt. Spodziewałem się, że sama się do mnie odezwie, lecz nic z tego. Wywnioskowałem, że ona kocha w głębi duszy, podświadomie kogoś innego i Teddy' w tej sytuacji jedynie może zaprosić grubego Ala’ na obiad, a nie tą piękną okazałość, która pojawiła się nagle, tak znikąd.
    Czuję się, jakby mnie ktoś przywiązał i spuścił ze skarpy. Pojawiły się większe pieniądze i prawdziwe uczucia, które szybko mnie zweryfikowały.
    Zastanawiam się, czy nie wynająć jakiejś chaty zbitej deskami, by zamknąć się i na chwile opuścić miasto… miasto aniołów. **
  11. chinaski is dead polubił odpowiedź w temacie przez hagiroshy w The Roeca Crew | TSCF   
    ** 14.10.2021r, Los Santos
    Stoję znów nad tym miastem, gdzie te dni spierdalają szybciej niż zając przed lisem. Akurat tutaj jednego widziałem, stąd to porównanie.

    Dawno tutaj nic nie pisałem… Nawet ciężko teraz znaleźć czas, żeby móc spokojnie pomyśleć z tej szerszej perspektywy, mieć widok z góry na siebie i swoje życie. Ostatnio u mnie się dużo dzieje. Zmieniłem swoje lokum. Takie o jakim nawet nie marzyłem, bo przecież byłem skazany na to, że będę spał kilka godzin w jakiejś norze z grzybem na ścianie. Ambicje mi nie pozwoliły na to by tak skończyć. Dlatego to mieszkanie jest moją nagrodą, że postawiłem się życiu niczym ruchomy mur nie do rozburzenia. No właśnie… Co do rozburzenia to powoli moja konstrukcja chyba siada.
    Widzę w oczach innych, że się zmieniłem, sam to widzę. Nie wiem co na to ma wpływ. Sinusoida chyba w końcu leci u mnie w dół. Przecież nie możemy być cały czas na szczycie, coś się musi spierdolić po czasie, kiedy się wszystko dobrze układa.
    Mamy nowych współpracowników, którzy okazują do nas szacunek i pokazują, że można im zaufać. A zyski? No właśnie, gdyby nie te zyski to dalej musiałbym mieszkać w swojej starej klitce. Wczoraj jednak wprowadziłem ich w błąd. Zdaje sobie sprawę, że to była zwyczajna pomyłka, ale chciałem z Nimi rozmawiać, jakbym to ja ustalał zasady tej gry, że to ja w końcu mogę dowodzić… To mnie chyba zgubiło i z generała sam się zdegradowałem na szeregowego plutonu Stanleya Berardo.
    To nie wszystko… Pojawiła się pewnego dnia pod Paddys rudowłosa kobieta, która rzucając swym spojrzeniem i wdziękiem oczarowała mnie. Była inna niż wszystkie… Pierwszy raz poczułem coś, czego nie da się opisać słowami. Pierwszy raz chciałem pokochać kobietę, a nie wykorzystać, jak szmatę, jak dotychczas to było. Uruchomiłem swoje kontakty – pomogła mi Lora. Pozwoliła mi nawet zlać się kurewsko drogimi perfumami Manzy'. Spotkaliśmy się z nią… okazało się, że ma na imię Valentina – piękne imię. Próbowałem być lepszy niż wszyscy, próbowałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak się potem okazało to wszystko było na nic. Zwierzyła mi się tego wieczoru, że też przeżywa mocne wątki miłosne. Doradziłem jej jak przyjaciel – po prostu. Potem chciałem utrzymać dalszy kontakt. Spodziewałem się, że sama się do mnie odezwie, lecz nic z tego. Wywnioskowałem, że ona kocha w głębi duszy, podświadomie kogoś innego i Teddy' w tej sytuacji jedynie może zaprosić grubego Ala’ na obiad, a nie tą piękną okazałość, która pojawiła się nagle, tak znikąd.
    Czuję się, jakby mnie ktoś przywiązał i spuścił ze skarpy. Pojawiły się większe pieniądze i prawdziwe uczucia, które szybko mnie zweryfikowały.
    Zastanawiam się, czy nie wynająć jakiejś chaty zbitej deskami, by zamknąć się i na chwile opuścić miasto… miasto aniołów. **
  12. hagiroshy polubił odpowiedź w temacie przez Patrykooo w The Roeca Crew | TSCF   
  13. diducha polubił odpowiedź w temacie przez hagiroshy w The Roeca Crew | TSCF   
    ** 14.10.2021r, Los Santos
    Stoję znów nad tym miastem, gdzie te dni spierdalają szybciej niż zając przed lisem. Akurat tutaj jednego widziałem, stąd to porównanie.

    Dawno tutaj nic nie pisałem… Nawet ciężko teraz znaleźć czas, żeby móc spokojnie pomyśleć z tej szerszej perspektywy, mieć widok z góry na siebie i swoje życie. Ostatnio u mnie się dużo dzieje. Zmieniłem swoje lokum. Takie o jakim nawet nie marzyłem, bo przecież byłem skazany na to, że będę spał kilka godzin w jakiejś norze z grzybem na ścianie. Ambicje mi nie pozwoliły na to by tak skończyć. Dlatego to mieszkanie jest moją nagrodą, że postawiłem się życiu niczym ruchomy mur nie do rozburzenia. No właśnie… Co do rozburzenia to powoli moja konstrukcja chyba siada.
    Widzę w oczach innych, że się zmieniłem, sam to widzę. Nie wiem co na to ma wpływ. Sinusoida chyba w końcu leci u mnie w dół. Przecież nie możemy być cały czas na szczycie, coś się musi spierdolić po czasie, kiedy się wszystko dobrze układa.
    Mamy nowych współpracowników, którzy okazują do nas szacunek i pokazują, że można im zaufać. A zyski? No właśnie, gdyby nie te zyski to dalej musiałbym mieszkać w swojej starej klitce. Wczoraj jednak wprowadziłem ich w błąd. Zdaje sobie sprawę, że to była zwyczajna pomyłka, ale chciałem z Nimi rozmawiać, jakbym to ja ustalał zasady tej gry, że to ja w końcu mogę dowodzić… To mnie chyba zgubiło i z generała sam się zdegradowałem na szeregowego plutonu Stanleya Berardo.
    To nie wszystko… Pojawiła się pewnego dnia pod Paddys rudowłosa kobieta, która rzucając swym spojrzeniem i wdziękiem oczarowała mnie. Była inna niż wszystkie… Pierwszy raz poczułem coś, czego nie da się opisać słowami. Pierwszy raz chciałem pokochać kobietę, a nie wykorzystać, jak szmatę, jak dotychczas to było. Uruchomiłem swoje kontakty – pomogła mi Lora. Pozwoliła mi nawet zlać się kurewsko drogimi perfumami Manzy'. Spotkaliśmy się z nią… okazało się, że ma na imię Valentina – piękne imię. Próbowałem być lepszy niż wszyscy, próbowałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak się potem okazało to wszystko było na nic. Zwierzyła mi się tego wieczoru, że też przeżywa mocne wątki miłosne. Doradziłem jej jak przyjaciel – po prostu. Potem chciałem utrzymać dalszy kontakt. Spodziewałem się, że sama się do mnie odezwie, lecz nic z tego. Wywnioskowałem, że ona kocha w głębi duszy, podświadomie kogoś innego i Teddy' w tej sytuacji jedynie może zaprosić grubego Ala’ na obiad, a nie tą piękną okazałość, która pojawiła się nagle, tak znikąd.
    Czuję się, jakby mnie ktoś przywiązał i spuścił ze skarpy. Pojawiły się większe pieniądze i prawdziwe uczucia, które szybko mnie zweryfikowały.
    Zastanawiam się, czy nie wynająć jakiejś chaty zbitej deskami, by zamknąć się i na chwile opuścić miasto… miasto aniołów. **
  14. Armenian Power polubił odpowiedź w temacie przez hagiroshy w The Roeca Crew | TSCF   
    ** 14.10.2021r, Los Santos
    Stoję znów nad tym miastem, gdzie te dni spierdalają szybciej niż zając przed lisem. Akurat tutaj jednego widziałem, stąd to porównanie.

    Dawno tutaj nic nie pisałem… Nawet ciężko teraz znaleźć czas, żeby móc spokojnie pomyśleć z tej szerszej perspektywy, mieć widok z góry na siebie i swoje życie. Ostatnio u mnie się dużo dzieje. Zmieniłem swoje lokum. Takie o jakim nawet nie marzyłem, bo przecież byłem skazany na to, że będę spał kilka godzin w jakiejś norze z grzybem na ścianie. Ambicje mi nie pozwoliły na to by tak skończyć. Dlatego to mieszkanie jest moją nagrodą, że postawiłem się życiu niczym ruchomy mur nie do rozburzenia. No właśnie… Co do rozburzenia to powoli moja konstrukcja chyba siada.
    Widzę w oczach innych, że się zmieniłem, sam to widzę. Nie wiem co na to ma wpływ. Sinusoida chyba w końcu leci u mnie w dół. Przecież nie możemy być cały czas na szczycie, coś się musi spierdolić po czasie, kiedy się wszystko dobrze układa.
    Mamy nowych współpracowników, którzy okazują do nas szacunek i pokazują, że można im zaufać. A zyski? No właśnie, gdyby nie te zyski to dalej musiałbym mieszkać w swojej starej klitce. Wczoraj jednak wprowadziłem ich w błąd. Zdaje sobie sprawę, że to była zwyczajna pomyłka, ale chciałem z Nimi rozmawiać, jakbym to ja ustalał zasady tej gry, że to ja w końcu mogę dowodzić… To mnie chyba zgubiło i z generała sam się zdegradowałem na szeregowego plutonu Stanleya Berardo.
    To nie wszystko… Pojawiła się pewnego dnia pod Paddys rudowłosa kobieta, która rzucając swym spojrzeniem i wdziękiem oczarowała mnie. Była inna niż wszystkie… Pierwszy raz poczułem coś, czego nie da się opisać słowami. Pierwszy raz chciałem pokochać kobietę, a nie wykorzystać, jak szmatę, jak dotychczas to było. Uruchomiłem swoje kontakty – pomogła mi Lora. Pozwoliła mi nawet zlać się kurewsko drogimi perfumami Manzy'. Spotkaliśmy się z nią… okazało się, że ma na imię Valentina – piękne imię. Próbowałem być lepszy niż wszyscy, próbowałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak się potem okazało to wszystko było na nic. Zwierzyła mi się tego wieczoru, że też przeżywa mocne wątki miłosne. Doradziłem jej jak przyjaciel – po prostu. Potem chciałem utrzymać dalszy kontakt. Spodziewałem się, że sama się do mnie odezwie, lecz nic z tego. Wywnioskowałem, że ona kocha w głębi duszy, podświadomie kogoś innego i Teddy' w tej sytuacji jedynie może zaprosić grubego Ala’ na obiad, a nie tą piękną okazałość, która pojawiła się nagle, tak znikąd.
    Czuję się, jakby mnie ktoś przywiązał i spuścił ze skarpy. Pojawiły się większe pieniądze i prawdziwe uczucia, które szybko mnie zweryfikowały.
    Zastanawiam się, czy nie wynająć jakiejś chaty zbitej deskami, by zamknąć się i na chwile opuścić miasto… miasto aniołów. **
  15. sssssssssssssssssss polubił odpowiedź w temacie przez hagiroshy w The Roeca Crew | TSCF   
    ** 14.10.2021r, Los Santos
    Stoję znów nad tym miastem, gdzie te dni spierdalają szybciej niż zając przed lisem. Akurat tutaj jednego widziałem, stąd to porównanie.

    Dawno tutaj nic nie pisałem… Nawet ciężko teraz znaleźć czas, żeby móc spokojnie pomyśleć z tej szerszej perspektywy, mieć widok z góry na siebie i swoje życie. Ostatnio u mnie się dużo dzieje. Zmieniłem swoje lokum. Takie o jakim nawet nie marzyłem, bo przecież byłem skazany na to, że będę spał kilka godzin w jakiejś norze z grzybem na ścianie. Ambicje mi nie pozwoliły na to by tak skończyć. Dlatego to mieszkanie jest moją nagrodą, że postawiłem się życiu niczym ruchomy mur nie do rozburzenia. No właśnie… Co do rozburzenia to powoli moja konstrukcja chyba siada.
    Widzę w oczach innych, że się zmieniłem, sam to widzę. Nie wiem co na to ma wpływ. Sinusoida chyba w końcu leci u mnie w dół. Przecież nie możemy być cały czas na szczycie, coś się musi spierdolić po czasie, kiedy się wszystko dobrze układa.
    Mamy nowych współpracowników, którzy okazują do nas szacunek i pokazują, że można im zaufać. A zyski? No właśnie, gdyby nie te zyski to dalej musiałbym mieszkać w swojej starej klitce. Wczoraj jednak wprowadziłem ich w błąd. Zdaje sobie sprawę, że to była zwyczajna pomyłka, ale chciałem z Nimi rozmawiać, jakbym to ja ustalał zasady tej gry, że to ja w końcu mogę dowodzić… To mnie chyba zgubiło i z generała sam się zdegradowałem na szeregowego plutonu Stanleya Berardo.
    To nie wszystko… Pojawiła się pewnego dnia pod Paddys rudowłosa kobieta, która rzucając swym spojrzeniem i wdziękiem oczarowała mnie. Była inna niż wszystkie… Pierwszy raz poczułem coś, czego nie da się opisać słowami. Pierwszy raz chciałem pokochać kobietę, a nie wykorzystać, jak szmatę, jak dotychczas to było. Uruchomiłem swoje kontakty – pomogła mi Lora. Pozwoliła mi nawet zlać się kurewsko drogimi perfumami Manzy'. Spotkaliśmy się z nią… okazało się, że ma na imię Valentina – piękne imię. Próbowałem być lepszy niż wszyscy, próbowałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak się potem okazało to wszystko było na nic. Zwierzyła mi się tego wieczoru, że też przeżywa mocne wątki miłosne. Doradziłem jej jak przyjaciel – po prostu. Potem chciałem utrzymać dalszy kontakt. Spodziewałem się, że sama się do mnie odezwie, lecz nic z tego. Wywnioskowałem, że ona kocha w głębi duszy, podświadomie kogoś innego i Teddy' w tej sytuacji jedynie może zaprosić grubego Ala’ na obiad, a nie tą piękną okazałość, która pojawiła się nagle, tak znikąd.
    Czuję się, jakby mnie ktoś przywiązał i spuścił ze skarpy. Pojawiły się większe pieniądze i prawdziwe uczucia, które szybko mnie zweryfikowały.
    Zastanawiam się, czy nie wynająć jakiejś chaty zbitej deskami, by zamknąć się i na chwile opuścić miasto… miasto aniołów. **
  16. Szczeciński polubił odpowiedź w temacie przez hagiroshy w The Roeca Crew | TSCF   
    ** 14.10.2021r, Los Santos
    Stoję znów nad tym miastem, gdzie te dni spierdalają szybciej niż zając przed lisem. Akurat tutaj jednego widziałem, stąd to porównanie.

    Dawno tutaj nic nie pisałem… Nawet ciężko teraz znaleźć czas, żeby móc spokojnie pomyśleć z tej szerszej perspektywy, mieć widok z góry na siebie i swoje życie. Ostatnio u mnie się dużo dzieje. Zmieniłem swoje lokum. Takie o jakim nawet nie marzyłem, bo przecież byłem skazany na to, że będę spał kilka godzin w jakiejś norze z grzybem na ścianie. Ambicje mi nie pozwoliły na to by tak skończyć. Dlatego to mieszkanie jest moją nagrodą, że postawiłem się życiu niczym ruchomy mur nie do rozburzenia. No właśnie… Co do rozburzenia to powoli moja konstrukcja chyba siada.
    Widzę w oczach innych, że się zmieniłem, sam to widzę. Nie wiem co na to ma wpływ. Sinusoida chyba w końcu leci u mnie w dół. Przecież nie możemy być cały czas na szczycie, coś się musi spierdolić po czasie, kiedy się wszystko dobrze układa.
    Mamy nowych współpracowników, którzy okazują do nas szacunek i pokazują, że można im zaufać. A zyski? No właśnie, gdyby nie te zyski to dalej musiałbym mieszkać w swojej starej klitce. Wczoraj jednak wprowadziłem ich w błąd. Zdaje sobie sprawę, że to była zwyczajna pomyłka, ale chciałem z Nimi rozmawiać, jakbym to ja ustalał zasady tej gry, że to ja w końcu mogę dowodzić… To mnie chyba zgubiło i z generała sam się zdegradowałem na szeregowego plutonu Stanleya Berardo.
    To nie wszystko… Pojawiła się pewnego dnia pod Paddys rudowłosa kobieta, która rzucając swym spojrzeniem i wdziękiem oczarowała mnie. Była inna niż wszystkie… Pierwszy raz poczułem coś, czego nie da się opisać słowami. Pierwszy raz chciałem pokochać kobietę, a nie wykorzystać, jak szmatę, jak dotychczas to było. Uruchomiłem swoje kontakty – pomogła mi Lora. Pozwoliła mi nawet zlać się kurewsko drogimi perfumami Manzy'. Spotkaliśmy się z nią… okazało się, że ma na imię Valentina – piękne imię. Próbowałem być lepszy niż wszyscy, próbowałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak się potem okazało to wszystko było na nic. Zwierzyła mi się tego wieczoru, że też przeżywa mocne wątki miłosne. Doradziłem jej jak przyjaciel – po prostu. Potem chciałem utrzymać dalszy kontakt. Spodziewałem się, że sama się do mnie odezwie, lecz nic z tego. Wywnioskowałem, że ona kocha w głębi duszy, podświadomie kogoś innego i Teddy' w tej sytuacji jedynie może zaprosić grubego Ala’ na obiad, a nie tą piękną okazałość, która pojawiła się nagle, tak znikąd.
    Czuję się, jakby mnie ktoś przywiązał i spuścił ze skarpy. Pojawiły się większe pieniądze i prawdziwe uczucia, które szybko mnie zweryfikowały.
    Zastanawiam się, czy nie wynająć jakiejś chaty zbitej deskami, by zamknąć się i na chwile opuścić miasto… miasto aniołów. **
  17. MadeMan polubił odpowiedź w temacie przez hagiroshy w The Roeca Crew | TSCF   
    ** 14.10.2021r, Los Santos
    Stoję znów nad tym miastem, gdzie te dni spierdalają szybciej niż zając przed lisem. Akurat tutaj jednego widziałem, stąd to porównanie.

    Dawno tutaj nic nie pisałem… Nawet ciężko teraz znaleźć czas, żeby móc spokojnie pomyśleć z tej szerszej perspektywy, mieć widok z góry na siebie i swoje życie. Ostatnio u mnie się dużo dzieje. Zmieniłem swoje lokum. Takie o jakim nawet nie marzyłem, bo przecież byłem skazany na to, że będę spał kilka godzin w jakiejś norze z grzybem na ścianie. Ambicje mi nie pozwoliły na to by tak skończyć. Dlatego to mieszkanie jest moją nagrodą, że postawiłem się życiu niczym ruchomy mur nie do rozburzenia. No właśnie… Co do rozburzenia to powoli moja konstrukcja chyba siada.
    Widzę w oczach innych, że się zmieniłem, sam to widzę. Nie wiem co na to ma wpływ. Sinusoida chyba w końcu leci u mnie w dół. Przecież nie możemy być cały czas na szczycie, coś się musi spierdolić po czasie, kiedy się wszystko dobrze układa.
    Mamy nowych współpracowników, którzy okazują do nas szacunek i pokazują, że można im zaufać. A zyski? No właśnie, gdyby nie te zyski to dalej musiałbym mieszkać w swojej starej klitce. Wczoraj jednak wprowadziłem ich w błąd. Zdaje sobie sprawę, że to była zwyczajna pomyłka, ale chciałem z Nimi rozmawiać, jakbym to ja ustalał zasady tej gry, że to ja w końcu mogę dowodzić… To mnie chyba zgubiło i z generała sam się zdegradowałem na szeregowego plutonu Stanleya Berardo.
    To nie wszystko… Pojawiła się pewnego dnia pod Paddys rudowłosa kobieta, która rzucając swym spojrzeniem i wdziękiem oczarowała mnie. Była inna niż wszystkie… Pierwszy raz poczułem coś, czego nie da się opisać słowami. Pierwszy raz chciałem pokochać kobietę, a nie wykorzystać, jak szmatę, jak dotychczas to było. Uruchomiłem swoje kontakty – pomogła mi Lora. Pozwoliła mi nawet zlać się kurewsko drogimi perfumami Manzy'. Spotkaliśmy się z nią… okazało się, że ma na imię Valentina – piękne imię. Próbowałem być lepszy niż wszyscy, próbowałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak się potem okazało to wszystko było na nic. Zwierzyła mi się tego wieczoru, że też przeżywa mocne wątki miłosne. Doradziłem jej jak przyjaciel – po prostu. Potem chciałem utrzymać dalszy kontakt. Spodziewałem się, że sama się do mnie odezwie, lecz nic z tego. Wywnioskowałem, że ona kocha w głębi duszy, podświadomie kogoś innego i Teddy' w tej sytuacji jedynie może zaprosić grubego Ala’ na obiad, a nie tą piękną okazałość, która pojawiła się nagle, tak znikąd.
    Czuję się, jakby mnie ktoś przywiązał i spuścił ze skarpy. Pojawiły się większe pieniądze i prawdziwe uczucia, które szybko mnie zweryfikowały.
    Zastanawiam się, czy nie wynająć jakiejś chaty zbitej deskami, by zamknąć się i na chwile opuścić miasto… miasto aniołów. **
  18. Nina polubił odpowiedź w temacie przez hagiroshy w The Roeca Crew | TSCF   
    ** 14.10.2021r, Los Santos
    Stoję znów nad tym miastem, gdzie te dni spierdalają szybciej niż zając przed lisem. Akurat tutaj jednego widziałem, stąd to porównanie.

    Dawno tutaj nic nie pisałem… Nawet ciężko teraz znaleźć czas, żeby móc spokojnie pomyśleć z tej szerszej perspektywy, mieć widok z góry na siebie i swoje życie. Ostatnio u mnie się dużo dzieje. Zmieniłem swoje lokum. Takie o jakim nawet nie marzyłem, bo przecież byłem skazany na to, że będę spał kilka godzin w jakiejś norze z grzybem na ścianie. Ambicje mi nie pozwoliły na to by tak skończyć. Dlatego to mieszkanie jest moją nagrodą, że postawiłem się życiu niczym ruchomy mur nie do rozburzenia. No właśnie… Co do rozburzenia to powoli moja konstrukcja chyba siada.
    Widzę w oczach innych, że się zmieniłem, sam to widzę. Nie wiem co na to ma wpływ. Sinusoida chyba w końcu leci u mnie w dół. Przecież nie możemy być cały czas na szczycie, coś się musi spierdolić po czasie, kiedy się wszystko dobrze układa.
    Mamy nowych współpracowników, którzy okazują do nas szacunek i pokazują, że można im zaufać. A zyski? No właśnie, gdyby nie te zyski to dalej musiałbym mieszkać w swojej starej klitce. Wczoraj jednak wprowadziłem ich w błąd. Zdaje sobie sprawę, że to była zwyczajna pomyłka, ale chciałem z Nimi rozmawiać, jakbym to ja ustalał zasady tej gry, że to ja w końcu mogę dowodzić… To mnie chyba zgubiło i z generała sam się zdegradowałem na szeregowego plutonu Stanleya Berardo.
    To nie wszystko… Pojawiła się pewnego dnia pod Paddys rudowłosa kobieta, która rzucając swym spojrzeniem i wdziękiem oczarowała mnie. Była inna niż wszystkie… Pierwszy raz poczułem coś, czego nie da się opisać słowami. Pierwszy raz chciałem pokochać kobietę, a nie wykorzystać, jak szmatę, jak dotychczas to było. Uruchomiłem swoje kontakty – pomogła mi Lora. Pozwoliła mi nawet zlać się kurewsko drogimi perfumami Manzy'. Spotkaliśmy się z nią… okazało się, że ma na imię Valentina – piękne imię. Próbowałem być lepszy niż wszyscy, próbowałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak się potem okazało to wszystko było na nic. Zwierzyła mi się tego wieczoru, że też przeżywa mocne wątki miłosne. Doradziłem jej jak przyjaciel – po prostu. Potem chciałem utrzymać dalszy kontakt. Spodziewałem się, że sama się do mnie odezwie, lecz nic z tego. Wywnioskowałem, że ona kocha w głębi duszy, podświadomie kogoś innego i Teddy' w tej sytuacji jedynie może zaprosić grubego Ala’ na obiad, a nie tą piękną okazałość, która pojawiła się nagle, tak znikąd.
    Czuję się, jakby mnie ktoś przywiązał i spuścił ze skarpy. Pojawiły się większe pieniądze i prawdziwe uczucia, które szybko mnie zweryfikowały.
    Zastanawiam się, czy nie wynająć jakiejś chaty zbitej deskami, by zamknąć się i na chwile opuścić miasto… miasto aniołów. **
  19. Patrykooo polubił odpowiedź w temacie przez hagiroshy w The Roeca Crew | TSCF   
    ** 14.10.2021r, Los Santos
    Stoję znów nad tym miastem, gdzie te dni spierdalają szybciej niż zając przed lisem. Akurat tutaj jednego widziałem, stąd to porównanie.

    Dawno tutaj nic nie pisałem… Nawet ciężko teraz znaleźć czas, żeby móc spokojnie pomyśleć z tej szerszej perspektywy, mieć widok z góry na siebie i swoje życie. Ostatnio u mnie się dużo dzieje. Zmieniłem swoje lokum. Takie o jakim nawet nie marzyłem, bo przecież byłem skazany na to, że będę spał kilka godzin w jakiejś norze z grzybem na ścianie. Ambicje mi nie pozwoliły na to by tak skończyć. Dlatego to mieszkanie jest moją nagrodą, że postawiłem się życiu niczym ruchomy mur nie do rozburzenia. No właśnie… Co do rozburzenia to powoli moja konstrukcja chyba siada.
    Widzę w oczach innych, że się zmieniłem, sam to widzę. Nie wiem co na to ma wpływ. Sinusoida chyba w końcu leci u mnie w dół. Przecież nie możemy być cały czas na szczycie, coś się musi spierdolić po czasie, kiedy się wszystko dobrze układa.
    Mamy nowych współpracowników, którzy okazują do nas szacunek i pokazują, że można im zaufać. A zyski? No właśnie, gdyby nie te zyski to dalej musiałbym mieszkać w swojej starej klitce. Wczoraj jednak wprowadziłem ich w błąd. Zdaje sobie sprawę, że to była zwyczajna pomyłka, ale chciałem z Nimi rozmawiać, jakbym to ja ustalał zasady tej gry, że to ja w końcu mogę dowodzić… To mnie chyba zgubiło i z generała sam się zdegradowałem na szeregowego plutonu Stanleya Berardo.
    To nie wszystko… Pojawiła się pewnego dnia pod Paddys rudowłosa kobieta, która rzucając swym spojrzeniem i wdziękiem oczarowała mnie. Była inna niż wszystkie… Pierwszy raz poczułem coś, czego nie da się opisać słowami. Pierwszy raz chciałem pokochać kobietę, a nie wykorzystać, jak szmatę, jak dotychczas to było. Uruchomiłem swoje kontakty – pomogła mi Lora. Pozwoliła mi nawet zlać się kurewsko drogimi perfumami Manzy'. Spotkaliśmy się z nią… okazało się, że ma na imię Valentina – piękne imię. Próbowałem być lepszy niż wszyscy, próbowałem pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak się potem okazało to wszystko było na nic. Zwierzyła mi się tego wieczoru, że też przeżywa mocne wątki miłosne. Doradziłem jej jak przyjaciel – po prostu. Potem chciałem utrzymać dalszy kontakt. Spodziewałem się, że sama się do mnie odezwie, lecz nic z tego. Wywnioskowałem, że ona kocha w głębi duszy, podświadomie kogoś innego i Teddy' w tej sytuacji jedynie może zaprosić grubego Ala’ na obiad, a nie tą piękną okazałość, która pojawiła się nagle, tak znikąd.
    Czuję się, jakby mnie ktoś przywiązał i spuścił ze skarpy. Pojawiły się większe pieniądze i prawdziwe uczucia, które szybko mnie zweryfikowały.
    Zastanawiam się, czy nie wynająć jakiejś chaty zbitej deskami, by zamknąć się i na chwile opuścić miasto… miasto aniołów. **
  20. hagiroshy polubił odpowiedź w temacie przez Patrykooo w The Roeca Crew | TSCF   
    The Sclafani Crime Family chart.
     
  21. hagiroshy polubił odpowiedź w temacie przez NadchodziMagik w Wanna be wiseguy? || Roeca Crew; The Sclafani Crime Family   
    Imię i nazwisko postaci:  Randy Capone
    Wiek: 28 lat
    Background: 
    Urodzony w Sacramento. Pochodził z mało zamożnej rodziny.
    W szkole średniej grał w futbol amerykański, zdeterminowany stawiał na sport. Otrzymał sportowe stypendium na uczelni w Los Santos. Grał na pozycji TE/DE.  Preferował mocne fizyczne starcia, rywalizując z przeciwnikiem i posuwając się nie raz do nie przepisowych uderzeń kaskiem w kask.
    Po półtora roku studiów doznał kontuzji, lekarz stwierdził uraz odcinka szyjnego i zakazał mu dalszej gry. Utracił stypendium sportowe i nie ukończył studiów, pozostał w Los Santos.
    Zaczął pracować jako "bramkarz" (ochroniarz - wykidajło) w klubach. Na początku krzątając się po sali, przy okazji poznając co poniektórych klientów lokalu i ucząc się przycinania na boku; czy to gotówki z handlujących dilerów lub za przymknięcie oka, nie wyniesienie niegrzecznego gagatka z klubu, czy jakiegoś towaru z klientów ćpających w kiblach, zamkniętych w kilku w jednej kabinie, ornitologami to oni nie są, ptaszków sobie tam raczej nie oglądają, i z innych nietypowych sytuacji których cała masa. Po jakimś czasie zajął stałą pozycję przy drzwiach wejściowych, głównie prowadząc selekcję klientów i jednocześnie dorabiając sobie na boku na wejściówkach, omijaniu kolejki lub niegrzecznych klientach i innych, rozrywek nie brakowało. Za to w luźniejszej chwili prowadząc pogaduchy pod wejściem z niektórymi znajomymi i klientami bądź chwilowym zejściem na salę w celu "sprawdzenia porządku", a raczej ciekawych kobiecych okazów, skupiając nie raz na nich swoje działania. Skory do łatwego i szybkiego zarobku chętnie korzystał z nadarzających się okazji.

    - chytry
    - konkretny
    - bawidamek
  22. hagiroshy polubił odpowiedź w temacie przez Czechu w The Roeca Crew | TSCF   
  23. hagiroshy polubił odpowiedź w temacie przez Patrykooo w The Roeca Crew | TSCF   
    Berardo crew at Roeca's & Paddy's Lounge, 24.09.2021
    From left - Unknown, Alfred "Fat Al" Toscano, Stanley "Stanney" Berardo, Theodore "Teddy" Fiorentino

    Petrol Station at East Vinewood, meeting of Berardo Crew with Smoke Bastards MC, 26.09.2017

    Ten Days...
  24. hagiroshy polubił odpowiedź w temacie przez Patrykooo w The Roeca Crew | TSCF   
  25. hagiroshy polubił odpowiedź w temacie przez MadeMan w The Roeca Crew | TSCF   
    September hummus ballad on the west coast @Hummus






    ,

     
     
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności Regulamin