Skocz do zawartości
Gracze online

 

 

Ranking

Popularna zawartość

Wyświetla najczęściej polubioną zawartość w 09.02.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Okej. Postaram się być jak najbardziej rzeczowy i odpowiedzieć na zarzuty ze strony @boa. Zaskakujące jest to, że prowadząc ofensywne działania w stronę Mongols MC in game, jednocześnie próbujesz rozwiązać konflikt na forum. Podjąłem rzuconą nam rękawicę i z wielką radością chciałbym kontynuować konflikt naszych organizacji. Nie rozumiem dlaczego postanowiłeś wylać jakieś żale i paranoiczne wizje w dziale skarg, zamiast kontynuować grę. Ale nie to jest tematem twojej skargi, więc krok po kroku przejdę przez nią i wyjaśnię brednie. Po kolei: "Hipokryzja i lore serwera. Lider Mongols za każdym razem, gdy wypowiada się o naszym fikcyjnym MC dodaje wiele kąśliwych określeń, by pokazać swoją pogardę dla naszej koncepcji gry. Chce zaznaczyć, że stosujemy się do lore serwera i przestrzegamy zasad, które panują na serwerze. Nie gramy LA, Hollywood ani IRL klubów z silną pozycją w realnym świecie w przeciwieństwie do naszych przyjemniaczków z pacific coast. Jeśli lore serwera byłoby /worldowe/ to byśmy się do niego stosowali tak samo jak stosujemy się do /vajbowego/. Jest to nie na miejscu żeby jakiś wkurwiony facet interpretował i klasyfikował nas jako gorszych, bo nie jesteśmy tacy "amełykańscy". Grają IRL klub i przekładają jego potęgę na gierkę co jest niesamowitym fikolkiem i nie powinno mieć to miejsca. Gdyby jeszcze ich gra swojej wyimaginowanej pozycji serwerowej opartej na klubie z IRL zamykała się w ich kółku wzajemnej adoracji to nie stanowiłoby to problemu tak w naszej opinii narzucanie narracji statusu i wielkości ich organizacji jest jawnym PG na cały półświatek przestępczy, nie tylko MC grające na serwerze. W rozumowaniu Mongols, wszystkie organizacje oficjalne powinny się kłaniać im, ponieważ w RL liczebność klubu jest o wiele większa niż projektów autorskich na serwerze. Streetcredit na tym serwerze zdobywa się poprzez grę IC, a tworzenie tworu, który występuje IRL nie daje z góry statusu potęgi." Za każdym razem gdy wypowiadam się o waszym fikcyjnym MC dodaję wiele kąśliwych określeń, bo tak jak błyskotliwie wyczytałeś moje intencje, gardzę waszą koncepcją gry. Tak samo jak gardzę wieloma innymi koncepcjami gry, które według mojego gustu są po prostu warte pogardy. Niestety, za opinię i brak szacunku do gry jakiś autorskich tworów nie mogę zostać ukarany. A to czy się ze mną nie zgadzasz i prezentujesz zupełnie przeciwną wizję kreacji czegokolwiek na serwerze pozostaje w swerze opinii i głoszenia jej. Jak możesz stosować się do lore i zasad, których ten serwer nawet nie określa ściśle w żadnych publikacjach. Tutaj mamy potwierdzenie z ust a raczej spod palców opiekunki, że jednak: Nie gracie IRL klubów z silną pozycją w realnym świecie, bo najzwyczajniej w świecie gryzie się to z waszą wizją na autorski klub motocyklowy z mother-chapter w Teksasie, którego jeden osamotniony oddział-macka wykwita w San Andreas w styczniu tego roku i w niespełna miesiąc pozyskuje prawo do bottom rockera SAN ANDREAS. To jest dopiero nie samowity fikołek fabularny, który poruszył nawet obecnych opiekunów półświatka do wprowadzenia zasad, które pozwolą zwalczyć tak niesamowicie bzdurne i przefantazjowane kreowanie klubów motocyklowych w serwerowych realiach. - - - - - - (wycinki rozmowy Savy z graczami wybranymi do omówienia zasad serwerowych, najbliższych tym realnym; screeny oddzielone "-" jako osobne wątki, żeby nikt nie zarzucił mi fabrykowania rozmowy) Sam napisałem, że zakładam oddział Mongols MC, nie po to żeby mieć z tego jakiekolwiek korzyści czy przywileje albo krótszą drogę do statusu Organizacji Oficjalnej, a po to żeby zgodnie z obecnym standardem grać jak najbliżej realiów Los Angeles i całego So-Cal. Gdybym czynił Power Gaming wyborem Mongols jako organizacji, już dawno miałbym supplierów. A jednak nasze dwa podania na supplierów zostały odrzucone. Odrzucony został nawet ticket z prośbą o zwiększenie limitu wytrychów na rzecz projektu zarobkowego kradzieży motocykli. Więc jakiekolwiek fantazjowanie o naszych intencjach przy zakładaniu organizacji, innych niż chęć gry jednego z oddziałów najbardziej ikonicznego i kultowego klubu z So-Cal, są wyłącznie fantazjami graczy cierpiących na syndrom Jaxa Tellera i Sons of Anarchy. Jeśli już jesteśmy przy naszym wyborze, naszej kreacji fabularnej i calokształtcie naszej organizacji, to jak najbardziej uważam, że powinno się grać kluby realne, by wpasowywać się w aktualnie grane standardy. A standardy są oczywiste, większość organiacji to kliki realnych gangów z Los Angeles, fikcyjne rodziny należące do La Cosa Nostra, oddziały realnych klubów motocyklowych - przyjrzyjmy się półświatku przestępczemu Vibe: 1. GuttaGang (Grape Street Watts Crips) - Realny set gangu Crips. Temat usiany nawiązaniami do Los Angeles, projektu Jordan Downs, realnych nazw ulic. Odgrywający powiązania z La Eme, czy kartelu narkotykowego Sinaloa Cartel 2. San Fierro Crime Family - Co prawda fikcyjna rodzina mafijna, jednak należąca do struktur American Mafia (LCN) 3. White thugs from 818 (SFVP) - białoskóry gang San Fernando Valley Peckerwoods. Ponownie w temacie mowa o Los Angeles i Kalifornii. Sama nazwa odnosi się do realnego geograficznego obszaru w aglomeracji Los Angeles. 4. Cornbread Nation - The untold story of Homegrown Syndicate - Grupa należąca do Cornbread Mafia z Kentucky i jej losy w Blaine County. 5. Public Enemy Number 1 - Połączenie gangu ulicznego i więziennego (PEN1) - Odniesienia do Orange County i Południowej Kalifornii. 6. Hye Mafia; Armenian Power - Nawiązania do ścisłej współpracy z La Eme 7. Comanchero MC - Fikcyjny oddział realnego OMG z Australii, założony w San Andreas. 8. WAH CHING | WESTERN-SIDE 23 (WS-23) - W temacie mowa o Chinatown w Los Angeles. 9. Rabbit Gang ( E/S Playboys 13 ) - realny set latynoskiego gangu PBS13. W temacie znów mowa o Los Angeles, wzmianki o realnych ulicach i dystryktach. 10. Tiny Rascal Gang | Top RanK Gang - realny set gangu TRG. W temacie znów pojawia się Los Angeles, pojawia się Long Beach czy Oakland. 11. REᛋPECT FEW FEAR NONE | MONGOLS PACIFIC COAᛋT - realny oddział realnego OMG - Mongols MC, wywodzącego się i dominującego w Południowej Kalifornii. Przy takiej ilości frakcji odwzorowujących, czy też fabularnie ściśle powiązanych z realnymi grupami przestępczymi działającymi na terenie Kalifornii, można bezwzględnie wywnioskować, że całe lore serwera zbudowane jest o odzwierciedlenie Los Angeles i tamtejszego półświatka. Jeśli 11 organizacji przestępczych na serwerze odwzorowuje fabularnie i stylistycznie realne odpowiedniki, to głupotą jest twierdzić, że tylko moja organizacja odstaje od całokształtu. Gdybyśmy chcieli iść dalej, to obecne standardy półświatka stawiają na organizacje odwzorowujące jak najbliżej realizm. Powstają Discordy - skarbnice wiedzy o gangach i grupach przestępczych z L.A. Wszystko jest dokładnie researchowane i analizowane, a później przekładane na grę. Tak się gra w dzisiejszych czasach. Era h-rp i oragniazacji-gildii, które odgrywały jednooddziałowe kluby pokroju Sons of Anarchy dawno stanowią obiekt drwin, tak samo jak obiekt drwin stanowią Ballasi i Grove Street. Discord Gangland PL i całe archiwa wiedzy o przestępczości w realiach LA: A tutaj anglojęzyczny odpowiednik tylko nastawiony głównie na OMG: A wy dalej uważacie, że lepiej grać autorski klubik, najlepiej tak od zera ale w tydzień już zarobić bottom rocker San Andreas i grać potęgę światową a przynajmniej w San Andreas i uznawać, że nie ma w lore niczego ponad wami. ŚMIESZNE.... "W rozumowaniu Mongols, wszystkie organizacje oficjalne powinny się kłaniać im, ponieważ w RL liczebność klubu jest o wiele większa niż projektów autorskich na serwerze. Streetcredit na tym serwerze zdobywa się poprzez grę IC, a tworzenie tworu, który występuje IRL nie daje z góry statusu potęgi." Dlaczego pozwalasz sobie snuć jakieś wyssane z palca teorie, jakoby w naszym rozumowaniu wszystkie organizacje (w tym oficjalne) powinny nam się kłaniać? Skąd bierzesz podstawy do takich wniosków? Jeśli uważasz, że stawiamy się ponad innymi organizacjami ze względu na to, że gramy Mongols, to jesteś w totalnym błędzie. A nawet wielu błędach. Pierwszym błędem jest sposób w jaki pojmujesz zasady terytorialne OMG's i to jak wpływają na rozkład sił i kontakty między klubami. Zasady są ustalone od dekad. Rozkład sił nie zmienia się na tyle diametralnie, żeby nagle doszło do jakiejś zmiany. Kluby posiadające większość liczebną w danym stanie/części stanu najzywczajniej w świecie go claimują. Nie jest to równoznaczne z władzą totalitarną na danym terenie i nie wiąże się z całowaniem kogokolwiek po stopach, czy padaniem na kolana przed tym czy innym oddziałem. Dodatkowo oddziały klubów motocyklowych są dość niezależnymi jednostkami i skrajnie rzadko dochodzi do sytuacji, w kórej cały stan grupuje się w kilkudziesięcio osobową armię, by toczyć wojnę z kimkolwiek. Przez wasze paranoiczne podejście do gry, każdy nasz ruch uznawany jest za atak w waszą stronę, ale o przyczynach tej paranoi napiszę na końcu. Dzięki temu, że gramy odział Mongols MC, możemy opierać się o realia So-Cal i Los Angeles. A realia So-Cal i Los Angeles są takie, że Mongols MC claimuje je będąc klubem dominującym. Wam wszystkim się wydaje, że dominacja klubu Mongols jest równoznaczna z dominacją oddziału Pacific Coast. Wyprowadzam was z błędu. Gramy ODDZIAŁ czyli dla ułatwienia odpowiednik kliki gangu. Dla większego ułatwienia - Mongols = Crips. Nasz oddział jest tak silny jak silny jest jego najsłabszy członek. Co to oznacza? Mamy taką samą wartość streetcreditu jak wszystkie inne frakcje przestępcze na serwerze. Zdobywamy sojuszników i rywali w taki sam sposób jak wszystkie inne organizacje przestępcze. Wśród społeczności cywilnej obnosimy się ze swoimi barwami, tak samo jak swoimi barwami (fullcapy) obnoszą się członkowie gangów. Tak samo jak każdy inny gangbanger, tak członek oddziału Pacific Coast, będzie stawiał swój kolor ponad innymi. Nie mamy żadnej potęgi w półświatku i nie oczekujemy, żeby ktokolwiek dawał nam ją za darmo. Wypracowujemy sobie pozycję w sposób naturalny i właściwy dla każdej organizacji przestępczej na serwerze. No i oczywiście uważam, że wy wybierając sobie świadomie kreowanie organizacji powinniście doskonale rozumieć, że sami narzuciliście sobie grę od najniższego pułapu POLITYKI TERYTORIALNEJ 1% KLUBÓW MOTOCYKLOWYCH - POD ŻADNYM POZOREM NIE MYLIĆ ZE STREETCREDITEM CZY POTĘGĄ GRUPY PRZESTĘPCZEJ JAKĄ W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI KAŻDY Z NAS JEST. Nie rozumiem dlaczego od lat istnieje jakaś totalna ignorancja w community dotycząca ogółu gry OMG's. Duża część społeczności słysząc klub motocyklowy myśli o 10-15 osobowej grupie facetów w kamizelkach z logo. Kluby grane na serwerach, czyli kluby 1% to duże organizacje, podzielone na małe względnie autonomiczne kilkunastoosobowe odziały. I my na serwerach rp odwzorowujemy jedynie te oddziały, czyli wycinek klubu. Wydaje mi się, że nieliczni rozumieją, że odgrywanie klubu motocyklowego jest częścią fabularną w kreowaniu frakcji przestępczej o charakterze OMG. Właśnie i tu słowo kluczowe - o charakterze OMG. Polityka klubowa, w tym terytorialna powinna być częścią fabularną projektów. Nawet jeśli Mongols MC czy Hells Angels MC są dominującymi KLUBAMI, to ich ODDZIAŁY mogą być zarówno liczne i silne, jak i małe i słabe. Tak jak oczywistym faktem jest, że Apperzy mają nad sobą La Eme i opierają narrację swojej fabuły o wszelkie interakcje z emeros, politykę więzienną, cary, itp., tak samo oczywistym faktem jest, że my grając Mongols MC będziemy zgodnie z realiami głosić, że so-cal należy do Mongols. Ale czy faktycznie nasz oddział dzięki temu jest ponad wszystkich i wszystko? No oczywiście, że nie. Sami sami narzuciliśmy sobie fabularnie, że przez wieloletnie działania National Presidenta Lil Dave i jego politykę, większość oddziałów jest przestępczo ograniczone lub wygaszone. Tak, główny President Mongols MC prowadził politykę skupiającą się na czynieniu z klubu korporacji. Ograniczał przestępczość i walczył o dobry PR dla całego klubu. Dodatkowo, nasz oddział dopiero odradza się na przestrzeni przestępczej i zdobywa streetcredit. (Tutaj dokładny wpis w naszym temacie, świadczący o tym, że gramy osłabiony oddział. Wychodzący z przestępczego uśpienia.) Dochodzimy do sedna sprawy. "Zasady MC a cała ta prowokacja ze strony Mongols. Jeśli ktoś siedzi w tych klimatach i zagłębia się w niego poszerzając swoją wiedzę z dostępnych materiałów, to zdaje sobie doskonale sprawę jak ważną rolę odgrywa szacunek w tym środowisku. Przyjeżdżanie na teren innego klubu, który jest na prawie drugim końcu 15 milionowej aglomeracji i walenie tekstów, że to ich teren, jest niesamowitym absurdem. Takie sytuacje, że 5 klubów dzieli jeden stan są czymś naturalnym. Mają oni swoje strefy nad którymi panują i respektują między sobą ów zasadę. Jeśli ktoś tego nie respektuje kończy się to awanturami, bo jest to równomierne z tym, że chuj kładą na inny klub - nie okazują szacunku. Całkiem podobnie jak w gangach. Tymczasem Mongols MC przyjeżdża z drugiego końca miasta w dziesięć osób, odziani w kamizelki i drwią z nas, okazują brak szacunku i stawiają sprawę jasno, że to ich teren. De facto wychodzi na to, że całe miasto jest ich. Ba! Cały stan! Jest to kompletna odklejka i nie ma jakiegokolwiek odzwierciedlenia na realny świat.Zasady MC a cała ta prowokacja ze strony Mongols. Jeśli ktoś siedzi w tych klimatach i zagłębia się w niego poszerzając swoją wiedzę z dostępnych materiałów, to zdaje sobie doskonale sprawę jak ważną rolę odgrywa szacunek w tym środowisku. Przyjeżdżanie na teren innego klubu, który jest na prawie drugim końcu 15 milionowej aglomeracji i walenie tekstów, że to ich teren, jest niesamowitym absurdem. Takie sytuacje, że 5 klubów dzieli jeden stan są czymś naturalnym. Mają oni swoje strefy nad którymi panują i respektują między sobą ów zasadę. Jeśli ktoś tego nie respektuje kończy się to awanturami, bo jest to równomierne z tym, że chuj kładą na inny klub - nie okazują szacunku. Całkiem podobnie jak w gangach. Tymczasem Mongols MC przyjeżdża z drugiego końca miasta w dziesięć osób, odziani w kamizelki i drwią z nas, okazują brak szacunku i stawiają sprawę jasno, że to ich teren. De facto wychodzi na to, że całe miasto jest ich. Ba! Cały stan! Jest to kompletna odklejka i nie ma jakiegokolwiek odzwierciedlenia na realny świat." Prawie drugi kraniec 15 milionowej aglomeracji to zaledwie godzina drogi przy dobrym natężeniu ruchu. Bazując na realnych odpowiednikach naszych dystansu jaki musieliśmy pokonać, godzina drogi to nic wielkiego w amerykańskich realiach. Kalifornię dzieli nie pięć a kilkanaście klubów motocyklowych i jest to jak najbardziej naturalne. Oczywiście, wszyscy mają swoje strefy, jednak dotyczy to KLUBÓW DOMINUJĄCYCH, a nie szarej masy klubów 1%. Czyli, na rzecz zobrazowania ogółu użyję teraz nie Mongols a Hells Angels - jeśli klub z zerową prezencją (brakiem oddziałów) w Illinois chce jechać do Chicago za jakąś ważną sprawą, albo chce otworzyć tam swój oddział, powinien uszanować DOMINUJĄCYCH tam Outlaws MC i dać znać o swojej prezencji STATE PRESIDENTOWI a nie Presidentowi jakiegoś oddziału jednego z kilkunastu, nie dlatego że muszą paść do stóp pana, a dlatego żeby nie doszło do nieporozumienia, gdy nagle w Chicago widziani będą goście z barwami klubu, który w Illinois nie występuje. Dzielenie Los Santos na strefy polityki klubowej jest głupie i uciążliwe. Sam kiedyś byłem zwolennikiem takiej wizji gry, jednak szybko doszło do mnie, że na tak małej skali jaką jest serwer i świat gry, działania takie nie mają większego sensu. Dodatkowo dynamika pojawiających się i zamykających ogranizacji grających mc, nie pozwala na grę aż takich przedsięwzięć logistycznych. Oddziały różnych klubów działające w obszarze jednego stanu czy hrabstwa przecinają się i funkcjonują obok siebie bez konieczności bicia pokłonów czy jakiś logistycznych fikołków. Zgodnie z tą myślą, nie wymagam żeby ktokolwiek mi się meldował z racji, że gram jeden z oddziałów Mongols MC. Nie wymagam nawet, żeby ktokolwiek bił mi pokłony czy uznawał wyższość moją, mojego oddziału czy mojego klubu. Każdy oddział jakiegokolwiek klubu ma prawo disrespectować drugi oddział innego klubu, tak samo jak ma prawo oddać szacunek, albo zgodnie z realiami respektować wyższość terytorialną. Zgodnie z tą zasadą nie narzucam też nikomu respektowania nas w jakikolwiek sposób. Często pojawiamy się w różnych klubach i barach, żeby uczestniczyć w życiu serwerowym i wyświetlać swoją aktywność. Nigdy nie doprowadzaliśmy do prowokacji z pracownikami czy z ludźmi grającymi w knajpie czy klubie. Jeśli dochodziło do jakiś starć i agresji, to zawsze na zewnątrz. Trzymamy się protokołu i staramy się zawsze zdejmować cuty, gdy wiemy że będzie bitka. Nie wszczynamy burd i rozbojów w biznesach, dbając o dobry PR. Nie spotkałem się z zażaleniami odnośnie naszej obecności w jakimkolwiek biznesie. Poza tym, tak jak napisał Shaller: Tego staramy się trzymać. Korzystamy z usług klubów ze striptizem, płacimy napiwki przy barach. BA! Nawet interesujemy się losem miejsc, w których lubimy spędzać czas. Tutaj mam na myśli naszą rozmowę i przejęcie się faktem, że jakiś wariat wybił szybę w knajpie użytkowniczki Malibu (wybacz nie pamiętam nazwy). Lubimy interakcję ze społecznością serwerową i nawet będąc bandytami w skórach staramy się nie powodować zbędnych problemów. Teraz pora na wyjaśnienie naszej prezencji w barze powiązanym z SRMC: Tutaj mamy najklarowniejszy obraz paranoi jaką Karach rozwinął w sobie przez ostatnie kilka lat gry i jaką niestety wpaja w głowy ludzi grających z nim. Opiszę po krótce genezę naszych odwiedzin w Highway Yard Inn. Tego wieczora obszyliśmy trzech nowych członków naszego oddziału i w ramach celebracji udaliśmy się do miasta. Jak właściwie mamy w zwyczaju. Dzień wcześniej, po wizycie w klubie ze striptizem, chcieliśmy w drodze powrotnej odwiedzić jakikolwiek bar, by zaliczyć ostatniego shota. Padło na bar Highway Yard Inn, bo no nie ma co ukrywać był chyba jedynym działającym i nie będącym restauracją z przegrzebkami i muszlami świętego jakuba, a miejscem prowadzonym przez bikerów, więc w naszym klimacie. Odbiliśmy się od klamki, gdyż Highway Yard Inn już się zamykał. Możecie mi wierzyć czy nie, ale nie żyję od rana do nocy uprzykrzaniem życia Karasiowi i jego ekipie. Miałem gdzieś, czy będzie tam jego oddział, czy nikogo nie będzie. Do tej pory przynajmniej z mojej strony byłem zupełnie neutralny względem jego oddziału. Oczywiście, In Character uznaję jego klub za mniejszy od mojego potężnego Mongols MC. (NIE MYLIĆ Z ODDZIAŁEM). Jego klub faktycznie jest mniejszy i mniej znaczący, co sam liczbowo i terytorialnie określił w swoim temacie. Mój temat zaś określa, że Mongols jest Worldwide i jednym z największych w USA. (Dokładnie z informacji podanych w tematach wynika: SRMC - 180-230 członków ; Mongols MC - 800 -850). Dlatego, chociażby przez informacje zawarte przez nas w naszych tematach mam prawo uznawać się za klub większy i poważniejszy. Wracając do sedna, w poniedziałek razem z nowymi członkami oddziału pojechaliśmy do Highway Yard Inn, gdyż znów było to jedno z nielicznych otwartych miejsc klimatem nam odpowiadającym. Oczywiście, liczyłem że będą tam gracze z organizacji Karasia, bo jak każdy gracz rp i lider organizacji chciałem pokazać jak jesteśmy liczni i aktywni. Czy chciałem go pressować? Hmm, tak każda okazja do pressowania jest dobra. Takie mam podejście i założenia na ten projekt. Gram bezpiecznie ale pozwalam sobie zachowanie ofensywne i dominujące. Nie ze względu na jakiś power gaming szumiący w paranojach Karasia, a ze względu na to, że taki mam koncept na wyrabianie sobie streetcreditu. Zadję sobie sprawę, że raz może ta polityka zadziałać, a raz może doprowadzić do spięcia. Dotarliśmy do knajpy i graliśmy tam zupełnie normalnie. Zamówiliśmy dużo alkoholu i przekąski w postaci kanapek. Prowadziliśmy imprezowy small-talk, głównie o filmie Szybcy i Wściekli - przynajmniej ja zaangażowałem się w tę rozmowę z kilkoma moimi klubowymi braćmi. Obsługująca nas kelnerka (rozumiem że to Malibu) została przeze mnie nazwana w pieszczotliwy sposób, czym okazałem jej szacunek jako gospodarza knajpy: Trwa biesiada. Niestety, jednemu z naszych nie weszło "/spróbuj" na kanapki i bardzo mu niesmakowały. Ale to chyba nie powód, by brać naszą grę za dissowanie SRMC. W takcie biesiady, za moimi plecami staje jakiś typ. A moją postać strasznie denerwuje, gdy ktoś stoi za jej plecami jak creep: Tutaj dochodzi do pierwszego spotkania mojej postaci z postacią Neala Clevengera, który przedstawia się jako członek SRMC: Rozpoczyna się rozmowa. Neal zaczepił Maxa i rozpoczął ofensywnie zadając pytanie czy znudziło nam się wybrzeże, jakby insynuując że nasza obecność w tym barze nie jest mu na rękę. Kiedy zapytał czy jesteśmy tu przejazdem, powiedziałem zgodnie z prawdą, że nie jesteśmy nigdzie przejazdem, a że jesteśmy (członkowie Mongols MC) u siebie (w so-cal, w którym Mongols MC wg polityki terytorialnej jest klubem dominującym). Ten zaś mówi, że znaleźliśmy się na terenie SRMC i wypadałoby informować o naszym planie wpadnięcia na biesiadę. Więc zgodnie z wyznawaną przez siebie politykę, Max oznajmił że nie musi nikogo informować o swoich ruchach w mieście i nie czuje się zobligowany do jakichkolwiek zapowiedzi. Otrzymaliśmy wiązankę insynuującą, że przyjechaliśmy w celach innych niż zabawa w barze. W tej sytuacji to Neal Clevenger oczekiwał, że my będziemy płaszczyć się przed nim i nie brał pod uwagę faktu, że Max zdisrespectował jego nabuchane ego i puszenie się w zwykłej cywilnej knajpie, którą ewidentnie traktuje jak własny club house: Zabraliśmy się z klubu obrażeni zachowaniem Neal'a, który próbował rozdawać karty i przed opuszczeniem parkingu, jeden z naszych wpadł na pomysł zagrania na nosie SRMC, wrzucając im wlepkę "Mongols State". (Tutaj zagranie podobne do tagowania wśród klik gangowych) Uznajesz to za MG? Nie wiem czy obaj rozumiemy tak samo pojęcie metagamingu Wysłałem PW, w którym zaproponowałem treść wlepki, na której przyklejenie już ktoś wpadł, a ktoś inny znalazł. Więc moja podpowiedź, dotyczyła treści wlepki, bo wiem jakie są używane w realu. Nie jest to działanie prowadzące do metagamingu. Moja wiadomość nie wpływa na korzyść narracji, nie dostarczam żadnych danych, których Kevin Fuentes mógł nie wiedzieć. Co innego jakbym napisał mu "Teraz odegraj, że wyciągasz wlepkę i ją przyklej". Ja tylko podałem mu jej treść, żeby była zgodna z realnymi wlepkami i fajnie wpasowywała się w przeprowadzoną dyskusję z Nealem. I teraz mój drogi @boa proszę cię o lepsze odrabianie pracy domowej, jeśli chcesz rozmawiać o moich karach. "Chciałbym przypomnieć, że lider projektu oraz jeden z członków projektu Mongols nie tak dawno mieli bana za MG, bo pisali sobie na /w co mają grać. Na powyższym ssie widać, że niektórzy nie uczą się na błędach." Nie dostałem żadnego bana w swojej karierze roleplayowej. A sytuacja, którą przytaczasz dotyczy zdezaktywowanej kary. Nadał mi ją Boxidro, na polecenie ówczesnego pomocnika opiekuna - Wrzaska, kolejnego paranoika i żeby było śmieszniej to paranoik spod skrzydła Karacha. Nie będę przytaczał genezy tej kary, ale po tym jak wywalczyłem bany dla graczy z El Nuevas MC za granie totalnego gówna, zostały mi przetrzepane logi i wyciągnięto moment, w którym po ataku na nasze kasyno, leżałem z kilkoma innymi osobami na bw. Kiedy policjant zapytał na /do "Czy w kasynie jest zamontowane CCTV?", jeden z leżących na bw zapytał mnie (właściciela) czy są zainstalowane, żeby odpwiedzieć na /do zgodnie z prawdą. Więc moje przekazanie ooc wiadomości o tym, że kamery są zamontowane, zostało podciągnięte pod MG przez szukającego na mnie czegokolwiek Wrzaska. Podsumowując nasze gorące spotkanie w Highway Yard Inn - wysoce paranoiczne i idotyczne jest branie naszej gry za jedeną wielką teorię spiskową pressowania i dojeżdzania OOC organizacji Karasia. Serio, mamy lepsze zajęcia niż dojeżdżanie waszej organizacji. Oczywiście, po tym jak odpowiedzieliście na moje drwiny z waszej pozycji i waszego terenu, zaczynamy ostrą jazdę. Ale tu nie ma żadnego podłoża OOC. Akcja - reakcja. Ja świadomie wyśmiałem ciebie i twój oddział, ty świadomie wysłałeś batalion szturmowy na cywilny biznes jednego z naszych członków i uśmierciłeś w nim człowieka powiązanego z naszym oddziałem. Dlatego wchodzimy na ścieżkę konfliktu klubowego. Nie wiem skąd ten wysryw na forum i jakieś próby udowodnienia mi, że stosuję Mongols MC jako kartę przetargową w czymkolwiek. Zagrałem ofensywnie i zdissowałem Neala i wasz oddział świadomie, a użyłem do tego zgodnego z realiami argumentu i często w ramach braggingu rzucanego przez członkow Mongols hasła: "That's Mongols State", z którym masz prawo się nie godzić. Tak czy siak, stworzył nam się beef. A wy teraz wypłakujecie tutaj jakieś żale. Nikt nie będzie cmokał się genitaliach. Tym bardziej, że rzucany tutaj argument "Na szacunek trzeba sobie zasłuzyć" i "O statusie organizacji świadczy jej staż na serwerze", są totalnymi inwalidami. Po pierwsze, Comanchero również odwiedziło naszą knajpę i nie wyszedłem do nich obsmarkany i opluty ze wściekłości, bo przyjechali do cywilnej knajpy, a nie do mojego domu klubowego. Dzięki czemu nasze relacje są wciąż neutralne. Pokazaliśmy sobie wspólny szacunek. Oni tym, że nie dissowali nas od wejścia, a my tym, że nie puszyliśmy sie i nie stawialiśmy im jakiś terenowych ultimatum. To samo z Vandals MC - przyjechaliśmy do ich cywilnej knajpy na steki i ani jedna ani druga strona nie pluła na siebie jadem. Tylko postać Neala a raczej gracz stojacy za tą postacią, dostał palpitacji serca na samą paranoiczną myśl, że ekipa Pitera przyjechała na jego teren, pewnie żeby uprzykrzać grę, gwałcić psy i zabijać niewiasty czy tam odwrotnie. Dlatego radzę usiąść na spokojnie i zastanowić się, gdzie leży problem. Bo wydaje mi się, że leży on głęboko w psychice Karasia i niestety przelewa się na ludzi, z którymi funkcjonuje. Ale o tym na końcu. Sprawa waszego nalotu na naszą cywilną knajpę. Nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony na filmach to wygląda fajnie, z drugiej strony te wpadanie z draco w skarpetach na glowie i dresach jest ciężkostrawne. Ale rozumiem, często tak rozwiązuje się konflikty w realiach roleplay i no nic się z tym nie da zrobić. Za moje nieposzanowanie dla Neala i wlepkę na drzwiach, postanowiliście wjechać na pełnej kurwie. No nie mnie oceniać słuszność, nie mnie oceniać finezję i wykonanie. Nie było mnie przy tej akcji. Gdy się o niej dowiedziałem, rozbawiła mnie. Widzę, że kilku graczy z mojej organizacji ma co do niej obiekcje i chyba już wygłosili swoje zdanie w tej skardze. Widzę też, że zaszła jakaś kolejna paranoiczna sytuacja, w której domniemacie że umyślnie powbijali sobie PK, znów żeby wam uprzykrzyć życie.... Chryste, to już jest bardzo niezdrowe. Dementuję: Co do PK to zostało już chyba wyjaśnione. Nie mieliście intencji wbić PK, ale niestety roleplay bywa nieprzewidywalny i chłopak uderzony kijem zmarł. Stało się, trudno. Musicie się z tym pogodzić i nie szukać na siłę jakiś zagrań. Moja opinia odnośnie wlotu: Ten wlot był totalnie przesadzony. Posądzacie mnie o Power Gaming opierający się na moim odgrywaniu wg realiów So-Cal i chęci zdobycia przewagi, a sami ustalacie WLOT Z BASEBALLAMI, ŻEBY TYM PODŁYM MONGOŁOM WYBIĆ Z GŁOWY COKOLWIEK, ALE NA WSZELKI WYPADEK WEJDZIEMY Z TRZEMA KARABINAMI, ŻEBY MIEĆ PEWNOŚĆ, ŻE WYGRAMY TO STARCIE. Jest to niezwykle śmieszne i śmierdzące power gamingiem i must winem. Jeśli zależy wam na klimatycznym wpierdolu sprzętem, to zróbcie klimatyczny wpierdol sprzętem. A jeśli zależy wam na wjechaniu z karabinkami ze szmatami na mordach i bluzach w kapturem full incofnito t ozrócie to w ten sposób. Połączenie tego jest totalnym flopem. A juz na pewno mniejszym flopem niż odegrany przeze mnie brak szacunku do niemalże równej stażem i jak mniemam streetcreditem (chyba że ze względu na Karasia jesteście boostowani, tak jak byliśmy boostowani na Redriders MC) organizacji. Teraz coś co nic nie wnosi a jest jakąś przypominajką sprzed kilku miesięcy i prywatną rozmową. Nie przeszkadzał mi wasz fikcyjny klub, bo po rocznej przerwie i powrocie na serwer, potrzebowałem wolnego slota na biznes, który chcieliśmy otworzyć i poprowadzić razem z Nathalyne i Ukasz. Nie mogliśmy się doczekać na wolnego slota na klub (taki muzyczny, nie mc), więc w akcie desperacji napisalismy do Karasia czy nie chce, żebyśmy zrobili go wykorzystując spot jego organizacji. Dzięki Bogu odmówił, a chwilę później zwolniło się miejsce na klub. Otworzyliśmy go i stworzyliśmy ciekawy projekt. Bazując na sukcesie alternatywnego klubu Odium, który do dziś gracze dobrze wspominają. Stworzyliśmy klub Shaft. Przeprowadziliśmy kilka dużych koncertów w tym Hoodstar i Soulsów. Finalnie zwieńczyliśmy go 3 dniowym Festiwalem Muzycznym Alterdrome (stawiam, że jednym z bardziej kompleksowych przynajmniej w zeszłym roku). Więc tak, nie przeszkadzał nam wasz kolejny fikcyjny klub, bo zależało nam na zrealizowaniu planu. Który finalnie i tak zrealizowalismy, bez wiązania się z wami. Zabawa w gamemastera, pokazywanie swojego niezadowolenia na czacie ooc, toksyczność na discordzie. Abstrahując już od całej akcji czy w waszym przekonaniu była ona dobra czy nie to chcę zwrócić uwagę na zachowanie członków projektu Mongols. Gdy zaczęła się akcja i dostali łomot odrazu zareagowali na /b głupimi odzywkami. Następnie zaczęli na /do bawić się w gamemastera i odwoływać akcje, że nic się nie stało. Gdyby tego było mało to zaczęli jeszcze bombardować nas na discordzie. Pozostawiam waszej ocenie czy takie zachowanie dobrze reprezentuje sektor którym zarządzacie. Wystarczająco dużo dowodów na toksyczność graczy tej organizacji zostało na waszych oczach pokazane w ticketach dotyczących naszej rozgrywki, a dodatkowo wszystko można sprawdzić w logach. Podczas wykonywania akcji dynamicznej goście zasłaniają się wyimaginowanymi afkami oraz wcielaniem się w rolę gamemastera narzucając sobie narracje, że nic się nie wydarzyło. Co prawda pojawił się status AFK nad jednym z graczy ale w momencie, gdy zaczęła się już akcja. Bardzo brzydko chłopcy z waszej strony żeby stosować takie manipulacje, ale rozumiem, że tonący brzytwy się chwyta. Tutaj nie mogę za wiele powiedzieć, bo nie uczestniczyłem w tym zajściu i raczej moi gracze sami się bronią albo będą bronić. Mogę jedynie wywnioskować, że moi faktycznie zareagowali na /b, ale czy aż tak głupio? Na pewno nie tak agresywnie i niegrzecznie jak twoi gracze: Gracze mongols: Gracze SRMC: Zostawiam do oceny publiki. No i finalnie kilka słów o wściekłości i niepotrzebnym pieprzeniu głupot OOC. Trochę o zachowaniu Karasia i tym co sobą prezentuje. Dlaczego tak często mówię o paranoi, którą Jacek w sobie wyhodował, a którą roznosi po ludziach przebywających w jego otoczeniu? Otóż, graliśmy razem w Redriders MC (haha tak raz w życiu mnie podkusiło zagrać z Karasiem autorskie MC). Nawet nam jakoś szło. Oczywiście, byliśmy boostowani jak każda organizacja administratorska. Darmowe 1000 obiektów w budynkach, lewe akcje i przekręty. Norma. No ale to nic wielkiego. Karaś ma syndrom Jaxa Tellera i już tłumaczę o co chodzi. To jest prawdziwy power gaming i próby rushowania na sam szczyt drabinki półświatkowej. W Redriders było identycznie. Wtedy w półświatku było kilka klubów i Karaś oczywiście pragnął, by być najważniejszym pośród nich. Próbowaliśmy grać interakcje z klubami, które no niestety nie były najwyższych lotów, ale próbowaliśmy, a Karaś dostawał białej gorączki, gdy musiał z zachowywać się przy nich przynajmniej neutralnie. Nawet Vagos MC, którego respektowanie próbowałem wymuszać argumentując tym, że realnie są ważnym graczem w L.A, nie miało większego znaczenia, bo oczywiście Karaś był na stopie wojennej OOC z prowadzącym ich graczami i miał ich za totalne i toksyczne dno. Dlatego przenosił swoją nienawiść OOC do gry, tworząc postać buffona i ignoranta, który żyje przeświadczeniem, że jego klub jest najważniejszy na świecie od dnia pierwszego. Dlaczego twierdzę, że Karach stosował wtedy power gaming? Jego paranoiczne działanie sięgneło zenitu, gdy swój MC założył Zozim - gracz a raczej ex-gracz (obecnie na banie na 2 miliony lat świetlnych), którego Jacek nienawidzi najbardziej na całym świecie. Kiedy Iron Order MC (mc zozima) nie okazało szacunku (sic! przypomina wam to pewien case?) wielkiemu Redriders MC i nie zagrali pod dyktando Karasia, ten w kilka chwil załatwił jakiś absurdalny wniosek FCK na wszystkich członków Iron Order MC i razem ze swoim kompanem paranoikiem v2 (nazwę go tak, żeby nie wywoływać wilka z lasu), zaplanowali wielką szarżę i bojowe uderzenie na Clubhouse Iron Order MC. Zdobyli kamizelki kuloodporne, broń szturmową i całą ekipą (oprócz mnie, bo nie chciałem pisać się na pewną śmierć, a już na pewno na pewne stanie się memem roleplayowym) ruszyli atakować stojącą dwa dni organizację. Oczywiście, ciśnienie rozbijające czaskę Karasia, doprowadziło do klęski jego wojsk i masowej śmierci graczy z jego organizacji (zasada bw=fck podczas wykonywania wniosku). Posłał do piachu całą swoją organizację, umierając od garstki chłopaków z pistoletami. Takie podejście ma Karaś i takie kreuje organizacje. Potem śmieją się z ciebie i twojego Meksykańskiego kartelu nawet ówcześni opiekunowie półświatka na specjalnie przygotowanych do tego konfach na DC. Tak samo jak śmiejemy się z ciebie wszyscy w swoim gronie, bo stanowisz żyjącego mema chłopa przed czterdziestką z sydromem Pana Życia i Śmierci w gierce i każde zagranie niezgodne z twoją wizją, kończy się albo absurdalnymi działaniami albo jakimiś wywodami jak tutaj czy w tym tickecie, w którym wnioskowałem o podpalenie Highway Yard Inn w odwecie za wasz wjazd do naszej bogu ducha winnej knajpy i zabicie w niej człowieka. A ty nie potrafiąc utrzymać nerwów na wodzy musiałeś wrzucać swoje trzy grosze, aż cię Sava musiała pognać z ticketa. Kto się tutaj zachowuje toksycznie? Pozostawiam odpowiedź publice. Od siebie zakończę tylko tym, że poprosiłem moich graczy, żeby nie wdawali się w zbędne żarcie się na pw z kimkolwiek. Czy się zastosują? Nie wiem, nie jestem ich matką, żeby pilnować z kim i jak rozmawiają czy się kłócą. Wypełniłem swój liderski obowiązek i przedstawiłem wszystkie moje argumenty i pogląd na sytuację. Mam nadzieję, że rozjaśniłem też jak wygląda nasze podejście do gry Mongols MC i realiów.
    40 polubień
  2. WHAT'S UP MUSIC to plebiscyt muzyczny realizowany w ramach WIMI (What in Music Industry) spod szyldu Daily Globe. Notowanie uwzględnia najpopularniejsze i najczęściej słuchane utwory artystów w niniejszej stacji radiowej. Kawałki wybierane są w oparciu o kilka czynników, a do najważniejszych z nich należą: liczba odtworzeń na serwisach strumieniowych, głosy oddane przez słuchaczy i ogólnopojętą popularność radiową. Odłamem WHAT'S UP MUSIC? jest przegląd muzyczny, który pojawia się co miesiąc i jest swoistą analizą i komentarzem do najciekawszych kawałków, jakie ukazały się w przeciągu ostatniego miesiąca.
    23 polubień
  3. Aktualizacja tematu numer 2. (09/02/2024) Miesiac Luty w wykonaniu Aston Mills, byl dosc kontrowersyjny, czesto gral role drugoplanowe w roznych wydarzeniach, czy artykulach. Glownie zostala przypieta mu latka "ofiary systemu" z powodu czestych aresztowan/zatrzyman. Bral udzial w take-over zorganizowanym przez reszte osob. Byl wtedy z Tione Carter, Sonia Dragovich, Zaid Zarphy. Zostal napisany o tym artykul, w ktorym byla wzmianka o Aston Mills. Ugadal warunki wspolpracy z Richard Sutliff. Mial wystapic w police talk-show wraz z Jocelyn (druga ofiaru nakazu aresztowania w Beef n Pistols) odnosnie naduzyc ze strony strozow prawa. Finalnie sie nie zjawil, a artykul byl carrowany przez niego, bo byl glownym tematem. Zostal wspomniany przez swojego ex-wroga (Lil Sants), z ktorym przez wiele czasu dzielil wojne ze wzgledu na podzielnosc setow. (Saint Streets X3 <--> Grape Street Watts Crips). Mowa tutaj konkretnie o artykule "002. Odbicie od ulic: Santiago "Lil Sant" Marroquin w nowym świetle o swojej gangsterskiej przeszłości i planach na przyszłość." 26.01 wypuścił kolejny drop prosto z rąk z Beezy World. Konkretniej Free Chino Drop. Mial on na celu wspomoc matke aresztowanego Chino, puscil to w internet, a ludzie dosc mocno pushowali Free Chino Movement. (tworczosc) Dnia 02/02 byl widziany w towarzystwie Baby Chu. Razem promowali nadchodzacy material (space falling), rozdawal zestawy dla osob z roznej czesci miasta, odwiedzil glownie Vinewood oraz Vespucci. Niejednokrotnie wspieral gotowka osoby bezdomne. (Post Celebrity Preview) Po kilku dniach wyciekl kolejny post za sprawa Celebrity Preview, ktory ukazal zatrzymanie Aston Mills przez jednostki zastepcow szeryfa. Osiagnal wspolprace z przedstawicielem miasta Davis i politykiem - Vernon R. Fields Byl wspomniany w wywiadzie swojego dobrego przyjaciela i artysty - Santiago Roach. Wypuscil kolejny produkt w siec, konkretnie drop o nazwie Space Falling, ktory byl promowany na dosc duza skale. Probowal dokonac wspolpracy z innymi osobami (m.in Eliana Moore, czy Lou Coulibaly), udalo mu sie to osiagnac ze Stormi Breedlove. Byl zaangazowany w krotki konflikt pomiedzy Tione Carter, a Matt Orton. Niejednokrotnie udzielal sie w komentarzach pod postami. Byl widziany na koncercie Chase Love wraz z reszta osob (Aniyah Geovanney, Tione Carter, etc.) Wystapil w teledysku swojego przyjaciela i jednoczesnie poczatkujacego rapera jakim jest chlopak z Chinatown - Baby Chu Wzial udzial w wywiadzie organizowanym przez Weazel News, w ktorym zapowiedzial swoj nowy produkt oraz konkurs.
    18 polubień
  4. **Dnia 09.02.2024 równo o godz. 21;40 na oficjanym kanale rapera LIL SANT, pojawiła się EP która w ostatnim czasie dość często była przez niego zapowiadana. Samo wykonanie i jakość utworów jest na bardzo wysokim poziomie, ze względu na nagrywanie całego projektu w Studio ANGELS&DEMONS pod okiem takich artystów jak KELLY, MATTHEW PIERCE czy w ostatnim czasie wokalistka ELIROSE. Na jednym z kawałków całego projektu zagościli tacy artyści jak KELLY oraz ELIROSE z którymi od dłuższego czasu artysta mógł być widziany w różnych miejscach. Cały projekt jest podobny stylowo do pozostałej twórczośći artysty, lecz przesłuchując utworów z EP, można zauważyć że artysta próbuje bawić się swoim stylem.** (ᴏᴋᴌᴀᴅᴋᴀ) --------------------------------(ᴜᴛᴡᴏʀʏ)---------------------------------- (GENIUS LYRCIS) -----------------------------
    12 polubień
  5. **dziewiatego lutego w godzinach wieczornych na kanal Baby Chu wlecial klip zapowiadajacy jego debiutancki album pod tym samym tytulem. W samym Klipie wystepuja takie persony jak: Dolly Perri (Modelka) Aston Mills (Projektant) Stormi Breedlove (Piosenkarka). Pod Koniec numeru najprawdopodobniej został zapowiedziany wspolny numer ze wspomnianą Stormi.** GENIUS WYDATKI; SS Z GRY PROMOCJE
    11 polubień
  6. Na oficjalnej stronie Weazel News pojawił się nowy materiał. Jest to wywiad przeprowadzony przez Hans Preslar, który odbył się z Aston Mills. Materiał dostępny jest w formie wideo oraz transkrypcji. Możliwość komentowania włączona. Hans Preslar: Dzień dobry Państwu! Nazywam się Hans Preslar i zapraszam was na kolejny wywiad z moim nowym gościem, a jest nim Aston Mills. Młody i wchodzący na rynek modowy chłopak, który będzie w ogniu ciężkich pytań. Aston, jak się czujesz z tym faktem, że dzisiejsza rozmowa będzie opiewała o twarde i ciężkie pytania? *Hans spojrzał się do kamery z uśmiechem, gdy rozpoczął prowadzić wywiad. Kolejno skierował dłoń do Mills'a, jak i również przekręcił się na fotelu tak, aby być na wprost niego* Aston Mills: Cześć. Na wstępie chciałbym się z Wami przywitać. Cześć Los Santos, cześć Hans. Występ w tym studiu to dla mnie zaszczyt. Jeśli chodzi o pytania. Nie czuję żadnej presji, spodziewałem się, że pytania mogą być trudne i wydaje mi się, że odpowiednio się do nich przygotowałem. *Aston podał mu dłoń, puścił uśmiech, po czym zwrócił się w jego stronę, aby mieć na niego lepszy widok* Hans Preslar: Zatem przekonajmy się i zacznijmy na ten moment powoli. Aston, nie od dziś wiadomo, że działasz w branży odzieżowej, a raczej mody ulicznej pod nazwą BEEZY WORLD. Możesz nam nieco przybliżyć twój udział w tym projekcie, a zarazem co skłoniło cię, aby rozpocząć przygodę z właśnie tego typu rynkiem? Aston Mills: Tak, zgadza się. Beezy World jest to mój projekt oraz mojego przyjaciela, Seven. Ja jestem całym pomysłodawcą, on realizuje większość projektów. Jestem bardziej od strony technicznej, od marketingu czy też od PRu. Co mnie do tego skłoniło? Byłem dobrym uczniem, miałem pasje oraz hobby. Jedną z tych pasji była właśnie moda. Uważam, że jestem osobą kreatywną, co przekłada się właśnie na projekty i ich realizacje. Z początku zamysł co do Beezy World był trochę inny. Ubrania raczej nie miały docierać do osób z miasta, a moim celem były bardziej osoby z południowej części miasta, a między innymi moi przyjaciele z Jordan Downs.. z Grape Street. Przed wypuszczeniem pierwszego dropu w sieć, wykonaliśmy kilka projektów właśnie dla społeczności z Grape Street. Miałem od nich wiele wsparcia, wtedy dołączył do mnie Seven i wspólnie wypuściliśmy drop Everyone is Beezy. Skąd w ogóle pomysł, aby bardziej to popchnąć? Jest to proste. Wiele osób, które wychowują się w środowisku gangowym, nie mają łatwo, ja jestem jedną z tych osób, która wychowała się na zimnych ulicach. Nie ukrywam swojej przynależności do gangu. Jestem w nim od czternastego roku życia. Cel jest prosty, każdy chce zacząć nowe życie i opuścić tę część miasta. Ja chcę do tego dążyć, chcę zaistnieć w świecie show-biznesu, a razem ze mną Seven oraz cały skład Beezy World. Chcemy zacząć nowe, lepsze życie. Hans Preslar: Skoro już mowa o twoim powiązaniach, a wręcz udziałach w gangu, to możesz mi powiedzieć, jak udało ci się utrzymać tak dobre wyniki w nauce z działalnością w gangu? Raczej mamy takie wyobrażenie, że jeśli ktoś jest członkiem gangu, to kompletnie nie uczył się w szkole, a nawet został z niej wydalony. Jak to było w twoim przypadku? Aston Mills: Jasne, Hans. Wiele dzieciaków, które są w gangu i chodzą do szkoły, to wdają się w konflikty i problemy z prawem, mają kiepskie stopnie. Mam dwóch starszych braci, jestem najmłodszy z rodu Mills. Rodzice od zawsze chcieli mnie trzymać z daleka od ulic. Czasami nawet nie mogłem wyjść z domu, żeby się spotkać ze znajomymi, cokolwiek porobić. Może dziwnie to zabrzmi z moich ust, lubiłem się uczyć. To była moja jedyna odskocznia od tego wszystkiego, co działo się dookoła mnie. Wierzyłem, że dobrą nauką osiągnę to, czego niektórzy nie mogli osiągnąć. Zacząłem się dobrze uczyć, gdy poznałem swoją dziewczynę byłą dziewczynę. Pozdrawiam ją serdecznie z tego miejsca, na pewno się domyśli, że chodzi o nią poniekąd do siebie pasowaliśmy. Mieliśmy podobne ambicje, a ona chciała zostać prawnikiem z tego, co wiem, jest na dobrej drodze. Cieszę się, że daje sobie radę i nie poddała się, gdy się rozstaliśmy. Tak naprawdę to dzięki niej zacząłem się przykładać do nauki. Rzadko wychodziłem z domu, a szkoła to było jedyne miejsce, w którym mogłem się z nią spotykać, więc poniekąd byłem zmuszony, aby się przykładać. Hans Preslar: Wow, zaskoczyłeś mnie i złamałeś poważny stereotyp, który panuje w naszym społeczeństwie, odnośnie członków grup przestępczych, a nauki. Myślisz, że jesteś wyjątkiem, czy raczej jest więcej takich osób jak ty? Aston Mills: Myślę, że jestem jedną z niewielu osób, które potrafiły połączyć te dwie rzeczy ze sobą dzieciaki myślą, że szkoła jest im do niczego nie potrzebna, że zarobią porządną gotówkę bez szkoły. Jest to możliwe, jeśli ma się talent. Jeśli go nie masz będzie Ci ciężko. Odpowiadając na twoje pytanie... uważam, że jestem jedną z niewielu osób, które potrafiły połączyć szkołę z życiem w gangu. Hans Preslar: Zapewne wymagało to od ciebie ogromu determinacji oraz siły, co podziwiam. Może kiedyś podzielisz się z nami swoimi wynikami ze szkoły, co? Aston Mills: Powinienem gdzieś to mieć w domu, jeśli znajdę to chętnie Ci to przekażę i będziesz mógł to udostępnić. Uważam, że jest czym się pochwalić, w końcu życie w miejscu pełnym gangów i ukończenie szkoły z dobrymi stopniami wynikami jest prawie niemożliwe. Hans Preslar: Trzymam cię za słowo, a widzowie oraz słuchacze są świadkami twoich słów. Aston, nauka nauką oraz życie w gangu to jedno. Wiele portali informacyjnych mówiło o tobie, że miałeś problemy z prawem i zmagasz się z tak prześladowaniem ze strony organów ścigania. Zgadasz się, że jesteś ofiarą systemu, przez co jesteś ciągle zatrzymywany przez zastępców, czy to oficerów i nie możesz spokojnie żyć? Aston Mills: Zgadzam się z tym w stu procentach, Hans. Pierwszą sytuacją, która raczej to zapoczątkowała jest moje aresztowanie przez dwóch detektywów z CIT z departamentu szeryfa. Swoją drogą, okazali się w porządku i ich pozdrawiam. Potem okazało się, że to dopiero początek było tego dość dużo. Mogę powiedzieć, że jakąś część mojego życia spędziłem w areszcie. Po wydarzeniach z Beef 'n Pistols raczej się uspokoiło, aczkolwiek niektórzy z oficerów dalej mnie obserwują. Chciałem nagłośnić niepoprawne zachowania tych dwóch departamentów, wpadłem do jaskini lwa. Próbują się na mnie mścić na każdym kroku potrafili nawet odwiedzać moją dziewczynę... byłą dziewczynę. Jak już mówiłem, doznałem w końcu trochę spokoju, ale dalej czuję się zagrożony z ich strony. Czy uważam, że jestem ofiarą systemu? Uważam, że tak. Ba, jest dużo takich osób, ale boją się to nagłaśniać medialnie, dlatego mam prośbę. Nie bójcie się o tym mówić, nagłaśniajcie to. Rasizm i nadużycia uprawnień wśród służb porządkowych jest teraz na porządku dziennym. Mam nadzieję, że jestem pierwszą osobą, która otwarcie o tym mówi i chcę to nagłaśniać, dlatego róbcie to i wy... Bezpieczeństwo jest najważniejsze. Hans Preslar: Zgadzam się z tobą, że w pełnym koszu zdrowych jabłek znajdzie się kilka zgniłych, co jest oczywiście metaforą do błędów działania organów ścigania, lecz wróćmy bezpośrednio do ciebie. Możesz nam powiedzieć, ile masz wyroków i czy zgadzasz się z nimi. Aston Mills: Takich, za które odsiadywałem swój wyrok? Dwa lub trzy... nie pamiętam dokładnie. Czy się z nimi zgadzam? To zależy. Zależy, z którego punktu widzenia na to spojrzysz. Myślę, że gdybym wtedy miał dobrych prawników to bym pozostał czysty do dnia dzisiejszego. Hans Preslar: Jasne, ale przyjmijmy taką zdroworozsądkową pozycję i w pełni merytoryczną, a zarazem racjonalną. Zgadasz się z nimi, że złamałeś prawo i wyrok został słusznie wydany na twoją osobę? Aston Mills: Myślę, że tak. Pomimo tego, że wielokrotnie byłem zatrzymywany i stawiany przed sądem. Uważam, że te wyroki były słuszne. Hans Preslar: Więc dlaczego złamałeś wielokrotnie prawo? Chciałeś coś udowodnić samemu sobie, że coś możesz, czy raczej szukałeś poklasku u innych? Aston Mills: Odsiadywałem dwa wyroki za posiadanie nielegalnej broni palnej. Dorastając w tamtej części miasta ciężko spotkać osobę bez broni. Dlaczego złamałem prawo? W trosce o swoje bezpieczeństwo. Wolałem spędzić parę miesięcy w więzieniu niż być martwym. Hans Preslar: Okej... miałeś pewną sytuację dość niedawno pod Beef 'n Pistols, gdzie pojawiło się kilka teorii na temat przebiegu całej sytuacji oraz co tam zaszło. Możesz nam o tym opowiedzieć? Aston Mills: Tak, mogę o tym opowiedzieć, nie mam z tym problemu. To była chyba sobota? Godziny wieczorne, organizowane przez mega w porządku osoby. Bawiłem się tam ze swoimi znajomymi. Nie słyszałem, aby ktoś był jakkolwiek do kogoś źle nastawiony. Po jakimś czasie usłyszałem gdzieś swoje nazwisko dokładniej, że służby są na zewnątrz i szukają Aston Mills. Zapytałem tego faceta, czy jest pewny, że chodzi o mnie powiedział, że raczej tak. Wyszedłem na zewnątrz do nich, nie chciałem, aby ktoś inny ucierpiał. W środku było bardzo dużo osób. Gdy wyszedłem, powiedziałem, że nazywam się Aston Mills. Jeden z oficerów praktycznie siłą wrzucił mnie do środka mówiąc, że mam tam wrócić. Wróciłem dość zdziwiony? Pomyślałem, że gość ze mnie żartował. Nie minęło kilka minut, każdy z nas usłyszał huk granatów, krzyk ludzi. Oddział SEB wraz z lokalna policja weszli do środka, aresztowali mnie pod zarzutem... grożenie bronią palną bądź jej repliką? Oczywiście zostałem za to uniewinniony, nie mieli wystarczających dowodów na moją winę, a ich jedynym dowodem było nagranie z kamer, które zarejestrowało, że wjechałem i wyjechałem z warsztatu. Mam wypis z aresztu, też mógłbym to potwierdzić i są osoby, które potwierdzą moją wersję. Hans Preslar: Jeśli już mowa o bezpośrednim działaniu organów ścigania wobec ciebie, to możesz powiedzieć, w jaki sposób nadużywali swoich uprawnień wobec ciebie? Jakie prawa również mogli złamać? Aston Mills: Jeśli chodzi o to mnie to były to głównie nieuzasadnione zatrzymania mnie, czy mojego wozu nawet w momencie, w którym szedłem do sklepu, który jest po drugiej stronie sklepu. Nie zachowywałem się zbyt agresywnie, nawet gdy uważałem, że jestem osobą niewinną. Jeśli chodzi o sytuacje, które nie dotyczyły mnie. Byłem świadkiem jednej sytuacji, która gdzieś tam utkwiła mi w pamięci z powodu tego, że ofiarą był mój przyjaciel... Zaid. Został zatrzymany pod klubem, a oficer, który go zatrzymywał i przeszukiwał był wobec niego agresywny i nie ustępował pomimo próśb ze strony mojego przyjaciela. Mój prawnik pracuje nad dwoma pozwami w kierunku służb porządkowych. Nie chcę się czuć zagrożony ze strony służb porządkowych. Hans Preslar: Aston, skoro uważasz siebie za ofiarę systemu, to czemu nie skierowałeś sprawy bezpośrednio do odpowiednich organów danych departamentów? Dobrze wiemy, że są wytyczne odpowiednie grupy w służbach, aby weryfikować czynności swoich oficerów, czy to zastępców. Również nie wierzysz w ich działania i wolisz to nagłaśniać? Aston Mills: Jest sytuacja, przez którą tego nie zrobiłem. Jakiś czas temu wóz moich przyjaciół został zatrzymany przez jednostki departamentu policji. Wtedy został ranny mój przyjaciel, nagrałem jasno tę sytuację. Dostał polecenie, wykonał je i został postrzelony z karabinu szturmowego. Po okazaniu nagrania osobie, która wtedy dowodziła całą sceną — dostałem informacje, że się przyjrzą tej oficer. Po kilku dniach dostałem informacje od jednego z oficerów, że została zwolniona, a tydzień później widziałem ją, gdy patrolowała ulice. Uważam, że takie wydziały ukrywają to. Nie wiem, jaki jest tego powód, ale to robią. Hans Preslar: Czyli planujesz masowe pozwy ze swoim prawnikiem przeciwko wszystkim takowym osobą z organów ścigania, które wobec ciebie, czy też twoich przyjaciół łamały wasze prawa i nadużywały uprawnień, tak? Aston Mills: Uważam, że otwarte i jawne sprawy przyciągną większą uwagę ludzi. Czy planuje masowe pozwy? Nie mam pojęcia, na pewno nie będę przechodził obojętnie, gdy któryś z LEO zacznie łamać prawo, wtedy na pewno zareaguje. Jeśli chodzi o przeszłość, raczej jej nie dotknę. Teraz jestem tylko i wyłącznie skupiony na tym, co się dzieje teraz i na tym, co będzie jutro czy za tydzień. Hans Preslar: Wróćmy zatem do twojej marki odzieżowej. Rozdawałeś kiedyś bluzy dla osób, które były w tamtym czasie na Vespucci Beach. Portal plotkarki Celebrity Preview wysnuł hipotezę, że chciałeś się pozbyć odrzutów produkcyjnych. Była to kwestia reklamowa twojej marki, czy jednak ta hipoteza ma odrobinę prawdy w sobie? Aston Mills: Uważam, że nie. Moim celem było wtedy wypromowanie nadchodzącego dropu, czyli space falling. Odpowiadając na Twoje pytanie, była to głównie kwestia reklamowa oraz promocyjna. Wraz z Baby Chu... moim przyjacielem, który mi pomagał. Byliśmy też w innych częściach miasta, rozdaliśmy trochę tego, dorzuciliśmy swoje gadżety. Głównie chodziło o promocje. Hans Preslar: Mamy spodziewać się większej ilości tego typu rodzaju promocji swojej marki, czy stawiasz raczej na inne metody pozyskania rozgłosu? Aston Mills: Może się to powtórzyć, a może nie. Nie chcę nic obiecywać. Stawiam na inny formy rozgłosu i mam do tego kilka projektów oraz pomysłów, które mogą niebawem ujrzeć światło dzienne. Hans Preslar: Możesz nam zdradzić, jakie masz plany na dalszy rozwój BEEZY WORLD oraz to, czego możemy się spodziewać w przyszłości? Aston Mills: Myślę, że tak. Jest w planach konkurs ze znaną i dość lubianą osobą. Nie mogę zdradzić, kto nią będzie, ale mogę obiecywać, że główne nagrody ucieszą zwycięzcę. Jaki mam dalszy pomysł na Beezy World? Myślę, że to, co do tej pory. Zaangażowanie, precyzja i poświęcanie czasu to recepta na sukces. Do tej pory to robiłem i widzę tego efektu. Może się coś zmieni, na razie o tym nie myślę. Mogę też zdradzić drugą rzecz. Będzie niebawem coś dla osób zakochanych, kiedy? Możecie się domyślać. Hans Preslar: Bluzy w tematyce walentynkowej? Aston Mills: Może to być bluza, może to być kurtka... nie mam pojęcia, Hans. *Aston zarechotał, napił się wody ze szklanki* Hans Preslar: Za kilka dni przekonamy się, co miałeś na myśli. *Hans zaśmiał się pod nosem i przytaknął do niego głową* Hans Preslar: Aston, dziękuję ci za rozmowę oraz czas spędzony w studio. Miałeś kilka dni temu urodziny, więc życzę ci wszystkiego dobrego oraz spokoju w życiu, który przyda ci się na sto procent. Dziękuję również Państwu. *Prowadzący pod koniec skierował dłoń do Aston'a i spojrzał się do kamery ze szczerym uśmiechem* Aston Mills: Dziękuje Ci za rozmowę, Hans. Dziękuję Ci również za życzenia urodzinowe. Pozdrawiam każdą osobę, która przyczyniła się do rozwoju marki Beezy World. Dobrej nocy, Los Santos. *Aston uścisnął jego dłoń, uśmiechnął się też do kamery*
    11 polubień
  7. Poprzedniego wieczoru... Następnego dnia...
    11 polubień
  8. rest in peace Theodore Perales 🙏
    10 polubień
  9. **W wyniku intensywnego śledztwa, Biuro Terenowe FBI w Los Santos z połowicznym sukcesem rozwiązało sprawę morderstwa Y. Masuda. Przeprowadzono wiele skomplikowanych operacji, analizując dowody i świadectwa, co w rezultacie pozwoliło zatrzymać i skazać główną podejrzaną oraz - co miała weryfikować straszna rzeczywistość - jej słupa. Agenci pozostali bezsilni, mając świadomość, że z dożywociem skończy nie ta osoba, która powinna. Każdy jest jednak więźniem swojej rzeczywistości. Federalni zaś pozostają więźniem tego co dla jednych jest wybawieniem, zaś dla drugich udręką - państwa prawa. Gorzką prawdę można jednak przełknąć, a swoje spojrzenie zwrócić w innym kierunku.
    10 polubień
  10. Ventre Technologies VBOX console Typ konsoli: VBOX Standard ver Pojemność dysku twardego: 1 TB Gry w zestawie: Wybrana gra EA Kolor: Biały Zawartość zestawu: pad, kabel HDMI, kabel USB Cena: 3500$ Dane podstawowe: Lista gier dostępnych w zestawie (+100$ za każdą dodatkową): Wzór zamówienia:
    9 polubień
  11. Projekty organizacji Wei Wen Tong [Frankie Clothes] Textile City Chinese Influence Baby Chu Toni "Analize" Nuangren Save your car 鴉片 - Chinatown Lock the doors Flying money Yimu Oriental House Zhoe Handpoke Tattoo MAGICAL CURE OF YOUR PROBLEM; CHINAWORLD QUACKERY Scam Alert! Textile City: Pawn Shop HP - Wei Wen Tong Aktualizacja - wpadło kilka nowych projektów, pozdro.
    9 polubień
  12. 8 polubień
  13. mała prośba i przerywnik nim dalej będziecie dyskutować. Skupcie się na tym co gracie teraz i obecnej sytuacji. To co było kiedyś mało nas interesuje w momencie tego, gdy mamy tu na tacy obecną sytuacje 🙂
    8 polubień
  14. Wpadłem odpowiedzieć głównie na te śmieszne zarzuty wobec mnie i moich 'przekrętow' wyciągnietych tutaj sprzed 2-3 lat. Otóż zaczne od tego, że jesteście łatwi do przeczytania jak 'Poczytaj mi mamo'. Wczoraj już to wiedziałem co tu wyciągniecie i pisałem o tym na naszym discordzie, bo to było do przewidzenia. Otóż od razu to sprostuję, ten wielki przekręt. W ekipie mamy zasadę, że tego typu rzeczy mamy za free - bo głupotą byłoby jeszcze płacić za coś takiego jak obiekty realne pieniądze, kiedy wykonujemy tu pracę i poświęcamy swój czas. Jest to oficjalne i każdy o tym w ekipie wie i może liczyć obiekty do swoich interiorów/projektów. Nie dalej jak przedwczoraj jeden z supporterów do mnie napisał i również otrzymał obiekty do swojego intka. To samo tyczy się konta premium, bo każdy członek otrzymujący rangę na serwerze z automatu otrzymuje konto premium - jak mówiłem, jest to forma 'wynagrodzenia' za wkładaną pracę w serwer. Oczywiście, napisałem tutaj by się tym nie chwalić bo inne organizacje zawsze mają o takie pierdoły ból i nie do końca to rozumieją co sami wiecie. Wiecie również to, bo ze mną graliście, że nigdy nic nie zespawnowałem dla swojej organizacji - nawet przysłowiowego naboju do broni i sami mieliście nie raz bekę z tego jak inni oskarżali nas chociażby w Redriders, że rzekomo pospawnowałem Wam motocykle. Nie ruszają już mnie tego typu oskarżenia, bo spotykam się z nimi na każdym kroku ja i nie tylko ja bo prawie każdy z ekipy, a ja sam wielokrotnie prosiłem Toyera o to, by mnie sprawdził i potwierdził moją prawdomówność. Wiadomym jest, że najlepszą obroną jest atak - problem jest taki, że do tego ataku używacie ślepaków. Wspomniałeś o tym, że boostowałem organizacje w której grałeś. Chętnie dowiem się w jaki sposób poza naprawianiem między innymi Tobie motocykla czy fury gdy rozwaliłeś się na lagu czy coś, lub teleportu bo łatwiej i szybciej Tobie było napisać do mnie na czacie grupowym prosząc o to, niz wyczekać kogoś na /report. W tym punkcie po prostu pierdolisz, by pierdolić. Idąc dalej i wątek z White Order. Jak dobrze pamiętam to Ty i ja byliśmy jednymi z wielu, którzy chcieli to rozegrać inaczej niż w ten sposób - ale większość postanowiła inaczej i doszło do tego DMu. Każdy też kto ze mną gra/grał wie, że jestem ostatni, który decyduje się na akcje zbrojne, bo wolę konflikty rozwiązywać inaczej w grze, bo dla mnie jest to o wiele bardziej klimatyczne. Tutaj nie było inaczej, też miałem inny plan na akcję o czym wspomniał @boa, że to on był głównym inicjatorem tego jak to się potoczyło - więc kolejne pudło, Pyjter. Żadne moje ciśnienie nie doprowadziło do klęski, tylko fakt, że 3 graczy od nas dostało w trakcie crash, oraz to że zozimów poinformował pewien Pan na TS co jest potwierdzone o tym, ze jedziemy i byli gotowi. O tym, że Zozim gra nieczysto sam mówiłeś wtedy grając z nami, teraz odwracasz kota ogonem. Już zapomniałeś jak w Twoim wspaniałym Mongols v1 jako zastępca prezesa śpiewał zygzaka w Vespucci i srał do komina? Hipokryzja lvl hard. Nie wiesz kogo nienawidzę najbardziej na świecie, wiec się nie wypowiadaj. Wcale też nie dziwię się tonie Twoich postów, bo wiem z jakimi wafelkami się kruszysz i moja rada od serduszka, przyjacielu. Uważaj na te osoby, bo tak samo cisnęły po Tobie jak grałeś pierwsze Mongols tak jak teraz cisną po mnie - po prostu jak zawieje. Teraz przejdziemy sobie do mojej toksyczności. Pozwolę sobie pożyczyć Twoje skriny i je tu przytoczyć, bo sam na siebie bicz kręcisz chłopie. Szczerze mówiąc myślałem, że jesteś bardziej rozumny. Mogłem się mylić, jestem tylko człowiekiem. Napisałem do Ciebie normalnie co widać. Wyzwałeś mnie pierwszy i tak jak cala ta Twoja banda - zawsze tak rozpoczynacie rozmowy, bo każdy z Was który do mnie napisał po tym jak poskładaliście sie jak scyzoryki po grze w baseball i zaspamiliście mi PW discorda (które jest moje prywatne notabene) to żaden z Was nie napisał tego w normalny sposób, by wyjaśnić sprawę tylko pluluście na monitor jak popłakane dziewczynki, którym mama zabrała jednorożca za nieposprzątany pokój. Chamom będę odpowiadał tak, jak na to zasługują. Ani razu do Was nie wyjechałem pierwszy w wulgarny sposób, ale na teksty "ty jesteś rozjebany" czy inne będę odpowiadał tym samym poziomem, bo jak wspomniałem wyżej - jestem też tylko człowiekiem i nie pozwolę sobie, by jakieś łby mi pluły na mordę. Co do Twojego ticketa to przyznałem rację savie na PW, że powinienem to olać. Ale tam również napisałem do Ciebie normalnie, bez przekleństw i wyzwisk - zacząłeś i dostałeś odpowiedź na równym poziomie. Owszem, mogłem nie odpisać już i zbanować Cię za obrazę administratora na oficjalnym discordzie sektora VIBE, ale wtedy znów spłakałbyś się jak mała dziewczynka, bo płakać to Ty potrafisz najlepiej co pokazalo chociażby Twoje ostatnie FCK, czy kara za MG którą dostałeś i poszedłeś obrażony w świat. Komentujesz moją grę i pieprzysz coś o syndromie Jaxa Tellera. Stary, jak ja bym tu miał wjechać z gównem jakie ty grasz od dłuższego czasu to bym musiał wziąć urlop w robocie by to wszystko spisać. Chociażby DePalmy i te inne - ale temat w ogóle nie jest o tym. Zagraleś ze mną tylko raz w Redriders i pieprzysz bzury jak mało który, po prostu zachowujesz się jak chorągiewa i jest to przykre z jednej strony i Ci współczuję szczerze. Gdybyś pograł ze mną więcej i nie sugerował się tylko paroma skrinami z gry może być zmienił zdanie, bo każdą postać prowadzę na swój sposób. A na pewno nie łamię nią żadnego regulaminu. I nie mów, że kto inny grał ze mną i to mówił - bo te osoby są w stanie zjeść gówno spod siebie by mi tylko w jakiś sposób dosrać xD Nigdy nie podważałem Twojej wiedzy na temat MC, jak pewnie doskonale pamiętasz (albo i celowo zapomniałeś) przy tworzeniu naszego wspólnego projektu bardzo czerpałem z Twojej wiedzy, konsultowałem z Tobą wiele spraw i tak dalej - tego nigdy Ci nie ujmowałem. Problemem Twoim jest to, że tej wiedzy i ładnie opisanych tematów nie potrafisz odzwierciedlić w grze, co widać gołym okiem chociażby po stylu dialogów Twoich graczy jak i Twoich samych. Zarzucasz mi, ze gram tak samo, a sam w MC grasz zawsze latynoskie postaci bo nauczyłeś się pięciu słów po hiszpańsku - ktoś to komentuje? Nie, bo grasz to co lubisz i co Cię jara. Po prostu jak w/w problem leży z przełożeniem tej wiedzy i smaku do gry, co chociażby świadczy o tym, że w Mongols jeździły z Tobą typy w cylindrach niczym Slash z Guns n' Roses - nic z tym nie robiłeś i nie przeszkadzało Ci to. Owszem, wolę grać autorskie MC bo mam większe pole manewru. Dla mnie jest to wygodniejsze bo wolę grać autorskie MC, niż te IRL odwzorowywać nieudolnie. Możemy się tak przerzucać kupą gówna do usranej śmierci, bo każdy ma swoje racje. Póki co to najważniejsze na szybko napisałem w odpowiedzi na Twoje zarzuty i próbę oczernienia mnie jako osoby w oczach graczy, ale jestem na to odporny bo mam czyste sumienie i każdy kto mnie zna, każdy kto ze mną gra wie, ze nie może liczyć na żadne benefity z tego tytułu, że mam tu rangę. Wielu już próbowało mi to zarzucać, ale żaden mi tego nie udowodnił. Zmiana nicku w panelu komuś sprzed 2-3 lat? Żenua. Pozdrawiam cieplutko. Jak mi się coś jeszcze przypomni to dopiszę, zaś boa odpowie Ci na resztę.
    8 polubień
  15. Heroin and Fentanyl they bring death on the street Addicts in the City of Angels A paramedic performs cardiopulmonary resuscitationon a homeless man who collapsed after a physical altercation over a coat with another homeless man. A 33-year-old man died of hypoxia and neck compression. That is only one person from houndred thousand per year. Department and goverment they are powerless despite the billions allocated to the fight against drug addiction. Mexican DTOs control the production transportation, and distribution of Mexican heroin. Most Mexican heroin is smuggled overland across the U.S.-Mexico border by individual couriers and moved into the district for local, regional, and national distribution. Heroin activity is high because the Central District is a major transshipment point for the distribution of black tar heroin destined for cities primarily throughout the western United States. The Los Angeles HIDTA documented 953 heroin-related law enforcement actions in FY1999, representing 6 percent of all drug-related law enforcement actions in its area of responsibility and just a 3 percent decrease from the 987 heroin-related actions reported in FY1998. The Los Angeles HIDTA reports that heroin purity levels fluctuate between 9 and 67 percent, and that most street-level samples average 25 percent. A rise in heroin purity over the last few years has led to an increase in heroin overdoses. The higher purity levels of Mexican black tar heroin can be attributed to Mexican DTOs increasing purity to maintain control of the market. The wholesale price of black tar heroin, however, has remained stable at $16,000 to $21,600 per kilogram. Manuel PILDORA Gonzales Urodzony w jednej z dzielnic Sewilli spędził dosyć krótkie dzieciństwo ze swoimi rówieśnikami. Rodzina po kryzysie w Hiszpanii uciekła do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszego życia jak wiele innych rodzin Hiszpańskich. Po ukończeniu wszystkich szkół młody rozrabiaka potrafił już mówić płynnie w nowym języku przez co zwiększył zakres osób z którymi utrzymywał kontakt co powodowało więcej pomysłów na łatwe pieniądze. Pildora jak już wtedy każdemu się przedstawiał taką ksywą, znalazł szybki sposób na zarobek którego zamierza trzymać się do końca życia a przezwisko wymyślił sobie przez bieganie z tabletkami exctazy po klubach i lokalnych imprezach. Problem Gonzalesa wywodzi się też z tego, że cały utarg przeznaczał na narkotyki które sam zażywał a tylko mniejszą ilość sprzedawał by mieć na kolejny pakiet przez co nie raz lądował w lokalnym centrum medycznym czy spał po melinach. W najgorszym okresie swojego życia nieświadomie najczęściej kupował towar po zawyżonych cenach od gońców z Venice działających pod SAGE, czyli graczem z grupy Meedie'go w której się zadłużył i narobił sobie dodatkowego kłopotu gdyby branie narkotyków było mu nie wystarczającym problemem. Przez okres który spędził za kratkami mocno przemyślał swój plan na życie i wyszedł z uzależnienia przez chemie podawaną na odwyku oraz brak gotówki na zakup drogich narkotyków więziennych. Gdy Pildora tylko zobaczył światło dzienne grupa Meediego odezwała się po swoją kasę a Miguel z braku wyboru poprosił o możliwość spłacenia siebie poprzez pracę dla nich. To karany przestępca za handel narkotykami na ulicy dla grupy a wiele funkcjonariuszy zna Manuela co nie pomaga mu w biznesie. Śmierć dużych graczy i rozpad organizacji Meedie'go Informacje po ulicy rozchodzą się szybko przez co Manuel Gonzales dowiedział się o śmierci Meedie oraz Sage i postanowił działać samemu ponieważ od dłuższego czasu głowy organizacji nie interesowały się nim oraz innymi członkami co doprowadziło do tego, że zbudował sobie własne kontakty od których zaopatruje się w heroine i różne narkotyki przypominające fentanyl co nie podoba się większym organizacjom, ponieważ każdy taki dzieciak potrafi być poważnym konkurentem na rynku gdzie każdy walczy o swoje. Po wskoczeniu w półświatek przestępczy jako wolny strzelec plan jest prosty a zarazem skomplikowany. Chęć szybkich pieniędzy i uzależnienie od rozprowadzania narkotyków prowadzi do sprowadzania większych ilości nie ograniczając się do ulic miasta Los Angeles. Ogromne pieniądze z takiej działalności mogą namieszać nie jednej osobie a zainteresowanie wzrośnie pośród departamentu dlatego powstaną biznesy które skutecznie zaczną prać gotówkę i wprowadzać w gospodarkę grając na nosie rządu. Wszystko może skończyć się szybką śmiercią lub potężnym wydarzeniem w półświatku przestępczym. Pildora nie zamierza ograniczać się tylko do sprowadzania narkotyków i zamierza prężnie działać na różnych frontach które przyniesie mu dzień.
    7 polubień
  16. - Zjawiła się na ślubie dwóch ważnych person w świecie celebryckim (Nannie Larocque oraz jej nowo nabyta żona Chenille Amber Carter Larocque) robiąc przy tym fałszywy szum który został opisany w jednym z artykułów strony plotkarskiej Celebrity Preview Została przez nich przedstawiona w złym świetle, wraz z jej przyjaciołką AniyahTheProducer. - Została zatrzymana przez lokalny departament wraz z jej otoczeniem poprzez rzekome nieposługiwanie się poprawnymi umiejętnościami prowadzenia. - Odniosła się do dwóch spraw wyżej, mówiąc prosto i zwięźle na temat jak to wszystko wygląda z jej perspektywy. Dodała również o dalszej kontynuacji tworzenia muzyki pomimo ludzi w środku świata celebrytów, którzy wciąż próbują ją stawiać jako zła osoba. - Wstawiła żartobliwy post który został zapoczątkowany przez mniejszego rapera Jeezy z Beezy Mafia trollując przy tym niektórych ludzi za stroną LGBT co jej się udało po fali komentarzy oraz reakcji, które zaistniały kilka minut gdzie post został upubliczniony. - Przez ten czas była głównie widziana jak zawsze ze swoją przyjaciółką AniyahTheProducer, w różnych zakątkach Miasta Aniołów. W niektórych klubach można było ją ujrzeć jak się dobrze bawi ze swoimi fanami oraz fanami jej przyjaciółki, gadając po krótce czy robiąc również zdjęcia ze społecznością. - Po trollującym poście oraz ogólnej aferze, skierowanych na nią i jej przyjaciółkę została wyrzucona ze skrzydeł Empire Management będąc wówczas niezależną artystką. - Przyszłościowo planuje również nie być zapisana pod żadną większą wytwórnie pomimo iż wciąż jest zapisana do Vinewood Most Wanted, gdzie z nieoficjalnych informacji wynika iż owa wytwórnia będzie na dniach zamknięta całkowicie. - Nieoficjalnie również można powiedzieć że dziewczyna po poście który dodała, wynika że jest zdana całkowicie na siebie. Jej znajomości odsunęły się od niej, próbując przy tym jakkolwiek wymazać o niej istnienie i być pod nogą większych artystów do których wcześniej nie mieli dobrego zdania. Sąsiedzi mogli jednak zobaczyć z łatwością o odejściu z posiadłości w którym mieszkała razem ze swoją przyjaciółką wówczas robiąc przy tym tematy na ten temat na mniejszych forach. - Na moment w którym nie miała się gdzie podziać, wróciła z powrotem do pierwszego kroku. Zamieszkuje na ten czas u swojej ciotki i jej kuzyna, zamierza tam stworzyć swój własny kąt i zaczynać zarabiać na siebie niezależnie.
    7 polubień
  17. Skarga będzie otwarta do niedzieli, po niej zamykamy temat do przeanalizowania całości i ustosunkowania się.
    7 polubień
  18. W odniesieniu do posta Pittera. "Zaskakujące jest to, że prowadząc ofensywne działania w stronę Mongols MC in game, jednocześnie próbujesz rozwiązać konflikt na forum." Nie wiem co jest zaskakującego w tym, że rozwiązuje konflikt na forum (zostałem odesłany na forum), jeśli w grze stosujecie nieprawidłową narrację i w oparciu o nią będziecie prowadzić wojnę. Dopuszczałeś do siebie myśl jaki będzie fikoł, jeśli Mongols zostaną rozbici przez /mniejszy/ klub? I tak wiem Pitter, że nie zjadą się Mongoly z całego świata żeby zemścić się za facetów, których w wielu przypadkach nigdy nawet na oczy nie widzieli. Ale rozbicie oddziału Mongols miałoby gigantyczny wpływ na całe środowisko. Miałoby to zostać zakończone jakąś narracją? Grajcie sobie Mongols, szanuje to i bacznie śledzę Mongols na social mediach. W mojej opinii nie możecie grać kogoś większego, tylko wspiąć się na wyżyny wyobraźni i uszanować to, że autorski klub może wchodzić w skład 'wielkiej piątki'. To wszystko rodzi się poprzez grę IC. Nigdy nie spotkałem się na RP z problemem bottom SA - wiesz dlaczego? Bo nigdy nie wchodziła nadinterpretacja swojej pozycji z racji barw na kamizelce. Odbija wam od tej immersji. W moim mniemaniu granie bottom SA nie jest niczym złym, ponieważ na serwerze liczba klubów motocyklowych zawsze oscyluje w liczbie podobnej do tej, która tworzy największą piątkę panującą w Califa. Mniejsze kluby? Oczywiście, że ich jest sporo. My nie jesteśmy w stanie tego odzwierciedlić na RP, bo pół serwera by musiało grać baikerow. Jeśli faktycznie ktoś chce grać bottom LS to niech sobie to gra. (W Nordheim v1 graliśmy bottom LS, nawet ktoś sadził się do nas, że to nieprawidłowe xD Później weszliśmy na wyższy lvl i zrobiliśmy bottom SA, wiesz jak się skończyło? Za nim nam wgrali aktualizacje kamizelki to projekt zamknęliśmy. Mimo wszystko jupa z bottom SA była ciągle na serwerze i posłużyła nam w nordheim v2 - choć i tak byliśmy oskarżeni o komunę przez Twoich ludzi, ale o tym później) Wyjaśniłeś teraz swój pogląd na to wszystko i dla mnie jest okej. Problem polega na tym, że nie przekłada się to 1:1 na gierkę. Pięknie opowiadać o naszych planach i podejściu do gry mogą dwie strony, ale to dalej piękne opowiadania, które w waszym przykładzie nie mają pokrycia. Ciekawe jest zjawisko w którym piszesz "Miałem gdzieś, czy będzie tam jego oddział, czy nikogo nie będzie." by po pięciu linijkach napisać "Oczywiście, liczyłem że będą tam gracze z organizacji Karasia, bo jak każdy gracz rp i lider organizacji chciałem pokazać jak jesteśmy liczni i aktywni." Zostawiam to do własnej interpretacji dla opiekunów. Skarga ma na celu stonowanie waszych zapędów do grania większych, bo to Cali, bo to Mongols. Prawdopodobnie gdybyś nie zaczął wyzywać Jacka od przygłupów i paranoików to byśmy rozwiązali to w tickecie - co i tak dla mnie powinniśmy rozwiązać na PW, tekstowo lub głosowo. W ssach z ticketa bardzo dobrze widać Twój ton wypowiedzi który wskazuje, że nie chcesz rozmawiać. Gdyby Twoi gracze nie zaczęli obrażać Jacka na PW to sam bym do Ciebie napisał żeby to wyjaśnić jak facet z facetem. Uznałem jednak, że jestem za stary żeby dyskutować z krzykaczami - tak, wrzuciłem Cię do jednego wora. Nie znam Cię, Ty nie znasz mnie. Miałem prawo sklasyfikować Cię jako krzykacza po choćby wcześniej wspomnianym tonie w tickecie. Nie lękamy się wojny z wami na co dowodem jest nasza stanowcza odpowiedź za pogwałcenie dobrego smaku i zasad w relacjach między klubami. Zgadzam się z tym, że kluby nie muszą się lubić, ani szanować. Mają do tego pełne prawo, aczkolwiek nie może być okazywany brak szacunku z racji tego, że Mongols to duży klub, a my jakieś krzaki z wypidziejewa w waszym mniemaniu. Spróbuj odwrócić sytuacje do góry nogami i postawić się na miejscu Mongols, które by było źle potraktowane przez /mniejszy/ klub. Pisałem już o tym wcześniej w odpowiedzi dla Sava - to nie jest piaskownica w której za buchnięcie hotwheelsa drugi dzieciak odpowiada tym samym. Wytłumaczę Ci również krótko na czym polega mój zarzut apropo PG. W momencie kiedy uważacie się za większy klub bo IRL to Mongols robicie POWER GAMING. Nie mów mi, że tak nie jest, bo z wypowiedzi goldona jasno wynika, że gdzie my próbujemy coś do Mongols... To obrazuje wasze podejście do tematu i jeśli Ty inaczej na to patrzysz to może ustalcie między sobą jak w końcu jest. Pytałeś się mnie również jak klasyfikuje MG. MG to wykorzystywanie informacji OOC w IC. W momencie kiedy mówisz komuś co ma robić/użyć na /w to robisz metagaming a nie dajesz koledze dobre rady. Apropo tego pomówienia o banie to posypuje głowę popiołem i przepraszam za to. Powiedziano mi, że to był ban i moim błędem jest, że nie zweryfikowałem tego. Temat PK zostaje zamknięty. Wszystko jest jasne. Co do wyzwisk z naszej strony na /b nie miałem o nich pojęcia i mimo to, że nasi nie zostali dłużni waszym to nie powinni się tak zachowywać. Osobiście zweryfikuje, którzy to od nas i rozpierdole ich za to. Wrócę jeszcze do tej kamizelki i komuny, którą pośrednio zarzuciłeś. (Proponuję Ci założyć osobną skargę odnośnie tej sprawy) Przykład kamizelki z Nordheim v2 wytłumaczyłem wyżej. Wiesz co osoby, które teraz grają u Ciebie gadały? Że komuna, że admin, że tamto i sramto. (to wszystko uwypukla zarzucone przekładnie złości z OOC na IC) Nie grałem w Redriders, więc nie wypowiadam się o tym co tam było, aczkolwiek hipokryzją jest wypominanie czegoś Jackowi o co sami go prosiliście jako /koledzy/. Gdy dokładał wszelkich starań żeby wgrali wam jak najszybciej kamizelki do obecnego projektu Mongols to też było to komuną, robione po znajomości? - może zrobił to specjalnie, bo jest paranoikiem i chciał was jak najszybciej tłamsić, dlatego nie szukał z wami interakcji przez prawie miesiąc czasu. Wiedzieliśmy, że macie dużo żalu do Jacka i wiedzieliśmy, że skończy się to skargami, dlatego nie chcieliśmy nawet z wami cokolwiek grać. Przypomnę poraz kolejny, to wy przyszliście do nas całkiem przypadkowo przejazdem. W momencie kiedy jest coś robione dla was to jest super, a gdy jest na odwrót to jest fu. Niestety taki los administratora - zawsze będzie dobry ubaw żeby mu dojebac. Nie myśl sobie jednak, że nie spodziewaliśmy się wyciągnięcia jakiś pierdół, które podgrzeją atmosferę i nastrój społeczności serwera. Nie jestem adwokatem Jacka i on osobiście odniesie się do zarzutów. "Gdybym czynił Power Gaming wyborem Mongols jako organizacji, już dawno miałbym supplierów." Gdybyś miał na to wpływ śmiem twierdzić, że miałbyś znacznie więcej, niż supillerow. Wnioskuję po wypowiedzi Twojego kumpla (VCL?), który sam powiedział, że śmieszne to jest, że jakiś klubik z wypidziejewa podbija do Mongols. - widzisz? Większość rzeczy kręci się przy tej potędze, która jest głównym powodem dlaczego tutaj dyskutujemy. Mówisz o odrzuconych ticketach, a ja Ci powiem, że nam nie odrzucili ticketa (nie z powodu komuny, przyjemniaczki) - tylko dlatego, że go nie wysłaliśmy, bo uważamy, że jest zbyt wcześnie. Nie świrujemy wielkiego klubu i trak samo nie traktujemy was jako wielkiego klubu - MIMO, ŻE JESTEŚCIE MONGOLS. Na szczęście sprawa supillerow jest regulowana w porównaniu do bottom sa lub przekładania siły na gierkę. Być może macie dwie inne koncepcje z drugim liderem na prowadzenie projektu i ta Twoja jest bardziej przyziemna. Pisaliśmy o tym, że nie mamy nic przeciwko, jeśli ktoś gra IRL klub. Poruszony tutaj został temat tego, że potęga Mongols nie przekłada się na gierkę. Twój kumpel z takim rozumowaniem z automatu źle planuje gierkę i dowodem na to są wasze wybryki na naszym terenie. Nie będę odnosić się do oskarżeń o Jax Tellera, bo są głupie i abstrakcyjne - dobrze wiemy, że jest to mem, który można fajnie użyć żeby dosrać komuś kto obraca się w tych klimatach. No i uważam, że nie powinno wciągać się w to tego świętego człowieka, którego portret mam wydziabany na sercu. Także uszanuj to, jeśli możesz. Wymieniłeś 11 projektów, które grają cali. W porządku, powtórzę to jeszcze raz, każdy powinien mieć prawo grać co chce. Jednak nigdy nie słyszałem o tym żeby jakikolwiek projekt przekładał swoją siłę z IRL na gierkę. - ciągle kręcimy się wobec tego oskarżenia, które jest powodem waszego śmiałego sprowokowania nas. Odpowiedź była adekwatna do tego co zrobiliście i jako rzekoma (z opowieści) encyklopedia do spraw MC dobrze wiesz, że gówniane jest /pressowanie/ jakimiś śmiesznymi wlepkami lub sypanie tekstów, że to wasz teren będąc w centrum terenu, który należy do innego klubu, przecież to samobójstwo. Poruszałeś jeszcze temat syndromu. Uważam, że macie syndrom Karacha. Ludzie, którzy są wyrzutkami, bo nie spełniają standardów zatruły Twój umysł i wciągnęły Cię w swoją bańkę. Dobrym przykładem jest ese (Patryk, pozdrawiam Cię przyjacielu, nic do Ciebie nie mam i liczę, że skoczymy jeszcze kiedyś na piwko), którego trzymasz w swojej ekipie mimo karygodnych logów. Jest jak skrzywdzony piesek ze schroniska po traumie, który gdy był u swojego Pana Jacka, nie pozwolił się do niego zbliżyć, pokochał go. Jednak gdy zaczął srać na dywan został oddany i jego misją życiową jest zniszczyć swojego poprzedniego właściciela. Jacula, Jacula, Jacula... "wszystko czego tylko dotkne ląduje w archiwum, KARAŚ KARAŚ" - nie znasz tego to poproś żeby pochwalił się. Jest więcej takich osób w Twoim projekcie i uważam wciąż, że przekładacie złość OOC na IC. Przemawia przez was zawiść personalna. Na dwa tygodnie przed awanturą między naszymi projektami IC już sobie robiłeś grunt pod to, że Ty nie masz zamiaru brać pod but Karasia - pokazałeś to w swoich screenach. Po czym wpadłeś po tych dwóch tygodniach i próbowałeś brać pod but Karasia. Może się do czegoś nie odniosłem do czego powinienem ale bardzo ciężko mi się czyta co chwile diagnozę eksperta o tym, że jesteśmy paranoikami. Ciężko mi jest po prostu odpowiadać komuś tak wyuczonemu, w dziedzinie psychologii i półświatka przestępczego w Kalifornii. Jestem zwykłym tirowcem i muszę spieprzać, bo jestem na rampie i ładują mi ostatnie palety. Dla mnie to już jest koniec wypowiadania się w tym temacie. Chyba że, dostane takie polecenie od opiekunów. Peace and love i dalej jestem otwarty żeby z Tobą rozmawiać Pitter na PW jak facet z facetem z zachowaniem odpowiedniego poziomu, a przynajmniej takiego do którego jestem w stanie Ci dorównać. Cytuj
    7 polubień
  19. Zatrudnienie nowego przedstawiciela handlowego Zatrudnienie nowego kierowcy Wizyta przedstawiciela handlowego spółki w Yeti Pub Wizyta przedstawiciela handlowego spółki w Wiley and Santos Bar Wizyta przedstawiciela handlowego spółki w White Rabbit Pub Ugadanie współpracy z Yeti Pub przez COO firmy - A. Roy Podpisanie umowy z Yeti Pub Podpisanie umowy z White Rabbit Pub Dostawa do automatu w Moonlit Pub Dostarczenie automatu do White Rabbit Pub Kosztorys: Opłata wynajętego miejsca pod automat White Rabbit Pub $8.000 Opłata wynajętego miejsca pod automat w Yeti Pub $10.00 Premia dla przedstawiciela handlowego $50.000 Koszty produkcji papierosów i cygar $40.000 Łącznie: $108.000 SS'y z wydatków w spoilerze
    7 polubień
  20. ____________________________________________________________________________________________________________________________ About last night... ____________________________________________________________________________________________________________________________
    7 polubień
  21. @Girion Dzięki za ciekawą i miłą rozgrywkę, widzimy się w następnych przestępstwach! 🥷
    7 polubień
  22. https://discord.gg/ueQKpetb53 jak ktoś chce pograć role z PENI to wbijajcie na ten discord bo tam jest całe serducho informacji co i jak, dlaczego i po co. W wielkim skrócie, jak chcecie zacząć gierke przy nas to zróbcie se młodego białasa uzależnionego od narkotyków bo nie tolerujemy w organizacji "czystych" postaci. Na czymś ta gierka ma sie opierać i opierać będzie się zawsze. Gierki jest tyle samo co dla lasek i typów, więc wszystkie postacie są mile widziane. Jak ktoś nie ma tęgiej głowy do przejęcia inicjatywy i ugadania się z kimś to co weekend organizujemy koncerty w Total Explode (klub na plaży) tam można złapać interakcje i zacząć gierke z buta tak na prawde. Szukamy ludzi którzy są samodzielni i chcą dołożyć cegłe do organizacji przestępczej. Sporo nas jest dlatego rozbiliśmy się na dwa gangi, więc to już zależy od was czy chcecie wbić się do PEN1 czy do HBHC. Gramy codziennie praktycznie od popołudnia do późnej nocy.
    6 polubień
  23. time to start the game...
    6 polubień
  24. **W KDA Workshop zawitał nowy pracownik z którym Theo Carpenter nawinął luźną gadkę by pokazać facetowi że w warsztacie może czuć się jak u siebie w domu**
    6 polubień
  25. Beginning & Character Overview Malia Yo Parris - our stylist & makeup artist. Urodzona 18 marca 2005 roku w słonecznym mieście - Miami, United States Of America. Młodsza siostra Gio Parris. Młoda kobieta ma dość personalizowany charakter, lubi dominować i trzymać swoje zdanie bardzo wysoko, ciężko ją zmanipulować i pokazać, że coś jest inne niż jej się wydaje. Od dziecka można było u niej zauważyć zainteresowanie strefą Beauty, zawsze lubiła dobrze prezentować się przed obiektywem a w szczególności zapewniać to innym osobom. Odnajdywała się zawsze wzorowo wśród grona odbiorców i znajomych, potrafiła bezproblemowo przystosować się do okoliczności, dzięki temu nie ma żadnego przeciwskazania, żeby ta nie miała kontaktów - zawsze dogaduje się z ludźmi pokazując sto procent siebie. Nie lubi rozmawiania na ogół tematu, lubi jak coś jest mówione wprost bez żadnych zbędnych rzeczy, kocha szczerość - jest zdania, że lepsza okropna prawda niż cudowne kłamstwo. Kobieta mimo twardego charakteru oraz temperamentu jest dobrym człowiekiem, który swoje zdanie ma w każdej sytuacji, umie zastosować każdą ze swoich twarzy do sytuacji jakie można przed nią postawić. Passions & Beginnings of work Pasja do ubrań została zauważona u kobiety przez jej mamę, kobieta uwielbiała kupować sobie nowe, nie zawsze drogie ubrania, aby tworzyć z nich ładne outfity, ciesząc się z tego co tak naprawdę robi - dlatego w teraźniejszych czasach kobieta nadal uwielbia to robić, nabyła więcej doświadczenia i umiejętności w temacie, dlatego bez zbędnych trudności potrafi idealnie wspierać strefę stylistyczna miasta. Pasja do całej branży Beauty kobieta nabyła przez swoje koleżanki, które wciągnęły kobietę bardziej w ten świat. Malia była fanką samonauki się, uważała to za najlepszy sposób na naukę. Lecz z biegiem czasu się to zmieniło i młoda lubi korzystać z poradników na te tematy. W dalszych planach na pewno chcę pójść na kursy oraz szkolenia z tematu. Media: Malia Yo Parris Wzmianki: x Informacje na temat postaci: Informacje dotyczące gry (dla opiekunów i graczy)
    5 polubień
  26. Gdy zmiana zachowania jest nagła następuje diametralna zmiana charakteru (np. nagle zaczyna być wycofane lub wręcz przeciwnie – pełne energii i nadaktywne) warto zgłosić się do Specjalisty: psychiatry, psychologa lub psychoterapeuty.
    5 polubień
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności Regulamin