Skocz do zawartości
Gracze online

 

 

thaZu

Rekomendowane odpowiedzi

vfZvMer.png

Judy Roux, dziewczyna często przedstawiająca się jako Rogue bądź chowająca się pod pseudonimem artystycznym MOXXXY, z którego zaczyna być coraz to bardziej rozpoznawalna w mieście aniołów. Ta dwudziestodwuletnia dziewczyna wywodzi się z Phoenix, Arizona. Pomimo młodego wieku jej zamiłowanie do tworzenia muzyki zaczyna odbijać się w rosnącej popularności. Jej infantylny i bardzo charakterystyczny styl bycia często sprawia, że świeżo napotkane osoby, choć patrzą na dziewczynę jak na wariatkę, to mimo tego zaczynają darzyć ją sympatią. Judy to typowy nerd - zawsze spędza długie godziny w swojej "jamie", przed komputerem bądź konsolą co też rzutuje na jej charakter. Rażąco bije od niej zamiłowanie do sci-fi, a zwłaszcza do podgatunku Cyberpunk, co jest widoczne nie tylko w jej charakterystycznym ubiorze, który zakrawa o mieszankę techwearu i alt/goth, ale i w zwykłej rozmowie. Każdy kto spotkał dziewczynę i wszedł w nią w konwersację nieraz łapał się za głowę i zastanawiał się: "Co ona pieprzy?" gdy Judy wplatała zwroty i nazewnictwo właśnie z uniwersum Cyberpunk. Dziewczyna nie kryje również swojego zamiłowania do japońskiej kultury, o czym może świadczyć jej gust muzyczny. Nie tylko na imprezach, które prowadzi ale i również na social mediach nie raz porusza rzuca bardzo popularnymi dla tej kultury zwrotami, mając przy tym nie lada ubaw. Ekstrawertyczny charakter Moxxxy odbija się nie tylko w relacjach "w prawdziwym świecie", ale i również w sieci - wyraźnie lubi udzielać się na różnych forach tematycznych, na swoich social mediach - czy to stosując tzw. "shitposting", czy też zadając różnorakie pytania. Dziewczyna ma wiele twarzy, ale na każdej z nich jest uśmiech. Jest wulkanem pozytywnej energii, która zaraża każdego dookoła. Ale skrywa i również swoje tajemnice i powody skąd zachowuje się tak a nie inaczej...

Zamiłowanie Moxxxy do subkultury i uniwersum cyberpunk wywarło spory wpływ na jej gust muzyczny. Dziewczyna do niedawna była jeszcze tylko zwykłym internetowym trollem, który tworzył w domowym zaciszu własnej roboty remixy. Z czasem zaczęła stopniowo pojawiać się w publicznym świetle, a zwłaszcza na scenie klubu Clouds Night Club, gdzie zasłynęła ze swoich tematycznych imprez w świecie cyberpunka. Mocna, energetyczna i żywiołowa mieszanka dark electro/synth dziewczyny zaczęła porywać ludzi do tańca, co też odbiło się rosnącą popularnością dziewczyny na scenie w Los Santos. Kolejne występy, zdobywane znajomości i pozytywny feedback jaki otrzymywała zaczęły ją umacniać w tym by kontynuować prace nad własnymi projektami. Wszystkie dotychczasowe swoje twory trzymała głęboko zakopane na "muzycznej chmurze", których nawet nie raczyła jakkolwiek promować. Choć rosnąca popularność zaczyna mieć wpływ na postawę dziewczyny i jej dalszy rozwój, tak dalej jest zdania, że "kto będzie chciał, to pozna jej twórczość". Lecz upływające dni weryfikują dziewczynę coraz bardziej i zmieniają jej światopogląd - ze skromnej, schowanej w internecie dziewczyny, która bawiła się w muzykę, zaczyna stopniowo łaknąć coraz to większego rozgłosu co też lubi wyjawiać swoim ulubionym hasłem: "See you in the major leagues". Jak rozwinie się dalsza przygoda młodej artystki na scenie muzycznej Los Santos? Czas zweryfikuje czy uda się spełnić jej wewnętrzne marzenie stania się legendą, czy też szybko podryfuje nad dno przez swój infantylny charakter i zbyt pochopne podejmowanie decyzji.

Hw1byaJ.png

 

Spoiler

Postać typowo GM, epizodyczna, która jednak na tyle dobrze się przyjęła i zyskała sympatię, że postanawiam wdrożyć ją bardziej w życie w branży rozrywkowej. Postaram się dokumentować jej rozwój w miarę na bieżąco by był to jeden z wielu przykładów na prowadzenie postaci w naszym sektorze. 

 

Edytowane przez thaZu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jcsgjvz.pngKuuurwa maaać. Co tu się DZIEJE?! Zbyt WIELE. Zbyt SZYBKO. Ugh...! - mruknęła pod nosem padając twarzą w miękką poduszkę podczas kolejnego ataku myśli. Stworzone przez wydarzenia i błędy przeszłości ataki paniki ponownie stały się nurtującym problemem. Natłok myśli i kompletny brak kontroli powodował kolejne fale bólu. Strach miał wielkie oczy, które bacznie obserwowały to co się dzieje dookoła. A dzieje się naprawdę dużo. - To miał być tylko głupi EKSPERYMENT. Zwykłe YOLO by odbić od siedzenia na dupie, a dziś...? Ja pieprzę. W co ja się wpakowałam. Ci wszyscy ludzie, oferty, kontrakty. UGH! JAK JA TEMU PODOŁAM!? - wypuścila przeciągły okrzyk bezsilności, tłumiony przez delikatny materiał poduszki. Jeden wieczór sprawił, że życie dziewczyny odwróciło się kompletnie do góry nogami. Jednym występem zaskarbiła serca publiki jednego klubu a każdy kolejny występ sprawiał, że głosy na temat królowej cyberprzestrzeni rozchodziły się coraz to większym echem po kolejnych klubach - ale i również lokalnej scenie muzycznej. Wrota do przewrotnego świata muzycznego biznesu stanęły otworem przed osobą, która nigdy nawet nie pomyślała, że znajdzie sie w takiej sytuacji. Osobie, która tworzyła sztukę tylko dla siebie i z czystej pasji. O cholernie problematycznym ekstrawertyku, który choć z wierzchu zaraża każdego swoim uśmiechem, nietuzinkowym i charakterystycznym stylem i infantylnym charakterem, tak w domowym zaciszu okazuje się kompletnie zagubioną osobą, która jakby podejmowała swoje decyzje kompletnie nieświadoma czynów, jakie ze sobą niosą. Rosnąca popularność, rozgłos, tworzący się fanbase wokół dziewczyny - dla wielu jest to czymś upragnionym, tak dla Judy stało się to pierwotnie ogromnym problemem. Problemem, który nękał ją każdego wieczora i był niczym ruchome piaski próbujące zatrzymać ją w miejscu przed wykonaniem kolejnego ruchu. Lecz za sprawą kilku osób wszystko się odmieniło a ataki nie stały się już takie bolesne, wręcz ponownie wróciły pod kontrolę.

Heather...Phah. Kurwa. Jedno z najbardziej losowych spotkań kiedykolwiek, które okazało się jak pieprzone lekarstwo na ten cały pierdolnik w który się wjebałam. Gdyby nie ta laska...Fuck me, nawet nie chce myśleć w jakie gówno bym się wplątała i co jeszcze durnego odjebała - Rozbawiona mruknęła pod nosem dawkując poranną porcję lekarstw. Gorycz tabletek rozpłynęła się po języku trafiając do kubków smakowych i spowodowała mimowolny odruch skrzywienia się. Głęboki wdech i ponownie spojrzenie zawieszone na lustrze. Na swoich oczach schowanych pod kolejnymi soczewkami, które zmieniała wręcz każdego dnia. Na mocnym, ciemnym makijażu i niesfornych kosmykach białych włosów drażniących twarz. Jeden z rytuałów, gdzie Judy zbierała myśli i motywowała się na duchu przed kolejnym dniem - dniem zapewne kolejnych, nowych przygód, nowych person, które pozna oraz nowych problemów i biurokracji związanych z kolejnymi wystąpieniami i współpracami. Tak. Dziewczyna postanowiła zrobić krok w przód czując wsparcie nie tylko od grona obserwujących ją osób ale i również od tych, którzy obecnie byli najbliżej. Czuła presję lecz ta okazała się być przyjemna. Doskonale widziała jak dobrze jest przyjmowany jej cyberpunkowy image i jak ludzie pragną więcej, jak z każdym postem, każdym zdjęciem, każdym eventem pragnęli więcej. Kolejne propozycje wystąpień jak i oferty współprac od lokalnych artystów były tylko kolejnymi demonami wdrażającymi się w głowe Moxxxy i kierującymi ją w jeden punkt. - To the Major Leagues... - Mruknęła, odsuwając się i posyłając do swojego odbicia zadziorny uśmieszek. Przygotowana na kolejny dzień pełen wyzwań, kolejny dzień, kiedy odda się wenie twórczej i wróci do prac nad swoimi starymi projektami dając im drugie życie. Kolejny dzień wdrażania swoich "demonów" w to miasto i tę scenę. Zrobiła już pierwszy krok i wiedziała, że nie ma już odwrotu...

 

vlP59aG.png
W ciągu swojej kilkunastodniowej przygody od momentu pierwszego publicznego wystąpienia w Clouds Night Club, Judy nie tylko zyskała fanów ale również zyskała szacunek i uznanie w oczach kilku artystów z miasta aniołów, z którymi przyszło jej się spotkać. Najmocniej w wierzę w siebie zachartowali ją DOOM oraz NEMESIS, których poznała kompletnie przypadkowo podczas pobytu w studiu 101 Records, gdzie stawiała swoje kolejne kroki wychodząc poza ramy swojego nurtu muzycznego i próbując sił w czymś świeżym - u boku swojej przyjaciółki Heat Her. Ogromna radość jaką napawało dziewczynę spotkanie z dwójką ikonicznych reprezentantów scen klubowych z Los Santos jak i aprobata, jaką otrzymała gdy dostała możliwość i skorzystała z okazji by przedstawić swoją dotychczasową twórczość były jednym z najbardziej kluczowych momentów w ciągu ostatnich dni życia dziewczyny. Będąc w ich towarzystwie czuła się jakby faktycznie dostała próbkę smaku życia w najwyższej lidze, do której postanowiła dążyć. To właśnie to spotkanie było iskrą zapalną do czegoś, nad czym Judy rozmyślała już od jakiegoś czasu widząc jak bardzo przypadł jej image i tematyka do gustu wielu osobom. Iskrą, która pchnęła młodą producentkę by stworzyła swój własny projekt. Lecz nie tylko to spotkanie odbiło się ogromnym kopem motywacyjnym dla Cyber-świruski.

Będąc jeszcze tak naprawdę nikim, gdy otrzymała propozycję i ofertę współpracy z RONNIE, dziewczyna nie wiele myśląc postanowiła podjąć rękawice i spróbować na co ją tak naprawdę stać. Miesiące jak nie lata spędzone w domowym zaciszu, trollując w internecie i grając w gry zbudowały w dziewczynie chęć stawiania sobie wyzwań - a przy tych zawsze stawiała wysoko poprzeczkę. Tym razem nie w grze, a w prawdziwym życiu. Wiedziała, że wchodzi do jaskini lwa i że jest na straconej pozycji. Wiedziała, że jeżeli nie podoła to będzie jej koniec, a jeśli jej się powiedzie - to może być dopiero początek długiej przygody. I w taki sposób Cyber Queen postawiła swoją stopę w centrum betonowej dżungli pełnej szklanych molochów. W taki sposób zrobiła kolejny krok w przód, stawiając swoją stopę w STRONZO Records, czego owocem było finalnie podołanie wyzwaniu i utworzeniu utworu wraz z RONNIE oraz NIGHTMARE. Lecz nie była to jej jedyna współpraca. Gdyż ciągle na boku prowadzi swój tajemniczy, zakryty pod grubym płaszczem niewiadomej ciszy projekt wraz z Heat Her

To dopiero taki krótki okres czasu. DM płonie od wiadomości - od wyznań miłości, przez śmieszki, hejt i na propozycjach kolejnych współprac producenckich i wystąpieniach kończąc. A gdzie czas dla samej siebie? Zewsząd atakująca presja i napływające wiadomości są jak utrapienie. Utrapienie, które z początku jest uciążliwie nieznośne, zaś po jakimś czasie - staje się czymś niezbędnym. Presja, której skutkami były nieprzespane noce podczas prac przy twórczości, dziesiątki gram kofeiny zapodanej do krwioobiegu po wypiciu kolejnych i kolejnych napojów energetycznych. Obłęd, który stawał się codziennością. Codziennością, która stawała się nawykiem. Nawykiem, który poprowadzi Judy albo do sukcesu - albo na samo dno...

 

 

 


- Występy w Clouds Night Club (Cyberpunk Party, Night Party, 101 Records Halloween Party)
- Pojawienie się we vlogu Aishy w siedzibie STRONZO
- Kolaboracja wraz z RONNIE, produkcja utworu UNCHAINED
- Liczne zaczepki i posty na social mediach - "Rebeliancka kampania" w kierunku Healife i ASAMI w celu wypuszczenia nowego smaku płatków Yummers o smaku masła orzechowego oraz utworzenie wokół swojej persony wielbicieli kultury sci-fi a konkretniej gatunku Cyberpunk.
- Podjęta decyzja i pierwsze ruchy w celu publikacji i promocji swojej własnej twórczości, premiera singla TRAUMA, prace w studiu nagraniowym 101 Records nad kolejnymi utworami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

TnpJT2T.pngCyfry stały się motywem przewodnim. Ich rosnąca ilość a wraz z nimi kolejne pozytywne komentarze ceniące sobie jej styl i muzykę działały na dziewczynę napędzająco, dodając jej przy tym ogromnych skrzydeł. Mijały dni, tygodnie, kolejne zaliczone kluby i występy przed publikom. TRAUMA, która miała być tylko pojedynczym dziełem stała się pierwszą częścią całej układanki. Projektu, który pojawił się w głowie dziewczyny w wyniku kumulacji pozytywnego odbioru jej twórczości i image'u, który tworzyła wokół siebie. Nastał ten moment - pora na ciężką pracę i pełne skupienie. Dotychczasowy luźny tryb życia i shitposting na mediach społecznościowych odeszły w zapomnienie. Była tylko ona i studio. Miejsce, o którym dotychczas tylko mogła pomarzyć. Miejsce, które miewała w swojej wyobraźni ale przeważnie prześmiewczo podchodziła do tematu nie wierząc, że kiedykolwiek uda jej się postawić stopę tak wysoko. Dotychczasowe puste marzenia, fikcje i żarty jednak stały się rzeczywistością a 101 Records stało się jej drugim domem. Dosłownie i w przenośni, gdyż Judy podchodząc do prac nad projektem niemalże nie opuszczała studia, często zostając w nim na noc. Do tego stopnia szokowała swoją pracowistością zarząd i ekipę wytwórni, że Ci postanowili zakupić i umieścić w jednym z wolnych pokoi w budynku wytwórni łóżko, na którym dziewczyna mogła faktycznie odpocząć i odstawić na bok drzemanie na kanapie w studiu.

Ambicje jednakże nie wystarczyły. Judy miała świadomość, że teraz będzie potrzebowała kogoś, kto ją poprowadzi. Kogoś, kto będzie jej kierunkowskazem w tych brudnych, pełnych pułapek i dwulicowych ludzi strefach branży muzycznej. Stąd podczas prac nad swoim debiutanckim projektem, który tworzyła z myślą o swoich odbiorcach zasięgnęła pomocy i zatrudniła do swojego boku kogoś, kto wie jak ten świat działa. Kogoś, z kim miała ogromną synergię już od pierwszych rozmów. Kogoś dzięki komu projekt Judy, jak się później okaże, stał się ogromnym sukcesem. Kane Saleh stał się prawą dłonią MOXXXY a ich synergia i wyraźnie dobrze rozwijająca się współpraca została wręcz natychmiastowo dostrzeżona. Wiedza i wyczucie w subkulturze Cyberpunk Judy oraz spryt, pomysłowość i zdolności marketingowe Kane'a są protoplastami pierwszego i bardzo mocnego pojawienia się młodej artystki na lokalnej scenie muzycznej. Futurystyczny image, który kreowała sobą i swoją muzyką w połączeniu z ciekawymi pomysłami rozwijającego się managera sprawiły, że Los Santos pokochało Cyberpunk. Dwójka wyraźnie chciała iść i poszła w kierunku oryginalności, odstępując od typowych zabiegów marketingowych i współprac z markami na rzecz wsparcia lokalnych artystów. To właśnie ich dzieła, stworzone przy kolaboracji z MOXXXY widnieją teraz w Los Santos i na półkach wielu fanów artystki. Nie były to też przypadkowe decyzje, które miały mieć oryginalny wydźwięk i nic nie znaczyć - całość była jedną wielką strategią, którą Judy wraz z Kane utworzyli podczas burzy mózgów. Mocny wydźwięk elektrycznych utworów, który pobudzał emocje i wyobraźnie w akompaniamencie fizycznych odzwierciedleń świata Cyberpunk miał na celu wprowadzenie słuchacza w ten mroczny, pełen neonów i śmierci, świat. Zwieńczeniem całości miało być jedyne w swoim rodzaju show tego świata, które obecnych miało przenieść do Night Santos. 

Liczne dni spędzone w zasadzie w całości w studiu, przy produkcji oraz podczas spotkań z managerem, odcięcie się wręcz prawie kompletnie od świata zewnętrznego i podjęcie próby swoich umiejętności w czymś więcej ewoluowały w utworzenie jednego z najchętniej sprawdzanych krążków ostatnich dni w Los Santos - CYBERPSYCHXSIS.

 

LOOuPNV.pngA to dopiero początek tej przygody...

Tuż po premierze Judy powróciła do social mediów, pokazując swoim fanom to na co czekali tyle czasu. To czego pragnęli i otrzymali. Twórczyni tego wszystkiego postanowiła być również przewodnikiem dla tych, którzy dopiero tu trafili. MOXXXY nigdy nie ukrywała, że bardzo ceni sobie interakcję z fanami a komplementy jakie od nich otrzymuje bardzo dodają jej skrzydeł. W pewnym stopniu traktowała swoich słuchaczy niczym dzieci, prowadząc ich za dłoń po świecie, który stworzyła swoją muzyką. Nie szczędziła sobie słów rozwijając się na temat CYBERPSYCHXSIS i znaczenia każdego utworu, opowiadając wszystkim historię jaką stworzyła pod płaszczem swoich elektronicznych brzmień. Lecz Ci najbardziej wierni, mimo zadowolenia, dostrzegli małą przemianę w stylu dziewczyny. Jej dotychczas charakterystyczna fryzura i styl ubierania jakby znikły i zostały zastąpione czymś innym - bardziej delikatny makijaż, przefarbowane włosy, prostota w ubiorze. Pojawiły się zatem pytania - Dlaczego? Dziewczyna nie dała jednakże jednej konkretnej odpowiedzi. Zdradziła bowiem tyle, że zamierza eksperymentować. Nie chce być znana tylko z jednego nurtu artystycznego, z jednego i tego samego brzmienia. Wie doskonale za co pokochali ją ludzie i nie zamierza porzucać swojej kolebki, dzięki której jest w miejscu w którym znajduje się obecnie. Lecz wie też, że ma w głowie kolejne pomysły do realizacji, które chce przerodzić w rzeczywistość i pokazać ludziom na co ją stać.

Judy z upływem czasu coraz bardziej zżyła się z nowym miejscem w którym się znalazła. Dotychczasowy strach przed postawieniem kolejnych kroków w swojej muzycznej karierze znikł a ten pierwszy, mocny krok, który okazał się wielkim sukcesem stał się motywacją dla dziewczyny do dalszego działania. Zmotywowana, pełna pomysłów, już zaczęła realizować swoje nowe eksperymenty w zaciszu studia, którego efekty mogli uslyszeć Ci będący częścią CYBERPSYCHXSIS SHOW - młoda artystka postanowiła jeszcze bardziej zaangażować się w swoją twórczość i wrócić do śpiewu, z którym rozstała się już dawno temu. Sesje w towarzystie artystów spod szyldu 101 Records, twórczość jej idolki NEMESIS czy projekty nad którymi pracowała wraz z Heather Baxter sprawiły, że dziewczyna po kryjomu w domowym zaciszu powróciła do śpiewania swoich ulubionych utworów takich artystów jak Phoebe RyanKailee Morgue czy Joan Jett. Ilość pozytywnych rzeczy jakie wydarzyły się w ostatnim czasie mocno dodały jej pewności siebie i stąd MOXXXY stworzyła swój pierwszy utwór do którego użyła swojego własnego głosu. Utwór, który jeszcze nie miał premiery ale wywołał ogromne zaskoczenie wśród przybyłych na show gdy artystka zeszła ze sceny wraz z mikrofonem i wykonała go przechadzając się między roztańczonym tłumem.  

Fuck...Końcówka tego roku to było faktycznie coś. Kane jest dla mnie niczym anioł stróż. Bez tego człowieka na pewno to wszystko nie wyszłoby tak dobrze. Rozumiem się z nim kompletnie bez słów a on mnie. Jego pomysły idealnie uzupełniają luki w moich. Dalej w to wszystko nie wierzę. To jakiś sen? Phah... Ludzie pragną więcej. Ludzie to kochają. Mam Kane'a. Muszę się teraz mocno skupić i zastanowić się co dalej. Jest 101 ale jeszcze nie mam tutaj pewnego miejsca, choć myślę, że to kwestia czasu jak oni sami albo ktoś inny zaoferuje mi kontrakt. Oh Goood... Robimy to, Judy. Nie możemy zawieść tych setek tysięcy ludzi. Chwila odpoczynku i idziemy dalej. To właśnie ten moment. Słuchaj... Jeśli masz jedyną okazję i szansę w życiu by ziścić każde swe marzenia, w jednym momencie - Chwycisz ją, czy pozwolisz jej się wymknąć? - Rzuciła z rozbawieniem do samej siebie wpatrując się w swoje odbicie lustrzane i rozczesując mokre od wody włosy. Odłożyła szczotkę i raz jeszcze spojrzała w swoje odbicie, przeciągle wypuszczając powietrze. Posłała do siebie pełen satysfakcji i pewności siebie uśmieszek, puściła oczko i odeszła, kierując się do sypialni.

 

 


- Kolejna dawka występów w tym u boku innych, bardziej znanym artystów (Dungeon Crawler, Neon Sky Club, Euphoria)
- Livestreamy w celu interakcji z odbiorcami: #1#2
- Pojawienie się w liście notowania NORM100 jako jeden z najbardziej obiecujących debiutów
- Gościnny występ w jednym z vlogów Aishy Harper, ukazanie jednego z występów zza kulis i test płatków śniadaniowych HEALIFE
- Pojawienie się na łamach WAV, post poświęcony niezapowiedzianemu powrotowi po dłuższej nieaktywności spowodowanej pracą nad EP.
- Wypuszczenie gorąco przyjętego singla NEUROGENIC SHOCK na łamach wytwórni 101 Records, który był zapowiedzią EP
- Premiera CYBERPSYCHXSIS EP oraz cała strategia marketingowa zawarta za premierą - tajemniczy mural na Vespucci Beach, utworzenie komiksu oraz kart tarota jako część zestawu EP, organizacja CYBERPSYCHXSIS SHOW

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

hi39sGv.pngCalm before the storm...


Sukces CYBERPSYCHXSIS okazał się ogromny, kompletnie przebijając oczekiwania debiutującej artystki i w zasadzie całej ekipy, która stała za stworzeniem tego projektu. Skala rozpoznawalności jaką mała Juds zdobyła przerosła jej przypuszczenia i wywołała ogromny uśmiech na twarzy. Z radością, kompletnie nie dowierzając w to wszystko, czytała opinie słuchaczy, dyskusje jakie powstawały na forach jak i artykuły jej poświęcona. "Masz swoje 5 minut, gwiazdeczko" - dopowiadała podczas surfowania po sieci czytając co ciekawego może wyczytać na swój temat. Motywacyjny kopniak jaki otrzymała wręcz natychmiastowo zaczęła przeradzać w długie godziny spędzone w studio, tworząc już kompletnie bez pomysłu ale by tworzyć dla siebie i rozwijać się artystycznie - bawiąc się różnymi gatunkami, dając kompletną swobodę swojej artystycznej wizji i krótkotrwałym, lotnym pomysłom, które towarzyszyły podczas każdego procesu twórczego. Studio, które stało się dla niej domem, powoli też stawało się i więzieniem a tempo prac jakie sobie narzucała kompletnie wybiło ją z rytmu życia prywatnego. Utożsamiła się z życiem androida - chodząc po wyznaczonych ścieżkach i spełniając określone wymagania co też z czasem zaczęło odbijać się na zdrowiu psychicznym dziewczyny. Gdy emocje poczęły opadać a obraz w lustrze się rozjaśnił dopiero poczęła dostrzegać do jakiego stanu doprowadziła siebie swoim pracoholizmem. Podkrążone i zaczerwienione oczy od ilości czasu spędzonego przed ekranami w studiu, nieregularna dieta jak i godziny snu powodujące częste bóle głowy i wręcz nadmierna ilość tabletek przeciwbólowych by jemu zapobiec a do tego nadmiar kofeiny poczęły wyniszczać Judy od środka. Praca, którą kochała zaczęła przybierać formę katorgi, kary, którą odbywała. Na całe szczęście dla dziewczyny, w głównej mierze cierpało jej zdrowe fizyczne, gdyż psychicznie utrzymywała się dobrze co też było czymś co ją zbawiło - odnalazła w sobie odpowiednio dużo siły by zacząć pracę nad sobą. Jej ambitność i pracowitość, którą dopiero co przekładała na coś co kochała, teraz stara się przekładać na coś, co ją uratuje. Juds potrafiła być uparta - i każdy z jej otoczenia mógł bez problemu to o niej powiedzieć. Zaparcie poczęła wdrażać w swoje życie proces zmian, oczyszczenia, wrócenia na odpowiednie tory.

Oczyszczenie nie mogło odbyć się tylko drogą dbania o zdrowie fizyczne, ale również i o psychiczne. Godziny spędzane przed komputerem przerodziły się w godziny researchu na temat zdrowia psychicznego i samej psychiki ludzkiej jak działa i jak należy o nią dbać będąc w miejscu takim jak jest obecnie MOXXXY - czyli na wzniosłej fali swej popularności. Dziewczyna już od jakiegoś czasu zaczęła zmieniać swój styl bytu i z dotychczasowego /życia chwilą/, poczęła bardziej rozważnie podejmować decyzje i badać grunt na którym zamierza postawić krok, stąd w jej dziennym habicie pojawiło się coraz więcej rozmyślań i researchu na...W zasadzie każdy temat. Mimo, iż wiedziała, że ma nad sobą Kane'a oraz ekipę spod 101, którzy na pewno o nią dobrze zadbają to jednakże gdzieś w głębi serca miała świadomość najgorszego scenariusza i chciała czerpać jak najwięcej wiedzy trafiając do kompletnie nowego środowiska, otwierając kompletnie nowy rozdział w swoim życiu... Jak też się okazało jakiś czas później - Dość słusznie...

 

 

cJRKR7g.png

LIFE.DEATH.REPEAT


Swobodna, twórcza zabawa w ścianach studia poczęła przeradzać się w kompletnie nowy image MOXXXY. Artystka postąpiła zgodnie z zapowiedziami, chcąc stworzyć coś kompletnie świeżego, innego niż Cyberpunk starając utrzymać swój przyciągający i unikalny styl. Nie było to łatwym zadaniem, dla kogoś kto bardzo mocno zżył się ze stylem, który reprezentował i za który pokochało go to miasto. Eksperymenty i przemyślenia doprowadziły Judy do konkluzji - to właśnie to jak bardzo zżyła się z Cyberpunkiem było efektem tego jak dobrze oddała ten klimat w swojej twórczości i jak dobry image wokół siebie stworzyła. I to również była wysoka poprzeczka do przeskoczenia wykonując kolejny krok w przód w swoim rozwoju. Lecz kto powiedział, że to będzie coś prostego...?

Dziesiątki godzin poświęcone na składanie różnych brzmień, setki myśli, które przeleciały przez głowę dziewczyny podczas rozmyślań o tym co następne chce dać ludziom i ogromna playlista, która miała być źródłem inspiracji i szukania /nowego ja/ finalnie zaczęły kiełkować w pierwsze decyzje i pierwsze demówki na studyjnym dysku. Juds doskonale wiedziała, że jej styl jest inny, wyróżniający się, więc zaczęła i od zmian w sobie. Zdecydowała się pozostawić jednak cząstkę tej poprzedniej otoczki, która też była i częścią samej dziewczyny. Dotychczasowe teachwearowe ubrania, które były częścią jej nie tylko codziennego fitu ale i scenicznych setów zawisły w szafie. Cel dziewczyny padł na bardziej baggy clothes by wyrazić swobodę siebie, zaś scenicznie postawiła na coś kompletnie odmiennego - skórzany styl i krawat. Zarówno doborem ubrań jak i brzmieniami stara się w kreatywny sposób stworzyć obraz tego, co najbardziej ostatnio zapadło jej w głowę. Słowa "Dziewczyno, HINPOTYZUJESZ swoją muzyką..." wypowiedziane przez CEO LE Foundation na tyle mocno zapadły w świadomość MOXXXY, że to postawiła na swój cel. Zahipnotyzować słuchaczy. W mrocznym, zupełnie odmiennym od dotychczasowego, Cyberpunkowego stylu. A mając już obrany cel zaczął się proces produkcyjny pierwszych dzieł.

Życie i śmierć... Temat wszechobecny lecz na tyle obszerny, że padł na celownik dziewczyny by opisać go w "swoim stylu". W towarzystwie kompletnie nowych, odmiennych brzmień i linii melodyjnej a do tego stylu wizualnym powstało LIFE.DEATH.REPEAT czyli pierwszy głos od wiralowej artystki po sukcesie CYBERPSYCHXSIS. Singiel, który mimo, iż nie był mocno promowany i został w zasadzie wypuszczony bez większych planów został przyjęty dość przychylnie i ciepło przez odbiorców MOXXXY - bo to właśnie był jej pierwszorzędny target. Singiel miał być niczym więcej jak posmakiem tego, jaki kierunek obrała mała Juds i czego mogą spodziewać się dalej obserwujący jej twórczość.

 

 

h7yeQvP.png

Shine bright, little rockstar...

 

Wzrost popularności oczywiście nie obszedł się bez uwagi lokalnych mediów. MOXXXY wzbudziła wokół siebie na tyle dużo głosów, że nie tylko poczęto pisać jej temat oraz jej twórczości dedykowane artykuły ale również i otrzymała zaproszenia na swoje pierwsze wywiady. Pierwsze koty za płoty - czyli hasło, które dziewczyna powtarzała pod nosem, idąc na swoje pierwsze /rozmowy/. Juds miała okazję zostać honorowym, ostatnim gościem podcastu Miscreated, tworzonego przez dziewczynę, z którą poznała się kompletnym przypadkiem i z którą miała już kilka wspólnych przygód - zarówno na kanale Aishy jak i w studiu będąc producentką utworów początkującej wokalistki. Podcast okazał się być w pewnym sensie ogromnym odciążeniem dla dziewczyny. Dotychczasowo mając jedyny kontakt z odbiorcami za pomocą swoich social mediów czy podczas spotkań na wydarzeniach gdzie występowała, podcast stał się platformą za pomocą której z radością mogła opowiedzieć coś więcej o sobie. Pytania Aishy wyraźnie dobrze trafiały by przedstawić słuchaczom MOXXXY od kompletnie innej strony, niż tej, którą mogli poznać dotychczas a sama artystka nie szczędziła słów, z ogromną satysfakcją rozwijając się na tematy swoich zainteresowań, jak w ogóle dotarła do miejsca w którym jest obecnie i jakie cele jej, jako osobie prywatnej, przyświecają. Cały podcast okazał się być świetną gratką dla odbiorców by lepiej poznać swoją idolkę i nawet móc złączyć się z nią swoimi zainteresowania - gdyż sama Juds określiła się mianem nie tylko muzycznego freaka ale i również /małym nerdem/, który lubi zabić czas przy konsoli bądź filmie albo serialu.

Podcast Aishy jak się okazało nie był jedynym punktem do odhaczenia na liście medialnych pogawędek dla Judy, gdyż jak się okazało dwa dni po samym podcaście - otrzymała ona zaproszenie na wywiad do jednego z bardziej rozpoznawalnych i szanowanych radiostacji w Los Santos - Self Radio. Juds poczuła pewnego rodzaju pewność siebie i myślala, że przezwyciężyła lęk przed takimi publicznymi występami poprzez wizytę na podcascie Miscreated lecz w momencie, gdy zawitała do studia radiostacji,  rozsiadła się przed kamerami i obejrzała w pełni profesionalnie przygotowane studio, było to zupełnie czymś innym. Sam fakt tremy przed wywiadem dał się poznać w artystce z początkiem wywiadu lecz wraz z jego przebiegiem dziewczyna kompletnie się rozluźniła, rozpowiadając się obszernie na tematy swojej twórczości, zarówno tej dotychczasowej jak i tej, którą dopiero tworzy i którą ma zamiar raz kolejny zachwycić nie tylko słuchaczy ale i całe Los Santos. W tym wszystkim, mimo ogromnego zastrzyku popularności jaki zyskała, od młodej dziewczyny wręcz biła przysłowiowa "normalność" a sława i pieniądze ani trochę nie gubiły jej obrazu jaki wokół siebie stworzyła. 

 

 

 

mclsvBM.png
Bad news, baby girl...

 

Słońce prędzej czy później zniknie - ustąpi miejsca księżycowi bądź też zostanie zakryte przez deszczowe chmury. Tak też i szczęśliwa passa Judy w końcu została zachwiana. Ilość pozytywnych rzeczy jakie się wydarzyła była wręcz przytłaczająca lecz to co dopiero zaczęło następować najbardziej przytłoczyło dziewczynę. Z każdym kolejnym dniem, który spędzała w nowym środowisku zamieniającym się w jej nowe miejsce w życiu poczęła poznawać kolejne osoby, budując nowe relacje i znajomości. I choć zdawało się małej Juds, że dotarła do bram nieba i zasmakowała w szczęściu, ostatnie dwa tygodnie były dla niej jak lot w dół po utracie skrzydeł, które tak szeroko rozwinęła i wzniosła się na nich ponad chmury. Całość na tyle mocno zaczęła odbijać się na stanie psychicznym dziewczyny, że lęk i strach ponownie zagościły w jej codziennym życiu. Jak do jeszcze niedawna bała się stawiać dalsze kroki na tej ścieżce, tak teraz obawia się, że każdy kolejny może być jak wdepnięcie w pułapkę bądź zapadnięcie się w dziurę. Pierwszą z informacji jaka uderzzyła jak grom z nieba w Judy była informacja o postrzeleniu Jill Skjeggestad i jej walce o życie. Strach ma wielkie oczy, a jeszcze większe gdy wpatruje się prosto w śmierć. Wszystko wydarzyło się na kilka dni po tym gdy dotychczas luźna relacja między dziewczynami doprowadziła do głębszej rozmowy i budowaniu zrozumienia i zaufania wobec siebie nawzajem. Sama nawet nie potrafiła sobie odpowiedzieć dlaczego to wydarzenie nią tak mocno wstrząsnęło - czy było to spowodowane tym jak niektóre media (Celebrity Preview) potraktowały to wydarzenie robiąc sobie przysłowiową "wyżerkę" z ludzkiej tragedii czy wizja śmierci, która może czekać każdego dnia za rogiem tak mocno weszły w jej świadomość.

Minęły dwa dni - wiedząc, że stan Jill jest stabilny i przeżyła zaczęła oddychać z ulgą. I gdy już wydawało jej się, że to tylko jednorazowy przypadek, jedno małe potknięcie na drodze, którą przemierza, kolejna informacja przeszyła jej ciałem jak piorun. Gdy Judy usłyszała o aresztowaniu i wyroku dla swojego managera, poczuła jak grunt osuwa jej się spod nóg. Osoba, której nie tylko zaufała i powierzyła swoją przyszłość, ale która sprawiła, że zaczęła czuć się bardziej pewniej i swobodniej w nowym otoczeniu została wręcz "wyrwana" z jej życia. Wstrząs jaki odczuła sprawił, że dziewczyna w kompletnym chaosie emocjonalnym odcięła się od życia na kilka dni. Panika, strach, niewiedza, zagubienie - to tylko część z uczuć z jakimi dziewczyna biła się w głowie, nie wiedząc tak naprawdę co dalej powinna począć. Nieświadoma czy powinna wypuścić jakikolwiek statement publiczny i czy powinna zerwać kontrakt z managerem przeżywała długie wieczory myśląc co powinna zrobić w tej sytuacji. Uciec? Poprosić o pomoc? Ale kogo... Same fałszywe twarze dookoła. Jeden, wielki, pierdolony wyścig szczurów...

Czas płynął a MOXXXY mimo zdecydowanie gorszego okresu i stanu psychicznego postanowiła postawić na pracę jako coś co odetnie ją od myśli, pozwoli jej opanować cały mętlik jaki miała w głowie i przyniesie jej odpowiedzi. Lecz jak się potem okazało - praca również stała się dla niej przekleństwem, a to wszystko przez tory jakie obrała relacja artystki z jedną z głównych managerek 101 Records - Nannie Larocque. Odczuwając ogromną presję z jej strony nie dała rady wytrzymać bagażu emocjonalnego jaki teraz dźwigała i pod jego wpływem wypowiedziała kilka gorzkich słów w kierunku managerki, zarzucając jej brak interesowności w rozwoju jej podopiecznych spod szyldu a interesując się bardziej targetami, które obiera spoza wytwórni wierząc w nich. Gorzkie słowa spotkały się z dość bolesną szpilką w kierunku artystki, której managerka wytknęła spoufalanie się z kryminalistą. Od tamtej pory relacja kobiet pozostała burzliwa a praca w studiu i same wizyty w wytwórni były dla Judy jak kolejne ciernie wbijane w jej skórę.

Niezmienna przez te wszystkie wydarzenia jednak pozostała determinacja dziewczyny. Wyraźne przemęczenie jak i kompletny chaos emocjonalny jaki w sobie nosiła miały swój wybuch podczas spotkania z ekipą prowadzoną przez swojego managera spod szyldu KANEISM MOVEMENT. Podczas rozmów z jedną z młodszych managerek Kane'a, Judy mocno emocjonalnie podchodziła do tematu swojego managera chcąc poznać prawdę - prosto z jego ust. Widząc pośród siebie jeszcze osoby takie jak Alya Baldwin czy Teagan Thorne, które również mocno zawiodły się na kontrowersyjnym managerze poczuła pewnego rodzaju więź z nimi. Jedziemy na tym samym wózku...

Judy nie wiedziała co powinna zrobić dalej. Kolejne nerwy, kolejne cięzkie noce, kolejne proszki na uspokojenie jakie brała - Lecz zero odpowiedzi i wizji co dalej. Wiedziała, że musi zrobić jedno - dostać sie do Kane Saleh i odbyć z nim poważną rozmowę...


TO BE CONTINUED

 


- Pierwsze ruchy po sukcesie CYBERPSYCHXSIS i ukazanie nowego kierunku - czyli premiera LIFE.DEATH.REPEAT
- Odpowiadała za produkcje utworu 2022 Aishy Huxley oraz dwóch innych utworów, które będą częścią jeszcze nieogłoszonego projektu LE Foundation
- Zaliczyła swój pierwszy występ w 2023 roku - otworzyła go występując w Neon Sky Club i przedstawiając swój nowy styl
- Wzięła udział w 10 odcinku podcastu Miscreated autorstwa Aishy Huxley
- Udzieliła wywiadu dla radiostacji Self Radio
- Ogromna burza medialna wokół aresztowania i wyroku więzienia dla managera artystki - Kane Saleh
- Singiel LIFE.DEATH.REPEAT notuje pierwsze miejsce w rankingu NORM100 za styczeń 2023
- Wzmianki medialne: 12345

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

(Tym razem, póki co, bez książki bo zbyt napięty grafik i zbyt mało czasu, ale wkrótce zapewne zedytuje ten post i będzie kontynuacja stylu. Póki co poniżej ostatnie pół roku gdzie większość była nieaktywna z powodu prowadzenia projektu ULSA)



- Trzykrotne wystąpienie na charytatywnym albumie Le Foundation - jako producentka utworów Breedlove i Margoth oraz ze swoim singlem "Open your mind"
- Wzięcie udziału w help_orphanage v2 ze swoim utworem "LOST IN TIME"
- Kolaboracja z COMBO i stworzenie utworu "FLOW PUNCH"
- Stworzenie remixu jednej z zyskujących popularność artystek metalowych - Jill Skjeggestad
- Kompletne zmniejszenie aktywności w social mediach na dłuższy okres czasu co zawsze wiązało się w jej przypadku z pracami nad nowym projektem. O samym projekcie zaczęła stopniowo informować wraz z kolejnymi wydarzeniami
- Dołączenie do platformy PulsePlay
Statement odnośnie dram wokół 101 Records i HM Larocque w którym staje w obronie siebie i innych artystów spod szyldu 101
Zapowiedzi a następnie premiera singla FORGOTTEN CAUSE, który ma być teaserem jednego z największych projektów w życiu artystki 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

rJpoaDW.png
START THE CULT WITH ME - CULT OF THE MOXXXES

 

Czas stał się czymś co nieistnieje. Mijały minuty, godziny, dni a prace jakby nie dobiegały końca. Kilka wyświetlaczy rzucało oczom różne okna, programy czy filmiki. Tak właśnie wyglądała codzienność Judy w studiu 101 Records. Miejsce, które było dla niej azylem jednocześnie stawało się więzieniem a wysokie ambicje, choć z pozoru rzecz, która doprowadza ludzi do osiągania największych osiągnięć, tutaj jakby zamieniły się w stalowe kajdany trzymające dziewczynę w jednym miejscu. Projekt, który tworzyła artystka był największym z jakim miała dotychczas doczynienia - zarówno pod względem artystycznym jak i technicznym. Wysoko postawiona poprzeczka zdawała się nieosiągalna a motywacja jakby z każdym dniem znikała w eter. Pasja, która stała się zawodem powoli zamieniała się w syzyfową pracę gdy kolejne ścieżki audio znikały po wciśnięciu jednego klawisza a puste puszki po energetykach dosłownie zasypywały drewniany blat stołu. Czas przestał istnieć. Wygodna kanapa w studiu czy nieliczne udane próby dostania się do własnego apartamentu by spocząć na łóżku były jak wybawienie. Te kilka godzin regeneracji, które mijały szybciej niż myślała i powrót po zatłoczonych ulicach Los Santos do wieżowca przy Las Lagunas Blvd. Choć motywacje i chęci znikały z każdym dniem to upór dziewczyny nie pozwalał jej odpuścić - wiedziała, że musi dostarczyć to co obiecała swoim słuchaczom, zarządowi wytwórni i przede wszystkim samej sobie. CYBERPSYCHXSIS podbiło playlisty na portalach streamingowych a więc kolejny projekt musiał już kompletnie podbić miasto. Dziewczyna miała świadomość, że narzuca sobie bardzo ogromny cel do zdobycia i wiedziała z czym się to będzie wiązało. Pierwsze efekty już zaczęły się objawiać. Lecz mimo tych negatywnych i stresujących przeszkód, z którymi Judy musiała się zmierzyć, pojawiły się również i pozytywne. Projekt nie mógł wyjść bez innowacji i powiewu świeżości, lecz co jeszcze zrobić prócz kompletnej zmiany brzmień z typowo mocnych i mrocznych klimatów by dalej utrzymać swój klimat? Tak - współpraca z innymi artystami. To nie tylko dodatkowe zasięgi generowane z każdego nazwiska ale również wyzwanie by połączyć dwa różne, czasami mocno odmienne od siebie style w jeden. Działania managementu oraz renoma jaką zdobyła Judy pozwoliła zasilić listę uczestniczących wokali na swojej trackliście o kilka mocnych nazwisk w Los Santos - jak chociażby Asami Kiyoko czy też Wayne Breedlove. Współpraca zarówno z bardziej znanymi i doświadczonymi artystami jak i tymi, którzy są znani głównie w podziemiu przyniosła dziewczynie zastrzyk nowych doświadczeń, które przełożyła w swoje muzyczne umiejętności. To nie tylko doświadczenie ale i nowe znajomości na lokalnej scenie, które wiązały się z nowymi furtkami, które się przed nią otwierały.

Po miesiącach prac zarówno w studiu jak i w biurze wytwórni, dopinając na ostatni guzik wszystkie elementy układani począwszy od głównego dania w postaci obszernej playlisty aż 36 utworów a kończąc na całej marketingowej checkliście, projekt MOXXXY w końcu został gotowy i już wkrótce całe Los Santos przyłączy się do jej kultu - kultu Moxxxes.

 

 

qFibPSP9ncu417z73zYE_11_510d9d6af7b6242d9a30f34e448db60b_image.png

IT'S SHOWTIME

 

Gdy COTM zaczął podbijać portale streamingowe nastał etap live performance. Tuż po premierze pojawiła się pierwsza okazja by przedstawić światu i obejrzeć na własne oczy jak każdy bawi się do nowej muzyki dziewczyny - Alterdrome Music Festival. Trzydniowy festiwal, na którym wystąpiły mocne nazwiska z muzycznej sceny Los Santos - Memphis6, Breedlove, Chase Love czy Soul Evisceration. Lineup pełny gwiazd a wśród nich pojawiła się również Judy, dostając możliwość występu ostatniego dnia jako jeden z headlinerów wydarzenia. To nie tylko duży zaszczyt dla artystki ale i również ogromna radość by móc zagrać przed festiwalową publiką co dla niektórych jest marzeniem. Dla samej Judy to również było marzeniem do spełnienia, które w końcu stało się rzeczywistością. Alterdrome zebrał pozytywne opinie a sociale zaczęły zalewać urywki z występów artystów.

Jeden występ to jednak było za mało. Takiej okazji nie można było zmarnować, zwłaszcza patrząc na rozmiary projektu jaki Judy "dowiozła". Dlatego jeszcze przed występem toczone były rozmowy z przedstawicielami, uzgadniane terminy a na papierze powstawała trasa koncertowa. Kult nie tylko przejął Los Santos, lecz i cały stan San Andreas. Dwutygodniowa trasa po większych miastach tego stanu rozpromowała twórczość artystki i przysporzyła jej nowych fanów, z którymi, jak to Judy, ochoczo wchodziła w interakcje w trakcie jak i po swoich występach. Trasa, choć miała promować krążek Moxxxy, stała się jednak przy ostatnich występach małym flashbackiem do tego za co ją każdy pokazał - czyli jej zamiłowania i całej otoczki jaką tworzyła w swojej muzyce i w swoich performance wokół uniwersum Cyberpunk. Choć Cult of the Moxxxes był totalną odskocznią od cyberpunkowych klimatów Mox, tak jednak dziewczyna nie potrafiła się wyrwać i wiedziała, że dodanie takowego smaczka będzie bardzo dobrym elementem show.

Dwutygodniowy muzyczny trip po stanie San Andreas i cała promocja krążka jak zaczęła się w Los Santos - tak i w Los Santos dobiegła końca wraz z ostatnim występem na trasie w Vampire's Club. Jako zwieńczenie Judy postanowiła obecnym zdradzić co nieco dlaczego powróciła podczas występów do swoich cyberpunkowych klimatów, wskazując, że ma w zanadrzu chęć stworzenia czegoś w tych klimatach jako dodatek do całej otoczki fabularno-muzyczno-wizualnej jaką stworzyła wokół Cult of the Moxxxes. 

I choć owy dodatek jeszcze nie ujrzał światła dziennego, a Juds podsycała podczas kolejnych występów na 101 Charity Run, tak zdradziła jak dotychczas tylko jeden element układani, grając ekskluzywnie niewypuszczony jeszcze singiel podczas wydarzenia VCSO 2023. Unreleased w pewnym stopniu mógł być zaskoczeniem, gdy słuchacze na wydarzeniu czy słuchający drobny leak na social mediach usłyszeli nieznany dotąd wokal - tak Ci najbardziej zagorzali fani podziemnej sceny punk rock zdołali połączyć kropki i wskazać, że za wokale odpowiedzialna jest Ruby Cooper - gitarzystka, która zyskała popularność poprzez grę u boku topowej gwiazdy rockowej sceny Los Santos, Raven Lockheart

 

I'm sorry...

 

oG90TaF.pngPamiętasz swoje pieprzone szczęście? Zawsze, gdy zaczyna się układać, musi wydarzyć się coś co wzbudzi trzęsienie ziemi. Coś, co rozpieprzy wszystko to co zdobyłaś, zbudowałaś i o co walczyłaś. Pierdolone, kurwa, ying-yang, które zawsze ściągnie Cię na dno. Ale to nie pierwszy raz jak upadasz. Nie pierwszy raz jak wszystko zaczyna się pierdolić. Zawsze potrafiłaś się podnieść, otrzepać i iść dalej. Zawsze wychodziłaś na prostą. Nie poddam się...

Dotyk gumowego guzika, który wydał z siebie charakterystyczne stłumione kliknięcie. Przebudzony cyfrowy wyświetlacz telefonu zaczął razić w oczy, które kompletnie utonęły w ciemności pomieszczenia. Na kolorowej tapecie oczom ukazał się zegarek. 3:21AM. Zaklnęła przewracając się na plecy z głębokim westchnieniem. Nie była w stanie zliczyć, która to już z rzędu niespokojna noc kradnąca odpoczynek. Minęły już prawie dwa tygodnie od śmierci Baby Ray i Blake Rawlings. Świat jakby już zapomniał - jak prawie każdą dramę czy tragiczną sytuacje, która miała miejsce w mieście aniołków. Zwykła kolej rzeczy. Chwilowe zatrzymanie pogoni i powrót do rzeczywistości. Dla niektórych czysta statystyka. Pośpiech i gonitwa przesłaniają oczy ludzi na rzeczy ważne i ważniejsze. Jedni niedostrzegają płaczu i krzywd bliskich, jeszcze inni wybierają własną karierę i zielone banknoty ponad szczęście rodziny. Dlatego artyści tak często chwytają się smutnych motywów by w chwili gdy rozpoczyna się pitstop podczas wyścigu zwrócić ludziom uwagę i przypomnieć im o tym co czyni z nich ludzki byt - emocje. 

Mozolnie podnosząc przemęczone ciało wstała, udając się w kierunku łazienki. Mimo ciemności doskonale znała każdy centymetr budynku po którym podróżowała. Spędziła w nim całe swoje dzieciństwo. Przepalająca się żarówka była z jednej strony zbawieniem dla jeszcze zaspanych oczu, z drugiej drażniła bodźce i przywracała o ból głowy. Podkrążone oczy i rozczochrane włosy sprawiały, że wyglądała jakby nie spała ostatnie trzy dni. Judy stała wpatrzona w swoje odbicie lustrzane, w kompletnym bezruchu, jakby próbowała ujrzeć w nim odpowiedź na pytanie, które padło w niemej dyskusji odbywające się w jej świadomości. Ciszę przerwał strumień wody. Chłodna ciecz pierw obudziła bodźce w dłoniach, następnie stykając się z twarzą była dla niej jak aloes a jednocześnie zastrzyk adrenaliny rozbudzając nieprzytomną świadomość. Raz jeszcze uniosła wzrok by złapać spojrzeniem świadomości swoje oczy. To chyba wystarczająca pora.

Słońce zaczęło rozświetlać przedmieścia Phoenix, wbijając przez okna domowników i witając nowy dzień. Skyline Ranch po raz kolejny rozpoczynało swoją poranną rutynę, co jakiś czas słychać było pogodne dialogi sąsiadów witających się w drodze do pracy.

Dziękuje, że mogłam wrócić do domu. Wracam do Los Santos. Jeszcze nie skończyłam tego co zaczęłam. Obiecuje, że będę was odwiedzała częściej a nie tylko wtedy, gdy będę potrzebowała uciec od tego pierdolnika. Przepraszam, że tak bez pożegnania ale nie mogłam już dłużej zostać. I pamiętam naszą rozmowę. Dziękuje Ci za wszystko, mamo.

Promienie światła rozpalały czarny asfalt krajowej 10'tki. Dookoła pustka, z przodu jak i z tyłu pojawiały i znikały kolejne pojazdy. Było coś, co cholernie urzekało w podróżach. Krajobrazy przestrzeni wolnych od całego syfu dzisiejszego świata? Swoboda i czas dla samej siebie podczas kilku godzinnej jazdy? Znaki informacyje to pomoc dla kierowcy - ale dla świadomości to malutkie igły, które coraz to głębiej wbijają się w skórę. Joshua Tree National Park za 3 mile w prawo. Palm Desert za 6 mil. Każda mila coraz bardziej zbliżała ją do miejsca, które jeszcze do niedawna było dla niej spełnieniem marzeń a dziś, po ostatnich wydarzeniach, stało się piekłem. Ciągle w głowie wierzyła, że gdy wróci to z uśmiechem wkroczy do budynku przy Las Lagunas Boulevard a na miejscu powita ją ta sama ekipa co zawsze. Wierzyła, że znowu zatonie w studiu w swojej twórczej pasji, która tradycyjnie będzie jej regularnie przerywana przez kolejne osoby z ekipy studyjnej czy samych artystów. 

Lecz to niestety nie wróci. Nie wiedziała co dalej. Ale wiedziała, że musi wrócić. Wiedziała, że nie może uciekać i musi się zmierzyć z nowymi wyzwaniami...

 

 


- (zaległe z poprzedniego posta) Produkcja debiutanckiego krążka Aishy Huxley - hostage,
- Judy stanęła za produkcją mocno promowanego krążka Asami Kiyoko - PHOENIX,
- Wypuszczenie kolejnego singla, SPARK OF HOPE, w kolaboracji z Asami Kiyoko i oficjalna zapowiedź nowego projektu dziewczyny, albumu CULT OF THE MOXXXES
- Singiel DARKNESS w kolaboracji z Breedlove, który był trzecim singlem promującym CULT OF THE MOXXXES,
- Premiera debiutanckiego LP MOXXXY, CULT OF THE MOXXXES które ugościło wiele znanych person z lokalnej sceny muzycznej Los Santos - Asami Kiyoko, Breedlove, Conan Finch, Jack Wesker z zespołu Social Therapy, Aisha Huxley, Heat, Margoth,
- Występ podczas festiwalu Alterdrome Music Festival, gdzie MOXXXY była jednym z headlinerów wydarzenia,
- Wywiady dla stacji muzycznych oraz Daily Globe podczas samego festiwalu,
- Trasa koncertowa po stanie San Andreas i ostatnie show w Los Santos, w Vampire Club,
- Występy na wydarzeniach 101 Charity Run oraz VCSO,
- Śmierć CEO 101 Records, Blake Rawlings a następnie Baby Ray - Po tych dwóch wydarzeniach artystka kompletnie zniknęła z sieci jak i samego miasta, stając się nieosiągalną dla każdego,
- Upadek i zamknięcie 101 Records, MOXXXY traci wytwórnię oraz management.

 

Edytowane przez thaZu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

**Cult of the Moxxxes, które miało swoją premierę na początku lipca br. przyciągnęło do artystki większe niż uprzednio grono fanów. Sama oprawa graficzna, jaką zaprezentowano przy utworach wzbudziła ekscytację wielu z nich, przez co masowo zaczęto otwierać profile i grupy nawiązujące do nazwy samego albumu, tworząc pewnego rodzaju ruch czy fanclub. Pośród kolaborujących artystów przewinęło się sporo nazwisk, które dawno wypadły z kręgu show-biz lub dawno o nich nie mówiono. W dodatku eksperymentowanie muzyką przez Moxxxy to coś, z czego dziewczyna stała się __rozpoznawalna__w San Ann. Jej ostatnie zniknięcie nie było dla nikogo dziwne, zwłaszcza, że dziewczyna była mocno związana z upadłą już wytwórnią 101 Records. Szum wywołany śmiercią CEO, a później morderstwem jego podopiecznego wstrząsnęło nie tylko fanami Judy Roux, ale i mieszkańcami Los Santos. Wielokrotnie fani próbowali nawiązać kontakt z producentką, jednak bezskutecznie. W końcu, kiedy w sieci, a dokładniej w Atomic, pojawiły się zdjęcia Moxxxy - obserwujący utworzyli hasztag nawiązujący do jednego z ostatnich wydań kobiety, #SparkOfHope, w którym pojawiła się również Asami Kiyoko.**

Narracja zaległa, uzupełniająca, awansująca.

Sava, thaZu i blacksugar lubią to
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Tj4hMLp.jpgA place where all the fallen angels lie...

 

Rażące światła atakujące z każdej strony, przebijające mrok nocy i budzące wszystko do życia. 
Pieprzone miasto aniołów. Uśmiechała się do samej siebie stojąc na skrzyżowaniu Las Lagunas Boulevard w oczekiwaniu na zielone światło. Krople deszczu z lekkim echem obijały się o szyby i karoserię pojazdu. 
Znowu w tym samym miejscu, znowu na tych samych śmiechach - te słowa niczym mantra zataczały koło w głowie dziewczyny gdy mijała kolejne mile asfaltowych dróg miasta zbliżając się do celu. Spokojna melodia wydobywająca się z głośników skutecznie zagłuszała dźwięki żyjącej stolicy San Andreas. Jedna z nielicznych dróg zdrowego ratunku swojej psychiki, która była już na skraju. Urok osób o artystycznej duszy, którzy potrafią dojrzeć w prostych rzeczach więcej niż przeciętna osoba. 
Melodyjny trans przerwał charakterystyczny skowyt mechanizmów otwierających bramę. Obszerne, podziemne pomieszczenie wydawało się być martwe lecz każdy stojący samochód stojący na miejscu symbolizował jedną duszę, która gdzieś tu się znajdowała. Ryk silnika uniósł się echem gdy zmierzała wzdłuż wyznaczonej ścieżki aż do swojego miejsca parkingowego.
Pusty huk uniósł się i zgasł gdy drzwi zamknęły się tuż przed dziewczyną. Winda ruszyła, prowadząc na 34 piętro. Kiedyś życie na tak wysokim piętrze wydawało jej się jak sen nie do spełnienia - dziś było ubitą ścieżką, którą wędrowała każdego dnia. Panorama miasta nocą wciąż zachwycała wzrok, lecz obecny stan nie pozwalał jej dostrzec w niej nic z tych rzeczy, które widziała w tych widokach zawsze. Choć wróciła do swojego własnego domu to czuła się w nim jak obca osoba. Wydarzenia ostatnich tygodni przeszły niczym tornado, rujnując wszystko na swojej drodze. Ciszę na korytarzu przerwał cichy brzdęk mechanizmu otwierającego zamek. Raz. Drugi. Drugie gniazdo i ponownie - jeden cykl, drugi cykl. A następnie krótka cisza, którą przerwał delikatny huk zamykających się drzwi.
Weszła wgłąb lustrując wnętrze - wszystko na swoim miejscu, jak w momencie gdy wyjeżdżała. Ugięła nogi w kolanach ostrożnie odstawiając klatkę na ziemię i otwierając drzwi. W milczeniu odeszła dalej, pozwalając kotu swobodnie wyjść z tymczasowego więzienia i ponownie zagościć w miejscu, które doskonale poznał przez ostatnie miesiące. Czworonóg powolnie, z nutą niepewności, zaczął stawiać łapy na chłodnej posadzce podłogi wynurzając swoje ciało. Finezja niepewności została jednak przerwana a kot zamarł, unosząc pysk. Torba, którą niosła Judy, padła na ziemię a sama dziewczyna opadła na sofę ciężko wzdychając. Ponownie zapanowała cisza. Subtelne kroki zwierzęcia nawet na chwilę nie przebiły tej melodii. Zielone oczy niemo wpatrywały się w spływające po wielkiej szybie krople deszczu. Błoga cisza choć panowała z zewnątrz, to wewnątrz Judy ponownie rodził się chaos a głosy żwawo zadawały kolejne pytania, sugestie, groźby. Wśród tej dzikiej dyskusji jedno pytanie zdawało się powtarzać w nieskończoność - "Co dalej?". 
Do tańca kropel deszczu doszła jeszcze jedna - powolnie spływająca po delikatnej skórze policzka dziewczyny. Czuła jak jej eterniczna dusza jest wręcz rozrywana, każdy kolejny głos wydawał się jak kolejna para dłoni, która ją chwyta i ciągnie w nieznane. Każda w innym kierunku.
Dziesiątki pytań bez odpowiedzi. Dziesiątki wyrzutów, rozrywających na strzępy ostatki świadomości, która trzymała resztkami sił poczucie własnej wartości. Nieme krzyki odbijające się echem w głowie, niszczące porządek i uniemożliwiające jakiekolwiek skupienie.
Gwałtownie sięgnęła drżącą dłonią do kieszeni. Półmrok przebiło jasne światło wyświetlacza. Nie chciała do tego wracać lecz czuła, że to jedyne rozwiązanie. Palec sunął po szkle, przewijając listę kontaktów. To jedyna opcja by z tego wyjść. Nacisnęła połączenie. Ciszę przerwał dźwięk sygnału.

Promienie wschodzącego słońca bezwstydnie zaczęły przebijać się między wieżowcami, wpadając wprost do apartamentu i budząc w nim życie. Rażące światło wybudziło ją ze snu. Choć przemęczony organizm prosił o jeszcze odrobinę snu, dźwięk alarmu był jasnym sygnałem, że pora rozpocząć kolejny dzień. Mozolnie uniosła delikatny materiał poszewki wyłaniając ciało.
Minęło już kilka tygodni od czasu jak wróciła do miasta aniołów. Choć wydawałoby to się niewiele dla samej Judy ten czas ciągnął się nieubłagalnie długo. Początkowy chaos i niemoc zaczęły zanikać, medykacja pomogła jej zacząć stawiać bardziej pewne kroki ku poprawie. Powolnie stąpając po stopniach schodów od razu skierowała się do kuchni na swoją poranną rutynę - szklanka wody, rozciąganie i chwila medytacji, łazienka a na zakończenie śniadanie i poranna dawka leków i suplementów.
Gdzieś w otchłani ponownie karciła się, że zaczyna działać schematycznie niczym maszyna lecz odbudowana świadomość z powodzeniem odbijała te myśli prowadząc dziewczynę na drogę ku poprawie samej siebie.
Usiadła na sofę a na jej twarzy ponownie zawitał uśmiech. Subtelny lecz szczery, podkreślony delikatnym promieniem słońca, który niczym probówka aplikował przez skórę energię w ciało dziewczyny. Choć wyszła z tłumu dawno temu i ruszyła przez życie własną ścieżką, odbijając od schematycznego żywota i pracy 9-5, to jednak niektórych aspektów dwudziestego pierwszego wieku nie była w stanie uniknąć i została przez nie pochłonięta. Laptop stał się stałym przyjacielem przy śniadaniach. Póki co odpuszczała sobie strony stricte informacyjne nie chcąc jeszcze pochłaniać tego całego szamba przez swoją świadomość. Powolnie zajadała się musli z owocami przeglądając social media.
Choć z tymi żyła w podręcznikowym love-hate relationship, to przez ostatni czas były dla niej niczym aloes na rany. Nie ze względu na fakt i możliwość odmóżdżenia się - a przez hashtag, który regularnie pojawiał się jej na feed. #Sparkofhope. Chłonęła niczym gąbka każdy post, czytając masę ciepłych słów od tak naprawdę nieznajomych ludzi. Niejeden sprawił, że jej zielone oczy się zaszkliły podczas czytania, niejeden wywołał u niej uśmiech, niejeden spowodował, że myślami wracała do tych czasów, gdy krążyła przez życie czując się po prostu dobrze.
Ceramiczne naczynie zetknęło się ze szklanym blatem. Uniosła laptopa układając go sobie wygodnie na udach. Zamarła w chwilowym bezruchu. Zaciśnięte wargi i dłonie wyraźnie obrazowały walkę z myślami jaką właśnie odbywała. Milczała przez tyle czasu. Wiedziała, że najwyższa pora dać chociaż mały znak życia. Pokazać, że światełko jeszcze nie zgasło. Powolnie wypuściła powietrze, stopniowo uspokajając chaos. Kilka szybkich ruchów palcem po touchpadzie, kilka kliknięć. Dźwięki budzącego się do życia miasta ucichły a ich miejsce zastąpiła muzyka wydobywająca się z domowego systemu nagłośnienia. W akompaniamencie subtelnej melodii gitary elektrycznej Pixies zagrały schematyczne, membranowe dźwięki klawiatury. Nadeszła pora by wyjść z cienia i dać o sobie znać. Pora naprawdę wrócić do życia.

 

 

FmNHGKE.jpgAnother page, another chapter

 

Zdawała sobie sprawę, że powrót to ponowne zanurzenie się w tym przysłowiowym branżowym bagnie, lecz podświadoma siła pchała ją ku temu. Czuła presję mając świadomość jak wielu na nią czeka, jak wielu pragnie usłyszeć wytwory jej artystycznej kreatywności. Z dozą niechęci zasiadła przed biurkiem i uniosła klapkę laptopa. Przyszła pora ponownie powitać ten świat.
Słońce stopniowo poczęło chować się za horyzontem. Stabilne ujęcie kamery na stopklatce ukazałoby kobiecą posturę krążącą regularnie po pomieszczeniu, miejscami zatrzymującą się na fotelu, wpatrzoną w panoramę miasta przez grube szkło okna. Okazyjnie postura znikałaby z pomieszczenia i wracała niosąc w dłoniach prowiant bądź napoje. Czas płynął a wraz z nim poszukiwanie nowego miejsca przez Judy, które mogłaby nazwać domem. Spośród worka możliwości wyjęła kilka pozycji, które uplasowała na liście potencjalnych kandydatów. Zrządzenie losu, a może jej perfekcjonizm, doprowadził do alfabetycznego posortowania listy. Astaroth zajęło pierwsze miejsce. To był pierwszy zamach rzutką na muzycznej mapie Los Santos.

Donośny a zarazem kojący dźwięk wolnossącego V10 rozbrzmiał po ścianach budynku i rozpyłnął się wzdłuż ulicy i wszystkich uliczek jakie rozciągały się wzdłuż niej. Widok takich samochodów nie dziwił już nikogo w tym mieście, gdzie bieda przeplata się z wyższym standardem życia. Judy wysiadła lustrując betonowego kolosa, jednego z wielu w tym mieście. Doza niepewności i zawahania niezmiennie dyszała nad karkiem budząc w dziewczynie chwilowe zwątpienie. Głęboki wdech, rozluźnienie spiętych mięśni i powolnie ruszyła w kierunku drzwi budynku, w którym znajdowało się studio Astaroth.
Wnętrze budziło zachwyt a zarazem niepokój. Czerwień, która grała główne skrzypce rozlewała się po ceglanych ścianach pomieszczenia budując główny nurt nastroju. Niczym w niszowych parkach rozrywki przy repecji stanęło małe popiersie z głową potwora, które dla osób wrażliwych mogło wzbudzić mały jumpscare. Miejsce miało swój klimat, które budowało od pierwszych kroków i budziło ciekawość jakie jeszcze uroki w sobie skrywa. Niemniej jednak nie na to była teraz pora. Próbowała okiełznać swoje zainteresowanie skupiając uwagę na tym po co tutaj tak naprawdę przyszła - na rozmowie i poznaniu aspektów działnia Astaroth. Dialog z recepcjonistką poszedł płynnie i bez zbędnych problemów, Judy była wręcz zaskoczona w jak luźnym charakterze ta rozmowa przebiegła. Nie spodziewała się oficjalnej biurokracji w miejscu takim jak Astaroth, lecz mimo wszystko długi czas spędzony w szeregach wytwórni spod topowej spółki w Los Santos przyzwyczaił ją do bardziej formalnego języka.
Miała teraz chwilę dla siebie. Czarna skórzana sofa w lobby zapraszała by usiąść i zrelaksować się przed spotkaniem. Skorzystała, wodząc przy okazji swoim ciekawskim spojrzeniem po każdym elemencie wnętrza. Poza typowymi elementami wystroju jak obrazy czy roślinność, korytarze zdobiły pojedyncze elementy rodem z okulstytycznych ołtarzy. Prychnęła pod nosem w rozbawieniu. - Czego mogłam się spodziewać...W końcu to miejsce to dziecko Eelisa i Fehu.

 

 

K7xiYfr.pngShattered glass is our RELIC OF THE PAST

 

Upływ czasu zdawał się podsuwać odpowiedzi na nurtujące od dłuższego czasu pytania. Minęło kilka tygodni od czasu podjęcia współpracy z Astaroth lecz świat o tym jeszcze nie wiedział. Wspólną decyzją Judy i Eelisa było wstrzymać tę informacje na jakiś okres czasu by wraz z nią dać coś więcej niż tylko kilka słów na social mediach. Powrót oznaczał wejście w te szaty, które porzuciła w momencie chwilowej ucieczki. Ucieczki, która nie dawała jej spokoju i drażniła ją w myślach przez cały ten czas. Czuła ogromne wyrzuty sumienia widząc jak wiele internet przez ten czas napisał i jak bardzo próbował ją wesprzeć.

Ciepłe światło rozświetlało pomieszczenie, którego czerwone cegły z jednej strony atakowały obskórnością zaś z drugiej - dawały poczucie bezpieczeństwa i ciepła. To już kolejne studio, w którym miała okazję się zadomowić. Tak jak i pozostałe, te również było wyjątkowe na swój sposób. Domowe zacisze, posmak profesionalizmu w Stronzo czy pełen luksus i przepych jakiego doświadczyła w 101 to zupełnie co innego niż to co czekało na nią w Astaroth - skromna sala, skupiona głównie na swoim zadaniu. Pustki zapełnione sprzętem bądź pojedynczymi elementami dekoracji w postaci obrazów. Sala nagrań, która swoimi rozmiarami mogła bardziej przypominać izolatkę, niż rec room. Wszystko składało się w całość, budując poniekąd klaustrofobiczne odczucie w osobie przebywającej. Sprzęt, na którym miała okazję rozpocząć pracę nie odbiegał zbytnio od tego, na którym pracowała w innych studiach stąd też poziom trudu wejścia w nowe stanowisko pracy był bardzo znikomy a dziewczyna sprawnie zapoznała się ze swoimi nowymi narzędziami.
Dni mijały w dość przyjemnej atmosferze a Astaroth każdego dnia witało dziewczynę z pozytywnym nastrojem i mocną dawką humoru. Ten luz jednak w końcu musiał zostać odstawiony na drugi plan a na pierwszy powrócić te ważniejsze sprawy. Powrót do branży to również i powrót do projektów nad którymi pracowała przed swoją przerwą. Powrót do branży to również powrót do spędzania dłuższych godzin w studiu, szlifując do ostatniej chwili każdy pojedynczy dźwięk by finalny produkt był "idealny" - choć idealność to pojęcie względne, prawda? Niemniej powrót do branży to też i powrót do spędzania czasu z innymi artystami w studiu. Z jednej strony była Asami - dziewczyna, z którą spędziła długie godziny w studiu niejednokrotnie i nie jest to ich pierwsza wspólna praca. Duet ten już nie raz miał okazję zachwycić Los Santos a składnią ich sukcesu są nie tylko ich wizje przekładane na rzeczywistość ale i również fakt jak dobrze się dogadują w studiu podczas całego procesu twórczego. Z drugiej strony - Relics of the Past. Projekt, który był dla samej Judy ważny a przez ostatnie tygodnie i decyzję jakie podjęła w dalszym procesie planistycznym nawet jeszcze ważniejszy. Pierwotny bunt, który chciała odzwierciedlić w swoim utworze przez zbieżność sytuacji jakie wydarzyły się w ostatnich tygodniach i miesiącach nabrał jeszcze głębszego znaczenia i coraz mocniej wypływał wprost z serca dziewczyny. Choć świadomość z tyłu głowy w pewnym stopniu próbowała powstrzymać ją i wprowadzić zmiany w końcowym planie projektu, tak jednak gorycz i żal widząc co się dzieje dookoła coraz mocniej pchały ją ku temu by stworzyć coś zupełnie innego. Coś mniej "tanecznego" ale równie hipnotyzującego. Dzieło, które będzie dojrzałe i nie trafi do każdego odbiorcy lecz do wybranych. Trafi do tych, którzy poczują je doskonale. Swoisty sygnał do zagubionych dusz, które również poczuły się osamotnione w chaosie rzeczywistości. 

rhzxuPs.jpg

Ruby Cooper. Nazwisko, które dla wielu nic nie znaczyło, dla wielu było kompletnie nieznane, ale dla osób, które bardzo interesowały się lokalną sceną tego jednego konkretnego gatunku było nazwiskiem rozpoznawalnym. Miała świadomość, że dobierając taką personę będzie musiała się liczyć z jej typowo rebelianckim i wybuchowym charakterem - lecz o ten charakter właśnie Judy chodziło. Potrzebowała konkretnej i szczerej dawki emocji, mocnego i głośnego rebelianckiego krzyku, który dotrze do tych, którzy dotychczas siedzą cicho walcząc z własnymi demonami. Długie godziny spędzone na researchu wskazywały tylko na to jedno nazwisko, to jedno, które będzie tym czego właśnie potrzebuje do tego dzieła. Jeszcze przed całym zajściem wokół 101 Records miały okazję złapać kontakt, wstępnie porozmawiać na temat projektu Judy. A ich pierwsze spotkanie można opisać jak zetknięcie dwóch różnych i odmiennych światów, gdzie malutkie światełko tliło się między nimi starając się ich naprowadzić na wspólny tor.
Tak jak i jeszcze w dawnym studiu 101 Records, tak i teraz w nowym "domu" Judy, ich praca ruszyła pełną parą. Mając już swoje pierwsze wspólne doświadczenie studyjne za sobą, tym razem dość prędko zasiadły do biurka budząc swoją kreatywną burzę mózgów, która miała za zadanie spiąć te dwa różne światy w jedną całość. Sama Judy była pod ogromnym wrażeniem i wewnętrznie biła się w pierś, że z początku dystansowała się i nie wierzyła w pełny potencjał Ruby. Dziewczyna była swoistym wulkanem pomysłów a dotychczasowa maska typowego "punka-odrzutka" prędko znikała ukazując kompletnie inne barwy, inną osobę, oddaną i radosną z przekształcania wszystkich wizji w magię dźwięków i śpiewu. To właśnie śpiew Ruby najbardziej rzucił się uszy Judy, która postanowiła wycisnąć z niego jak najwięcej to możliwe, włożyć jak najwięcej emocji w ich wspólne dzieła.

Projekt choć wydawał się już być pełny, to w świadomości dziewczyny ciągle drażniły ją myśli, że wciąż tam czegoś brakuje. Kolejne kilka dni mijało a myśl ta nie dawała spokoju, drażniąc i atakując w losowych momentach, wywołując zaniki skupienia nad pracami w studiu. Odpowiedź na nurtującą myśl i pytanie pojawiło się nagle i niespodziewanie, podczas luźnej pogawędki z innymi artystami spod szyldu - a był nią Seth Dagaard.
Seth był osobą, która od początku przygody Judy w Astaroth przewijała się przez języki innych, wspominając o jego nietuzinkowym stylu i kreatywności do kreacji dźwięków oraz zdolności wokalnych. Choć pierwotnie niewiele mieli okazji do dialogu to właśnie praca nad projektem okazała się być momentem, gdy złapali faktyczny dialog. Wizja, którą Judy przedstawiła okazała się być ciekawym eksperymentem dla Setha, który zgodził się podjąć rękawić i dać się "wykorzystać" na rzecz projektu dziewczyny, dokładając do niego cegiełkę od siebie. Wspólnie podczas burzy mózgów zdecydowali się do całości dzieła dorzucić prolog oraz epilog, nadając większej głębi i koloru głównemu motywowi jaki nosił na sobie projekt. Okazało się jednak, że dwie artystyczne dusze, które mają w zwyczaju mocno eksperymentować przy swoich dźwiękach będą miały naprawdę ciężki orzech do zgryzienia by połączyć swoje chaotyczne wizje i kreacje w jedną, spójną całość. Po wielu długich godzinach spędzonych w studiu finalnie jednak udało im się wspólnie stworzyć dwa utwory na rzecz projektu Judy, które zdecydowanie odstawały od głównej całości albumu, ale jednocześnie były idealnym wstępem i zakończenie.

YQXdpum.png

 

 

74low3G.pngThe cult that never fades away...

 

Dotychczasowe tygodnie od powrotu "do życia" mijały dla dziewczyny mocno pracowicie - skakanie między dwoma projektami nad którymi pracowała prawie w pełni pochłaniało jej cały wolny czas. Nabyty z ogromnych ambicji jakie posiadała pracoholizm powodował, że zawsze siedziała do późna nad pracami chcąc by efekt końcowy był jak najlepszy a każdy element był idealnie dopięty do końca. Zbliżający się jednak koniec prac owocował w nieco zwiększonej aktywności Judy na social mediach i tym samym ponownie mogła nadrobić zaległości jakie wydarzyły się na lokalnej scenie podczas jej absencji związanej z pracami nad projektami.
Jedną z rzeczy, która rzuciła się w oko dziewczyny był utwór "HOLLOW" autorstwa początkującej na muzycznej scenie Los Santos artystki H3XE. Singiel na tyle rzucił się i trafił bezpośrednio w gusta Judy, że ta zdecydowała się aktywować pod utworem i zostawić tam po sobie swój znak. Doskonale znając swoją renomę jaką zbudowała przez długie miesiąca, miała świadomość, że ruch ten nie obejdzie się bez echa a sama H3XE na pewno będzie zaskoczona takim ruchem. Nie długo było czekać by dostrzec odpowiedź samej twórczyni utworu co też wkrótce owocowało w gry słowne między dwójką na social mediach. Sama Judy kompletnie nieświadoma, brnąc dalej w ich gry, czuła, że czerpie nie tylko z tego wszystkiego satysfakcje i radość ale również i przypływ motywacji i inspiracji do działania. Czując, że wzrok obserwujących tej wymiany ponownie zawiesił się na niej, obserwując ją jako matkę kultu, który stworzyła, postanowiła ponownie ubrać maskę i wejść w rolę ku ucieszy każdego.
Choć czuła się jako osoba "dominująca" w tej zabawie, stojąca na wyższym piedestale - ten jednak zachwiał się gdy niespodziewanie H3XE opublikowała na swoim kanale remix utworu "RUN" z albumu Cult of the Moxxxes. Ruch, którego Judy kompletnie się niespodziewała nie tylko ją zaskoczył ale i również ucieszył, widząc, że jej własne dzieło padło w ręce innych artystów, którzy postanowili złożyć dźwięki wykreowane przez nią samą we własnej wizji i wersji. Nie tylko w oczach obserwujących początkującej DJ'ki i producentki ale i również w oczach samej Judy remix ten przyjął się bardzo pozytywnie. H3XE kolejnym ruchem zaczęła udowadniać wszystkim na co ją stać i złożyła przed swoją idolką aplikacje do kultu.
Całość ich gier słownych i efekt w postaci wypuszczonego remixu miał swoje zakończenie gdy dziewczyny spotkały się w cztery oczy. Judy mając już najzwyczajniej dość zabaw w social mediach postanowiła zaprosić do bram Astaroth początkującą artystkę by móc nie tylko jej podziękować za niespodziankę w postaci bardzo dobrze stworzonego remixu ale i również móc ją lepiej poznać osobiście. Chciała również dać jej mały prezent od siebie zważywszy na to jak bardzo pozytywnie ją zaskoczyła w ostatnich tygodniach i jak ogromny potencjał w niej dostrzegła. Gdy doszło już do spotkania - Judy przez cały ten czas gubiła swoje skupienie i powagę, niejednokrotnie mimowolnie podśmiechując i uśmiechając się wesoło. Wszystko przez efekt Deja Vu, którego odczuła widząc zestresowaną spotkaniem ze swoją idolką Freye. Widząc tremę, która skutkowała lekkim wycofaniem i niepewnością miała w myślach dawne czasy, gdy sama była w miejscu dziewczyny dopiero rozpoczynając swoją karierę i poznając wszystkich popularniejszych i bardziej wpływowych ludzi z branży w Los Santos. Widok ten nie tylko powodował u Judy uśmiech ale i również rozczulenie. Wiedziała doskonale jak trudnym i grząskim gruntem jest branża co też mimowolnie powodowało macierzyńskie odruchy ze strony dziewczyny w kierunku młodszej stażem rówieśniczki, dzieląc się z nią wieloma radami odnośnie początków, rozwagi przy podejmowaniu decyzji, targetowaniu odbiorców i wielu innych rad, które dla początkujących jak Freya będą mocno niezbędne by w pełni wykorzystać okazję jaka jej się nadarzyła. Prócz rad dla swojej aplikantki do kultu, była tez niespodzianka. W trakcie ich rozmowy i spaceru po budynku Astaroth Records Judy postanowiła zaoferować Freyi małą szansę na kontakt z szerzszą publiką. Możliwość pokazania się przed gronem wiernych kultowi, do którego zdecydowała się dołączyć. Szansą tą była publikacja jej remixu na oficjalnych kanałach Judy. 
Odpowiedź chyba nikogo nie zaskoczyła. Dziewczyna z entuzjazmem przyjęła ofertę a remix wkrótce pojawił się jako oficjalne przywitanie odbiorców Moxxxy przez samą H3XE.

 


  • Artystka znika z życia publicznego po brutalnych morderstwach osób związanych z 101 Records,
  • ATOMIC: Co się dzieje z MOXXXY?,
  • Powstanie hashtagu #sparkofhope, wsparcie artystki płynące od fanów i osób z branży,
  • Pierwszy kontakt z obserwującymi - obszerny post na social mediach kilka tygodni po tragicznych wydarzeniach,
  • MOXXXY dołącza do Astaroth Records,
  • Pierwszy singiel po dłuższej ciszy i nieobecności - '(dis)connected'. Pierwsze zapowiedzi nowego projektu,
  • Powrót na scenę Los Santos - Występ i przeprowadzenie "Haunted House" w The Vault,
  • MOXXXY unikała dotychczas wypowiedzi na temat makabrycznych wydarzeń jakie rozgrywały się na przestrzeni ostatnich miesięcy w Los Santos. Finalnie jednak zdecydowała się opublikować wpis ze swoimi przemyśleniami na ten temat po morderstwie Tayli Cruz oraz Alexander Hawkings,
  • Gry słowne za pośrednictwem portali społecznościowych z undergroundową artystką H3XE, finalna publikacja remixu mniejszej artystki na ramach kont muzycznych MOXXXY wraz z dodatkiem w postaci unreleased wersji autorstwa samej Judy,
  • Publikacja release date nadchodzącego projektu Judy - RELICTS OF THE PAST. Póki co bez większych informacji dotyczących czym będzie ten projekt,
  • Premiera RELICS OF THE PAST,
  • Komentarz do publikacji Relics of the Past, kilka słów o samym projekcie oraz informacja o przekazaniu zysków z albumu jako datek finansowy dla dwóch placówek medycznych w rodzinnym dla Moxxxy, Phoenix,
  • Obecność i poprowadzenie wraz z Eelis Forsberg, Fehu Skarsgard, Asami Kiyoko oraz Zoe Anderson zbiórki charytatywnej dla zwierzaków w Israfel Practice Room,
  • Wsparła zespół Soul Evisceration podczas wydarzenia Join the Ritual prowadząc własny performance wśród obecnych i budując klimat,
  • Pojawiła się na charytatywnym bankiecie w Gemstone Affinity Club w towarzystwie artystów spod szyldu Astaroth Records,
  • Podczas jednej z imprez w Oasis Night Club prowadzonej przez H3XE pojawiła się na scenie pierwotnie wręczając DJ'ce "prezent" w postaci swoich trzech unreleased tracków w klimacie imprezy, które pozwoliła artystce zagrać, następnie wręczając jej swoją kurtkę sygnowaną albumem CULT OF THE MOXXXES i "oficjalnie witając ją w kulcie",
  • Wykup udziałów i zajęcie stanowiska v-CEO w wytwórnii Astaroth Records.

 

I tym pozytywnym akcentem kończymy kolejny rok historii postaci MOXXXY.
Przed nami 2024 - pora na dalszy ciąg tej chaotycznej, muzycznej historii.
Wszystkiego dobrego dla wszystkich czytających w nadchodzącym nowym roku!

 

Edytowane przez thaZu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

ZizQaxC.png
Volume 3
Prologue

 

Końcówka, jak i początek 2024 roku były okresem większego wyciszenia dla Judy. Choć Astaroth Records, którego stała się trzonem wchodząc w skład zarządu, dalej prężnie działało ze zbliżającą się coraz to większymi krokami premierą nowego albumu Soul Evisceration, dla Judy i jej kariery muzycznej był to okres odpoczynku, regeneracji i planowania swoich dalszych ruchów. Wraz z nowymi obowiązkami została zmuszona do budowania większej elastyczności w swoim grafiku, próbując w niego zarówno zmieścić czas dla roli v-CEO wytwórni jak i również fakt bycia artystką, który wymaga czasu. Nowe szaty, w które wskoczyła dość szybko okazały się dla niej wygodne, głównie dzięki temu, że jest obecna na tej scenie już przez dłuższy okres czasu i ma za sobą kilkanaście rozmów biznesowych. Mimo to nie obyło się bez małych flopów, potknięć czy zwykłych pomyłek osoby, która ciągle uczy się nowej roli.

Jako świeży management Astaroth Records nie musiała długo czekać na swoją pierwszą możliwość talent huntingu i potencjalny nowy nabytek, który wpadł w oko Judy jak i wytwórni szybko pojawił się na horyzoncie. Tym nabytkiem okazała się osoba, która była już dobrze znana Judy a ostatnie zawirowania medialne wokół jej poprzedniej wytwórni były dla niej momentem złapania dodatkowego wiatru pod skrzydła, który zdobyła wychodząc z całej dramy z twarzą - Freya "H3XE" Sauber. To wokół tej dziewczyny Judy spędziła ostatnie tygodnie, nie tylko tworząc notatki na temat jej dotychczasowych posunięć publicznych i twórczości, którą dokładnie zbadała, ale kontaktując się z samą artystką i oferując jej kilka mniejszych zadań. To właśnie w ten sposób chciała dopiąć ostatnie guziki przed podjęciem ostatecznej decyzji i przedstawieniu całości dla reszty zarządu Astaroth deklarując swoje zdanie i przedstawiając możliwy zysk przez zakontraktowanie artystki. Sam kontrakt byłby dla Judy przełamaniem pierwszych lodów i pierwszym takim krokiem na drodze, którą obrała wykupując udziały w wytwórnii i wchodząc w szeregi zarządu.

Niemały paradoks co dla niektórych mógł powstać gdy dwójka zaczęła się łączyć pod banderą wytwórni Astaroth. W gronie najbardziej zagorzałych odbiorców dwójki artystek coraz częściej przez jakiś czas na tapecie pojawiał się zyskujacy na popularności twór fanowski w postaci miłosnego opowiadania spisanego na platformie WattPad i powstający ship H3XXXY. Choć sam ship nie dotarł bezpośrednio do Judy i dziewczyna żyła w błogiej świadomości niewiedzy - tak poza bardziej zawodowym podejściem do Freyi, traktowała dziewczynę z nutą personalnej chęci wsparcia i zadbania o odpowiedni rozwój jej kariery. 

Z aspektów muzycznych - dotychczas wszystko stoi na etapie planowania a pierwsze studyjne nagrywki nowych utworów dopiero się rozpoczęły. Nastał proces produkcyjny, który potrwa przez najbliższe tygodnie, gdyż perfekcjonizm dziewczyny nie pozwoli jej wypuścić czegoś, co nie będzie częścią jej dalekiego planu projektowego.


Punkcików w tym podsumowaniu będzie zdecydowanie mniej - etap tuż po zakończonej promocji albumu, skupienie się stricte na odpoczynku od działań publicznych i priorytyzacja działań wokół wytwórni.

 

XCg8A9a.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...


(Tutaj wkrótce pojawi się pierwszy rozdział i kolejna książka - niestety nie zdążyłem dopisać a termin goni, więc pozostawiam tylko wypunktowaną ostatnią aktywność z przełomu luty-kwiecień dla opiekunów)
(Stay tuned!)

 



Edytowane przez thaZu
Barru, blacksugar i Furix lubią to
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Warunki użytkowania Polityka prywatności Regulamin